zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

wywiad: Winger

12.01.2010  autor: Verghityax

Wykonawca:  Reb Beach - Winger (gitara)

strona: 1 z 1

Reb Beach z Winger, Warszawa 'Progresja' 6.12.2009, fot. Lazarroni
Reb Beach z Winger, Warszawa 'Progresja' 6.12.2009, fot. Lazarroni

rockmetal.pl: Witaj, Reb. Na początek chciałbym zapytać, co przyciągnęło cię do heavy metalu?

Reb Beach: Właściwie to nie nazwałbym się muzykiem metalowym. Wiesz, zawsze pociągały mnie gitarowe riffy. Zaczynałem od takich kapel jak Kiss, Aerosmith i Van Halen. W 1976 roku miałem trzynaście lat - wyszło wtedy mnóstwo świetnych albumów. Teraz już nie ma takich dobrych zespołów.

Jednym z pierwszych projektów, w których się udzielałeś, była grupa Alice Coopera. Czy możesz coś opowiedzieć o tych czasach?

Alice Cooper nauczył mnie naprawdę wiele. Jest dla mnie autorytetem. To ikona, świetny wykonawca i prawdziwie teatralna osobowość. Kiedy na koncertach kończyliśmy set, on zwykł mawiać: "zawsze zostawiajcie ich z uczuciem niedosytu". Nauczył mnie też grać w pokera. Praktycznie mieszkałem z nim w autokarze przez cztery lata. Jest moim bohaterem i najbardziej niesamowitym człowiekiem, jakiego w życiu poznałem: to bardzo rodzinny typ, utalentowany, zabawny i wyjątkowo bystry.

Z Kipem Wingerem znaliście się już wcześniej...

Tak, Kip i ja stworzyliśmy formację Winger jeszcze zanim zagraliśmy u Alice Coopera. Dzieliliśmy wówczas z Kipem mieszkanie. Gdy on ruszał w trasę z Cooperem, ja robiłem jako muzyk sesyjny u takich artystów, jak The Bee Gees, Howard Jones czy Twisted Sister. Pewnego dnia Beau Hill, producent Wingera, który znał nas obu, zasugerował, abyśmy stworzyli coś wspólnie. Pierwszego dnia przygotowaliśmy kilka pomysłów, które później stały się takimi utworami, jak "Time to Surrender", "Madalaine" i "Seventeen".

W prawym dolnym rogu okładki waszego pierwszego albumu widnieją nie do końca wymazane litery układające się w napis Sahara. To była pierwotna nazwa waszego projektu?

Tak, ale okazało się, że istniała już kapela o takiej nazwie. Z pomocą przyszedł nam Alice Cooper, który akurat nagrywał swój album - "Constrictor". Mieliśmy tylko trzy dni, żeby coś wykombinować i wtedy Alice zapytał Kipa: "czemu po prostu nie nazwiesz tego Winger?". Rozważaliśmy opcję "Winger Beach", ale brzmiało to jak nazwa kurortu dla gejów. Dlatego zdecydowaliśmy się na Winger.

Jednym z większych zespołów, w których udzielałeś się na wiośle, był Dokken. Z ekipą Dona nagrałeś studyjne "Erase the Slate" i koncertowe "Live from the Sun". W jaki sposób wkręciłeś się do tej grupy?

Trafiłem tam głównie dlatego, że potrzebowali kogoś szybkiego. Dostałem telefon, żebym przyjechał na próbę. Oni byli właśnie w trakcie nagrywania "Erase the Slate" i tytułowy wałek z tej płyty prezentował się dość ociężale. Zaproponowałem, żeby zrobili coś takiego (imituje dźwięk gitary) i przypadło im to do gustu. Don i jego ekipa byli wtedy pod dużym wpływem Beatlesów, ale powiedziałem im: "Chłopaki, nie jesteście The Beatles, musicie być jak Dokken z czasów 'Under Lock and Key'. Musicie odzyskać ten dawny dźwięk". I tak też zrobili na swoim ostatnim albumie - "Lightning Strikes Again". On brzmi jak ich stare numery. Z Wingerem było podobnie. Zawsze chciałem wrócić do klimatów z naszych pierwszych dokonań. Kip miał tę całą swoją militarną wizję, przez którą chciał coś wyrazić, przez co "IV" była bardziej jego płytą. Za to "Karma" jest bardziej moim tworem, gdyż Kip dał mi dużą swobodę działania.

Skoro już mówimy o waszym najnowszym dziele, czemu wybraliście dla niego tytuł "Karma"?

Było wiele różnych powodów, dobrych i złych. Karma Wingera jest taka, że od początku byliśmy na celowniku. Żadna inna kapela z lat 80-tych nie miała tak bardzo przerąbane jak my. Wszyscy śmiali się z Wingera. I doszliśmy do wniosku, że jeśli nagramy zajebiście dobry krążek, to nikt nie będzie mógł powiedzieć: "ten album jest do dupy". Dla mnie "Karma" jest najlepszą płytą roku w stylu lat 80-tych. Nie sądzę, żeby jakaś inna grupa pochodząca z tamtego okresu nagrała coś równie dobrego na tę modłę. Bo większość zespołów, które pojawiły się w tamtej dekadzie, nagrywa teraz dla kasy. Kip Winger jest producentem, aranżerem, to pieprzony bóg. Ten gość potrafi skomponować utwór dla orkiestry na siedemdziesiąt sześć instrumentów. Mamy nadzieję, że wraz z tą płytą dobra karma do nas wróci.

Jeszcze przed pierwszym rozpadem mieliście problemy z Mikiem Judgem, który wyśmiewał was w swojej kreskówce "Beavis & Butt-head". Dlaczego atakował właśnie was?

Bo przecież dowalanie Poison nie byłoby takie zabawne. Bo byliśmy czterema dobrze wyglądającymi, utalentowanymi muzykami, lepszymi niż ktokolwiek inny [z sarkazmem - red.]. Byliśmy idealnym kozłem ofiarnym. Niektóre scenki z programu były zabawne. Ale to, że musiałem sprzedać dom, samochód i zostać bankrutem, już nie. Lecz to spotkało nie tylko nas. Mr. Big, Extreme... gdy nastał rok 1993, wszystko szlag trafił, choć nam oberwało się najbardziej.

Przejdźmy może do przyjemniejszego tematu. Oprócz swojej kariery w Wingerze, udzielasz się również u Davida Coverdale'a w Whitesnake. Jak nawiązałeś z nim współpracę?

Znamy się z Davem od siedmiu lat. Kiedy mnie potrzebuje, zawsze jestem gotów mu pomóc. Uwielbiam z nim koncertować. David to świetny gość, który bardzo dba o swoich muzyków. Świetnie dogaduję się z pozostałymi członkami zespołu, zwłaszcza z Dougiem Aldrichem.

Jakie masz plany na przyszłość?

Obecnie pracuję nad albumem instrumentalnym. O tej porze roku czas płynie dla mnie wolniej - wracam do domu, palę zioło i piszę muzykę. Wiesz, po prostu zamykam się w swoim świecie na jakieś trzy miesiące, a potem telefony zaczynają dzwonić w sprawie letnich tras koncertowych.

Czy myślicie już nad szóstym studyjnym albumem Winger?

Chryste, nie! Dopiero co skończyliśmy ten. Zobaczymy, jak wszystko się ułoży. Kip to mój najlepszy przyjaciel, rozmawiamy ze sobą codziennie. Może nagramy kolejną płytę The Mob, jeśli tylko Kip mnie zmobilizuje, bo z natury jestem leniem. On z kolei to prawdziwy pracuś. Zasuwa od dziesiątej rano do dziesiątej wieczorem. Ciągle praca, praca i praca. A ja tylko piję piwo i się opieprzam. Jesteśmy zupełnie różni i chyba dlatego tak dobrze nam się razem tworzy.

Ok, dzięki za rozmowę.

Dzięki.

« Poprzednia
1
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »
ucieszony
saxo (gość, IP: 83.168.106.*), 2010-01-16 11:46:54 | odpowiedz | zgłoś
Dobrze poczytac wywiady z muzykami tej klasy. Dzieki :)
re
BeeBoy (gość, IP: 91.123.169.*), 2010-01-13 23:42:40 | odpowiedz | zgłoś
oba wpisy, równe sobie.
niedoceniany w ciemnogrodzie band
vaderhead (gość, IP: 83.23.11.*), 2010-01-13 10:50:43 | odpowiedz | zgłoś
Winger to bez wątpienia jeden z najbardziej niedocenianych w tym ciemnogrodzie zespołów. Może nie są super odkrywczy ale w tym co robią są autentyczni i po prostu pozostają sobą. Miło jest zawsze posłuchać takich amerykańskich klimatów pachnących beztroskimi tam wówczas latami 80tymi :)))
re: niedoceniany w ciemnogrodzie band
bartolini (gość, IP: 194.187.53.*), 2010-01-13 20:12:16 | odpowiedz | zgłoś
Nie podoba Ci się gród, wyjeżdżaj na Zachód i pozdrów Murzynów jesienią.
re: niedoceniany w ciemnogrodzie band
vaderhead (gość, IP: 79.191.106.*), 2010-01-13 20:22:45 | odpowiedz | zgłoś
oto przykład typowej ciemnogrodzkiej mentalności
re: niedoceniany w ciemnogrodzie band
lefthandpath (gość, IP: 188.146.137.*), 2010-01-14 00:28:24 | odpowiedz | zgłoś
Wiesz, gród jest ok, tylko pełno w nim takich wojów jak ty, co to od nich zalatuje ...
re: niedoceniany w ciemnogrodzie band
vaderhead (gość, IP: 83.23.180.*), 2010-01-14 09:46:12 | odpowiedz | zgłoś
Chamstwo, brak życzliwości, uważanie się ze centrum świata, brak tolerancji, akceptacji obcych, dopuszczenie do świadomości że nie można całego świata oceniać tylko z jednej ciemnogrodzkiej perspektywy, rasizm, pogarda dla emigracji to właśnie typowe cechy ciemnogrodu niestety, ale cóż nie jest łatwo odrobić 300 letnie zapóźnienie cywilizacyjne, nie mówiąc już o gospodarczym. Dlatego dobrze jest posłuchac sobie Wingera, aby choć na chwilę zapomnieć o tym.

Materiały dotyczące zespołu

- Winger

Na ile płyt CD powinna być wieża?