zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 23 listopada 2024

wywiad: Messa

17.04.2022  autor: Verghityax

Wykonawcy:  Sara Bianchin - Messa (wokal), Alberto Piccolo - Messa (gitara)

strona: 2 z 2

Messa, Wrocław 11.05.2019, fot. Verghityax
Messa, Wrocław 11.05.2019, fot. Verghityax

Partie saksofonu i duduka na "Close" zarejestrował Giorgio Trombino. To wasz znajomy czy może ktoś polecony przez producenta?

Sara Bianchin: Prawdę mówiąc... mój chłopak (śmiech).

Czyli wszystko zostaje w rodzinie (śmiech).

Sara Bianchin: Ale to nie był powód, dla którego go zaangażowaliśmy. Kiedy w grę wchodzi Messa, najistotniejsza jest dla nas praca z utalentowanymi profesjonalistami i w takim właśnie charakterze Giorgio wystąpił na płycie. Na tej samej zasadzie dobieramy sobie grafików i fotografów. Nie dajemy ludziom pierwszeństwa tylko dlatego, że są naszymi znajomymi albo przyjaciółmi. Duduk nie należy do łatwych w obsłudze instrumentów, można więc powiedzieć, że mieliśmy sporo szczęścia. Nie znam nikogo innego, kto umiałby na nim zagrać.

Alberto Piccolo: Z ust mi to wyjęłaś. Ciężko znaleźć specjalistę od muzyki bliskowschodniej, który jednocześnie ma te instrumenty w małym palcu. Giorgio jest też biegły w grze na ud, aczkolwiek wszystkie ścieżki tego instrumentu na "Close" są moim dziełem.

Chcę porozmawiać teraz o albumie "Belfry", od którego zaczęła się moja przygoda z Messą. Tym, co najbardziej zachęciło mnie do zapoznania się z zawartościa krążka, gdy jeszcze was nie znałem, była rewelacyjna okładka z dzwonnicą zatopionego kościoła wystającą z jeziora (jezioro Resia, znane również jako Reschen, to sztuczny zbiornik utworzony w 1950 roku we włoskiej prowincji Bolzano - przyp. red.).

Sara Bianchin: Zależało nam na mrocznym obrazku, który będzie prosty i wymowny zarazem. Sama dzwonnica ma zresztą głębsze znaczenie. Dźwięk bijących dzwonów, wzywających wiernych na nabożeństwo, wiąże się bezpośrednio z nazwą naszego zespołu, bowiem Messa to w języku włoskim "msza". To, co widzisz na fotografii, było niegdyś wioską z funkcjonującym kościołem. Na początku lat 50. XX wieku mieszkańców przesiedlono, cały teren zalano i tak powstało jezioro. Jedynym śladem, jaki został po tej mieścinie, jest wieża wynurzająca się z wód zbiornika. Marco, nasz basista, pojechał do Reschen i osobiście zrobił zdjęcie, które trafiło na okładkę.

Skoro już rozmawiamy o aspektach graficznych, kto namalował wasze logo? Jest bardzo rozpoznawalne.

Sara Bianchin: To dzieło Marco. Ja zaproponowałam nazwę i jakiś dzień czy dwa później Marco przyniósł nam swój szkic. Tak nam się ten rysunek spodobał, że towarzyszy nam do tej pory.

Messa, Wrocław 11.05.2019, fot. Verghityax
Messa, Wrocław 11.05.2019, fot. Verghityax

Jednym z utworów na "Belfry" jest "Hour of the Wolf". Czy to ma jakiś związek z filmem "Godzina wilka" Ingmara Bergmana?

Sara Bianchin: Odgadłeś bezbłędnie (śmiech). "Hour of the Wolf" to pierwsza kompozycja, którą napisaliśmy dla Messy, a jej tekst inspirowany jest "Godziną wilka". Kocham wszystkie filmy Bergmana, są fascynujące.

"Belfry" wydaliście w 2016 roku, a działalność rozpoczęliście dwa lata wcześniej. Jak się poznaliście?

Alberto Piccolo: Zakolegowaliśmy się w liceum. Ja, Sara i Rocco - nasz perkusista - urodziliśmy się w podobnym czasie: ten sam rok, nawet miesiąc zbliżony. Marco jest tym starym w zespole.

Sara Bianchin: Alberto! Nie bądź nieuprzejmy (śmiech).

Alberto Piccolo: Bywaliśmy w tych samych lokalach, a z Rocco występowałem wcześniej w kapeli rockowej. Pomysł wspólnego grania wyszedł od Sary i Marco.

Sara Bianchin: Fakt, że nie pochodzimy z dużej metropolii, sprzyjał wpadaniu na siebie. Każdy z nas żył w niewielkim miasteczku, gdzie zainteresowanie muzyką rockową jest dość znikome. W rezultacie środowisko fanów cięższych brzmień ograniczało się do hermetycznej grupy ludzi, którzy w większości znali się z widzenia.

Messa, Wrocław 11.05.2019, fot. Verghityax
Messa, Wrocław 11.05.2019, fot. Verghityax

Pytanie do Sary. Zanim sięgnęłaś po mikrofon, przez kilka lat byłaś basistką (w Restos Humanos - przyp. red.). Jak odkryłaś, że masz smykałkę do śpiewania?

Sara Bianchin: Wydaje mi się, że mój wybór padł na bas, ponieważ byłam wtedy zbyt nieśmiała, by stanąć za mikrofonem. Mama i tata twierdzą, że podśpiewywałam od maleńkości, lecz nigdy nie robiłam tego przed audytorium szerszym niż własna rodzina. Aż pewnego dnia w nodze pojawiła mi się zakrzepica żylna i trafiłam do szpitala. Pamiętam, że siedziałam przygnębiona w łóżku, nie mogąc zasnąć do wczesnych godzin porannych. Zastanawiałam się nad marzeniami, przed którymi się dotąd wzbraniałam. Tym, co przebiło się na powierzchnię jako pierwsze, był śpiew. Nie chciałam dłużej żyć w strachu przed tym, co inni o mnie pomyślą. Przedtem brakowało mi dojrzałości i pewności siebie. Dla mnie wokal to kwestia szalenie osobista, nie mająca wiele wspólnego z techniką. Albo masz tę iskrę, albo jej nie masz. Doznałam w tym szpitalu olśnienia i powiedziałam sobie: "Pieprzyć to!" (śmiech).

Rozumiem, że nie brałaś żadnych lekcji?

Sara Bianchin: Nie. Powinnam, ale nigdy tego nie zrobiłam. Do wszystkiego doszłam metodą prób i błędów. Najważniejsze to wiedzieć, jak funkcjonuje twoje ciało, jak używać przepony, jak rozgrzewać głos. Wbić sobie do głowy, że chlanie i palenie przed koncertem nie poprawi twojej formy. Śpiewając, przekazuję emocje. Nie byłabym w stanie śpiewać o czymś, co jest mi obojętne.

Messa, Pleszew 14.07.2018, fot. Verghityax
Messa, Pleszew 14.07.2018, fot. Verghityax

Ostatnie pytanie. Jak rozpoczęła się wasza przygoda z muzyką?

Alberto Piccolo: W mojej rodzinie to pasja, która łączy pokolenia. Ojciec był muzykiem, dziadek również, a przed nim pradziadek. Co niedziela z samego rana tata zwykł puszczać album "II" Led Zeppelin na pełny regulator. Zamiłowanie do gitary zaszczepił mi wujek, który - oczywiście - też był muzykiem. W wieku dziewięciu albo dziesięciu lat obejrzałem koncertowe wideo Led Zeppelin i poczułem, że chcę być jak ten gość na ekranie. To był Jimmy Page.

Sara Bianchin: Muzyka była obecna w moim domu praktycznie od zawsze, choć nikt nie grał na żadnym instrumencie. Zachowałam żywe wspomnienie z dnia, w którym szperałam w kolekcji płyt winylowych mojego ojca. Traktował je niczym skarb, dlatego kazał mi obchodzić się z nimi z najwyższą ostrożnością. Mogłam wtedy mieć trzy albo cztery lata. Wertowałam album za albumem, aż natknęłam się na "Born Again" Black Sabbath. Ta okładka jednocześnie przeraziła mnie i zafascynowała - w oczach małego dziecka to naprawdę niepokojący obrazek.

Tata kochał Black Sabbath. Równie wielką miłością darzył Iron Maiden i Led Zeppelin. Mama podzielała jego uczucia względem Zeppelinów.

Bardzo wam dziękuję za rozmowę.

2
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Messa
jarema37 (wyślij pw), 2022-04-28 14:23:40 | odpowiedz | zgłoś
Każda płyta jest trochę inna. Chociaż wspólne elementy przeważają.
Moją ulubioną jest dwójka (ciężkie pieniądze wydałem na winyl). Najnowsza ją goni. Ale znam delikwentów dla których jedynka sztos, a potem zjazd.
Ja kupuje całość. Zaluje ze nie bede dzisiaj w krk
re: Messa
Christophoros
Christophoros (wyślij pw), 2022-04-26 10:44:44 | odpowiedz | zgłoś
Zainteresowali mnie, sprawdzę.
re: Messa
Spike (gość, IP: 79.184.239.*), 2022-04-25 23:29:20 | odpowiedz | zgłoś
No nie wiem, po wysłuchaniu i obejrzeniu 'Pielgrzyma' nie mam raczej ochoty na więcej.. wokalistka poza tym, że jest niewątpliwie ładną kobietą, śpiewać chyba za bardzo nie umie, sam utwór też sam w sobie jest dość monotonny... a z tego co widzę Close trwa ponad 1 godz. hm. nie znałem tego zespołu wcześniej, ale lubię doom/stoner(?) jak coś
re: Messa
cwiartek
cwiartek (wyślij pw), 2022-04-26 16:39:38 | odpowiedz | zgłoś
Pilgrim akurat jest mocno niereprezentatywny dla płyty, a tym bardziej dla całej ich twórczości. Polecam serdecznie zapoznanie się z drugą płytą.
re: Messa
bandrew78
bandrew78 (wyślij pw), 2022-04-28 21:55:40 | odpowiedz | zgłoś
Najlepszym sprawdzianem, czy ktoś umie śpiewać, zawsze będzie koncert, a ich widziałem przedwczoraj drugi raz i Sara w obu przypadkach dała radę. Lubię ich, w tym za odwagę w uciekaniu od oczywistych na tej scenie inspiracji, ale także za to, że wyżej wymieniona, pomimo że niewątpliwie jest (urodziwą) twarzą tej kapeli, potrafi w pewnych momentach zejść na drugi plan i dać chłopakom pograć, co doskonale widać właśnie po jej zachowaniu podczas koncertów. Też najbardziej polecam drugą płytę, ale do nowej, po początkowych wątpliwościach, już się przekonałem, a to, jak te numery wypadły na żywca, mi w tym pomogło.
re: Messa
cwiartek
cwiartek (wyślij pw), 2022-04-25 17:59:01 | odpowiedz | zgłoś
Bdb granie, ostatnia płyta sztos. Bardzo miło, że nie grają w kółko tego samego i ewuluują.
Przebieram nogami na myśl o środowym koncercie.
re: Messa
jarema37 (wyślij pw), 2022-04-18 18:50:49 | odpowiedz | zgłoś
Kibicuję im od samego początku.
Dzięki za wywiad
re: Messa
Verghityax (wyślij pw), 2022-04-18 19:07:39 | odpowiedz | zgłoś
Bardzo ich lubię. Widziałem dwa razy na żywo i oba koncerty niezwykle udane. Rozważam wjazd do Krakowa pod koniec kwietnia.

Materiały dotyczące zespołu

- Messa

Na ile płyt CD powinna być wieża?