zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

wywiad: Harlem

9.09.2000  autor: Jos.

Wykonawca:  Ryszard Wolbach - Harlem (wokal)

W Harlemie (naszym gostynińskim pubie) 23 lipca przeprowadziłam krótką rozmowę z wokalistą polskiej czołowej bluesowej kapeli Harlem, Ryszardem Wolbachem. Nie była to rozmowa o nowej płycie "Amulet", lecz o zespole, jak i ogólnie o muzyce.

strona: 1 z 1

Na początek o zespole powie sam Rysiek:

Jedno jest pewne. Zespół został zawiązany w 1993 roku w Olsztynie. Wszystko co jest ważne i związane z zespołem było w Olsztynie: stamtąd wyszliśmy, tam wracamy, całkiem niedawno zagraliśmy piękny koncert na Nocach Bluesowych w Olsztynie. Przyjęli nas bardzo pięknie ludzie, gdyż wiedzą, żę jesteśmy z Olsztyna. Byliśmy trochę na swoich śmieciach. Co jest ważne w tym wszystkim? Ważne jest to, że gramy ciągle w tym samym składzie. Udało nam się utrzymać skład zasadniczy, czteroosobowy, tzn. Jarek Zdankiewicz na bębnach, "Stan" Czeczot na basie, Krzysiek "Dżawor" Jaworski na gitarze elektrycznej. Ja gram na gitarze akustycznej i śpiewam. I to jest człon podstawowy. Oczywiście przy kolejnych płytach, trzech (trzy udało nam się nagrać przez ten czas), uzupełniamy ten skład czasami o rzeczy niezbędne dla brzmienia czy dla charakteru utworu, tzn. chórki. Chórki mamy stałe: Kasia, Ola i Ewa, z Budki Suflera zresztą. Przemiłe dziewczyny, wspaniałe profesjonalistki, które bardzo szybko i sprawnie, i co istotne, bardzo kreatywnie pomagają. No i całe mnóstwo muzyków sesyjnych.

Jak wyglądają próby zespołu?

Próby zespołu są bardzo wesołe dlatego, że odbywają się w małej salce Domu Kultury w Olsztynku, pod Olsztynem. To jest środek Mazur. Naokoło są jeziora, las, cisza, spokój, wspaniała atmosfera i przychylny dyrektor Domu Kultury, Wiesiu Gąsiorowski, który przymyka oko na te hałasy i różne bulgoty, jakie tam dochodzą z tej naszej piwnicy. Czujemy się tam nieskrępowani i jesteśmy tam, jak na swoich śmieciach, daleko od domu przede wszystkim. To bardzo istotne. W tej chwili mówię o sobie oraz paru naszych kolegach. Nikt nam nie przeszkadza, nie ma bez przerwy dzwoniących telefonów. Mamy tam po prostu święty spokój.

Jak często odbywają się próby?

Za rzadko. Niestety za rzadko, ponieważ... no teraz jest to jakby uzasadnione i zrozumiałe. Jest okres koncertowy, więc mamy dosyć muzyki. I tak po to żeby zagrać dobry koncert trzeba zebrać jednak trochę energii, trochę dystansu nabrać do tego wszystkiego, natomiast odbywają się w tej chwili próby korekcyjne, tzn. poprawiamy to, co skaszanimy na koncertach. Ewentualnie dorabiamy sobie jakiś nowy numer. Ostatnio Maciek Balcar, o którym trzeba przecież też powiedzieć, gość specjalny naszej trzeciej płyty, też musiał się pojawić na próbach, ponieważ jest nowym ciałem w zespole. Razem nagraliśmy ostatnio bardzo piękny cover, tzn. bardzo cudowny utwór, a zaczyna się "Born to be wild". Jest to strasznie znany klasyk.

Co daje ci największą satysfakcję, jako muzykowi?

Na pewno nie będę tu oryginalny. Wydaje mi się, że największą satysfakcję daje mi po prostu dobry koncert i dobry, taki prawdziwy kontakt z ludźmi, którzy przyszli na nasz koncert, na koncert zespołu Harlem, którzy znają piosenki, śpiewają je razem z nami... i to mi daje satysfakcję, to mnie napędza, nakręca natychmiast i to jest dla mnie, w pojęciu satysfakcji muzycznej wszystko co najważniejsze.

A czy koncerty nie są dla was męczące?

Nie. Dla nas koncert... Bardzo lubimy grać, od tego trzeba zacząć, że my lubimy grać, po prostu lubimy grać. Dla nas koncerty absolutnie nie są pracą ciężką i żmudną, i nudną... są przeżyciem. Każdy koncert jest przeżyciem, ogromną energią, jakimś takim przekazem fluidów z jednej na drugą stronę. To jest przygoda.

Niedawno pan Hołdys powiedział, że "(...) muzyka rockowa kończy się. Umiera, jak umarł barok czy romantyzm. Zniknęły lutnie, cytry, muzyka dworska. Teraz wyparowuje gitara elektryczna. Rock wymiera jak miś panda i tylko kilka pięknych misiów szwenda się jeszcze po świecie (...) Nie ma już rewelacyjnych kompozycji. W większości powstają słabe utwory, które syntetyzator jest w stanie sam z siebie wygenerować (...) Kiedyś zostaną być możę tylko bębny i tajemnicze rytmiczne hałasy..." Czy zgadzasz się z tą opinią?

Nie, nie zgadzam się. Bardzo lubię i szanuję Zbyszka, i tym bardziej mi przykro stwierdzić, że chyba Zbyszek zagalopował się. Ja się nie zgadzam z tym absolutnie. Rock żyje i ma się bardzo dobrze. Być może nie widać tego u nas w kraju, w tej chwili, w tym momencie, natomiast mogę zagwarantować, że już 50 km na zachód od Odry zaczyna się wielka nieustająca kraina rock'n'rolla: Niemcy, Francuzi, Holendrzy, Anglicy, Jugosłowianie - to na pewno, bo jeździmy tam przecież i obserwujemy, nie mówiąc o Ameryce, są zafascynowani muzyką rockową. Ona ma swoje stałe miejsce. Trzyma się znakomicie. W naszym pojęciu muzyka rockowa niesie, już abstrahując od grania na żywo, co jest jakby podstawową bazą... muzyka musi być grana na żywo, żywymi instrumentami, żywymi palcami, zaśpiewana żywymi ustami - to jest właśnie rock'n'roll, natomiast (lekki uśmiech) może jest rzeczywiście słabszej kondycji obecnie, ale ona niesie w sobie prawdę, ona niesie w sobie prawdę o życiu, ona opowiada o rzeczach bardzo istotnych i ważnych, co nie zdarza się zbyt często w innych gatunkach.

« Poprzednia
1
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

- Harlem

Na ile płyt CD powinna być wieża?