zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

wywiad: Obituary

19.11.2005  autor: m00n

Wykonawca:  John Tardy - Obituary (wokal)

Nazwa Obituary elektryzuje niejednego fana zaoceanicznego death metalu. Po kilku długich latach ciszy latem tego roku zespół odzywa się ponownie przygniatającym albumem "Frozen in Time" w starym dobrym stylu. To wydawnictwo właśnie było tematem przewodnim mojej rozmowy z wokalistą Johnem Tardym, która pierwotnie miała się odbyć po występie Amerykanów na Wacken, skończyło się jedynie na wywiadzie mailowym. To na pewno nie to samo, ale...

strona: 1 z 1

rockmetal.pl: Cześć John! Po pierwsze chciałbym cię zapytać o jedną z najważniejszych spraw. Pewnie nie każdy wie, że w rzeczywistości Obituary nie rozpadło się, więc powiedz mi, co się stało, że ucichliście na tak długi okres?

John Tardy: Właściwie to po prostu zdecydowaliśmy się zrobić sobie przerwę, w tym czasie naprawdę nic szczególnego się nie wydarzyło. Wydaje się, że to scena ucichła, a my nie mieliśmy zbyt wielu propozycji, by coś zrobić. Więc po prostu stanęliśmy z boku.

A co robiłeś w czasie, nazwijmy go, przerwy?

Po prostu swoje, pracuję w branży komputerowej.

Kiedy zdecydowaliście się połączyć siły i ponownie ożywić Obituary? Nie było problemów ze skompletowaniem całego składu? Nikt nie był przeciwko tak zwanej "reaktywacji"?

Myślę, że każdy był na to przygotowany. Mieliśmy mnóstwo pomysłów, poczuliśmy, że odpoczęliśmy i jesteśmy gotowi. Wszystko poszło gładko, dzięki czemu cały proces sprawił nam wiele zabawy.

Skoro jesteśmy przy sprawach składu, ostatnio mieliście problem z Allenem Westem, najpierw opuścił zespół, potem wrócił. Co się wtedy działo? Jak więc jest ze składem Obituary? Allen wciąż jest w zespole czy też nie?

Mieliśmy trochę kłopotów z Allenem i jego zbyt "imprezowym" stylem bycia. Jestem przekonany, że nie jest pierwszym muzykiem, który przez to przechodzi. Przegadaliśmy temat z Allenem i radzi sobie dobrze. On nigdy nie opuścił żadnego koncertu, a teraz sprawy mają się świetnie.

Porozmawiajmy o waszym nowym albumie "Frozen In Time". Ile czasu zajęło wam przygotowanie całego materiału przed wizytą w studio?

Pisanie kawałków poszło naprawdę szybko. Mieliśmy tak wiele pomysłów, że tworzenie muzyki było łatwe. Dużo czasu poświęciliśmy na ćwiczenie nowego materiału i zapoznanie się z nim przed wejściem do studio. Naprawdę nam to pomogło, ponieważ zarejestrowanie muzyki zajęło nam jakieś pięć dni.

Od wydania "Back From The Dead" minęło osiem lat. Jak się wam nagrywało po tak długiej przerwie? Czuliście presję, że powinniście zrobić dobry album?

Świetnie było znowu pracować w studio z zespołem i naszymi starymi przyjaciółmi - Markiem Pratorem, Scottem Burnsem i Jimem Morrisem! Nie wydaje mi się, abyśmy czuli, że ciąży na nas jakaś duża presja. Tak naprawdę niewiele obchodzi mnie, co sądzą ludzie, po prostu próbuję być zadowolony z tego, co robię. Sądzę, że jeśli my jesteśmy zadowoleni, wtedy większości naszych fanów spodoba się to, co stworzyliśmy.

Chociaż słynny Scott Burns zajmował się tylko inżynierią dźwięku podczas sesji nagraniowej "Frozen In Time", czytałem, że miał on swój wpływ na ten album. Mógłbyś coś więcej o tym opowiedzieć?

Właściwie dźwiękiem nowej płyty zajmował się Mark Prator. Natomiast jej produkcja leżała w gestii Obituary i Marka, a Scott przychodził po prostu, by wspomóc nas swym uchem. Kiedy powiedziałem Scottowi, że zamierzamy wejść do studia, powiedział, że tam będzie. Wpadał do nas, naciskał parę guzików i kręcił paroma gałkami, a jego opinie na pewne sprawy naprawdę pomogły nam poradzić sobie z tym albumem. Scott od lat jest naszym bliskim przyjacielem, tym razem udowodnił to po raz kolejny!

Któregoś dnia powiedziałeś o nowej płycie: "Ten album nie jest nowym początkiem, to po prostu coś, co zawsze robiliśmy, jedynie coś nowszego i lepszego". Nie sposób się z tym nie zgodzić. Ale czy pójście dalej w tę stronę było naturalnym krokiem? Czy chociażby przez sekundę nie myśleliście o jakichś zmianach stylistycznych?

Stylistycznie jesteśmy zdeklarowani od dawna. Nie myśleliśmy wiele o tym, jak album ma brzmieć. Po prostu zaczynamy jamować i co wyjdzie, to wyjdzie. Sądzę, że po prostu piszemy taką muzykę, jaką chcielibyśmy usłyszeć.

Słyszałem, że zamierzaliście nazwać nowy album po prostu "Obituary". Czy to tylko plotka czy faktycznie mieliście taki zamiar? Muszę jednak przyznać, że "Frozen In Time" jest zdecydowanie bardziej adekwatny do zawartości płyty.

Tak planowaliśmy. Kiedy pierwszy raz zaczęliśmy słuchać nowych utworów, brzmiały tak bardzo w naszym stylu, że pomyśleliśmy, iż tytuł "Obituary" pasowałby do płyty. Kiedy współpracowaliśmy z Andreasem i zobaczyliśmy gotową szatę graficzną, wydało nam się, że "Frozen In Time" będzie bardziej pasować... Zresztą w kawałku "On The Floor" śpiewam "frozen in time"! Poza tym chyba każdy widzi, że ten tytuł idealnie odzwierciedla to, co stało się z muzyką Obituary przez te lata, to znaczy, że nic się nie zmieniło.

Wspomniałeś imię Andreas, powiedz więc, kto przygotował okładkę nowego albumu? Jaki był wasz wpływ na to, jak ona miałaby wyglądać?

Częściowo już odpowiedziałem na to pytanie. Generalnie mieliśmy nieco pomysłów na okładkę, a Andreas Marschall przeniósł je na zupełnie nowy poziom i umieścił nasze idee w zmrożonej scenerii. Jak już wspomniałem, w utworze "On The Floor" śpiewam "frozen in time", więc nie zajęło nam wiele czasu, by oba te elementy zebrać w świetny koncept!

Od premiery "Frozen in Time" minęło kilka miesięcy. Jesteście zadowoleni ze sprzedaży, reakcji fanów?

Z reakcji fanów tak. Naprawdę podoba mi się nowa płyta i wydaje mi, że naszym fanom też. Sprzedaż nie idzie jakoś szczególnie, ale myślę, że winą za to obarczyć trzeba Internet. Tak łatwo w sieci zdobyć płytę... Myślę, że wiele kapel podziela moją opinię.

Wydaje mi się, że jednak z tą sprzedażą tak źle nie jest. Jak myślisz, starym fanom brakowało Obituary, czy może znaleźliście sobie sporo nowych?

Oddźwięk jest dobry i myślę, że wielu naszych starych fanów naprawdę czekało na nowy album Obituary. Jednocześnie sądzę, że jest teraz sporo nowych fanów, którzy pojawiają się na koncertach, wspierają nas.

Zrobiliście video do kawałka "Insane". Nie jest to wysokobudżetowa produkcja, ale jest w porządku. Czy waszym zamysłem było stworzenia takiego "surowego" klipu? Czy może chcieliście mieć po prostu teledysk niezależnie ile będziecie mieli na to pieniędzy?

Myślę, że to świetna sprawa i wykorzystaliśmy sporo eksperymentalnych rzeczy, ale właściwie nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek w tym zespole zbytnio troszczył się o klipy. Po prostu spróbowaliśmy być tacy, jacy jesteśmy. Producenci mieli mnóstwo pomysłów i wszystkie je nakręciliśmy, na klipie widać jacy jesteśmy i co robimy.

Zawsze chciałem zapytać cię o brak tekstów na waszych pierwszych płytach. O ile dobrze sobie przypominam, po raz pierwszy teksty wzięliście bardziej na poważnie, kiedy mieliście zrobić debiutancki teledysk. Tak to było? Jak teraz wyglądają teksty Obituary? Lubisz je pisać czy nieszczególnie?

Tak, przy pierwszym klipie musieliśmy coś zrobić z tekstami, ponieważ MTV potrzebowała ich zanim puści kawałek. Wiesz, nie piszę tekstów ot tak, by potem je komuś pokazywać. Raczej przeciwnie. Na "Slowly We Rot" (pierwsza płyta Obituary - przyp. red.) było sporo dość dziwnych "dźwięków", które z siebie wydałem. Przez lata piszę więcej i więcej, ale wciąż wydaje mi się, że mogę improwizować dźwięki pod słowa, jeśli tylko to sprawi, że kawałek będzie dla mnie brzmiał tak jak trzeba.

Zdarzyło ci się nagrać płytę "The Pre-Fix For Death" z rapperem Necro. Mógłbyś coś więcej powiedzieć o tej współpracy? Jak do tego doszło?

Trevor (Peres, gitarzysta - przyp. red.) pracował z nim, a Jamie z Hatebreed miał napisać teksty. Z jakiegoś powodu nie mógł i zadzwonili do mnie z pytaniem, czy ja bym nie chciał tego zrobić. Świetnie się bawiłem!

Od wielu lat współpracujecie z Roadrunner Records, ale o ile wiem, nie zawsze byliście zadowoleni z tej kooperacji. Jak to teraz wygląda?

Prawdopodobnie tak jak większość muzyków zawsze myślę, że Roadrunner mógłby robić więcej. Nasza część to pisać muzykę i mieć nadzieję, że spodoba się ludziom.

Roadrunner Records świętuje w tym roku 25-lecie, lecz pomimo że jesteście jednym z ich najstarszych zespołów nikt z członków Obituary nie pojawia się na kompilacji stworzonej na tę okazję. Nie zostaliście zaproszeni czy może nie chcieliście?

Złożono nam propozycję, ale byliśmy zbyt zajęci, by wziąć w tym udział.

Na styczeń przyszłego roku zapowiadana jest wasza europejska trasa z Samaelem, ale niestety w rozpisce nie ma Polski. Czy są szanse na to, by zobaczyć was u nas w najbliższym czasie?

Mam nadzieję, że dotrzemy do Polski. Dawno nas tam nie było i świetnie by było znów się pojawić u was. Nie zajmuję się rezerwowaniem koncertów, więc nie wiem, czemu nie odwiedzimy Polski, ale dowiem się.

Macie dwie strony, obie oficjalne. Możesz wyjaśnić czemu?

Jedną zajmuję się ja, obituary.cc, drugą robi Trevor - slowlywerot.net! Właściwie bez powodu. Ja po prostu lubię ją samemu i choć nie jestem dobry w projektowaniu WWW, wydaje mi się, że moja strona oferuje trochę zdjęć, kamerę internetową i forum, gdzie zespół naprawdę odpisuje na posty!

Będąc przy kwestii Internetu, powiedz mi, co o nim sądzisz?

Przede wszystkim to świetny sposób, by fani mogli zobaczyć, co słychać w zespole, i mogą nam bezpośrednio zadawać pytania!

Ostatnie słowo do polskich maniaków death metalu.

Mam nadzieję, że wkrótce się zobaczymy i że spodoba wam się nowy album! Wielki dzięki za wywiad, John. Mam nadzieję, że zobaczymy się w Polsce!

« Poprzednia
1
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

Na ile płyt CD powinna być wieża?