- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Moonlight
Wykonawca: | Daniel Potasz - Moonlight (instrumenty klawiszowe) |
Moonlight to zespół dobrze znany fanom "klimatycznego" grania. Na nasze pytania odpowiada klawiszowiec grupy - Daniel Potasz.
strona: 1 z 1
rockmetal.pl: Ciekawi jesteśmy twojej opinii o początku trasy. Jak udało się rozpoczęcie?
Daniel: Wczoraj były różne opinie. Mnie się podobało, grało mi się dobrze. Ale na przykład chłopaki z Delight byli bardzo zestresowani, zmęczeni. Czuło się, że wszyscy byli po długiej podróży, niewyspani. Dzisiaj już jest lepiej, zresztą zobaczymy, ale wydaje mi się, że powinno.
A sam dobór zespołów? Jest to dość różnorodny skład, choć ogólnie podciągnięty pod gotyk...
Nawet nas podciągnęli. (śmiech) Wydaje mi się, że to jest robione na zasadzie "dla każdego coś miłego". Ludzie, którzy słuchają takiej "ciemniejszej", mroczniejszej muzyki są chyba zaciekawieni. Niektórzy przychodzą, tak jak wczoraj, tylko na Fading Colours, niektórzy tylko na nas, niektórzy tylko na Artrosis, a niektórzy na wszystkie zespoły. Dzisiaj też się nieźle zapowiada, bo ludzie wciąż wchodzą do klubu. Podobno koncert sprzedał się naprawdę dobrze. Fading Colours są tu pewnym zaskoczeniem, czarnym koniem. (śmiech) Grają muzykę skrajnie inną niż reszta bandów...
Wasza nowa płyta wydaje mi się muzyczną kontynuacją "Yaishi", szczególnie w kwestii spokojnych numerów... Większość albumu to kompozycje bardzo nastrojowe...
Kiedy oglądałeś wkładkę, zauważyłeś pewnie podział płyty na dwa. Część płyty, którą zrobiłem ja i Maja, to ta spokojna, a część, którą zrobili Michał, Andrzej i Maciek, to ta mocniejsza. No i ta płyta jest takim "starciem" koncepcji. Mojej, aby było jeszcze "szerzej" i spokojniej, i chłopaków - dążenia do coraz mocniejszego brzmienia.
Nie jest to sprzeczne?
Jest. Ale nie wiem, dokąd nas to zaprowadzi. Każdy chce iść w innym kierunku. Mam nadzieję, że nie doprowadzi to do żadnych złych sytuacji. Na razie płyta recenzje zbiera dobre, zobaczymy jak będzie po trasie. Ciężko przewidzieć.
A gdybyś miał ocenić całościowo - zwykle artysta swoją ostatnią płytę uważa za najlepszą. Czy tak jest i w twoim przypadku?
"Yaishi" na razie bardziej mi się podoba, ale jest jeszcze za szybko, aby to ocenić obiektywnie. Podobał mi się kierunek z "Floe" i szkoda, że właśnie w tym kierunku nie poszliśmy dalej.
Nie pojawiła się przypadkiem u Andrzeja jakaś rosnąca inspiracja brzmieniami nu-tone'owymi?
To znaczy i u Andrzeja, i u producenta, który też jest gitarzystą i ma bardzo nowoczesne podejście do brzmienia. Kombinuje, przepuszcza gitary przez dużą ilość efektów. I to w dużym stopniu jego wpływ. Poza tym Andrzej stroi się dość nisko, ma dwie gitary, bo pierwszy numer na płycie "Candra" będzie zagrany na tym niżej strojonym instrumencie. Gitara ta ma grubsze struny i jest strojona do H. Tak też gramy to na koncertach.
Czy okładka "Candry" nie kojarzy ci się nieco z "Floe"? Przynajmniej kolorystycznie?
Może troszeczkę, przez to zabarwienie, takie lekko fioletowe. Chciałem, żeby ta okładka była nieco stonowana. To akurat mój wpływ. Cały czas mailowałem z grafikiem i wymienialiśmy się koncepcjami tego, co chcemy uzyskać. Przede wszystkim ważne było to, żeby nie była jaskrawa, pełna kolorów. Bo takich płyt jest teraz od metra. Podejrzewam, że taka płyta się teraz bardziej przebije na półkach niż płyta kolorowa.
A sama jej symbolika?
Chciałem uzyskać efekt smutku. Udało mi się napisać większość słów na płytę i wiem, co chciałem przekazać. Miał to być smutek, przygnębienie, jakie może człowieka ogarnąć. Chciałem, żeby okładka przedstawiała to symbolicznie - ból, kolce, cierpienie.
Jak odebrałeś te "ciężkie" pomysły Andrzeja? Co odczuwałeś, kiedy pojawiały się te potężne riffy? Czy pasowało to do twojej koncepcji płyty?
Nie pasowało, ale nie wyszło źle. Wygląda to tak, że wszystkie przynoszone pomysły są i tak maksymalnie modyfikowane. Jest to finalnie mieszanka wszystkiego - i tego, co Andrzej przyniesie, tego co ja przyniosłem na początku, tego co Michał dorzuci. Na przykład na płycie jest parę piosenek, które zaczął Andrzej z Michałem - to jest "Ronaa", "Dialog Ciała", "Asuu" - są to rzeczy zainspirowane całkowicie przez Andrzeja i Michała. A jak będzie dalej? Zobaczymy co czas przyniesie. Na razie jest większa chęć do komponowania ze strony chłopaków, a z mojej takie wyczekanie, jak to wyjdzie. Jeśli dobrze to OK, bo najważniejsze jest dobro zespołu.
Powiedz parę słów o księżycu... Czemu on was tak inspiruje? Skąd ta koncepcja płyty?
W zespole wystąpiły pewne niezgodności charakterów, więc chciałem napisać taką płytę "podkreślającą" nas, dlatego nazwałem ją "Księżyc", nawiązując do nas, do nazwy zespołu...
W jednym z utworów bardzo wyraźnie słychać wpływy Kyuss w pracy gitary... Takie stonerowe brzmienie...
Jest to pytanie do Andrzeja. (śmiech)
Skąd wziął się pomysł na kolejną wersję utworu "Dobranoc"?
Zawsze chciałem, żeby było to zrobione na same smyki. No i wreszcie wszyscy podchwycili tą koncepcję. Depeche Mode robi 50 miksów jednej piosenki, a my nie możemy jednego? (śmiech)
Ale tym razem za żadne covery się nie zabieraliście?
Chcieliśmy sobie coś zrobić takiego... W sumie mamy taki plan, że każdy wybiera dwa-trzy covery, przynosi na próbę i próbujemy je "rozwalić" tak, żeby mieć dziesięć, piętnaście piosenek, takich luźnych, wolnych, żeby można je było grać na przykład na próbach, jeśli nie chce się robić niczego nowego, czasem na koncercie... Ale na razie nie było żadnych planów, żeby kiedykolwiek wydawać znów coś cudzego.
A padły jakieś konkretne propozycje?
Piosenka "Shout!" bardzo nam się podoba, podoba mi się też jeden numer z najnowszej płyty Depeche Mode, ale nie pamiętam w tej chwili jak on się nazywa. To na pewno nie jest "I Feel Loved", czy żaden z tych popularnych. To któryś z tych bardziej odjechanych. Co tam jeszcze padło? Chyba Faith No More coś i to z płyty "Angel Dust", moim zdaniem najlepszej. Tyle mogę sobie w tej chwili przypomnieć.
Gracie na koncertach dużo materiału z nowej płyty?
Tak. Dzisiaj zagramy cztery numery... Właściwie trzy, bo "Meren Re" graliśmy wczoraj.
Myślisz, że te spokojne numery sprawdziłyby się na koncercie?
W zespole uważamy, że na koncert lepsze są te mocniejsze. One lepiej się sprzedają. Nie to, że te spokojne są słabsze. One są bardziej do słuchania w ciszy i spokoju. Poza tym gramy dość przekrojowo, pojawiają się rzeczy ze wszystkich płyt. Przygotowaliśmy na trasę dwadzieścia pięć numerów, które się zmieniają.
A czy historia Meren Re jest tematem na kolejnych dziesięć płyt?
Słuchaj, to jest już taka szósta osoba u nas w zespole. (śmiech) Ale tak poważnie, to trzeba by już wreszcie z tym skończyć, ale nie wiem... Zobaczymy. Uśmiercamy ją, a ona wciąż się pojawia, ale to tak jak z uczuciami, nie da rady ich do końca zabić.
Co sądzisz o młodych zespołach, które rozgrzewają publikę przed waszym występem? O Delight i Desdemonie?
Z Delightem mamy bliższy kontakt, bo graliśmy już wspólnie trasę. Z Desdemoną się właściwie nie znamy, wczoraj nie zamieniłem z nimi ani słowa, dzisiaj tylko powiedziałem wokalistce "powodzenia" i się do mnie uśmiechnęła. I to jest taki kontakt.
Dziękujemy za rozmowę.
Dzięki.