zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

wywiad: Jesus Chrysler Suicide

11.08.2006  autor: RJF

Wykonawca:  Tomasz Rzeszutek - Jesus Chrysler Suicide (wokal, gitara)

Po wieloletniej przerwie Jesus Chrysler Suicide powrócił z płytą zatytułowaną "Rhesus Admirabilis". O tym, co działo się z zespołem przez ten czas, co oznacza enigmatyczny tytuł nowej płyty, a także o samej muzyce opowie lider i wokalista grupy - Szamot.

strona: 1 z 1

rockmetal.pl: Od wydania "Eso Es" minęło siedem lat. Co przez ten czas działo się z zespołem?

Tomasz "Szamot" Rzeszutek: Od tego czasu nastąpiło parę zmian w składzie zespołu. Rok przed koncertem z okazji dziesięciolecia Jesus Chrysler Suicide w 2001 roku, w rzeszowskiej Akademii, odszedł nasz basista - Maciej Owczarek, a jego miejsce zajął Marcin Blicharz. Potem zespól opuścił Dżabi [Sławomir Leniart - przyp. red.], który poświecił się graniu w zespole Agressiva 69. Nasz skład wzmocnił Diabeł [Jerzy Tomczyk - przyp. red.], grający na gitarze. Mieliśmy także dużo prozaicznych problemów związanych ze znalezieniem miejsca na salę prób, wyjazdami poszczególnych muzyków. Potrzebowaliśmy trochę czasu, zanim ustabilizował się skład. Na początku postanowiliśmy zgrać się z nowymi muzykami na starym materiale, więc graliśmy koncerty, głównie w Rzeszowie, Krakowie i Warszawie. W końcu doszliśmy do tego momentu, w którym mogliśmy zacząć przygotowywać materiał na nowa płytę. Dużo improwizowaliśmy, nagrywaliśmy wszystkie próby, potem odsłuchiwaliśmy taśmy. Wchodząc do studia zostawiliśmy też trochę niedopowiedzeń, aby móc odkryć w sobie coś jeszcze i zarejestrować to.

Te improwizacje to raczej nowa metoda jeżeli chodzi o komponowanie piosenek w Jesus Chrysler Suicide...

Różne były sposoby komponowania utworów na każdą z płyt Jesus Chrysler Suicide. Na pierwszą, "Romp", większość materiału komponowałem sam. Przy drugiej płycie pracowaliśmy dużo z Dżabim. Mieszkaliśmy wtedy razem przez jakiś czas i ten fakt miał wpływ na to, co znalazło się na "Schizovirusie". Potem Dżabi wyjechał do Warszawy i przy kolejnym albumie, "Eso Es", praca wyglądała trochę inaczej. To był pierwszy, i mam nadzieje ostatni, raz kiedy byłem zmuszony w tak wielu numerach zagrać na gitarze (śmiech). W przypadku "Rhesus Admirabilis" praca odbywała się bardziej naturalnie, jeżeli chodzi o zaangażowanie większej części zespołu w komponowanie. Stąd te improwizacje, dużo rozmów i analizowanie tego, co chcemy przekazać, co wybrać, a co odrzucić.

Interesująco brzmi utwór zamykający płytę. Skąd te orientalne brzmienie?

"Misie" stworzyliśmy przed jednym z koncertów w Rzeszowie. Nie zapomnę reakcji, jaką wywołała ta piosenka wśród publiczności. Prawdę mówiąc, jeszcze przed tym koncertem myśleliśmy, że będzie to jednorazowa akcja, ale okazało się, że ludzie tak załapali ten utwór, że nie chcieli dać nam go skończyć (śmiech). Stwierdziliśmy, że w takim razie grzechem byłoby go nie nagrać. Brakowało nam tylko pomysłu, jak on ma wyglądać na płycie. W końcu postanowiliśmy zostawić główną gitarę i wokal z pierwotnej wersji koncertowej, a resztę stworzyć i dograć w studiu. I to był chyba bardzo dobry pomysł. Myślę, że wyszła z tego ciekawa i oryginalna kołysanka (śmiech). Zamierzamy na niej w przyszłości zarobić masę kasy, bo nadaje się do jakiejś bajki, filmu, albo reklamy (śmiech).

Dość ważne w Jesus Chrysler Suicide zdają się być teksty...

Myślę, że te teksty dobrze oddają charakter naszej muzyki. W zderzeniu z dźwiękiem dają coś, czego łatwo na polskim rynku nie spotkasz. Nie lubię jednak opowiadać o tekstach, chciałbym dać możliwość subiektywnej interpretacji słuchaczom. Piszę bardzo rzadko. Aby coś od siebie wyciągnąć zazwyczaj muszę dostać jakiś mocny impuls. Gdy komponujemy utwory na płytę zazwyczaj brakuje tekstów i czasem fajnie zapowiadające się instrumentalne kawałki po prostu idą w odstawkę. Może kiedyś coś do nich napiszę i wydamy je z innymi ciekawostkami na płycie "The Rest Of"?

A zdradzisz co oznacza tytuł "Rhesus Admirabilis" - małpa godna podziwu? Czy to jest żart, ironia czy może tak postrzegacie człowieka?

Z naszej strony na pewno jest to swego rodzaju ironia. Człowiek przedstawiony w krzywym zwierciadle. Często jednak to zwierciadło okazuje się być zwyczajnym lustrem.

Kto was obecnie inspiruje?

Każdy z nas ma swoich faworytów, ulubione zespoły, ale chyba nie ma takiej grupy, którą wszyscy lubiliby tak samo. Udostępniliśmy na naszej stronie internetowej listę stu jedenastu tytułów najczęściej przez nas słuchanych albumów. Tam widać jak ogromna jest to przestrzeń stylów. Jeśli chodzi o mnie, słuchałem ostatnio nowe płyty Celtic Frost, Killing Joke i Courtney Love, i bardzo mi się one podobają. Odświeżyłem sobie także płyty Hawkwind, Swans oraz "Are You Passionate?" Neila Younga. Kiedy natomiast chcę już centralnie się wyluzować, włączam sobie jakiś "old-school funk" z lat 60-tych czy 70-tych. Chciałbym robić imprezy z taką muzyką, ale nie bardzo jest dla kogo (śmiech).

Dla kogo, albo raczej do kogo skierowana jest wasza nowa płyta?

Myślę, że skierowana jest do ludzi bez klapek na oczach, otwartych na mocną muzykę, która wymyka się utartym, bądź modnym w danym momencie schematom i szufladkom. Mamy swoją jazdę i albo to poczujesz, albo nie. Myślę, że zrozumienie nas jest bardzo proste, trzeba tylko otworzyć się na te dźwięki i na nasze teksty.

« Poprzednia
1
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

Na ile płyt CD powinna być wieża?