- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Sex Bomba
Wykonawca: | Robert Szymański - Sex Bomba (wokal) |
strona: 1 z 1
Wasz nowy album "Historia jakiej nie znał świat" kipi świeżymi pomysłami. Sex Bomba jest jednym z tych zespołów, które się nie starzeją. Co was tak odmładza?
Robert Szymański: Pewnie to, że jesteśmy dobrymi kolegami i wszyscy kochamy to, co robimy, czyli kochamy granie.
Na dobrą kondycję z pewnością ma też wpływ i to, że kopiecie piłkę w Reprezentacji Polskich Artystów. To znaczy, bramkarzem drużyny jest perkusista, obrońcą - basista, tylko ciebie tam brakuje w roli napastnika...
Brakuje mnie, ponieważ ja jestem siedzącym i kibicującym fanem piłki nożnej. Swoje myśli koncentruję wyłącznie na muzyce. Ale muszę przyznać, że zanim chłopcy zaczęli grać w tej drużynie, to było tak, że Piotrek, basista z trudnością mógł mnie dogonić. Teraz jest odwrotnie, ja łapię zadyszkę, gdy próbuję jego dogonić. Czyli granie w piłkę, jak słusznie zauważyłeś, poprawia kondycję.
Wiem, że muzyka nie jest jedynym źródłem waszych dochodów. Powiedz czym zajmujecie się na co dzień?
Mamy różne dodatkowe zajęcia. Ja prowadzę studio nagrań. Nagrywam młode zespoły, takie których nie stać na wynajęcie drogiego studia. Sprzęt, który skompletowałem, pozwala zrobić bardzo fajne demo. Kolega Piotrek pracuje w branży spożywczej. Sprzedaje obywatelom Trzeciej Rzeczpospolitej takie produkty, po których się nie choruje. To pożyteczne zajęcie. Pisek, czyli bębniarz, ma swoją firmę, która wykańcza pomieszczenia. To znaczy, nie wykańcza ich w ten sposób, że nic po nich nie zostaje, tylko wprost przeciwnie, jest tak ładnie, że aż się chce tam zamieszkać. Natomiast Artur, gitarzysta, pracuje w oświacie.
Koncerty to dla was odrobina szaleństwa po ciężkim dniu pracy?
Ja wiem, czy odrobina? Granie na żywo to w moim rozumieniu największa frajda, jaką niesie ze sobą muzyka. Dlatego bardzo się przykładamy do grania koncertów i traktujemy je, jak święto zespołu.
A po koncertach natychmiast hotel, pokój i spokój, czy adrenalina i coś więcej?
Wiesz co, na to nie ma reguły. Wiadomo, że czasem lubimy poszaleć, ale to zależy od dnia i od tego, jaka była impreza. Po prostu nie jesteśmy już szaleńcami za wszelką cenę, którzy po imprezie rzucają się w wir zabawy, a następnego dnia boli głowa. Z wiekiem i doświadczeniem nabieramy pewnych cech, które pozwalają nam zachować umiar i to jest cenne. Cieszy nas to, że w odpowiednim momencie potrafimy powiedzieć "koniec".
Jak sobie przypominam muzycy Sex Bomby nigdy nadmiernie nie szastali swoim zdrowiem...
Raczej nie, zawsze byliśmy zespołem, który dbał o zdrowie.
Robert, sprawiłeś prezent swoim strunom głosowym: nie palisz, alkohol pijesz w niedużych ilościach...
Nie palę fajek od ładnych kilku lat. Natomiast jeśli chodzi o alkohol, na pewno wyrabiam średnią krajową. Tak, że jeżeli chciałeś przeprowadzić wywiad z pijakiem, to źle trafiłeś, a jeśli z abstynentem, to też ci się nie udało. Te proporcje są u mnie dobrze wyważone.
Cztery przeróbki cudzych numerów znalazły się na waszej nowej płycie. Przeboje Plastic Bertranda, Chucka Berry'ego i Afric Simone'a mieszczą się w pastiszowej konwencji Sex Bomby. Czego nie można powiedzieć o piosence "Wszystko czego dziś chcę" z repertuaru Izabeli Trojanowskiej, potraktowaliście ją bardzo serio...
Tak to miało wyglądać. Pani Iza, jak wiadomo, jest fantastyczną aktorką i niedoścignioną piosenkarką. Nikt dotąd nie nagrał jej przeboju, więc my postanowiliśmy złożyć jej hołd.
W książeczce dołączonej do płyty przeczytałem: "Robert Szymański, znany także jako Roman Tyk...". Zdążyłem cię już trochę poznać i muszę powiedzieć, że na klasycznego romantyka to ty nie wyglądasz...
Słuchaj, tak jak zauważyłeś, "znany także jako Roman Tyk", a nie "wyłącznie jako Roman Tyk", to po pierwsze. Po drugie, najpierw Robert Szymański, a dopiero potem Roman Tyk. A po trzecie, to jest taki mój Mr Hyde, który czasami się uzewnętrznia i powstają wtedy romantyczne, wolne utwory. Jest jeszcze coś, o czym ja chciałbym powiedzieć w tym wywiadzie. Na naszej stronie internetowej umieściliśmy klipy do piosenek z nowej płyty. Są to cztery teledyski, w tym jeden, uwaga - absolutna gratka, zapis koncertu , który zagrał z nami Afric Simone. Wykonujemy wspólnie piosenkę "Ramaya". Można także zobaczyć jak Afric biega po scenie z krzesłem w zębach.
Afric Simone na wspólnym koncercie z Sex Bombą? Jak do tego doszło?
Po po prostu udało się nam zaprosić go na koncert. Afric uczył mnie słów do "Ramaya", a sam nauczył się po polsku śpiewać "Hallo to ja". Poza tym został naszym kolegą.
Nie pamiętam czy to w przedszkolu, czy w podstawówce ktoś podarował mi winylową płytę tego czarnoskórego artysty...
Był w takich futrzanych butach na okładce?
Dokładnie.
O! Kochany, ile balang w tym kraju odbyło się przy piosence "Ramaya". Nienagranie tego utworu w polskiej wersji to harakiri. Ktoś musiał to zrobić.
Dziękuje za rozmowę.