zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

wywiad: StrommoussHeld

28.01.2005  autor: m00n

Wykonawca:  Maels - StrommoussHeld (wokal, gitara)

StrommoussHeld to obecnie najlepszy zespół na polskiej scenie industrialnego metalu. Wysoką klasę i formę potwierdza nowy materiał katowiczan, EPka zatytułowana "Halfdecadance". O to m.in. wydawnictwo wypytałem Maelsa, jeden z najważniejszych elementów StrommoussHeld. Poniżej zapiski tej wymiany zdań.

strona: 1 z 1

rockmetal.pl: Cześć Maels! Ponieważ to pierwszy wywiad ze Strommoussheld u nas, zastanawiam się, czy nie poprosić cię o krótkie przybliżenie historii zespołu? Co o tym sądzisz? Myślisz, że to dobry pomysł? (śmiech)

Maels: Czemu nie? (śmiech) Założyliśmy Strommoussheld w 1999 roku i po nagraniu kilku demosów podpisaliśmy umowę z Avantgarde Music. W 2003 roku ukazał się nasz debiutancki album "Behind the Curtain", a w chwili obecnej promujemy drugą plytę - "Halfdecadance".

Chwila, chwila, do niedawna upierałeś się, że "Halfdecadence" to tylko mini album. Zmieniłeś zdanie? Ktoś cię zmusił? (śmiech)

(śmiech) Masz rację. "Halfdecadance" to mini album, ale chyba możemy nazwać to wydawnictwo płytą, prawda?

Oczywiście, jak najbardziej. Ale myślałem, że może zmieniłeś zdanie w tej materii. Nim jednak porozmawiamy o tym krążku, zacznijmy od czegoś innego. Jak wspomniałeś, mieliście kontrakt z Avantgarde Music, teraz jednak jesteście w pełni pod skrzydłami Metal Mindu. Czemu zakończyliście współpracę z Włochami?

Umowa z Avantgarde Music wygasła w kwietniu 2004, w rok po wydaniu "Behind the Curtain". Rozmawialiśmy z Roberto o jej przedłużeniu i wydaniu EPki "Halfdecadance", ale stanęło na tym, że Avantgarde mogłoby ją wydać dopiero w połowie 2005 roku. Strommoussheld nie może sobie w tej chwili pozwolić na tak długie przerwy wydawnicze, dlatego zdecydowaliśmy się poszukać nowej firmy.

A nie żałujesz tego rozstania? Nie żal ci tych reklam z "Terrorizera" itp. , których MMP wam nie zapewni? (śmiech) Nie boisz się, że po tak dobrym początku na Zachodzie, jakim jest niewątpliwie "Behind The Curtain", znikniecie tamtym fanom z oczu?

Rzeczywiście tego byśmy nie chcieli. Mam nadzieję, że MMP dobrze wykorzysta fundamenty zagranicznej promocji zbudowane przez Avantgarde Music. Z tego co wiem, reklamy "Halfdecadance" ukazały się w kilku zachodnich magazynach, więc może nie będzie tak źle. Pytasz, czy nie żałujemy rozstania... Nie traktujemy tego w ten sposób, Roberto jest naszym przyjacielem i jak nam kiedyś powiedział - Strommoussheld zawsze będzie jego zespołem. Myślę, że nie ma przeszkód, żebyśmy kiedyś wrócili pod jego skrzydła.

Rozumiem. Porozmawiajmy teraz o nowym krążku. W porównaniu do debiutanckiego "Behind The Curtain", postrzegam "Halfdecadance" jako materiał znacznie bardziej elektroniczny i industrialny, a wyczuwam mniejszy naciski na partie gitarowe. Zgodzisz się ze mną? Czy w tą właśnie stronę zmierzacie obecnie?

Hmm... nie do końca. Rzeczywiście na "Halfdecadance" przeważają utwory elektroniczne, ale trzeba pamiętać, że to przecież EPka, a nie pełnowymiarowy album - mogliśmy sobie pozwolić na totalne eksperymenty. "Halfdecadance" to cztery nowe utwory i dwa remiksy kawałków z pierwszej płyty. W tych "metalowych" utworach gitary pracują zupełnie inaczej niż to miało miejsce na debiucie - riffy są teraz bardziej cięte. Moim zdaniem ten materiał jest intensywniejszy w każdej plaszczyznie - elektronika swieższa, wspomniane gitary bardziej urozmaicone, a kawałki mimo wszystko bardziej przebojowe, co nie oznacza oczywiście tego, że stawiamy na muzykę z przytupem . (śmiech)

(śmiech) Wspomniałeś o remiksach. Jeden z nich jest autorstwa Mirosława Matyasika, znanego w pewnych kręgach jako CH District. Jak nawiązaliście współpracę?

Jesteśmy przyjaciółmi. Kilka lat temu poznał nas Radek Szastok z "Bad Taste Magazine". CH District to, moim zdaniem, jeden z najlepszych projektów sceny IDM, krytycy muzyczni nazywają go następca Beefcake'a. Myślę, że nasze muzyczne ścieżki spotkają się jeszcze nie raz.

W sumie nie dziwię się, bo efekt końcowy jest wielce interesujący. Właściwie to remiksy nieodłącznie związane są z zespołami parającymi się w jakiś sposób elektroniką. Ale wracając do "Halfdecadance", jeden z rzeczonych dwóch remiksów, "Era Depression", jest twojego autorstwa. Łatwo jest nadawać własnym utworom nowy kształt?

To zależy. Czasem bywa tak, że niektórych kawałków po prostu nie da się w sensowny sposób zremiksować. Z reguły jednak bawię się ścieżkami i dźwiękami jak plastycznym, giętkim tworzywem. Ulepionej wcześniej kulce zmieniam kształty i przyjmuje ona dokładnie takie, jakie chce jej w danym momencie nadać. Tak właśnie stało się z kawałkiem "Materia of Depression".

Skoro jesteśmy przy tworzeniu, przetwarzaniu. Muzyka Strommoussheld do prostych nie należy, wymaga od słuchacza dużego skupienia. Poza tym nie każdego metalowego maniaka ona przekona. Mnie ciekawi, jak powstają wasze utwory, ile czasu poświęcacie tworzeniu nowych numerów, nowego materiału?

Nad "Halfdecadance" pracowaliśmy około pół roku, za to nad debiutem cztery razy dłużej. Jak widzisz, nie rządzą tu żadne reguły. (śmiech)

(śmiech) Moment, nie odpowiedziałeś, jak tworzycie utwory? Nie wydaje mi się, żeby taka muzyka powstawała głównie w sali prób...

Masz rację! Na przestrzeni tych kilku ostatnich lat wypracowaliśmy z Norrimem dobry i skuteczny system. Szkice utworów powstają w zaciszu naszego domowego studia i dopiero w niemal w gotowej formie przynoszone są do sali prób, gdzie L.th i Fear pracują nad swoimi partiami. Spędzamy naprawdę ogromną ilość czasu nad aranżami i produkcją utworów.

Wiem, że nie przepadacie za tym, gdy porównuje się was do Samaela, ale z pewnością wpływu tej kapeli nie sposób nie zauważyć w twórczości Strommoussheld... Zresztą wasza obecność w roli supportu Vorpha i Xy mówi sama za siebie. Jak wspominasz te koncerty?

Wysmienicie! Od ponad dekady Samael nieprzerwanie jest dla mnie jednym z ważniejszych zespołów metalowych, więc udział w polskim odcinku trasy "Reign of Light" potraktowaliśmy bardzo poważnie. Myślę, że zagraliśmy jedne z lepszych koncertów w naszej historii - szczególnie w Warszawie, Katowicach i Wrocławiu. No i dodatkowy aspekt całej sprawy - poznaliśmy osobiście członków Samael, rozmawialiśmy na różne dziwne tematy, zaliczyliśmy kilka wspólnych imprez i - co jest dla nas ogromnym pozytywnym zaskoczeniem - jesteśmy cały czas w emailowym kontakcie.

"Halfdecadance" to krok między debiutem a drugą płytą. W jakim stadium komponowania jesteście? Kiedy będziecie nagrywać następcę "Behind The Curtain" i możemy liczyć na kolejnego długograja?

Mamy już kilka gotowych numerów - powoli zaczynamy wizualizować sobie w głowach nadchodzący materiał. W lipcu zamkniemy się w studio i wyjdziemy z niego dopiero w okolicach października. Myślę, że premiery można się spodziewać w okolicach listopada bieżącego roku.

Jakieś tytuły utworów? Umiesz określić kierunek muzyczny nowej płyty?

Na razie dysponujemy tytułami roboczymi. Teksty są jeszcze w pierwszej fazie tworzenia, a co za tym idzie żadnych konkretow jeszcze nie ma. Muzycznie będzie to kontynuacja "Behind the Curtain" i "Halfdecadance" z naciskiem na to drugie. Dodamy jednak trochę nowych rzeczy...

Nowych, czyli?

Słuchamy ostatnio dość dużo rzeczy ze stajni Ninjatune i nie ukrywamy, że ma to na nas pewien wpływ. Zobaczymy jednak, czy pozwolimy sobie finalnie na tak ogromne eksperymenty. Wiesz, już obecna forma lącząca dark metal z Warp'owskimi klimatami jest dla niektórych nie do przejścia. Gdybyśmy teraz poszli na całość i wypełnili płytę po brzegi mnóstwem new jazzowych patentów, niewiele osób załapałoby o co nam w zasadzie chodzi. Lączenie gatunków wymaga odwagi i pomysłowości, ale również kompromisów.

Szczerze mówiąc, chętnie czegoś takiego bym posłuchał. A może warto by było stworzyć jakiś projekt idący w taką stronę, żeby nie motać w głowach fanom Strommoussheld? (śmiech)

Strommoussheld to zespół eksperymentalny i właśnie z tego powodu ma swoje powiększające się grono sympatyków. Gdybyśmy od początku grali po prostu metal, rocka, IDM czy new jazz nie bylibyśmy na swoj sposób oryginalni. Łącząc gatunki w określonych proporcjach i w charakterystyczny dla siebie sposób stajemy się zespołem z własnym charakterem, a w czasach otaczającej nas zewsząd tej samej różowej papki dla mas to bardzo ważne.

Wpasowujecie się w Polsce w niszę między zespołami ambientowo-industrialnymi a elektroniczno-metalowymi. Jak czujecie się w tym miejscu na scenie?

Dobrze nam tu - mamy duże pole do popisu i praktycznie zero konkurencji. (śmiech) Niektórzy uważają, że w tym kraju jest deficyt na "otwartogłowych" ludzi z pogranicza gatunków muzycznych. To nieprawda - wyłażą jak grzyby po deszczu i powoli ich wszystkich zbieramy do kupy.

I dlatego zaprosili was na tegoroczną edycję festiwalu Castle Party? (śmiech)

(śmiech) A co ma gotycki festiwal do grzybow?

Z pewnością w lasach niedaleko Bolkowa takowe znajdziesz (śmiech). Uważasz, że pasujecie do tej imprezy?

Widziałem rozpiskę grających w tym roku artystów i znam tylko Renatę Przemyk. Jeśli ona pasuje do koncepcji festiwalu, to my chyba też.

Faktem jest, że formuła festiwalu rozszerza się. Skoro jesteśmy w weselszych nastrojach, wiedziałeś, że w jednym z polskich portali internetowych figurujecie jako zespół fiński? (śmiech)

Tak! (śmiech) To bardzo zabawne - autorzy pewnie zasugerowali się naszą obco brzmiącą nazwą. Mi to osobiście nie przeszkadza, nie jestem uczuciowo związany z Polską.

Drążąc temat Internetu, z niemałą przyjemnością odnotowałem, że Strommoussheld znalazł się jednej z chyba bardziej znanych internetowych baz zespołów metalowych, jaką jest BNR Pages. Myślisz, że można to uznać za symptom zauważenia was na Zachodzie?

Strommoussheld jest w wielu internetowych encyklopediach muzyki metalowej, nie wiedziałem jednak, że BNR należy do tych bardziej znanych. Nasz debiut miał w sumie całkiem niezłą promocję i dystrybucję na Zachodzie, czego życzylibyśmy sobie również od obecnego wydawcy. Tymczasem dopiero dwa miesiące po premierze ukazują się pierwsze zachodnie recenzje "Halfdecadance"... "Behind the Curtain" była niewątpliwie zauważona przez zagraniczne media - kilkakrotnie wyróżniana jako płyta miesiąca zbierała bardzo dobre recenzje, a kawałki ukazały się na kilku składankach - w tym znanego brytyjskiego magazynu "Terrorizer", o którym już w tym wywiadzie wspominaliśmy.

Mniej więcej rok temu w Teatrze Śląskim miała miejsce premiera spektaklu "Trainspotting" na podstawie książki Irvine'a Welsha, w którym wykorzystanych zostało kilka kompozycji ze wspomnianego "Behind The Curtain". Mógłbyś coś więcej opowiedzieć o tym przedsięwzięciu? Podobno spektakl miał być również wystawiany w niektórych krajach europejskich?

Szczerze mówiąc nie wiem, czy spektakl był w końcu wystawiany za granicą, natomiast na pewno sporo namieszał tutaj - na Śląsku. Konserwatywne, przyzwyczajone do klasycznych spektakli, stare katowickie buraki pałające się krytyką teatralną były zniesmaczone wulgaryzmami padającymi ze sceny. Wszyscy jednak byli kompletnie oczarowani scenografią Pawła Dobrzyckiego, a w kilku recenzjach została doceniona nasza muzyka. Świetne doświadczenie, przychodzisz na próby - widzisz jak spektakl zaczyna składać się w jedną całość, później premiera: miejsca dla VIP'ów, twoja muzyka, oklaski, bankiet i impreza z aktorami, po tej całej oficjalnej, eleganckiej części. Możliwe, że niedługo powtórzymy naszą przygodę z teatrem - zresztą taka praca bardzo mi odpowiada.

Z przyjemnością zobaczyłbym taki spektakl. Bodajże podczas podczas "Dark Stars Festival 2003" na którymś z koncertów śpiewała z wami Maja Konarska z Moonlight. Planujecie jakąś współpracę czy była to tylko jednorazowa kolaboracja?

Maja wystąpiła z nami gościnnie w Opolu, śpiewając "Deception". Wyszło calkiem ciekawie, ale była to raczej jednorazowa akcja.

A myślicie czasem o zaproszeniu kogoś na gościnne wokale? A nie podobają ci się moje? (śmiech)

Uprasza się o odpowiadanie na zadane pytania. (śmiech)

Ok, już odpowiadam. (śmiech) Jesteśmy jak najbardziej otwarci na gościnny udział różnych muzyków - w tym wokalistów czy wokalistek. Jeśli tylko dany utwór będzie wymagał innego wokalu i znajdziemy ciekawy glos - to czemu nie?

Szczerze mówiąc, nie jestem przekonany, czy na przykład wokal kobiecy jest wam jakoś szczególnie potrzebny...

Wiesz, to zależy o jakim wokalu kobiecym myślisz. Ja widziałbym chętnie Bjork, Tori Amos, Sinead O'Connor czy Beth Gibbons. To są bardzo ciekawe, charakterystyczne głosy...

Nie mogę się z tobą nie zgodzić. Przy okazji kolejnych wywiadów z biegiem czasu ujawniacie nowe szczegóły dotyczące nazwy zespołu. Czy w styczniu roku 2005 odsłonisz kolejny rąbek tajemnicy?

Jeśli chodzi o naszą nazwę - z pewnością brzmi bardzo tajemniczo. Jest jak magiczne zaklęcie, którego znaczenia nikt nie potrafi do końca zrozumieć. To zlepek pewnych slów-kluczy tworzących intrygujacą całość. Myślę, że podobnie jest również z naszą muzyką.

Będziemy powoli kończyć. Powiedz mi, jakie niespodzianki planujecie na najbliższą przyszłość?

Właśnie potwierdzamy daty naszej małej, wiosennej traski po Polsce pod szyldem "Generation Avantgarde". Odwiedzimy m.in. Łódź, Warszawę, Katowice, Kraków oraz kilka innych miast... W wakacje zagramy na kilku festiwalach letnich - m.in. na wspomnianych wcześniej w wywiadzie Castle Party 2005, oraz wejdziemy do studia by nagrać następcę "Halfdecadance". Premiera planowana jest na jesień - na pewno zagramy z tej okazji jakieś koncerty w Polsce i Europie. Wszystkie szczegóły znajdą się oczywiście na naszej stronie internetowej www.strommoussheld.com. Zapraszamy więc serdecznie!

To jeszcze ostatnie slowo do czytelników!

Pozdrowienia dla wszystkich Czytelnikow rockmetal.pl - niech wasze umysły pozostaną otwarte! Do zobaczenia na koncertach Strommoussheld - liczymy na was!

« Poprzednia
1
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

Na ile płyt CD powinna być wieża?