- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Róże Europy
Wykonawca: | Piotr Klatt - Róże Europy (wokal) |
strona: 1 z 1
Krzysztof Kowalewicz: Kiedy rozmawiałem z Andrzejem Adamiakiem z Rezerwatu powiedział mi, że to on namówił cię do powrotu Róż Europy?
Piotr Klatt: Może jest w tym trochę prawdy. Rezerwat miał o wiele dłuższą przerwę w graniu niż ta, która nam się przytrafiła i w końcu zdecydował się wrócić. My tak zupełnie nie znikliśmy. Funkcjonowaliśmy, ale na bardzo zwolnionych obrotach. W ciągu ostatnich trzech lat graliśmy po kilka imprez w roku. Bardziej intensywnie zaczęliśmy przed wakacjami. Najpierw były "Dni Tomaszowa". Potem zjeździliśmy wiele miast Polski.
Dlaczego po wydaniu albumu "Bananowe drzewa" w 1996 roku zaczęło być o was coraz ciszej?
Wynikało to z tego, że raz jest zamówienie na muzykę Róż, innym razem nie ma. Po wydaniu płyty muzycy pożenili się, urodziły im się dzieci i zaczęli potrzebować stałej pracy z regularnym dochodem. W związku z tym podejmowali się wielu różnych zajęć, które przeszkadzały nam spotykać się na próbach i jeździć na koncerty. Obecnie doszło do wymiany pokoleniowej w zespole. Pojawili się ludzie młodsi, jeszcze studiujący, którzy mają więcej czasu na granie i na razie nie prowadzą własnego życia rodzinnego.
Przedstaw ich.
Basistą został Maciek, który prowadzi teleturniej w Polsacie. Klawiszowiec to Tomek. Obaj już ze mną wcześniej współpracowali. Perkusista Darek jest tzw. "rewolwerowcem do wynajęcia". Gra u nas na stałe, ale wspomaga również KASĘ na koncertach. Zupełny debiutant to gitarzysta Krzysztof.
Czy ci muzycy są na tyle młodzi, że wychowywali się na pierwszych piosenkach Róż Europy?
Jeżeli mówimy o ludziach młodszych ode mnie o 13, 14 lat to istnieje taka możliwość. Kiedy ja miałem dwadzieścia pięć lat i grałem, oni dopiero zaczynali interesować się muzyką. Zresztą przychodząc do zespołu niektórzy mówili, że bawili się przy tych utworach na prywatkach. Teraz je grają.
Wróciliście, bo znów jest na was zapotrzebowanie?
Nie wiem. Po wydaniu "Bananowych drzew" nie było już takiego przyjęcia jakie mieliśmy kilka lat wcześniej, co spowodowało nasze zniechęcenie. Ulegliśmy pewnemu zmanierowaniu. Z perspektywy czasu oceniam to negatywnie. Wcześniej mieliśmy na sali tysiąc osób. Kiedy nagle zaczęło przychodzić o ponad połowę mniej uznaliśmy, że nie ma po co dalej występować. Dzisiaj myślimy inaczej. Granie jest dużą przyjemnością, nie ma dużego znaczenia ilość słuchaczy. W ciągu ostatnich trzech lat zdobyliśmy sporo pokory, dystansu do samych siebie. Musieliśmy zlikwidować gwiazdorstwo, które się pojawiło w zespole. Myślę, że nie można było uniknąć tego co się nam przydarzyło. Trudno być do końca normalnym, kiedy gra się codziennie w innym mieście Polski przez kilka miesięcy, ale palma nam nie odbiła.
Wracacie na stałe czy znowu znikniecie na kilka lat?
Pojawiła się możliwość nagrania płyty. Najprawdopodobniej nowy materiał zarejestrujemy w październiku. Trwają rozmowy z dwiema firmami, które są zainteresowane wydaniem krążka. Długo nie mogliśmy zdecydować się na ten krok. Byliśmy rozpieszczeni poprzednimi kontraktami i zamiast marnować miesiąc czy dwa na nagranie następnej płyty woleliśmy zarobić pieniądze w inny sposób. Teraz chodzi nam o dobre warunki wydania albumu - promocja, teledysk. Sprawy finansowe zeszły na dalszy plan. Teraz po prostu chcemy nagrać dobrą płytę. Jeśli ludzie tak ją odbiorą, to zadowoleni będziemy z ewentualnych wpływów na konto. W przeciwnym razie będziemy mieli kolejny krążek do postawienia na półce. Mamy napisanych jakieś trzydzieści piosenek. Na razie spośród nich wybraliśmy na płytę dziewięć. Cały czas tworzymy nowe rzeczy. Chcemy, żeby całość była dość jednolita.
Jaka będzie nowa muzyka Róż Europy?
Cały czas jesteśmy wierni rockowi harcerskiemu. Gramy proste nieskomplikowane rockandrollowe melodie. Te nowe kompozycje mają trochę naleciałości z płyt, które nas poruszyły Smashing Pumpkins, Red Hot Chili Peppers. Niektóre fragmenty mogą budzić skojarzenia z tymi grupami. Nowa płyta nie zdziwi ludzi, którzy mają na półce nasze krążki "Radio młodych bandytów" i "Bananowe brzmienia".
Przyzwyczaiłeś się już do określenia "rock harcerski"?
Nie przeszkadza mi ono. Nie silę się, żeby jakoś szczególnie nazywać swoją muzyką. Zresztą zawsze zależało mi na tym, żeby ludzie mogli moje utwory zagrać przy ognisku czy na jakiejś imprezie. Te różne wycieczki w stronę mocnego brzmienia nie do końca mnie przekonywały.
W 1992 roku gazety obiegła sensacyjna informacja. Zespół Róże Europy podpisał kontrakt na miliard złotych za wydanie albumu "Poganie! Kochaj i obrażaj". Jaka cześć tych pieniędzy przypadła tobie?
Po pierwsze kontrakt obejmował również album koncertowy i komplet odzieży zespołowej. Na "Pogan" napisałem wszystkie teksty, jestem współautorem muzyki do kilku utworów. Nad tym albumem siedziałem z gitarzystą w studio przez cały rok, reszta zaledwie kilka dni. Tymczasem pozostali muzycy byli źli, że ja ze Sławkiem (Wysockim - gitarzystą - przyp. kk) za tą płytę wzięliśmy najwięcej. Reszta zarobiła więcej niż autorzy i kompozytorzy z topowych w tamtym czasie kapel rockowych.
Wszystko wydałeś na zasadzie "łatwo przyszło, łatwo poszło"?
Za część pieniędzy kupiliśmy bardzo dobry sprzęt dla całego zespołu. Mnie dzięki pomocy rodziców udało się jeszcze nabyć używany samochód do jeżdżenia na koncerty. Reszta faktycznie niestety poszła na przeróżne hulanki i swawole.
Pojawiła się w sprzedaży odzież pod nazwą "Róże Europy"?
Tylko na Śląsku i to w szczątkowych ilościach. Nie mieliśmy z tego żadnych profitów, bo w międzyczasie pokłóciliśmy się z wydawcą.
Podobno o wydane krążka "Poganie" licytowało się kilka poważnych firm fonograficznych.
Przed wyjazdem na wakacje wysłałem do 16 regionalnych rozgłośni radiowych piosenkę "Jedwab" i zapomniałem o niej. Po powrocie we wrześniu zrobiło się wokół utworu spore zamieszanie. Kwoty proponowane za wydanie nowego albumu zaczęły nas w pewnym momencie przerastać. Pamiętam, że w rozmowie z pierwszą z firm podałem moim zdaniem wstrząsającą kwotę, tymczasem wydawca był w stanie dać kilkanaście razy więcej. Byliśmy tak zagubieni, że zaangażowaliśmy prawnika, który zajął się naszymi sprawami.
Takie płyty jak "Poganie! Kochaj i obrażaj" nagrywa się chyba tylko raz w życiu?
Myślę, że w większości wypadków tylko jeden raz zdarza się, żeby publiczność odbierała grupę w ten sposób. Bywają takie wypadki jak z Budką Suflera, kiedy grupa odzyskuje popularność sprzed dwudziestu lat. Jednak przeważnie przebicie czy powtórzenie poprzedniego sukcesu to bardzo trudna rzecz. Wystarczy spojrzeć obecnie na Republikę. Moim zdaniem płyta "Poganie" to było nasze 5 minut.
Który fragment tekstu utworu "Rockendrollowcy" odnośnie przeróżnych zachowań wyzwolonego muzyka jeszcze dzisiaj obowiązuje w twoim życiu?
Wszystko zależy jak definiujemy tanie wino. Jestem fanem ".............". Piję go do praktycznie wszystkiego - serów, winogron, smażonego mięsa, ryb. Jeśli 14.50 PLN to jest tanie wino, to tekst nadal do mnie pasuje (śmiech). Cały czas również pasjonują mnie morze i góry. Do dzisiaj uprawiam windsurfing na Helu i jeżdżę na nartach. Tekst przestał być natomiast aktualny w tych fragmentach seksistowskich, czyli "wjeżdżanie między kolana źle wychowanych turystek" i temu podobne historie.
Dzisiaj, której z płyt Róż słucha ci się najlepiej?
"Pogan" oraz ostatniej, która jest najbardziej równa. Podobaj mi się też niektóre kompozycje z "Radia młodych bandytów" oraz linie melodyczne ze "Stańcie przed lustrami". Szkoda tylko, że niektóre teksty straciły na aktualności.
A który krążek wycofałbyś ze sprzedaży?
Na pewno "Krew Marilyn Monroe". Było to fatalne zauroczenie grupą The Cult. Najlepsze momenty na tym krążku to utwór tytułowy i "Surfingujące buty", które do dzisiaj gramy na koncertach. O pozostałych kompozycjach wolę zapomnieć. Gdyby było można nagrałby ją jeszcze raz. Pewne rzeczy można by uratować nowymi aranżacjami, chociaż to kiepski krążek.
Wiecie, że wracając teraz bez wymiernych sukcesów zaszkodzicie legendzie dawnych Róż Europy?
Oczywiście, może się tak zdarzyć, ale my nigdy nie byliśmy specjalnie rozpieszczani przez recenzentów. Dzisiaj publiczność może być trochę zdziwiona na nasz widok. Jednak mamy grupę zainteresowanych osób i choćby tylko dla nich warto grać.