- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Naamah
Wykonawca: | Adam Kaliszewski - Naamah (gitara) |
Na początku czerwca odbędzie się polska część trasy koncertowej The Gathering. Jednym z supportów będzie warszawski zespół Naamah. Niedawno ruszyła też nowa wersja strony internetowej tej formacji. Z tych powodów postanowiłam przeprowadzić wywiad z gitarzystą Naamah - Adamem Kaliszewskim..
strona: 1 z 1
rockmetal.pl: Czy uważasz, że Naamah jest zespołem oryginalnym, a jeśli tak, to dlaczego?
Adam Kaliszewski: Na pewno jesteśmy zespołem oryginalnym - nie słyszałem jeszcze nikogo kto gra tak jak my ;) A tak serio - inspirują nas tak różne gatunki, że na szczęście nie można nas wrzucić do jednej konkretnej szufladki. Każdy może doszukać się w naszej muzyce czegoś innego - jest metal, jest gotyk, jest art-rock, jest troszkę elektroniki. Wszystko się łączy i miesza... Podoba nam się taki eklektyzm.
Czy czasem myślisz o tym, że "Ultima" jest słuchana przez pewną liczbę osób i wywiera na nie wpływ, może nawet duży?
To chyba najdziwniejsza rzecz w całym tworzeniu muzyki. W pewnym momencie odbiorca, słuchacz, staje się anonimowy. Nagle jacyś zupełnie obcy ludzie mówią albo piszą, że ta muzyka do nich trafia. Cytaty pojawiają się na różnych stronach internetowych, w blogach. Muszę jednak powiedzieć, że mimo kilku już lat grania, nie do końca to do mnie dociera. To, że nasza muzyka trafia do ludzi, czuję przede wszystkim na koncertach. Sam fakt tego, że płytę kupują ludzie gdzieś na drugim końcu Polski albo i poza granicami naszego kraju jest dla mnie czymś abstrakcyjnym. Ale to wspaniała sprawa.
Ostatnio ruszyła nowa wersja waszej strony internetowej. Kto ją wykonał i czy można na niej znaleźć jakieś nowe materiały?
Główną "konstrukcję" strony sporządził nasz kolega, Wojtek Kutyła. Później razem z Mikołajem, naszym gitarzystą, zajęliśmy się wypełnianiem tego "szkieletu" treścią. Od pewnego czasu ludzie domagali się aktualizacji m.in. działu foto - udało nam się to zrobić i obecnie na stronie można znaleźć naprawdę sporo aktualnych fotek, głównie z koncertów. Postanowiliśmy też zgromadzić w jednym miejscu maksymalnie dużą ilość materiałów prasowych związanych z naszym zespołem - recenzji, wywiadów. Niedługo ruszy też ponownie sekcja mp3. Słowem nasza strona naamah.rockmetal.art.pl ma być możliwie obszernym źródłem informacji o zespole, nie zaś tylko suchą i skromną witryną, jak to często ma miejsce.
Czy granie prób i koncertów sprawia wam taką samą radość, jak na początku istnienia zespołu?
Tak. Albo nawet większą:) Obecnie mamy już komfort na scenie. Kiedy zespół zaczyna swoją działalność, kiedy utwory nie są dograne i dopracowane, każdy koncert wiąże się ze stresem - a nuż ktoś się "wysypie", co wtedy zrobią pozostali? W pewnym momencie dochodzi się już do takiej sytuacji kiedy można koncertować na pełnym luzie, bawić się zamiast stresować na scenie, nawet podczas trudnych i wymagających fragmentów.
Czyli nie miewasz już tremy przed koncertami?
Raczej nie. I nie wynika to z jakiejś wysokiej samooceny czy pewności, że wszystko będzie świetnie. Nie. Raczej chodzi o to, że po iluś koncertach zagranych w tym samym składzie, mam już pewną świadomość jak wszystko będzie wyglądało. Jeśli publiczność sprawia wrażenie przyjaznej, jest bardzo przyjemnie. Jeśli wydaje się, że niekoniecznie przypadniemy słuchaczom do gustu, pozostaje próba przekonania ich, że jednak proponujemy coś wartościowego. Jak na razie nikt w nas niczym nie rzucał (nie licząc jakichś majtek;)), więc odpada stres związany z tym, że nas pobiją, wygwiżdżą czy zbombardują pomidorami. Dlatego też trema jest znacznie mniejsza.
Porozmawiajmy o twoich osobistych poglądach. Co twoim zdaniem decyduje o wartości muzyki?
To w dużej mierze zależy od gatunku tej muzyki. W przypadku każdej muzyki "emocjonalnej", takiej jak np. rock, najbardziej chyba liczy się szczerość artystycznego przekazu. Niekoniecznie sprawdzają się zespoły sztuczne, wykreowane i grające muzykę jaka jest akurat modna, a niekoniecznie taką, jaką czują w sercu. Z drugiej strony na scenie np. typowo popowo-piosenkarskiej jest wielu świetnych wykonawców, którzy ze szczerością artystycznego przekazu mają niewiele wspólnego. A mimo to proponują np. świetne rzemiosło wykonawcze, choć śpiewają piosenki, które dostają od swoich wytwórni płytowych.
Co w muzyce jest ważniejsze: emocje czy klimat? Melodia czy brzmienie?
To cztery czynniki, które mogą doskonale się uzupełniać. Ba, można nawet połączyć w jednym utworze wszystkie z nich. Dla mnie najbardziej liczy się jednak melodia i emocje. To jest to co stanowi o istocie muzyki, o szczerości, którą wspomniałem wcześniej. Muzyka w samej swojej istocie polega na połączeniu rytmu i melodii. Owszem, w ostatnich latach pojawiło się wielu artystów, którzy tworzą świetną muzykę, często negując te podstawowe zasady. Ale ja takie dźwięki traktuję raczej jako ciekawostkę niż jako muzykę, która mogłaby stanowić dla mnie prawdziwe piękno.
Którzy gitarzyści są twoimi muzycznymi idolami?
Mam taką trójkę swoich "gitarowych bogów" - są to dwaj Stevenowie i jeden Robert. A konkretniej Steve Hackett (kiedyś w Genesis), Steve Rothery (Marillion) i Robert Fripp (King Crimson). Dwaj pierwsi to geniusze melodii i atmosfery - gitary w ich rękach śpiewają, słychać, że jest to muzyka z duszą. Robert Fripp oprócz niesamowitych melodii (przywołam choćby przykład "Starless") ma także dar niesamowitego eksperymentowania i wciąż zaskakuje brzmieniem i nowatorstwem. To muzyczny wizjoner już od prawie czterdziestu lat.
W jakim stopniu twoim zdaniem nagłośnienie decyduje o wartości koncertu?
W bardzo dużym. Dobre nagłośnienie to podstawa koncertu. Tylko przy profesjonalnym sprzęcie i ekipie nagłośnieniowej publiczność może komfortowo odbierać dźwięki płynące ze sceny. Tym bardziej dziwi mnie "olewactwo" wielu wykonawców i organizatorów w tej kwestii. Przecież kiedy klub zainwestuje w dobre nagłośnienie, od razu wzrośnie jego prestiż, będzie mógł organizować ciekawsze koncerty i przyciągać więcej ludzi. To inwestycja, która naprawdę popłaca. Ale z niezrozumiałych dla mnie powodów większość klubów oszczędza właśnie na nagłośnieniu, co sprawia, że często nawet ciekawie grające zespoły brzmią pod sceną fatalnie. U nas dobre nagłośnienie jest o tyle istotne, że w muzyce Naamah bardzo wiele się dzieje, pojawiają się dziwne i skomplikowane struktury - potrzeba selektywności, aby do końca usłyszeć i zrozumieć o co chodzi w niektórych kompozycjach. W przypadku marnego nagłośnienia może to być odebrane po prostu jako hałas.
Po wielu waszych koncertach spotykałam się z opinią, że największy popis dał klawiszowiec. Jaki wpływ na waszą muzykę miał Adam Szewczyk, jak do was trafił i jak go oceniasz jako muzyka?
Adaś jest niewątpliwie bardzo utalentowany. Był taki czas kiedy szukaliśmy klawiszowca i jakoś zupełnie nie mogliśmy znaleźć odpowiedniej osoby. W końcu za pośrednictwem ludzi z progmetalowej listy dyskusyjnej TDOE udało nam się znaleźć Szevca i była to dokładnie taka osoba, o jaką nam chodziło. Adam okazał się nie tylko prawdziwym klawiszowym wirtuozem, ale też osobą bardzo kreatywną, pełną pomysłów. A przy tym to przesympatyczny człowiek i fajnie się z nim pije ;)
Ostatnie pytanie dotyczy następnej płyty Naamah. Jakiej muzyki możemy się na niej spodziewać?
Z jednej strony na pewno nie nastąpi jakaś radykalna zmiana stylistyczna - nadal będziemy grać ciężko a przy tym melodyjnie. Z drugiej jednak w naszej muzyce coraz więcej jest "dziwnych" elementów - nietypowych zmian tempa, metrum, niekonwencjonalnych harmonii i eksperymentów. Nowa płyta Naamah będzie więc nową jakością, ale w obrębie znanej już konwencji.
Dzięki za rozmowę.