zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

wywiad: Hefeystos

13.05.1999  autor: Łukasz Jaszak

Wykonawca:  Krzysztof Czop - Hefeystos (wokal)

Szczerze powiem, że za bardzo nie wiem, co napisać we wstępie, jeśli chodzi o grupę Hefeystos. Musiałbym napisać dużo i długo, a ponieważ wywiad sam w sobie nie jest taki najkrótszy i najnudniejszy, myślę, że pozostawimy to sobie bez wstępu.

strona: 1 z 1

Przede wszystkim, obserwując muzyczną drogę, jaką pokonał Hefeystos od czasów "Vilce Sjen", można zauważyć ooogromne zmiany, które nastąpiły w dość krótkim czasie...

Cóż, może nie aż tak krótkim, gdyż od momentu powołania tego zespołu do życia minęło już niemal cztery lata, co według mnie stanowi okres wystarczająco długi na to, aby dorosnąć i rozwinąć się pod każdym względem, w tym również muzycznym - broni się nasz redakcyjny kolega Krzysztof Czop, który przy okazji jest wokalistą oraz gitarzystą Hefeystos - Sam zresztą widzisz, że przez ten czas zbytnio nie próżnowaliśmy, wydając trzy oficjalne i profesjonalnie zrealizowane materiały, dostępne praktycznie w całej Europie, a także często poza jej granicami. Biorąc pod uwagę format zespołu, stosunkowo krótki staż oraz tak niemodny rodowód, uważam to za naprawdę duże osiągnięcie.

Wszystkie te, jak to ująłeś ogromne zmiany, uważam jednak za coś całkowicie naturalnego i nie traktuję inaczej, jak zdrowy i konieczny rozwój zespołu. Zauważ zresztą, że wszyscy jesteśmy jeszcze stosunkowo młodymi ludźmi, tak spragnionymi zmian i tak ciekawymi życia, dla których płaszczyzna muzyczna jest sferą jeszcze tak ogromną i niepoznaną, że grzechem byłoby po prostu ograniczać się. Nie kryję zresztą, że cały czas kieruje nami rządza poznania i wiele minie jeszcze czasu zanim w pełni się ustabilizujemy. W chwili obecnej wciąż poszukujemy, dlatego i w przyszłości sprawimy zapewne jeszcze wiele niespodzianek.

Podejrzewam, że diametralne zmiany w składzie Hefeystos miały swój udział w tej jakże radykalnej zmianie wykonywanej muzyki?

Niewątpliwie tak, jednak tylko do pewnego stopnia. Wiesz w sprawnie funkcjonującym zespole nigdy nie ma miejsca na pełną demokrację i pomimo faktu, że swoim współpracownikom zawsze dawałem możliwie dużo swobody i możliwość pełnej samorealizacji, zawsze starałem się trzymać wszystko pod kontrolą, konsekwentnie realizując zamierzony plan. Tylko taka hierarchia w zespole gwarantuje jego efektywne działanie.

Wpływ wszystkich tych zmian personalnych na wykonywaną przez nas muzykę widzę zresztę nieco inaczej. Prawdą jest, że pierwotny skład zespołu, będący składem bardzo niedoskonałym niesamowicie nas ograniczał, ograniczenia te dotyczyły natomiast niemal każdej sfery działalności zespołu, począwszy od najzwyklejszej koncertowej, aż do tej chyba najbardziej istotnej, związanej z rozwojem zespołu. Cóż, nie sposób rozwijać się, gdy ludzie tworzący zespół nie robią tego sami. Rozwiązanie tego problemu było chyba oczywiste.

Dokonywane zmiany wtedy mają jednak sens, gdy dokonywane są na lepsze. Przyznam, że my mieliśmy to szczęście i każda z nich wyszła nam na dobre, wszyscy zaś nowi muzycy wnieśli do naszej muzyki niesamowicie wiele. To właśnie dzięki nim, ich doskonałym umiejętnościom technicznym oraz dość otwartemu spojrzeniu na muzykę, wreszcie byliśmy w stanie zanurzyć się w tak nowe dla nas płaszczyzny muzyczne i w pełni rozwinąć skrzydła.

Pozwól, że zacytuję kogoś znajomego... Frost został wykopany z Behemoth, bo był pozerską dupą.... Dupa gra obecnie w Hefeystos na basie. Jak wam sie współpracuje z Dupą i czy Dupa pozostanie w Hefeystos nieco dłużej?

Dupa jest zajebista i w naszych szeregach z pewnością pozostanie na stałe, sam Adaś zdaje się zatęsknił za nią zresztą bardzo, proponując jej ponowną grę w Behemoth. To również ona jest osobą na tyle niezbędną, że jeździ z chłopakami na trasy w roli technicznego ku ich ogromnemu zadowoleniu. Widzisz więc, jak ludzie szybko zmieniają zdanie, do tego jednak chyba oboje już zdążyliśmy się przyzwyczaić.

Poza tym z tego co słyszałem, wszyscy członkowie Hefeystos to pozerskie dupy, w związku z czym obecność w nim jednej więcej nie powinna nikogo chyba dziwić. Jednak pomimo swego udziału na "Psycho Cafe", zarówno Rafał Brauer jak i Alicja Szumska wymienieni są jako muzycy w pewnym sensie gościnni, nie pojawili się nawet na zdjęciach. Czy ich udział w nagraniach nie był równie duży jak pozostałych muzyków?

Owszem duży, nie na tyle jednak, jak pozostałej części zespołu, czyli trzyosobowego wspomnianego już trzonu. Nie to jednak stanowiło główną tego przyczynę.

Cóż, Alicja Szumska pomimo faktu, że współpracowała już z nami w przeszłości, dość lekko podeszła do pracy nad najnowszym materiałem i swoją obecnością na próbach zaszczyciła nas jedynie parę razy. W takich warunkach, jak widzisz, niewiele mogliśmy z nią zrobić. W chwili wejścia do studia, a więc w momencie pełnej mobilizacji, zjawiła się jednak tam gdzie powinna i zgodnie z naszymi wytycznymi wykonała to, co wykonać miała.

Basista Rafał Brauer doszedł natomiast do zespołu na krótko przed samym wejściem do studia, a więc w chwili, gdy cały materiał był już ukończony, wkład jego w najnowszy materiał siłą rzeczy musiał być ograniczony. Bez problemu opanował on jednak cały materiał i to on nagrał niemal wszystkie partie gitary basowej. Ot cała przyczyna.

Kończąc dodam może jedynie, że oboje są już obecnie pełnoprawnymi członkami Hefeystos i jak każdy w zespole na równych prawach uczestniczą w tworzeniu nowego materiału.

Czy zatem słowiaństwo i dzielni wojownicy, kryjący się w krzakach opuścili, na dobre umysły członków Hefeystos? Tytuł "Psycho Cafe" lub tytuły utworów takie jak "U gonna bleed 4 me" czy "Our lady of the whores" wydają się mówić same za siebie, hehe.

Tak, w pewnym wieku wyrasta się już z takich rzeczy, chciałbym jednak podkreślić, że całe tzw. słowiaństwo było jedynie pewnym, bardzo drobnym nawiązaniem do kultury i tradycji naszego kraju, a nie chorobliwą fascynacją i przedmiotem kultu, tak powszechnym u niektórych. Od tego zawsze byliśmy dalecy, całkowicie zrywając z całą tą infantylną i naiwną przeszłością w momencie pożegnania się z byłym wokalistą i twórcą większości tekstów Nanturem Aldaronem. Sądzę, że wyszło nam to na dobre.

Obecnie zgłębiliśmy się natomiast w tematykę zdecydowanie nam bliższą i przede wszytskim znacznie bardziej realną, a więc: szeroko pojętą miłość, sex, przemoc, czyli wszystko co ludzkie i nam nieobce. Nie zmienia to oczywiście faktu, że cały przekaz pozostaje niesamowicie subiektywny i kontrowersyjny, co wzbudza już różne emocje.

Noooo i język polski poszedł się jebać, że się tak delikatnie wyrażę. Co spowodowało zwrot ku angielskiemu? Zdaje się, że język polski towarzyszył Hefeystos od zarania dziejów?

Wbrew pozorom wpływu na naszą decyzję nie miały żadne aspekty komercyjne, które na tym szczeblu działalności, na jakim obecnie znajduje się nasz zespół, po prostu nie istnieją. Będąc szczerym przyznać jednak muszę, że potrzebowaliśmy po prostu pewnej odmiany, chcieliśmy zrobić coś dla nas zupełnie nowego i taką rzeczą stał się niewątpliwie język angielski w naszych tekstach. Jako nowy wokalista nie za bardzo również mogłem przekonać się do języka polskiego, który nadal stanowi dla mnie pewną barierę i utrudnienie. Bez wahania zdecydowaliśmy się ją ominąć niesamowicie ułatwiając tym samym odbiór naszej muzyki publicznośći zachodniej, która tak na marginesie, wykazuje znacznie większe zainteresowanie tym co robimy, aniżeli nasi rodacy. Wszystko to umacnia mnie w przekonaniu o słuszności naszej decyzji.

Kolejną niespodzianką był dla mnie fakt, że Piotr Weltrowski napisał 99% tekstów.

Faktycznie, autorem większości tekstów na najnowszym materiale Hefeystos "Psycho Cafe" jest właśnie Piotrek Weltrowski, posidający swoistą lekkość pióra, zasmucić muszę jednak niektórych, że były to teksty pierwsze i zarazem ostatnie, jakie napisał dla naszego zespołu.

Piotr jest osobą znaną dotychczas na polskiej scenie jako znakomity klawiszowiec, jednak na "Psycho Cafe" zagrał wiele partii gitary solowej, jeśli nie wszystkie, czyż nie?

Oh, nie przesadzajmy, nie wszystkie, gdyż prawdziwą większość nagrał obecny gitarzysta Krzysztof Twardosz, kilka z kolei również i basista Rafał Brauer.

Nie zmienia to jednak faktu, że Piotrek w istocie był i nadal jest osobą niezwykle kreatywną, może jednak nawet zbyt bardzo, co w efekcie doprowadziło do naszego rozstania. Wiesz, każdy normalnie funkcjonujący zespół rządzi się pewnymi regułami, każdy posiada swoje obowiązki i przywileje, gdy jeden z członków za wszelką cenę stara się wyręczyć innych rodzą się pewne konflikty. Ot cała geneza.

Kroczek w przeszłość. "Vilce Sjen" okazało się być na tyle dobrym demo, że szefostwo Wounded Love Records zdecydowało się wydać to na CD. Pojawiły się jednak głosy, że to nie fair wydawać 11 minut myzuki na CD i sprzedawać za parę dobrych dolców. Jaki był sens wydawania tego materiału?

O tak, niewątpliwie pieniądze, tysiące dolarów ma dwóch chujowych utworach. Łukasz, zastanów się sam, co ty w ogóle mówisz.

Ale kotku, ja tylko zauważyłem fakt, że kilka dolarów za 11 minut muzyki to jest dużo, wcale nie mówię, że zarobiliście. nawet mi to przez myśl nie przeszło. Na metalu się nie zarabia haha, to wiedzą wszyscy.

To chyba naturalne, że pragnieniem każdego zespołu jest profesjonalne wydanie stworzonej przezeń muzyki, a w przypadku tak młodego zespołu, jakim był Hefeystos w chwili otrzymania propozycji od Wounded Love Records. Istnieliśmy wtedy pół roku, za własne pieniądze nagraliśmy wspomniany materiał, a tu ku naszemu ogromnemu zaskoczeniu, przychodzi propozycja jego wydania. Wyobraź sobie nasze zdziwienie, niczym więc chyba dziwnym jest, że bez wahania zgodziliśmy się na ową propozycję.

Warto w tym miejscu również wspomnieć, że materiał ten pierwotnie miał być wydany jako winylowa 7 EPka, dopiero pewne problemy wynikłe podczas cyklu produkcyjnego uniemożliwiły to i sprawiły, że "Vilce Sjen" ostatecznie wydane zostało w formacie CD. Włochom niewątpliwie było to na rękę, stwierdzeniem jednak mocno przesadzonym jest to, że ktoś został przez nas oszukanym. Ani my, ani wytwórnia we wszystkich reklamach i licznych informacjach nie kryliśmy, że całość tworzą jedynie dwa utwory o łącznym czasie trwania 11 minut, każdy jego zakup był więc z pewnością zakupem przemyślanym. Wierz mi, że ku mojemu zdziwieniu istniało naprawdę spore grono osób gotowych dać za ten materiał nawet sporą sumę, w związku z czym nie widzieliśmy żadnych przeszkód, by udostępnić go odbiorcom.

Atratus Music okazał się być niewypałem, mister Kawęcki szybko rozprawił się z kasą, pozostawiając niemieckiemu inwestorowi tylko nadzieje. Kto więc w chwili obecnej reprezentuje interesy Hefeystos? W kraju? Na zachodzie?

Po dość niefortunnej współpracy z Atrapus Miuzik, trafiliśmy wreszcie na osoby kompetentne, obrotne i profesjonalnie podchodzące do spraw. Mówię tu rzecz jasna o znanej chyba większości wytwórni Mystic Productions, która to aktualnie reprezentuje interesy zespołu w kraju.

Nie ukrywam, że ze współpracy tej jestem w pełni zadowlony, gdyż wytwórnia ta znakomicie spełnia swoje zadanie, począwszy od reklamy i promocji naszego zespołu do intensywnej i efektywnej sprzedaży włącznie, a i to nie wszystko, co dla nas zrobili i zrobić jeszcze planują.

Spotkałem się z głosami z zachodu, że Hefeystos sucks, bo śpiewają w dziwnym języku. W sumie jeśli norweskie gnoje drą się po swojemu, to czemu nie my...

Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu i wbrew pozornym barierom, jakie stanowić miał język polski, w którym to do niedawna pisaliśmy nasze teksty, odzew zachodniej publiczności był bardzo duży, a już na pewno większy aniżeli naszej rodzimej.

Oczywiście niezrozumienie tekstów z pewnością było dla wielu pewnym utrudnieniem, każdy wywiad, liczne informacje oraz najzwyklejsze odpowiedzi na listy od zainteresowanych, dokładnie wyjaśniały i przybliżały również tę płaszczyznę naszej działalnołci. Nie da się zresztą ukryć, że i sam nasz język stanowił dla wielu swoistą atrakcję, kusząc ich swą egzotyką i pochodzeniem. Mimo wszystko decyzję o zaprzestaniu śpiewania po polsku uważam za słuszną, otwierając tym samym nowy rozdział działalności zespołu.

Wciąż nie mogę otrząsnąć się z szoku, jaki wywołał u mnie "Psycho Cafe". I nawet jeśli był to szok jak najbardziej pozytywny, to wciąż dziwię się jak wiele kapel powraca obecnie do tzw. korzeni, czyli heavy metalu czy rocka. Bo przecież i w Hefeystos wyraźnie słychać Iron Maiden, Sisters of Mercy czy Danzig...

Cóż, w ten sposób mógłbyś wyrazić się niemal o każdym istniejącym obecnie zespole, gdyż nie sposób być już całkowicie oryginalnym. Nie sztuką zresztą jest uciekanie od jakichkolwiek wpływów, ale szukanie ich właśnie wśród najlepszych. Podane przez ciebie zespoły z pewnością do nich należą, nie zgodzę się jednak, że wpływy ich wyraźnie słychać w tworzonej przez nas aktualnie muzyce. To, że osadzona została ona w korzeniach typowo rockowego grania, jeszcze o tym nie świadczy, mało zresztą obchodzi mnie również to, czy robi to aktualnie i wielu innych. Tworzona przez nas muzyka z założenia ma być zresztą narzędziem samorealizacji, w związku z czym wykorzystywać je będziemy w sposób najbardziej nam odpowiadający, a więc tworząc muzykę, tworzenie której sprawia nam najwięcej przyjemności. Nigdy nie zniżymy się jednak do kopiowania innych.

A przecież na "Hefeystos" osiągneliście własne niepowtarzalne brzmienie. Czy warto było z niego zrezygnował na rzecz jakichś archaizmów?

Jakich archaizmów, o czym ty w ogóle mówisz? Czy nie dostrzegasz, że tworzenie w dniu dzisiejszym, dajmy na to, chociażby najbardziej popularnego obecnie black metalu, jest rzeczą stokroć bardziej wtórną, aniżeli powrót, czy też raczej w naszym przypadku drobne nawiązania do korzeni rockowego grania. Nie o to zresztą w tym wszystkim chodzi. Jak już wspomniałem, tworzona przez nas muzyka jest niczym innym, jak owocem maszej samorealizacji, który naturalnie z czasem dojrzewa. Zarówno zespół, jak i tworzący go ludzie dorastają, konkretyzyją własne poglądy na świat i muzykę, nic więc dziwnego, że podlega ona pewnym przeobrażeniom.

Przyznam, że zawartość i brzmienie wspomnianego przez ciebie albumu "Hefeystos" posiadało swoją szczególną specyfikę i jakąś tam oryginalność, porzucenie której wielu do dnia dzisiejszego nie może nam wybaczyć, chciałbym jednak podkreślić, że nigdy nie tworzyliśmy pod głos i oczekiwania audiencji, a na własne potrzeby, zaspokojenie których daje nam najwięcej satysfakcji. No, a potrzeby mają to do siebie, że z czasem rosną.

Swoją drogą musisz wziąć pod uwagę, że na tym polu nic już nie wymyslisz, bo w rocku czy heavy wszystko zostało już wymyślone... Czy nie czujesz czegoś takiego: jak To brzmi jak Iron Maiden, wymyślmy coś innego, bo tu już było... Czepiam się.

Zauważyłem, przyznam jednak, że twoje zarzuty nie specjalnie do mnie przemawiają, z tego może nawet względu, że zdają się być mocno naciągane, he! he!

Nie śmiej się ze mnie!! I tak mnie nikt nie lubi.

Faktem jest, że na tym polu naprawdę nic nowego nie wymyślimy, mam jednak na tyle głęboką świadomość tego, jak bardzo różnimy się od wszystkich innych zespołów, że śpię spokojnie.

Do kogo dziś Hefeystos kieruje swe dźwięki? Do zatrawdziałych metalowych łbów czy klapkoocznych rockowców?

Nigdy nie starałem się kierować naszej twórczości do konkretnego grona odbiorców, mając raczej na uwadze ludzi dalekich od stereotypowego pojmowania muzyki. To chyba naturalne, zważywszy tym bardziej na to, jak różną muzykę oferowaliśmy odbiorcy na każdym kolejnym wydawnictwie. Nie ukrywam, że boli mnie nieco fakt, że każde z naszych dotychczasowych wydawnictw skupia wokół siebie własną publikę i w rzeczywistości niewielu istnieje ludzi, którzy rozumieją i doceniają nasz rozwój. Bez względu na to ilu by jednak ich było, to do nich właśnie kierujemy naszą muzykę.

Z tego co wiem, skompletowałeś już stabilny skład Hefeystos, czy w związku z tym będzie można zobaczyć was na scenie? Polskiej? Czy może zachodniej?

Tak, wreszcie naszą działalność rozpoczniemy i na tej płaszczyźnie, z czym nie ukrywam zwlekaliśmy już zresztą zbyt długo. Właśnie otrzymaliśmy kilka niesamowicie motywujących propozycji na zagranie kilku koncertów u boku tych niemal największych, także jest o co walczyć. By nie zapeszać, pozwolę pominąc sobie jednak pewne szczegóły, dodam może tylko, że będzie to kilka dużych koncertów na razie w kraju.

A jak spisuje się Wounded Love?

Przyznam, że wytwórnia ta spisuje się całkiem solidnie i dość sprawnie wywiązuje się ze swoich obowiązków, przynajmniej jeśli chodzi o promocję i dystrybucję naszego najnowszego materiału. Nie da się ukryć, że bardzo wiele zawdzięczają swoim kontaktom niemal ze wszystkimi prestiżowymi magazynami tematycznymi w Europie, o to jednak właśnie w tych sprawach chodzi. I tak oto w chwili wydania "Psycho Cafe" spotkał się z dość sporą kampanią reklamową, całą masą informacji, a niedługo potem i szeregiem wywiadów zarówno w prasie, jak najbardziej oficjalnej, jak i tej nieco bardziej podziemnej.

Mało tego materiał ten spotkał się również ze znakomitą dystrybucją i tak oto w chwili obecnej dostępny jest on praktycznie na całym świecie, począwszy od wszystkich krajów europejskich, poprzez Stany Zjednoczone, Amerykę Południową, z Azją włącznie. Widzisz więc, że powodów do narzekań nie mamy.

Brakuje może jedynie profesjonalnej trasy koncertowej, oboje zdajemy sobie jednak sprawę, że w tym przypadku najwięcej znaczy odzew publiczności, na który musimy jeszcze nieco poczekać.

Zdaje się, że niedawno pojawiła się oficjalna strona Hefeystos w internecie. Po co?

Nie zdziwi chyba nikogo, gdy powiem, że pragnieniem naszym jest chęć trafienia do jak największej liczby odbiorców. W tym celu odpowiadam na zadane przez ciebie pytania i w tym samym celu powstała również oficjalna strona Hefeystos w internecie. Mówiąc innymi słowy, chcemy po prostu otworzyć dostęp do naszej twórczości każdemu, kto wyrazi nią zainteresowanie, to chyba naturalne.

Spadaj.

Ty również, mimo wszystko bardzo dziękuję zarówno za ten interesujący i rzeczowy wywiad, jak i całą pomoc oraz wsparcie, z którym to już od dłuższego czasu spotykamy się z twojej strony, dzięki.

Wszystkie osoby zaś głębiej zainteresowane całą naszą twórczością zachęcam i zapraszam do korespondencji.

Hefeystos, Krzysztof Czop, ul. Gdańska 12/53, 84-232 Rumia, Poland

Materiał pochodzi z mającego się niedługo ukazać ósmego numeru Sadistic Zine. Dziękujemy!

« Poprzednia
1
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

Na ile płyt CD powinna być wieża?