zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

wywiad: Małgorzata Ostrowska

4.06.1999  autor: Krzysztof Kowalewicz

Wykonawca:  Małgorzata Ostrowska - Małgorzata Ostrowska (wokal)

Komercja z premedytacją. Rozmowa z Małgorzatą Ostrowską - wokalistką.

strona: 1 z 1

Krzysztof Kowalewicz: Woli pani udzielać wywiadów w formie oficjalnej, czy raczej w formie na ty?

Małgorzata Ostrowska: Rozmawiam raczej na ty, bo tak jest prościej. Przejdźmy zatem na ty.

Bardzo proszę. Czy taka bezpośredniość wynika stąd, że nadal bardziej czujesz się wokalistką rockową niż niedostępną artystką?

Moje korzenie tkwią w rocku lat 80., dlatego czuję się przede wszystkim wykonawcą rockowym. Poza tym nie lubię być formatowana. Dlatego całe życie robiłam różne odskoki w bok - w stronę jazzu, filmu, nawet musicali, których nie cierpię.

Twoja rozłąka ze sceną trwała bardzo długo?

Wycofałam się ze sceny pod koniec 1991 roku. Lombard wrócił trzy lata temu i gramy dużo koncertów, ale płyty nie nagrywałam już bardzo, bardzo długo.

Przez jakiś czas działała formacja Lombard Group, ale bez ciebie.

Ja wcześniej wycofałam się z estrady. Reszta zespołu miała do mnie z tego powodu sporo pretensji. Oni chcieli grać. Niestety, ja nie umiałam wykrzesać z siebie odpowiednio dużo sił i chęci do estradowego życia. Moim zdaniem nie należy grać koncertów, kiedy się nie chce. To kwestia pewnej wiarygodności wobec słuchaczy.

Fani Lombardu raczej zimno potraktowali nowy zespół bez ciebie.

Wiem, że Lombard Group miał słabą popularność. Ja nigdy nie widziałam ich koncertu.

Kiedy wycofałaś się ze sceny, prowadziłaś sklep z ubiorami ze skóry, które sama projektowałaś. A czym poza tym się zajmowałaś?

Rodziną, domem, ogrodem.

Przez te kilka lat na pewno niektórzy ludzie namawiali cię do powrotu?

Wielu. Ja jednak nie chciałam się spieszyć. Ta decyzja musiała powoli we mnie dojrzeć. Musiałam poczuć się osobą na tyle zdystansowaną do grania, żeby znów zacząć śpiewać bez żadnych przeszkód.

Mało kto pamięta, ale już w 1993 roku ukazała się pierwsza płyta sygnowana wyłącznie twoim imieniem i nazwiskiem.

To była pięknie wydana wspominkowa składanka. Znalazły się na niej moje utwory nagrane z różnymi zespołami.

Mnie przede wszystkim interesuje współpraca z heavy metalowym Acid Drinkers.

Jestem ich zdeklarowaną fanką. Zawsze ich lubiłam. Nawet był taki moment, kiedy próbowałam stworzyć zespół złożony częściowo z muzyków Acid Drinkers. Zagraliśmy nawet kilka prób.

Kiedy ostatecznie podjęłaś decyzję o powrocie?

Jakieś dwa lata temu. Jednak sprawy organizacyjne pochłonęły mi niezwykle dużo czasu. Bardzo trudno było znaleźć wydawcę płyty i realizatora nagrań.

Czy muzyków, którzy z tobą pracowali, nie paraliżowała myśl grania z Ostrowską?

Wszyscy oni są wziętymi muzykami sesyjnymi. Grają z Kasią Kowalską, Edytą Bartosiewicz. Nie widzę powodu, dla którego miałaby paraliżować myśl grania akurat ze mną.

A czy były takie osoby, które odpowiedziały "z tą panią nie zagramy"?

Nie. Nie było takich osób nawet wśród kompozytorów, których kilku pisało utwory na "Lawę".

Jak widzisz przyjęcie nowego albumu przez rynek?

Obecnie nie potrzebuję wejścia na top za wszelką cenę. Gram z Lombardem, solo i koncerty akustyczne zupełnie innym materiałem. Jestem usatysfakcjonowana artystycznie. Nie mam zamiaru wykosić konkurencji. Bardzo mnie zaskoczyły liczby sprzedanych egzemplarzy, które teraz trzeba osiągnąć, by mieć "Złotą Płytę". Gdyby takie przeliczniki obowiązywały w latach 80., to pierwszy album Lombardu uzyskałaby czterokrotną platynę.

W moim odczuciu album "Lawa" zawiera muzykę nie dla wszystkich. Ma ostrzejsze, mocniejsze fragmenty, które pozwalają twierdzić, że nie kierowałaś się gustami komercyjnymi.

Chciałam nagrać dużo bardziej ambitną płytę, tylko wtedy byśmy chyba nie rozmawiali, bo nikt by jej nie chciał wydać. Dlatego z premedytacją starałam się zrobić komercyjną płytę, oczywiście w dobrym znaczeniu tego słowa. Obecnie nie widzę możliwości dobrego wejścia na rynek innych rzeczy, bardziej nowatorskich.

Czy warto było wracać z Lombardem?

Nie warto byłoby, gdyby miał to być jedyny projekt. Ja robię coś jeszcze nowego z boku, dlatego mogę sobie pozwolić na chwilę sentymentu. Lombard to jest moja macierzysta grupa, której bardzo dużo zawdzięczam. Lubię grać stare hiciory i śpiewać je chóralnie z całym tłumem na koncertach.

« Poprzednia
1
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

Na ile płyt CD powinna być wieża?