- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Slade
Wykonawcy: | Dave Hill - Slade (gitara, wokal), Don Powell - Slade (instrumenty perkusyjne) |
strona: 1 z 1
Slade, Katowice 29.10.2009, fot. Verghityax
rockmetal.pl: Pozwólcie, że zacznę od początku, waszego początku, kiedy jeszcze funkcjonowaliście jako The N'Betweens.
Dave Hill: Ta grupa najpierw nazywała się The Vendors. Było nas tam pięciu, ale nie byłem jednym z założycieli. Dopiero potem przemianowaliśmy się na The N'Betweens. Po kilku latach się rozleciało, ale Don Powell utworzył nowe The N'Betweens. Wtedy doszli do nas Jimmy Lee i Noddy Holder. Więc w sumie nie był to zupełnie nowy zespół, tylko jego kolejna wersja. Ot, cała historyjka o tej kapeli.
Jakie były wasze dalsze dzieje? Interesuje mnie zwłaszcza geneza nazwy waszej formacji - Slade. Skąd się to wzięło?
Dave Hill: Zanim staliśmy się Slade, znani byliśmy jako Ambrose Slade. Mieliśmy podówczas kontrakt z wytwórnią, której nie podobała się nasza pierwotna nazwa, czyli The N'Betweens. Żeby wymyślić nam nową, przeprowadzili konkurs wśród swoich pracowników. Była tam wtedy zatrudniona osoba, która wszystkim swoim rzeczom nadawała imiona, np. na portmonetkę mówiła Ambrose, a na torebkę Slade. To było zabawne. Przedstawiciel wytwórni przyszedł do nas i zaproponował Ambrose Slade. Przyjęliśmy to. Parę lat później nawiązaliśmy współpracę z naszym menedżerem, Chasem Chandlerem. On zasugerował nam, żebyśmy skrócili to do Slade, bo z Ambrose brzmiało zbyt skomplikowanie.
Nagraliście razem mnóstwo albumów, ale w pewnym momencie Noddy i Jim postanowili rozstać się z kapelą. Dlaczego do tego doszło?
Dave Hill: Noddy już po prostu nie chciał grać w zespole. Chciał czegoś nowego, innej kariery. A Jim marzył o nagrywaniu własnego materiału.
Zapewne zadawano wam te pytanie już z milion razy, ale i tak muszę o to zapytać. Czy istnieje jakakolwiek szansa na powrót w starym składzie, z Jimem i Noddym?
Dave Hill: Muszę być z tobą szczery. Don i ja chcielibyśmy tego, ale czujemy, że na to już za późno. Upłynęło sporo wody w rzece od momentu, kiedy ostatnio razem graliśmy.
Don Powell: Nie sądzę, żebyśmy dali radę zgrać się ponownie do tego stopnia.
Dave Hill: Nie. Nie chcemy nikogo zwodzić. Nie sądzę, żeby miało do tego dojść. Ale wciąż utrzymujemy ze sobą kontakt.
Waszym obecnym wokalistą jest Mal McNulty? W jaki sposób został członkiem Slade?
Dave Hill: Malcolma poznaliśmy na ulicy - szedł sobie i podśpiewywał. Spodobało nam się i rzuciliśmy mu garść drobniaków (śmiech).
Don Powell: Na poważnie, to został nam zarekomendowany.
Dave Hill: Tak, on kiedyś śpiewał dla Sweet. A my znaliśmy Andyego Scotta z tego zespołu. Powiedział nam, że zna gościa, który mógłby wykonywać nasze kawałki. A tych piosenek nie śpiewa się łatwo. Trzeba mieć bardzo silny głos.
O ile mnie pamięć nie myli, waszym ostatnim albumem jest "You Boyz Make Big Noize" z 1987 roku. Czy planujecie wydać jakiś nowy krążek z obecnym składem?
Dave Hill: Wydaliśmy studyjne "Keep On Rockin!" - jeszcze z poprzednim wokalistą. Ale myślimy już nad nową płytą - to plany na przyszły rok.
Chciałem zapytać o wasze wpływy muzyczne. Kiedy słucham waszych dokonań, wyczuwam w nich wpływy Johnny'ego Casha i innych starych rock and rollowców.
Dave Hill: Johnny Cash?
Don Powell: Takiego porównania jeszcze nie słyszeliśmy (śmiech).
Dave Hill: Zabawne, że to mówisz (śmiech). Lubię Johnny'ego Casha. To bardzo interesująca uwaga. Nasze wczesne inspiracje pochodzą z rhythm and bluesa Zaczęliśmy od czegoś, co w Anglii określane bywa jako muzyka skifflowa - polega to na graniu na tarce do prania, grzechotaniu różnymi rzeczami i takie tam. Kiedy już odstawiłem sprzęty gospodarstwa domowego, przyszła kolej na naukę gry na gitarze. Moimi idolami byli wówczas Buddy Holly, Cliff Richard i The Shadows, Chuck Berry...
Don Powell: ...i muzycy soulowi.
Skąd wziął się pomysł celowych błędów ortograficznych w pisowni tytułów niektórych waszych piosenek?
Dave Hill: To nie był pomysł, to po prostu dialekt.
Tak jak Cockney?
Dave Hill: Dokładnie. Masz np. Cockney, Geordie, no i dialekt z Midlands, tam, skąd pochodzimy. Więc te celowe błędy to tak naprawdę pisownia fonetyczna tego dialektu. Weź np. słowo "because". Skrót od niego to "cause", które w mowie brzmi jak "cuz". Albo "home" - słyszysz w zasadzie same "ome". To zupełnie inna szkoła pisania. Stwierdziliśmy, że wyglądałoby to ciekawe na albumie, więc spróbowaliśmy, spodobało się i tak już zostało.
Parę waszych albumów ma dość intrygujące tytuły. Na przykład ten: "Old, New, Borrowed And Blue". Co kryje się pod tym zestawieniem słów?
Don Powell: Przymiotnik "blue" odnosi się tu do wolniejszych numerów.
Slade, Katowice 29.10.2009, fot. Verghityax
Dave Hill: "Old, New, Borrowed And Blue" odnosi się też do ludzi, którzy wstępują w związek małżeński: "coś starego, coś nowego, coś pożyczonego i coś błękitnego". Takie stare powiedzenie. Powiązanie tego, co było z tym, co będzie. Ale wiesz, ten tytuł może mieć wiele znaczeń. Ja podałem jedną interpretacji. My widzimy w nim rozmaite znaczenia.
Jak wam się podobają covery "Cum On Feel the Noize" i "Mama Weer All Crazee Now" Quiet Riot?
Dave Hill: Są całkiem niezłe. To fajna sprawa, że amerykańska kapela zrobiła covery naszych piosenek. Slade wyszło to na dobre. Aczkolwiek Quiet Riot to tylko jeden z zespołów, który nas coverował. Wiele innych grup również to robił, choć w tym momencie nie jestem sobie w stanie przypomnieć jakiegoś konkretnego przykładu.
Graliście mnóstwo koncertów w różnych zakątkach świata. Czy jakiś szczególny gig zapadł wam w pamięć?
Dave Hill: Trudne pytanie... ale pamiętam taką specyficzną sytuację, kiedy to Ozzy Osbourne zrezygnował z występu w ostatniej chwili i zaprosili nas na jego miejsce.
Jakieś wspomnienia koncertowe związane z Polską?
Dave Hill: Graliśmy już u was w tym roku, chyba w lipcu. Lubimy przyjeżdżać do waszego kraju. Mieliśmy tu kiedyś trwającą trzy i pół tygodnia trasę w latach 70-tych. Bardzo nam się tu podoba.
Gracie głównie w Europie, czy na innych kontynentach również?
Don Powell: W Ameryce byliśmy po raz ostatni gdzieś na początku lat 80-tych. Jak nagramy nową płytę, to może zawitamy tam ponownie. Parę lat temu pojawiliśmy się także w Australii, gdzie byliśmy popularni szczególnie w latach 70-tych. Australijczycy kupowali wtedy wiele naszych płyt.
Skoro wciąż jesteśmy przy temacie koncertów, krąży pewna historia, zgodnie z którą w 1975 roku zaproponowano wam, byście reprezentowali Wielką Brytanię w konkursie piosenki "Eurowizja", ale odrzuciliście tę ofertę. Czy to prawda?
Don Powell: Nie, nic nam o tym nie wiadomo.
A teraz pytanie z zupełnie innej beczki. Lubicie filmy Monty Pythona?
Dave Hill: No jasne!
Don Powell: Niektóre skecze.
Dave Hill: Tak, niektóre lubimy.
Czy mieliście okazję poznać któregoś z Pythonów osobiście?
Dave Hill: Nie przypominam sobie, żebyśmy mieli okazję.
Don Powell: Monty Python jest popularny w Polsce?
Zdecydowanie tak. Ostatnie pytanie. Czy macie jakieś ulubione piosenki, które zawsze chcecie grać na żywo?
Don Powell: Moim faworytem jest "Far Far Away".
Dave Hill: Ja z kolei jestem zadowolony z każdej z nich. Gdybym tylko dawał radę, wykonywałbym je wszystkie.
Dziękuję za rozmowę!
Dave Hill, Don Powell: Dzięki!
Fajnie byłoby, gdyby Noddy znów z nimi śpiewał...