- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Pestilence
Wykonawca: | Patrick Mameli - Pestilence (wokal, gitara) |
strona: 2 z 3
Pestilence, Bielsko-Biała 10.11.2019, fot. Verghityax
Skoro już o komponowaniu mowa, jak to wygląda w Pestilence? Wolicie pracę zbiorową czy sam wszystko tworzysz i wysyłasz reszcie to, co mają zagrać?
Daję im wyłącznie zarys tego, co chciałbym uzyskać. Zwykle przygotowuję proste demo z gitarą i zaprogramowanymi bębnami - bez trudu da się poznać, że są zaprogramowane, bo brak im kunsztu i wyrafinowania. W oparciu o to pozostali mogą zapełnić luki swoimi pomysłami i wprowadzić ewentualne poprawki. Jeżeli ktoś zaproponuje lepsze rozwiązanie, jestem otwarty na sugestie. Choć ja pozostaję naczelnym kompozytorem, w grupie panuje ustrój demokratyczny.
Gdy wchodzimy razem do studia, po raz pierwszy słyszymy, jak te utwory nabierają życia. To niezmiernie ważne, by na tym etapie wciąż lubić swoją muzykę. Na początku kariery nie zdawałem sobie sprawy z tego, że te stare numery będą mnie prześladować do końca moich dni. A jeśli już jesteś skazany na granie takiego, dajmy na to, "Out of the Body", oby to był cholernie dobry numer, inaczej szybko go znienawidzisz.
Uważam, że znacznie rozwinąłem się jako twórca i mam w swoim wczesnym dorobku kawałki, których dziś zwyczajnie nie cierpię. Ta świadomość zmieniła moje priorytety. Teraz zadaję sobie pytanie: "Jaka jest szansa, że ten utwór nadal będzie mi się podobał za dziesięć lat?".
Pestilence, Kraków 22.05.2010. fot. kriz
Stare numery, o których mówiłeś, są trochę jak miecz obosieczny. Z jednej strony to twój żelazny repertuar, z drugiej ciężko chyba napisać coś nowego, co je przebije czy chociaż im dorówna?
To nie jest takie czarno-białe, jak mogłoby się wydawać. Musicie zrozumieć, że produktywność kapeli zależy od całej gamy bodźców, na przykład od dynamiki wewnątrz zespołu. Do tego dochodzą czynniki zewnętrzne, czyli zasady, jakimi rządzi się przemysł muzyczny, warunki finansowe, zagrożenia płynące z rozmaitych używek. Każdy stara się, jak może. Z reguły debiutanckie albumy są tymi najlepszymi, ponieważ rodzą się z młodzieńczej pasji i buntu. Gdy formacja osiąga pułap swojego trzeciego czy czwartego longplaya, na tyle już okrzepła, że potrafi poruszać się w realiach biznesowych, lecz po drodze traci swą spontaniczność.
Mimo to są grupy, które wypuszczają podobnie brzmiące płyty co dwa, trzy lata i całkiem przyzwoicie prosperują...
To kwestia znalezienia swojej strefy komfortu. Zawsze istnieje ryzyko, że fanom odechce się słuchać tego samego riffu w kółko. Wtedy masz przejebane. Muzyka Pestilence jest bardziej nieprzewidywalna, ale wiąże się z tym zasadniczy minus - nie odnoszę takich sukcesów komercyjnych, jak zespoły pokroju Cannibal Corpse. Obecnie "Spheres" cieszy się statusem albumu kultowego. Gdzie byli ci wszyscy ludzie, kiedy wytwórnia (Roadrunner Records - przyp. red.) zerwała ze mną kontrakt? Nikogo to nie obeszło. Albo zobaczcie, jakie reakcje powoduje śmierć jakiegoś muzyka? Następuje wysyp fanów, a przedtem nikt nie zadał sobie trudu, żeby go wesprzeć.
Pestilence, Bielsko-Biała 10.11.2019, fot. Verghityax
Czy zróżnicowanie materiału nie pomaga ci dotrzeć do szerszego grona odbiorców?
Nie powiedziałbym, wziąwszy pod uwagę to, że na koncertach jestem w stanie objąć wzrokiem cały tłum, a średnia wieku oscyluje w granicach czterdziestki. Przychodzą głównie ludzie, którzy wychowali się na Pestilence. Dzieciaki mają to gdzieś, ale rozumiem je, bo sam taki byłem. One nie są zainteresowane poszerzaniem horyzontów. Ilu znacie szesnastolatków czy siedemnastolatków, którzy kochają The Beatles? Każde pokolenie ma swoich idoli.
Death metal miał swój moment chwały na przełomie lat 80 i 90, a potem balonik pękł. Od jakiegoś czasu gatunek ten przeżywa renesans, lecz wciąż mamy do czynienia z niszą. Nawet Cannibal Corpse większą część roku musi spędzać w trasie, żeby opłacić rachunki. Oni nie mają zabezpieczenia w postaci stałego wynagrodzenia czy planu emerytalnego. Żyją w "tu i teraz". Co zrobią, kiedy dobiją do siedemdziesiątki? Trzeba podejmować mądre decyzje, dopóki jest się u szczytu sławy. Spójrzcie na to, co stało się z Patem O'Brienem. Scena metalowa ma to do siebie, że używki traktowane są jako coś normalnego. Podczas tournee wielu muzyków pije i faszeruje się prochami od rana do wieczora. Sęk w tym, że gdy wracają do domu, robią to dalej. Granie w kapeli staje się dla nich wymówką dla bycia alkoholikiem lub ćpunem.
Pestilence, Kraków 22.05.2010, fot. kriz
Był taki okres, kiedy sam za kołnierz nie wylewałeś. Co sprawiło, że rzuciłeś to wszystko i kompletnie odmieniłeś swoje życie?
To ma duży związek ze stanem mojego zdrowia. Dowiedziałem się, że choruję na cukrzycę, a balowałem wtedy do oporu, więc sam robiłem sobie krzywdę, nie mając o tym pojęcia. Punktem zwrotnym był dzień, w którym rozbiłem samochód i na krótko zapadłem w śpiączkę. To podziałało na mnie otrzeźwiająco. Po przebudzeniu cieszyłem się, że w ogóle żyję. Gdybym nie odstawił tego cholerstwa, dziś pewnie byłbym martwy.
A skąd wzięło się zainteresowanie siłownią?
To był naturalny krok w reorganizacji mojego trybu życia. Nie jestem fanem treningu wytrzymałościowego, ale uwielbiam podnosić ciężary i zdrowo się odżywiać. Przeszedłem na dietę keto, która pomaga mi kontrolować poziom cukru we krwi - mam cukrzycę typu 1, więc i tak muszę wstrzykiwać sobie insulinę. Dzięki temu mogę efektywniej budować muskulaturę.
Pestilence, Bielsko-Biała 10.11.2019, fot. Verghityax
Zważywszy na to, że z twoją partnerką Betty (Chan - przyp. red.) dzielicie zamiłowanie do fitnessu, łatwiej wam chyba utrzymać formę?
Betty jest świetną kucharką, w przeciwieństwie do mnie. Mogę coś upichcić, jeśli zajdzie taka potrzeba, ale rezultaty niekoniecznie są zachwycające. Mam wielkie szczęście, że ona jeździ ze mną w trasy i dba o to, bym prawidłowo się odżywiał, bo w natłoku obowiązków zdarza mi się o tym zapomnieć. Ponadto nie wszędzie dostajemy pełnowartościowe jedzenie, a Pestilence nie jest na tyle rozpoznawalną nazwą, bym mógł stawiać wysokie wymagania.
Pewnie najgorzej jest w małych miejscowościach?
To zależy. Jeśli możesz odwiedzić lokalny bazar i kupić warzywa oraz dobrej jakości mięso, to nie masz się czym martwić. Jeśli nie jesz mięsa, znalezienie zamienników bywa trudniejsze. I żeby była jasność, nie mam nic przeciwko weganom. Nie podobają mi się ich poglądy na temat osób, które weganami nie są. Rezygnacja z mięsa wcale nie oznacza, że zdrowo się odżywiasz, ponieważ nie dostarczasz organizmowi wszystkich potrzebnych mu składników i musisz je suplementować, na przykład witaminą B12. Nie raz byłem atakowany za to, w co wierzę, zwłaszcza w internecie. Mam dość grubą skórę, ale czasem czuję się tym zmęczony i daję się sprowokować.