- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Grip Inc.
Wykonawca: | Gus Chambers - Grip Inc. (wokal) |
Nowy krążek grupy Dave'a Lombardo - Grip Inc. - zatytułowany jest "Solidify". Z wokalista zespołu Gusem Chambers rozmawia Andrzej Fabis.
strona: 1 z 1
Gus to wasza 3 plyta nagrana wspólnie. Powiedz, jak to jest grać z tak znanym i cenionym bebniarzem jak Dave Lombardo?
Na początku miałem wiele obaw, czy podołam tej pracy. Być wokalistą w zespole to niewdzięczna charówka. Co do Dave'a, to myślę, że nie było z jego strony jakiejś specjalnej presji na mnie. Po prostu musieliśmy się dotrzeć. Wiesz, on jest naprawdę miłym facetem. Te opinie, które krążą o nim, nie mają pokrycia w życiu.
Szukałem informacji o Tobie i przyznaję się, że sprawiło mi to wiele kłopotu. Powiedz, gdzie tkwią twoje korzenie muzyczne i jak dotychczas przebiegała twoja kariera.
Użyłeś słowa kariera, którego nie znoszę. Zacznę od tego, że wychowałem się w rodzinie wielodzietnej, a do tego byłem adoptowany i wiesz, moi przybrani rodzice powiedzieli mi o tym dopiero 5 lat temu. To był dla mnie szok, tym bardziej, że moja rodzina była bardzo biedna i trudno nam było przeżyć czasami jeden dzień. Mimo to nigdy nie zaznałem krzywdy, czy poniżenia. To była twarda szkoła życia. Może dlatego zainteresowałem się muzyką rockową czy metalową, w mojej dzielnicy było wiele kapel, które grały w różnych knajpach i pubach, przeważnie ciężkiego rocka. To był inny świat, którego nie mogłem dotknąć. Ale to właśnie wtedy powziąłem decyzję, że będę muzykiem rockowym. To była ciężka praca od świtu do nocy, bez znaczących sukcesów i bez wielkich pieniędzy. Byłem elektrykiem, road managerem, starszym mikrofonowym, cha cha cha i czym kto chciał jeszcze. Śpiewałem, nawet disco, żeby przeżyć. Na szczęście mam to już za sobą. Wiesz, ja bardzo lubię cieżkie rockowe granie z lat siedemdziesiątych i tych wspaniałych wokalistów: Ozzy, Paul Rodgers, Mike Chapman i wielu innych. Całe szczęście, że teraz mogę robić w zespole to, co mi najbardziaj odpowiada.
W takim razie jesteśmy we właściwym punkcie naszej rozmowy. Wasz nowy krążek "Solidify" jest moim zdaniem bardziej równy od poprzednich płyt. Moją szczególną uwagę przykuł utwór "Human?". Czy to jest pieśń o nas, ludziach żyjących na tej planecie?
I tak, i nie. Pisałem ten utwór pod wpływem pewnego wydarzenia, które miało miejsce w Stanach. Wiesz tam ludzie zyją jakby w odosobnieniu. Często zdarza się tak, iż ktoś umiera i nie ma kto go pochować. W zeszłym roku przeczytałem w prasie właśnie o takim zdarzeniu. Bardzo znana i ceniona artystka, której nazwiska nie wymienię, bardzo bogata, zmarła i ludzie którzy jak hieny rzucili się na pamiątki po niej i ten cały szum wokół jej śmierci, do tego brak reakcji rodziny, pewnego szacunku dla zmarłej, tylko pogoń za sensacją, to było obrzydliwe. Wtedy właśnie zrodził się pomysł napisania tego utworu. Przecież w koncu jesteśmy ludżmi, mamy jakieś wartości, kochamy się nienawidzimy, ale czy musimy zachowywać się jak hieny?
Mocne słowa. W takim razie jeszcze kilka słów o "Isolation".
To song o wyobcowaniu. To mój rozrachunek z przeszłością. Może ci się wydać podejrzane to, co powiem, ale piszę o sprawach, które osobiście odczuwam. Swiat jest okrutny, spójrz ile wojen toczy się wokół nas, a my żyjemy sobie bardzo wygodnie, włączamy telewizor, krew się leje, części ciał ludzkich fruwają dookoła, kamera pokazuje wygłodniałe dzieci, a my idziemy do lodówki po zimną cocę. To jest ohydne. Nie myśl tylko, że jestem taki święty. Też patrzę i widzę, co się dookoła dzieje, dlaczego nie mam o tym napisać? To przecież również mój świat.
Ok, powiedz w takim razie, jak wam się układa praca w zespole?
Bardzo dobrze. Wiesz, każdy z nas mieszka w innym kraju i to jest pewien problem. Jednak, gdy trzeba wszyscy spotykamy się w wybranym miejscu i robimy próby, czy też przygotowujemy się do nagrywania płyty. Tak jest teraz, ponieważ niebawem wyruszymy w duże tour po Stanach i Japonii, potem wrócimy do Europy. Nie jest to dla nas jakiś poważny problem, po prostu praca jak każda inna.
Ostatnio tyle się mówi o upadku dobrej ciężkiej muzyki. Czy ty odczuwasz coś takiego i czy śledzisz to, co dzieje się na rynku muzycznym?
Powiem ci, że to koniunkturalizm, tylko chwila, zresztą rozdmuchiwana przez journalistów. Rynek muzyczny musi przynosć dochody, tę machinę napędzają dziennikarze. Nie zawsze piszą, czy mówią to co chcą, są podporządkowani wielkim wytwórniom. To zawse działa w dwie strony. Muzyka obroni się sama. Teraz jest taka chwila, szczególnie w Anglii, że nie preferuje się metalu, czy rocka, rozgłośnie nie grają tej muzy, a jeżeli w ogóle, to tylko łagodne formy. Wiem, że istnieje taka ilość zespołów na świecie, które grają ciężką muzykę, iż podobnie jak z rynkiem muzyki pop dałyby sobie radę w mediach, a ich popularność byłaby wielka, ale cóż nie mają szansy zaistnieć. To jest duży problem. Całe szczęście, że mogą grać koncerty i przez to fani mogą się zapoznać z ich produkcjami.
Na koniec powiedz mi, czy możemy liczć na to, że was zobaczymy w Polsce?
Oooch, bardzo bym chciał. Wiem, że macie niesamowitą publiczność. Odbieramy bardzo dobre sygnały od zespołów, które u was występowały. Chociaż, zdarza się, że nie wszystko od strony organizacyjnej macie dopięte, ale to szczegół. To zależy od promotorów. Dave bardzo pochlebnie się o Polsce wyraża, a ja lubię zwiedzać świat, więc może kiedyś do was zawitamy.
Dziękuję za rozmowę.
Pozdrów wszystkich od Grip Inc. i do zobaczenia na koncertach.