zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 21 listopada 2024

wywiad: Sepultura

1.07.2003  autorzy: Adam "kalisz" Kaliszewski, m00n

Wykonawca:  Paulo Xisto Pinto Jr. - Sepultura (gitara basowa)

Przed warszawskim koncertem Sepultury udało nam się porozmawiać z basistą grupy, Paolo Xisto Jr. Oto co miał do powiedzenia na temat swojej najnowszej płyty "Roorback" i kilku innych spraw.

strona: 1 z 1

rockmetal.pl: Witaj. Zacznijmy naszą rozmowę od aktualnej trasy. Jak przebiega, jak jesteście przyjmowani?

Paolo: Jak na razie świetnie. Reakcje na naszą nową muzykę są bardzo pozytywne. My tylko robimy swoje - nasza część to granie na żywo, staramy się to robić jak najlepiej.

Byliście w Polsce siedem lat temu. Jak sądzisz - co się zmieniło, co cię zaskoczyło podczas kolejnej wizyty?

No tak, trochę czasu minęło. Na pewno zaszło wiele zmian, ale ciężko nam dokładnie je zaobserwować - praktycznie cały czas jesteśmy w drodze, mamy niewiele czasu, żeby zatrzymać się coś zwiedzić, porozmawiać z ludźmi. Praktycznie przyjeżdżamy, gramy, pakujemy sprzęt i jedziemy dalej. Kiedy przyjechaliśmy po raz pierwszy, mieliśmy cały dzień wolnego. Pamiętam, że zatrzymaliśmy się gdzieś niedaleko Oświęcimia. Wszyscy poszli zwiedzać obóz. Ja jakoś niezbyt miałem na to ochotę, wolałem zostać w hotelu. W każdym razie to wspaniałe doświadczenie móc wrócić do jakiegoś kraju po kilku latach i znów tu zagrać. Szczególnie mając świadomość, że wielu ludzi lubi tu naszą muzykę. Chciałbym, żeby nie był to ostatni raz. Naprawdę naciskaliśmy na naszych promotorów, aby Europa Wschodnia znalazła się na stałe w programie naszych tras i wreszcie udało się. Za chwilę ruszamy na Węgry, później odwiedzimy Chorwację, po raz pierwszy Rumunię. Staramy się więc zrobić jak najwięcej, zagrać w jak największej ilości miejsc. Nie zawsze jest łatwo, ale naprawdę próbujemy.

Przejdźmy do waszej nowej płyty. Czy mógłbyś wyjaśnić znaczenie jej tytułu? Co oznacza "Roorback"?

"Roorback" to słowo oznaczające pewne zachowanie polityków. Chodzi o sytuację kiedy ktoś jest oczerniany, kiedy jeden polityk stara się zdyskredytować drugiego, aby zająć jego miejsce albo po prostu go wyeliminować. Przeważnie te zarzuty są fałszywe, typowa propaganda. I to właśnie oznacza tytuł płyty. Zdecydowaliśmy się nazwać album w ten, sposób ponieważ świetnie pasuje to do naszej koncepcji. Przy tworzeniu płyty zainspirowało nas to co dzieje się obecnie na świecie - jesteśmy otoczeni przez terroryzm, nieuczciwych polityków. Ostatnie wybory w Brazylii dobitnie to ukazały. Wszystko co działo się przez ostatnie dwa lata wpłynęło na nas podczas tworzenia tej płyty. W telewizji jest obecnie tyle propagandy, szczególnie politycznej, wzajemnego oskarżania - jeden polityk mówi jedną rzecz, drugi twierdzi, że sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Nie da się dojść gdzie leży prawda, zapewne obaj kłamią w mniejszym lub większym stopniu. A my tylko obserwujemy i komentujemy sytuację. Bardzo ciężko jest mieć jasny punkt widzenia. Chcemy pokazać ludziom całe to zakłamanie polityków, mediów, ich manipulacje - szczególnie w USA. W Brazylii publiczność jest bardziej otwarta, łatwiej do niej trafić.

A sama oprawa graficzna? Jest dość niekonwencjonalna i chyba dobrze oddaje znaczenie tytułu...

Widać na niej faceta bez twarzy. On próbuje manipulować. Robi to przez przesuwanie ostatniego pionka - ziemia symbolizuje tu szachownicę, a on ma ostatni ruch i może zrobić co chce. Tak niewiele mu brakuje do zwycięstwa. Nie ma tam żadnych innych figur, chociaż każdy może je sobie wyobrazić. Takich pionków mogłoby być więcej, bo chodziło nam o ukazanie manipulacji nie tylko pojedyńczymi ludźmi, ale całymi społecznościami. Stąd właśnie świat jako szachownica. Kiedy otwierasz "Roorback" to jakbyś czytał książkę - masz mądre teksty, mówiące o czymś konkretnym, a do tego związaną z nimi okładkę, która jest jak obwoluta książki. Wiele zespołów stawia na przykład na image, a u nas masz całą koncepcję, bardzo powiązaną i konkretną. Okładkę zaprojektował Derek Hess z Ohio. Ma bardzo charakterystyczny styl rysowania. Z tego co wiem, już wcześniej projektował okładki, głównie dla zespołów hardcore'owych. Facet jest ogólnie uznanym artystą, prowadzi własną galerię. Ale właśnie ta jego oryginalność, niepowtarzalny styl, zwróciła naszą uwagę.

Płyta była nagrywana w Brazylii. Skąd taka decyzja?

Obecnie poziom studiów nagraniowych w Brazylii nas satysfakcjonuje, można tu nagrać naprawdę porządnie brzmiący materiał. Nie trzeba jeździć na drugi koniec świata. Studio znajduje się w spokojnym zakątku Rio de Janeiro, nieopodal plaży. Wokół kręci się pełno pięknych dziewczyn, atmosfera jest świetna. Nie trzeba wsiadać do samochodu, jechać do studia, potem na przykład do hotelu, czy do miasta, przepychać się przez korki. Po prostu wychodziliśmy z domów i spokojnie sobie szliśmy na nagrania. Realizator też był zadowolony, bo uwielbia Brazylię, bardzo mu się u nas podoba. Mieliśmy więc wszystko na miejscu i wszyscy byli zadowoleni. Po prostu było rewelacyjnie - nagrania, potem plaża, świetna okolica, dobra pogoda, pracowaliśmy z bardzo fajnymi ludźmi.

Więc nie było problemów z nakłonieniem Steve'a Evettsa do pracy w Brazylii?

Nie, naprawdę. On uwielbia Brazylię, był tu wielokrotnie od 1995 roku i zawsze bardzo mu się podobało. Nie mieliśmy więc najmniejszego kłopotu.

Równolegle z "Roorback" nagraliście także EPkę z coverami. Trafiły na nią bardzo różnorodne kompozycje - od piosenek Massive Attack poprzez U2 po Exodus. Skąd taki rozrzut stylistyczny? Jest jakiś "klucz"?

Zdajemy sobie sprawę, że te kompozycje są różne i niekonicznie typowe dla metalowego zespołu. Ale chcieliśmy zrobić coś, co nie byłoby tak oczywiste jak coverowanie na przyład Sabbathów, czy czegoś hardcore'owego, co pasowałoby do nas w naturalny sposób. Chcieliśmy przejść na inny poziom - nagrać kompozycje z zupełnie innej bajki, jednak takie, które zawsze nam się podobały i inspirowały nas. Mieliśmy jednak problem - podobają nam się setki piosenek, naprawdę nie było łatwo wybrać tych kilka na EPkę "Revolusongs". W końcu zdecydowaliśmy się na siedem i chyba nieźle wyszły. Trochę je "usepulturowiliśmy". To taki pomost pomiędzy muzyką, jakiej słuchamy, a tym co obecnie gramy. Żeby zrobić coś takiego trzeba jednak użyć całego swojego doświadczenia...

Na promocyjny singiel i do teledysku wybraliście numer U2. Czy dotarły już do was jakieś pogłoski co sądzą o tym autorzy tej piosenki?

Na razie oficjalnie nic nie wiemy, natomiast słyszeliśmy plotki, że muzycy U2 znają naszą wersję i że im się spodobała. Ale nie wiem ile w tym prawdy. Czytałem forum internetowe fanów U2 i tam opinie fanów są jak najbardziej pozytywne. Mam nadzieję, że Bono i reszta faktycznie polubili naszą wersję (śmiech).

Natomiast sam teledysk otrzymał w Brazylii nagrodę...

Tak. Dostaliśmy nominację i wygraliśmy w konkursie MTV Awards. To na pewno trochę nietypowe. Wygraliśmy, choć od kilku lat nie mieliśmy żadnego teledysku w telewizji. To był swojego rodzaju powrót i od razu ze świetnym rezultatem. Natomiast od razu po trasie wracamy do Brazylii i będziemy znów coś kręcić - chcemy zrobić jeden albo dwa teledyski do kawałków z "Roorback". Pewnie jakoś pod koniec lata - sierpień, wrzesień. Wcześniej już nagraliśmy kilka ujęć, ale pochłonęła nas praca nad promocją albumu, dwumiesięczna trasa... I w rezultacie nie mieliśmy kiedy dokończyć zdjęć.

Na "Roorback" gościnnie pojawił się Joao Barone, brazylijski perkusista z zespołu Paralamas. Ale z tego co wiem, innych gości nie było. Czemu więc akurat Barone?

Chcieliśmy tym razem skoncentrować się na konkretnym brzmieniu, zrobić nagranie może krótsze, ale ostrzejsze, bardziej skondensowane. Natomiast jeśli chodzi o Joao, to od lat chcieliśmy coś razem zrobić, ale nigdy nam się nie udawało. Albo my nie mogliśmy w danym momencie, albo on akurat miał co innego na głowie. No i wreszcie pojawiła się taka szansa, więc powiedzieliśmy "to jest ten moment, wreszcie mamy okazję" i nagraliśmy płytę razem. Natomiast innych gości nie zapraszaliśmy. Po prostu nie chcieliśmy dodatkowo "zagęszczać" płyty, postawiliśmy na konkret.

Powiedziałeś wcześniej o inspiracjach dla tekstów piosenek. Co natomiast sprawiło, że zdecydowaliście się nagrać materiał brzmiący chwilami ostrzej, czasem całkiem szybki i agresywny?

Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Nie było jakiegoś konkretnego bodźca, który sprawił, że postanowiliśmy nagrać ostrzejszą płytę. Każde nasze nagranie reprezentuje czas, w którym powstał, to co się działo wokół. Po prostu w pewnym momencie zaczęły nam wychodzić prostsze, krótsze i bardziej agresywne kompozycje. To co słychać na "Roorback" to ostatnie dwa lata, po prostu to nam ostatnio w duszy gra, tak to wychodzi. Ale nadal jest to Sepultura, bez dwóch zdań. Trudno natomiast wyjaśnić, czemu tak się dzieje, skąd ta większa agresja w naszej muzyce. To wszystko zapis chwili.

Z tego co wiem, mieliście do czynienia z filmem, stworzyliście muzykę do dwóch obrazów, prawda?

Tak, dokładniej to zrobiliśmy dwie piosenki do jednego filmu, "Lisbela e o Prisioneiro". Kiedy kończyliśmy sesję nagraniową "Roorback", przyszedł do nas człowiek, który chciał umieścić nasze kompozycje na ścieżce dźwiękowej swojego filmu. Zaproponował nam współpracę, więc nagraliśmy utwór instrumentalny i przeróbkę pewnego starego brazylijskiego numeru popowego, "Dana das Borboletas" wykonywanego kiedyś przez Z Ramalho. Początkowo była to zwykła chwytliwa piosenka, ale po naszych zabiegach zabrzmiała trochę jak Black Sabbath (śmiech). Film powinien trafić na brazylijskie ekrany pod koniec sierpnia, soundtrack pewnie nieco później. Na razie wszystko zostanie jedynie wydane w Brazylii, ale pracujemy nad tym, żeby przynajmniej ścieżka dźwiękowa była dostępna również w innych krajach.

Jaki jest obecnie wasz koncertowy repertuar? Podobno gracie sporo starszych kompozycji?

Cóż, przede wszystkim gramy sporo nowych rzeczy - w końcu promujemy płytę - ale staramy się nie zapominać i o starszych kompozycjach. Mieszamy to wszystko. W końcu mamy bardzo dużo utworów, czasem ciężko wybrać tych kilkanaście. I dość często się to zmienia. Oczywiście zależy nam na tym, żeby publiczność była zadowolona, więc zawsze staramy się wybrać takie utwory, które powinny się spodobać.

I podobno ostatnimi czasy zdarza się wam wykonywać na koncertach na przykład cover Hellhammer?

Tak, dziś też zagramy utwór "Messiah". To część "Revolusongs", które aktualnie również promujemy. Ponadto oczywiście będzie pare numerów z "Roorback", ale też nie zabraknie rzeczy z "Arise", "Roots". Na pewno będzie "Troops Of Doom", "Propaganda"...

W czasie swojej amerykańskiej trasy graliście wiele koncertów z Voivod. Jest to moim zdaniem jeden z najciekawszych i najbardziej inspirujących zespołów metalowych. Jaki jest wasz stosunek do tej grupy?

Nieszcześliwie się złożyło, że ta trasa odbyła się jeszcze przed wydaniem naszej nowej płyty, więc nie graliśmy zbyt wielu utworów. Ale było świetnie, bo bardzo dawno nie koncertowaliśmy w Stanach. No i Voivod - od wielu lat bardzo chcieliśmy z nimi zagrać. Nie będę ukrywał, że również dla nas to jeden z najwybitniejszych zespołów. To część naszej historii i zawsze nas inspirowali. Okazało się, że to bardzo fajni ludzie. Jason świetnie się wpasował w zespół, raz nawet wyszedł na scenę z gitarą i zagrał z nami dwa numery. Pewnego dnia Jason (Newsted, basista Voivod - red.) się rozchorował i Voivod nie mógł zagrać koncertu. W związku z tym zaprosiliśmy ich na scenę w czasie naszego występu i wykonaliśmy kilka utworów wspólnie. To było wspaniałe. A ostatniego dnia trasy wszyscy wyszli na scenę i wspólnie wykonaliśmy "We Are The World" (śmiech). Mam nadzieję, że to nie była ostatnia możliwość naszej współpracy.

A z jakim jeszcze zespołem chciałbyś zagrać trasę?

Bardzo wiele jest takich grup, także młodych. Dostaję bardzo dużo płyt, często świetnych. A jeśli chodzi o znanych artystów, chciałbym na przykład zagrać z U2. Nie jest to takie nietypowe, bo na festiwalach spotykasz się na scenie z bardzo różnymi artystami. Graliśmy już ze Stingiem, z Peterem Gabrielem, Aerosmith i wieloma różnymi innymi zespołami. Po prostu mieliśmy szczęście. Tak naprawdę moglibyśmy zagrać z każdym - od Ozzy'ego czy Black Sabbath po zespoły hadcore'owe.

A propos hardcore'u - wiele zespołów prezentujących nurt "nu" przyznaje się do fascynacji Sepulturą. Jak czujesz się jako ojciec chrzestny całej tej stylistyki?

Fajnie mieć świadomość, że Sepultura wpłynęła na ten cały styl. Rzeczywiście czasem słychać odrobinkę naszego grania w tych wszystkich zespołach. Jestem z tego dumny. Ale my nie przestajemy być kreatywni. W przyszłym roku stuknie nam dwadzieścia lat, a wciąż czujemy się bardzo młodo, świeżo. Mam więc nadzieję, że mamy jeszcze wiele do pokazania w najbliższych latach. Może za dwadzieścia lat spotkamy się tu, ja będę siedział z siwą brodą i coś mamrotał (śmiech).

No i ostatnie pytanie - czy utrzymujecie jakiekolwiek kontakty z Maxem Cavalerą?

Żadnych. Żyjemy w dwóch zupełnie innych światach.

To by było na tyle, dziękujemy za rozmowę.

Też bardzo dziękuję.

« Poprzednia
1
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

Na ile płyt CD powinna być wieża?