- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Halford
Wykonawca: | Rob Halford - Halford (wokal) |
Rob Halford - były wokalista legendarnej grupy heavy metalowej Judas Priest - w 1991 roku zdecydował się na karierę solową, w czasie której zmienił swoje muzyczne oblicze: od "Metalowego Boga" do demonicznego lidera elektro-popowej formacji "Two". Dziś Halford wraca do swoich korzeni, ponownie zakłada skóry i wsiada na Harleya, aby dostarczyć fanom metalu album, który może stać się sensacją roku 2000, jego tytuł to "Resurrection". Roba Halforda spotkałem w hotelu Jan III Sobieski, 48 letni fenomenalny wokalista, zachowujący się z iście angielską flegmą, niebywale sympatyczny i rozmowny, tego dnia oczarował swoją osobowością nie tylko mnie, każdy kto rozmawiał z Halfordem miał na twarzy radosny uśmiech i powtarzał "Gość jest niesamowity...". Wszystko, co usłyszałem podczas tych magicznych 30 minut, dla Was drodzy Metale spisałem.
strona: 1 z 1
rockmetal.pl: Cześć Rob, pierwszy raz jesteś w Polsce?
Rob Halford: Właściwie jestem tu już od 24 godzin i nie mogę uwierzyć, że nigdy wcześniej tu nie przyjechałem, ponieważ słyszałem tyle o twoim kraju i ludziach tu mieszkających...
No właśnie, dlaczego nigdy nie było w Polsce koncertu Judas Priest z Halfordem?
Nie wiem dlaczego nigdy tu nie przyjechaliśmy, to jest szalone... było kilka okazji, ale niestety nigdy się nie udało.
W jaki sposób stałeś się muzykiem rockowym?
To długa historia, zaczyna się w momencie, kiedy byłem jeszcze dzieckiem, ale tak naprawdę wszystko zaczęło się w szkole średniej, kiedy rozpocząłem współpracę z półprofesjonalnymi kapelami rockowymi, wtedy zakochałem się w muzyce i zdecydowałem, że to jest to, co zamierzam robić w życiu. Odkryty zostałem dzięki mojej siostrze, która chodziła z Ianem Hillem (basistą Priest), później wyszła za niego, mają syna - Alexa, który ma 19 lat i jest naprawdę świetnym basistą. Dołączyłem do Priest w 1971, w przyszłym roku będę celebrował 30 rocznicę pracy scenicznej, to naprawdę wspaniałe.
Chciałbym abyś opowiedział fanom Priest o bardzo tajemniczym szczególe w karierze zespołu, chodzi mi mianowicie o sesję nagraniową z udziałem trzech producentów: Stock, Aitcken i Waterman. Goście ci zajmowali się gwiazdami typu Michael Jackson czy Madonna. Zdarzyło się to wszystko w 1986...
Tak, to było w 1986. Wiesz, dostałem od nich telefon z propozycją nagrania kilku piosenek, więc zapytałem Glenna Tiptona i K.K. Downinga, co o tym sądzą. Im było wszystko jedno, a ja zawsze starałem się odkrywać nowe "terytoria" w muzyce. Pojechaliśmy na dwa dni do Paryża, tam nagraliśmy jeden cover i dwa oryginalne utwory, które nigdy nie zostały opublikowane, ponieważ wszystko to było zbyt komercyjne i nie do zaakceptowania dla fanów... wybraliśmy metal, który zawsze był w naszych sercach. Ci goście chcieli zrobić z nas gwiazdy pop, a na to nigdy byśmy się nie zgodzili!
Czy utwór "Silent Scream", który nagrałeś prawie dwa lata temu, zdecydował o Twoim powrocie do heavy metalu?
Pierwszą piosenką jaką nagrałem po tourne z "Two" było właśnie "Silent Scream". Wiesz, podczas tej trasy czułem się niespełniony, niekompletny, daleki od muzyki metalowej, którą tak przecież kocham. Musiałem wrócić, bo metal to całe moje życie, więc kiedy spotkałem się ponownie z Bobem Marlette, powiedziałem mu że muszę wrócić do podstaw. Zaczeliśmy pisać i "Silent Scream" był pierwszym krokiem powrotnym do metalu, byłem tak szczęśliwy i tak bardzo chciałem wszystkim o tym powiedzieć, że umieściłem ten utwór na mojej stronie internetowej i to był początek...
Co zdecydowało o tym, że jako producenta Twojego nowego albumu wybrałeś Roya Z., a nie Toma Alloma, z którym pracowałeś jeszcze jako muzyk Priest. Czy nie bałeś się, że ten album będzie brzmiał zbyt podobnie do produkcji Dickinsona?
Nie bałem się tego. Mogłem pracować z Tomem, ale istniało niebezpieczeństwo, że praca z nim oznaczać będzie zbytnie zbliżenie się do muzyki Priest i lat 80-tych, a ja nie chciałem tworzyć kiepskiej imitacji Judas Priest, nie chciałem wchodzić do tego świata. Chciałem pracować z producentem, który nagra i zmiksuje muzykę nieco inaczej. Tom Allom był mi co prawda niezwykle pomocny, odbyłem z nim kilka owocnych rozmów, podczas których podzielił się ze mną uwagami dotyczącymi nagranej muzyki, ale nie chciałem wchodzić drugi raz do tej samej rzeki. O Royu Z. powiedział mi mój przyjaciel, nie miałem pojęcia, że pracował z Dickinsonem. Po rozmowie telefonicznej wiedziałem, że jest właściwym człowiekiem do tej roboty, podziękowałem więc Bobowi Marlette za wspaniałą współpracę, ponieważ mój instynkt podpowiadał mi Roya.
Kto napisał muzykę i teksty do nowego krążka?
Właściwie cały zespół włączył się w tworzenie nowego materiału, ja oczywiście zająłem się pisaniem tekstów, poza tym szkielet albumu też jest mojego autorstwa. Muszę tutaj także wspomnieć o wkładzie Boba Halligana jr (pamiętacie "Some Heads Are Gonna Roll?" - przyp. autora) oraz Roya Z. Bez nich wszytkich powstanie tej płyty nie byłoby możliwe.
Porozmawiajmy więc o "Resurrection". Nie wydaje ci się, że most pomiędzy refrenem a solówką w utworze "Made in Hell" brzmi identycznie, jak "Steeler" z płyty "British Steel" Judasów?
Starałem się użyć kilku najlepszych patentów z kariery z Priest przy nagrywaniu tej płyty, np. w innej piosence sytuacja się powtarza... ale jej jeszcze nie słyszałeś, bo nie masz całej płyty. Mieliśmy naprawdę wiele wspaniałej zabawy w studio przy jej nagrywaniu, nie mówię że kopiowaliśmy Judasów, bo tego zrobić się nie da, po prostu dobrze się bawiliśmy i myślę że przy okazji nagraliśmy kawał dobrego metalu.
"I'm The One You Love to Hate", ten utwór nagrałeś z Brucem Dickinsonem.
Tak, opowiada on o naszej banicji - jego z Iron Maiden, mojej z Judas Priest, to było wspaniałe pracować w studiu z innym "Metalowym Bogiem".
Czy macie zamiar zaśpiewać go wspólnie podczas Twojej trasy z Iron Maiden?
Nie myśleliśmy jeszcze o tym, ale wszystko się może zdarzyć...
Czy nagraliście teledysk do któregoś z utworów?
Nie zrobiliśmy jeszcze tego i nie wiem, czy będzie jeszcze okazja, a to dlatego, że poświęciliśmy się przede wszystkim nagrywaniu płyty, jej promocji i trasie. Kiedy jednak nadaży się dobra chwila, myślę że coś zrealizujemy. Może podczas trasy z Iron Maiden będzie okazja, aby nagrać coś na żywo i wtedy zrobimy jakiś teledysk.
A co z trasą? Czy masz zamiar ubierać się w skóry i ćwieki, nosić łańcuchy i wjeżdzać na scenę na Harleyu?
Nie, nic z tych rzeczy, to należy tylko do Priest i tylko dla tego zespołu zostało stworzone. W czasie sesji zdjęciowej zrobiłem sobie mnóstwo zdjęć na Harleyu (na okładce nowej płyty Halford pojawi się na Harleyu! - przyp. autora), a to dlatego, że jest to pierwsza rzecz od dziesięciu lat, która jest związana z metalem i chcę ludzią powiedzieć, że wracam jako metalowy Rob. Nie ważne ile płyt jeszcze nagram, każda będzie metalowa, chcę aby ludziom Halford kojarzył się z metalem, z "Metalowym Bogiem". Nie mogę jednak wjeżdżać na Harleyu na scenę, bo jak powiedziałem wcześniej, to jest zastrzeżone dla Priest, ale będę ubierał się w skóry, bo one są częścią mnie i metalu.
Czy zamierzasz wystąpić w Polsce?
Oczywiście! Jest to dla mnie bardzo ważne, również dla członków mojego zespołu... Mój gitarzysta Chłasiak jest z Polski, właściwie jeszcze kilka lat temu mieszkał kilka bloków dalej (wywiad przeprowadzony został w hotelu Jan III Sobieski - przyp. autora)...
A perkusista Bobby Jarząbek?
Też jest Polakiem... choć z pochodzenia, jego rodzice mieszkali kiedyś w Polsce.
Powiedz mi Rob, jak to jest możliwe, że po tylu latach w tym biznesie wciąż jesteś głodny muzyki?
To jest po prostu pasja, jest to jedyna rzecz jaką chcę robić. Nie mogę zająć się niczym innym, ponieważ czuję, że tylko to kocham i to jest najważniejszą częścią mojego życia, metal jest częścią mojego życia. Robię to już prawie 30 lat i mój stosunek do muzyki nie zmienił się ani trochę, po prostu muszę ją tworzyć.
Istnieją jeszcze jakieś dziedziny życia, które chciałbyś odkryć?
Jest tak wiele wspaniałych rzeczy, którymi także chciałbym się zająć, jak np. teatr, aktorstwo, pisanie poezji czy książek, ale moim pierwszym wyborem była muzyka metalowa i temu się poświęciłem.
Co sądzisz o muzykach z Priest (Glenn Tipton, K.K. Downing, Ian Hill)?
Są naprawdę wspaniałymi ludźmi i wielkimi muzykami, niezwykle utalentowanymi, po prostu mistrzami w tym co robią.
Czy słyszałeś którąś z nowych płyt Judasów?
Nie...
Dlaczego?
Czuję że nie mogę tego zrobić... po prostu za bardzo by mnie to bolało, usłyszeć Judas... po prostu nie mogę...
A "Baptizm of Fire" Tiptona?
Sprawa ma się podobnie, czy Glenn śpiewa?
Tak, a dlaczego pytasz?
(śmiech) Myślę, że najlepiej mu to nie wyszło, ale w sumie nie o to chodzi. Najważniejsza jest zabawa, robić to co się kocha i próbować nowych rzeczy. Poza tym Glenn to genialny gitarzysta, był zawsze bardzo mocną siłą w Priest... jest chyba najlepszym gitarzystą, jakiego kiedykolwiek słyszałem.
Mówię o Judas Priest ponieważ ma to związek z moim kolejnym pytaniem. Niedawno napisałeś list do muzyków Priest, chciałbym dowiedzieć się, co było w tym liście?
Nie pytaj mnie o to, ponieważ nie mogę ci tego powiedzieć oficjalnie, to bardzo delikatna sprawa i wolałbym o niej na razie nie mówić.
Rob w tym momencie uprzedził kilka następnych pytań dotyczących powrotu do Judasów, niestety nie był zbyt rozmowny w tym temacie, przynajmniej do momentu kiedy dyktafon był włączony i wywiad trwał...
Wyobraź sobie, że jesteś znów w roku 1991, gdybyś mógł ponownie wybrać pomiędzy Priest a karierą solową, to na co byś się zdecydował?
Chciałbym być z Priest i zacząć karierę solową, ale nie żyjemy w idealnym świecie i było to niemożliwe, stało się to tak skomplikowane, m.in. z prawnego puktu widzenia, że odszedłem. Nie było to łatwe i nienawidzę wracać myślami do tamtych chwil. Ale teraz wygląda na to, że zatoczyłem krąg i wracam do tego, co opuściłem, do tego do czego należę.
Kiedy będziemy mogli odwiedzić Twoją stronę na internecie (www.RobHalford.com)?
Już niebawem pojawi się w sieci, myślę że stanie się to w lipcu, będziecie mogli na niej posłuchać kawałków z mojej najnowszej płyty oraz przeczytać najświeższe informacje o zespole.
Co chciałbyś powiedzieć wszystkim fanom serwisu www.rockmetal.pl?
Przede wszystkim chciałbym wam podziękować za to, że przez te wszystkie lata trwacie w metalu, muzyce Judas Priest i przy mnie. Zmartwychwstałem, czego dowodem będzie najnowsza płyta i nigdy już nie odejdę od metalu, bo on jest sensem mojego życia. Stay hard in metal and defend your faith!!!
Rozmawiałbym tak z Halfordem w nieskończoność, gdyby nie czekał w kolejce nikt następny. Niestety, po około 30 minutach mój czas się skończył. Jeszcze na koniec Rob włączył kilka utworów ze swojej najnowszej płyty i powiem Wam jedno: ta płyta Rządzi! Zresztą jest to nie tylko moja opinia, razem ze mną słuchało tych kawałków jeszcze kilkanaście osób, które przyszło po autografy i porozmawiać choć przez chwilę z Robem i wszyscy nagrodzili gromkimi owacjami numery, które usłyszeli. Będziecie mieli okazję przekonać się o tym sami już niebawem, bowiem bodaj 8 sierpnia "Resurrection" pojawi się w sklepach. Ja jeszcze tego samego wieczoru miałem okazję (dzięki uprzejmości Michała i Tomka z Mystic - dzięki chłopaki!) potowarzyszyć Halfordowi podczas jego "tradycyjnie polskiej" kolacji w... Pizzy Hut i porozmawiać o różnych rzeczach. Następnego dnia Halford zaprosił mnie jeszcze na nagranie dla "MdM" (program zostanie nadany w dniu premiery płyty... a przynajmniej w sobotę, także uważajcie!) i Programu III PR i jeszcze tylko lotnisko... i już. Ale Rob obiecał, że wróci późną jesienią na koncert, zresztą podobał mu się nasz kraj bardzo i wspominał coś o dłuższym pobycie, podobno w Zakopanem. Wspomnę jeszcze tylko na zakończenie, że wszyscy którzy mieli z nim kontakt, łącznie z dyrektorem radia, oszołomieni byli jego wielkością i normalnością. Ot, taki zwykły metal ubrany na czarno i zawsze w skóry, taki "Jud...", przepraszam "Metalowy Kapłan".