- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Over The Rainbow
Wykonawcy: | Joe Lynn Turner - Over The Rainbow (wokal), Paul Morris - Over The Rainbow (instrumenty klawiszowe), Bobby Rondinelli - Over The Rainbow (instrumenty perkusyjne) |
strona: 1 z 1
Over The Raibow, materiały prasowe
rockmetal.pl: Witajcie! Na początek pytanie, bez którego ciężko by sie było obejść: jak w ogóle doszło do powstania Over the Rainbow?
Bobby Rondinelli: Joe (Joe Lynn Turner, wokalista grupy - przyp. red.) zadzwonił do mnie z propozycją założenia takiej kapeli. Stwierdziłem, że to świetny pomysł. Zapytał, co sądzę o Jurgenie. Odparłem, że chciałbym go najpierw usłyszeć, gdyż wcześniej nie miałem okazji. Wyszukaliśmy jakieś próbki w Internecie, brzmiały dobrze, więc skontaktowaliśmy się z Jurgenem i tak to się zaczęło.
Paul Morris: Tak, udało nam się zebrać w naprawdę dobrym składzie. Jest Bobby. Jest Greg Smith, który grał na basie u Dokkena i Alice Coopera...
Przez Rainbow przewinęło się wielu muzyków. Czy któryś z nich był jeszcze brany pod uwagę do tego projektu?
Paul Morris: W zasadzie nie. Ci byli muzycy Rainbow wciąż są aktywni, ale Chuck Burgi gra w Billy Joel Band, David Rosenthal też. Jimmy Bain ma problemy z narkotykami... więc ten skład Over the Rainbow był najbardziej oczywistym wyjściem. Wszyscy się znają i grali już z sobą nawzajem.
Pierwotnie klawiszowcem w Over the Rainbow miał być Tony Carey...
Paul Morris: I był, ale potem zdiagnozowali u niego raka jąder i prostaty, więc musiał odejść na jakiś czas. Ja dołączyłem do zespołu przed debiutanckim występem na "Sweden Rock Festival"...
O tak, pamiętam ten koncert.
Paul Morris: Tak, to był szalony występ (śmiech). Potem lato dobiegło końca i Tony nadal nie mógł dołączyć z powodu choroby. W końcu nadszedł październik, a on wciąż nie był w stanie wziąć w tym udziału, zadecydowaliśmy wspólnie, że koncertowanie nie wyszłoby mu na dobre. Postanowił skupić się na innych rzeczach: pisaniu muzyki i śpiewaniu, bo jest też wokalistą.
Czyli nie jesteś tylko tymczasowym zastępstwem? Jesteś już pełnoprawnym członkiem?
Paul Morris: Tak. Mogę to teraz powiedzieć oficjalnie po raz pierwszy: jestem pełnoprawnym członkiem Over the Rainbow.
Rainbow wzięło swoją nazwę od "Rainbow Bar and Grill" w Kalifornii. Czy wasz projekt wziął swą nazwę od mieszącego się nad barem klubu - "Over the Rainbow"?
Over The Rainbow, Zlin (Czechy) 16.04.2010, fot. Verghityax
Bobby Rondinelli: To prawda, że Rainbow wzięło swą nazwę od baru, ale my zaczerpnęliśmy swoją od zespołu Rainbow.
Czy nie boicie się, że niektórzy będą was postrzegać jako cover band?
Bobby Rondinelli: Każdy, kto myśli, że jesteśmy tylko cover bandem, jest po prostu głupi. I nie obchodzi mnie, czy będą tak na nas patrzeć. Ja grałem w Rainbow na tych płytach, Joe też. Wiesz, na rynku muzycznym jest pełno kapel, w których został jeden członek pierwotnego składu. Dla mnie takie przylepianie etykietek to szaleństwo.
Paul Morris: Nie, nie chcemy, by nas postrzegano jako cover band. Chcemy być zespołem z prawdziwego zdarzenia.
Dio, Bonnet, White - wszyscy oni śpiewali piosenki Rainbow z właściwą sobie manierą wokalną. Joe, czy wykonując numery z ich czasów, starasz się ich naśladować, czy robisz to raczej po swojemu?
Joe Lynn Turner: Śpiewam je na własną modłę, lecz staram się robić to tak, by oddać ducha tekstów i melodii. Ale nie jestem żadnym z tamtych wokalistów, dlatego interpretuję je na swój sposób.
Jako, że Joe i Bobby pochodzą z innej epoki Rainbow niż Greg i Paul, a Jurgen to zupełnie nowy gracz, czy trudno było wam znaleźć wspólny język?
Joe Lynn Turner: Wszyscy byli członkowie Rainbow, wliczając w to mnie, grali już te utwory w przeszłości, więc więź wytworzyła się natychmiastowo. Co do Jurgena, to on również kocha tę muzykę i to nas łączy.
Bobby Rondinelli: Nie lubimy się za bardzo. Robimy to dla kasy (śmiech). Tak naprawdę, to świetnie się dogadujemy. Byliśmy przyjaciółmi już zanim utworzyliśmy tę kapelę. Paula znam od lat. Grałem kiedyś u Doro i on również. Grega też znam kawał czasu, a Jurgena od trzydziestu lat.
Paul Morris: Tak, grałem z Bobbym i Doro Pesch w 1989 roku. Z Gregiem uczestniczyłem w Rainbow, jak również w masie innych projektów, ponieważ mieszkamy blisko siebie w Nowym Jorku. I wystąpiłem na pięciu albumach Joego, więc znamy się wszyscy aż za dobrze (śmiech).
Jak Jurgen dołączył do zespołu? Czy rozważaliście uczestnictwo Ritchiego w tym projekcie?
Bobby Rondinelli: Kiedy usłyszeliśmy, jak Jurgen gra, stwierdziliśmy, że to świetny pomysł. I nie, nigdy nie dzwoniliśmy do Ritchiego w tej sprawie. Gdyby chciał wziąć w tym udział, to on zadzwoniłby do nas. To nie ty dzwonisz do Ritchiego z pytaniem, czy chce wstąpić do kapeli. To on dzwoni do ciebie. Tak to z nim działa.
Over The Raibow, fot. JayBeeEM Photography
Pytanie na temat Jurgena Blackmore'a. Graliście z nim już trochę koncertów, więc pewnie zdążyliście zauważyć... Czy jego styl gry przypomina styl Ritchiego, czy może ma swój własny?
Joe Lynn Turner: Ma swój własny styl, ale nie dość, że bardzo przypomina swojego ojca z wyglądu, to na dodatek przejawia taką samą manierę sceniczną i chwilami czuć coś z Ritchiego w jego grze. Mimo to, jest bardziej shredderem, niż jego ojciec. Ma swój własny styl, ale dobrze wpasowuje się on w Over the Rainbow.
Paul Morris: Tak, ma swój własny styl, choć momentami brzmi dokładnie jak jego ojciec.
A czy jako człowiek przypomina swojego ojca?
Paul Morris: Cóż, jest o wiele bardziej... kontaktową osobą.
Słyszałem, że Ritchie miał obsesję na punkcie tego, że Rainbow to jego kapela. Podobno kiedyś podpalił nawet łóżko klawiszowca z klawiszowcem w środku... Ale to chyba nie byłeś ty, Paul?
Paul Morris: Nie, to był chyba Tony Carey. Ale Ritchie też mi robił różne świństwa. Ritchie to Ritchie. Wszystko, co jest umiejscowione w pobliżu Ritchiego, wszystko, o czym Ritchie pomyśli, wiesz, powietrze, chmury... Jeśli on o tym pomyśli i znajduje się to blisko niego, to znaczy, że jest jego własnością (śmiech).
Rainbow wydało osiem albumów studyjnych. Zapewne niełatwo komponuje się setlistę, mając tyle świetnych kawałków do wyboru. Są jakieś szczególne piosenki, które lubicie bądź których nie lubicie grać?
Joe Lynn Turner: Nie bardzo, ponieważ one wszystkie są szczególne na swój sposób. Lubię śpiewać "Stargazer" i "Gates of Babylon", ponieważ ich nie wykonuję podczas swoich solowych występów, ale tak naprawdę nie mam żadnych faworytów. Kocham każdą z tych piosenek.
Bobby Rondinelli: Ja też lubię je wszystkie, ale mam słabość do tych z czasów Dio i Cozyego... "Kill the King", "Tarot Woman", "Stargazer"...
Paul Morris: Wiadomo, gramy z Joe, więc obowiązkowo włączamy do setlisty takie numery, jak "I Surrender", "Street of Dreams", "Jealous Lover", "Stone Cold"... Jest w czym wybierać. Potem jest płyta z Grahamem Bonnetem, ona też zawiera kilka rewelacyjnych wałków, jak "All Night Long", "Eyes of the World"... Potem jest jeszcze katalog z Dio. A wszyscy chcą usłyszeć "Kill the King", "Long Live Rock 'n' Roll", "Tarot Woman"... Dla hardkorowych fanów to zawsze będzie jedynym Rainbow, jakie kochają i uznają. Mógłbym wziąć tę puszkę (bierze w dłoń puszkę Tyskiego - red.) i walnąć ich w głowę, a i tak nic by to nie zmieniło (śmiech).
Over The Raibow, fot. JayBeeEM Photography
Gracie czasem na żywo "Catch the Rainbow"?
Paul Morris: Nie, nigdy tego nie gramy.
Szkoda, bo to mój ulubiony numer.
Paul Morris: Ok, dość tego. Żegnam (śmiech). Ale świetnie byłoby to kiedyś zagrać.
Jak na razie koncertujecie tylko z materiałem Rainbow. Czy planujecie nagrać jakiś album pod szyldem Over the Rainbow z własnymi kompozycjami? Jeśli tak, to czy będą one zbliżone do stylistyki którejś ery Rainbow, czy miałoby to być coś zupełnie innego?
Joe Lynn Turner: Przypuszczalnie będzie to miks numerów wykonywanych na żywo z nowym materiałem. Jak dotąd nie mamy żadnego tytułu czy ogólnego konceptu, ale dyskutowaliśmy już na ten temat. Co do naszych własnych piosenek, to jest jeszcze za wcześnie, żeby stwierdzić, jak będą brzmiały. Możliwe, że znajdą się w nich aspekty zapożyczone ze wszystkich epok Rainbow.
Paul Morris: Przypuszczam, że wejdziemy bardziej w stylistykę ery z Dio. Na razie napisaliśmy z Jurgenem jeden kawałek, ale póki co, jest to bardzo surowa wersja.
Czy ten utwór ma już jakiś tytuł?
Paul Morris: Nie mogę na razie powiedzieć, jak się nazywa. Uważam, że trzeba próbować tworzyć coś własnego... Słyszałeś może taki zespół, jak Disco Boys?
Pierwsze słyszę.
Paul Morris: Właśnie nagrali "I Surrender", używając oryginalnej ścieżki. Dowiedzieliśmy się o tym wczoraj w Pradze. Siedziałem w pokoju w hotelu, słuchając, jak jakieś dzieciaki śpiewają zmiksowaną wersję "I Surrender". I nagle, myślę sobie, co do cholery? Przecież to głos Joego. Ale wydali to pod swoją nazwą. Joe bardzo się tym przejął. Zadzwonił do swoich prawników. Chce wiedzieć, o co chodzi. Oni zaliczyli już z tym dwa miliony wejść na YouTube - z piosenką, w której śpiewa Joe. Mówię Joemu już od jakiegoś czasu, że powinniśmy wziąć któryś ze starych utworów Rainbow, przerobić go na świeżą wersję, nagraną w obecnym składzie, ale w duchu hard rocka, nie jak Disco Boys.
Czy ten wasz debiutancki album ukaże się w tym roku?
Paul Morris: W tym, to musi być w tym roku. Tak właściwie, to potrzebowaliśmy nowych numerów już na wczoraj.
Over The Rainbow, Zlin (Czechy) 16.04.2010, fot. Verghityax
Planujecie może wydać jakieś DVD z zarejestrowanym koncertem Over the Rainbow czy coś w tym rodzaju?
Joe Lynn Turner: Nie ma jeszcze żadnych definitywnych planów, ale jeśli już coś wydamy, to z pewnością będzie to DVD.
Jak fani Rainbow z całego świata was odbierają?
Joe Lynn Turner: Fantastycznie! Większość recenzji mamy pozytywnych, a fani wydają się być zachwyceni faktem, że mogą usłyszeć tę muzykę na żywo, wykonywaną przez tych samych ludzi, którzy przyczynili się do jej powstania i grali ją już w przeszłości. Te koncerty to hołd złożony Rainbow!
Paul Morris: Kiedy wczoraj występowaliśmy w "Retro Music Hall" w Pradze, koncert był niemal wyprzedany.
Kiedy udzielacie się w Over the Rainbow, czujecie się jak za starych czasów, czy to zupełnie inne, nowe doznanie?
Joe Lynn Turner: To mieszanka jednego i drugiego - przyjemny posmak przeszłości i nowe spojrzenie w przyszłość.
Czy dostaliście błogosławieństwo Ritchiego, formując Over the Rainbow?
Joe Lynn Turner: Tak... jedyny kruczek polega na tym, że musimy dać fanom wyraźnie do zrozumienia, iż sam Ritchie nie gra w zespole. Musimy się również upewniać, iż lokalni organizatorzy nie reklamują naszych koncertów jako występów Rainbow. My jesteśmy Over the Rainbow.
Czy długo zajęło wam ponowne przyswojenie sobie tych wszystkich utworów?
Joe Lynn Turner: Kiedy wszyscy odrabiają swoje lekcje - i ćwiczą indywidualnie, gdy nie jesteśmy na trasie - ogarnięcie tego przychodzi nam szybko.
Paul Morris: Nie było z tym problemu, aczkolwiek muszę przyznać, iż granie tych kawałków sprawia mi teraz większą przyjemność niż kiedyś. Nie wiem, czemu, ale obecnie jest lepiej.
Ostatnie pytanie: planujecie może w najbliższej przyszłości wpaść do Polski?
Bobby Rondinelli: Mam nadzieję, bardzo lubię Polskę. Byłem tam kiedyś z Black Sabbath, ale to było już dawno temu (śmiech). Wiesz, po pewnym czasie wszystkie koncerty wyglądają podobnie. Ale wydaje mi się, że raz wystąpiłem tam też z Rainbow.
Paul Morris: Bardzo chętnie odwiedziłbym Polskę, zwłaszcza, że w połowie jestem Polakiem.
Over The Raibow, fot. JayBeeEM Photography
Joe Lynn Turner: Jest na to spora szansa, zwłaszcza, że graliśmy już w krajach ościennych. Fajnie byłoby zawitać do Polski! Dziękuję ci i polskim fanom za wsparcie.
A ja dziękuję za rozmowę i do zobaczenia na koncercie.
Muza musi walić w ryj, i tak jest też z Rainbow.