- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: J. D. Overdrive
Wykonawcy: | Michał "Stempel" Stemplowski - J. D. Overdrive (gitara), Wojtek "Suseł" Kałuża - J. D. Overdrive (wokal), Łukasz "Joorek" Jurewicz - J. D. Overdrive (instrumenty perkusyjne) |
strona: 1 z 6
J. D. Overdrive, Chorzów 21.11.2013, fot. Verghityax
Michał Stemplowski: ...ja będę sobie w zębie dłubał. Mogę? (śmiech)
rockmetal.pl: Proszę bardzo. Na pierwszy ogień parę pytań na temat najnowszego albumu, pt. "Fortune Favors The Brave". Skąd pomysł na taki tytuł i o co w nim chodzi?
Michał Stemplowski: Ty wymyślałeś, to mów.
Wojciech Kałuża: Tytuł wziąłem z hasła na bluzie, którą kupiłem kiedyś w Czechach. Bardzo mi się ono spodobało i stwierdziłem, że będzie to świetny tytuł dla albumu. Szczerze mówiąc w większości przypadków u nas najpierw coś wymyślamy, a potem próbujemy do tego dorobić jakąś filozofię. Tutaj filozofia sprowadza się do faktu, że granie takiej muzyki w Polsce i chęć jakiegokolwiek wypłynięcia z nią oznacza, iż trzeba mieć chociaż odrobinę cojones.
Michał Stemplowski: Tak, jak mówi Wojtek, na początku pojawiło się takie górnolotne hasło, które sprawdziłoby się w charakterze tytułu dla płyty. I rzeczywiście, granie w naszym kraju muzyki, na której się nie zarabia i do której się tak naprawdę dokłada, wymaga chyba odwagi. Żeby nie pójść w stronę jakichś popkulturowych gówien czy łatwo sprzedającego się mainstreamu i by móc dalej robić swoje, trzeba mieć trochę kasy w portfelu. Na szczęście z roku na rok kapel poruszających się w podobnej stylistyce jest coraz więcej i zapotrzebowanie na taką muzę również rośnie. Nie jest najgorzej, aczkolwiek mogłoby być lepiej.
W przeciwieństwie do poprzedniego albumu, tym razem nagrywaliście niektóre ścieżki instrumentalne gdzie indziej, a także zmieniliście producenta na Piotra Gruenpetera z Thaw. Czym był podyktowany ten wybór?
Michał Stemplowski: Przede wszystkim chęcią, żeby ta płyta zabrzmiała lepiej, niż pierwsza. Debiutancki album częściowo nagrywaliśmy w profesjonalnym studio - tak, jak i teraz, było to "S-Tone" w Sosnowcu, też był Misiek i on nagrywał nam bębny i wokal. Sytuacja się powtórzyła i ponownie rejestrowaliśmy u niego bębny i wokal. Co prawda, w innym miejscu, gdyż Misiek się przeniósł, rozbudował studio, kupił więcej sprzętu i zawyżył poziom. Natomiast bas i gitary nagrywaliśmy poprzednim razem w domowym studio Peo, naszego basisty, w związku z czym byliśmy nieco ograniczeni. Jeżeli chodzi o gitary, przy "Fortune Favors The Brave" skorzystałem z normalnego studio, gdzie mogłem rozstawić wzmacniacz, dobrze to nagłośnić i przemyśleć. Same ścieżki, które rejestrowałem, były lepsze, niż gotowy materiał z pierwszej płyty, więc cel został osiągnięty.
Wojciech Kałuża: Co do miksu i masteringu, to spotkaliśmy się z Piotrkiem na koncercie Marka Lanegana i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu dowiedziałem się, że Piotrek gra w Thaw. Byłem już wcześniej na kilku koncertach Thaw i uważałem się za ich fana, ale jako że gość regularnie występuje z kapturem na głowie, zwyczajnie faceta nie poznałem. Zaczęliśmy gadać i w toku rozmowy wyszło, że nagrywamy nową płytę i będziemy szukać kogoś do miksu i masteringu. Mandziek z Thaw, który też tam wtedy był, oświecił mnie, że Piotrek zajmuje się takimi rzeczami, ma własne studio i mógłby nam w tym temacie pomóc. Pomyślałem, czemu nie? Od razu podjarałem się perspektywą tego, że koleś z Thaw by nam miksował i masterował płytę, bo byłem przekonany, że nie może z tego wyjść nic złego, tylko konkretny cios. Wysłaliśmy ścieżki do różnych realizatorów, nawet do jednego studia z wyższej półki... Fajne jest to, że samo studio się właściwie o nas upomniało, co było dla nas bardzo nobilitujące. Jednak gdy ścieżki wróciły po wstępnym miksie, stwierdziliśmy że Piotrek zmiótł konkurencję, bo zrobił to z największym wyczuciem. Najlepiej się z nim pracowało także pod względem jakichkolwiek uwag - był bardzo elastyczny w stosunku do naszych pomysłów. Sam też zaproponował wiele świetnych rozwiązań, na przykład w "Shadow Of The Beast" dodał rzeczy, na które my byśmy nigdy nie wpadli.