zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

wywiad: God Is An Astronaut

1.10.2009  autor: tjarb

Wykonawca:  Niels Kinsella - God Is An Astronaut (gitara basowa)

Od zakończenia polskiej trasy God Is An Astronaut minęło już trochę czasu. Tym, którzy wciąż wspominają wrześniowe koncerty, polecamy wywiad z basistą zespołu, Nielsem Kinsellą. Muzyk zgodził się opowiedzieć o swoim pomyśle na muzykę, o koncertach i kilku innych sprawach. Wyjawił też, kiedy grupa planuje ponownie odwiedzić nasz kraj.

strona: 1 z 1

God Is An Astronaut, materiały promocyjne
God Is An Astronaut, materiały promocyjne

rockmetal.pl: Niedawno zakończyliście trasę koncertową po Polsce. Jak ją wspominacie? Który koncert najbardziej się wam podobał?

Niels Kinsella, God Is An Astronaut: Podobały nam się wszystkie cztery koncerty, zaskoczyło nas wspaniałe przyjęcie przez polskich fanów. Myślę, że gdybyśmy mieli wybrać jeden występ, byłby to ten warszawski. Chodzi o miejsce, w którym się odbywał - pojemność sali była idealna dla naszych koncertów.

To pytanie jest owocem licznych dyskusji po ostatnich koncertach. Wolicie publiczność, która stoi spokojnie i skupia się na muzyce, czy raczej dziką, bawiącą się przy waszych utworach?

Zostawiamy to całkowicie ludziom, którzy przychodzą na nasze koncerty. Obie drogi są dobre, a każdy lubi co innego, więc dla nas jest to obojętne, najważniejsze, aby ludzie mieli pozytywne wrażenia. Choć zawsze dobrze jest, gdy publiczność jest energiczna i tę energię, którą dajemy z siebie, otrzymujemy od niej z powrotem. To pozwala nam grać lepiej, wyzwolić w sobie dodatkowe emocje i chęć do gry. U fanów w Polsce ta energia była ogromna.

W jaki sposób wybieracie piosenki na swoje koncerty? Setlista zmieniała się z dnia na dzień?

Mamy po prostu przygotowanych kilka różnych setlist i w Polsce codziennie korzystaliśmy z innej. Wiem, że niektórzy fani byli na wszystkich czterech koncertach, dlatego następnym razem najprawdopodobniej będą się one od siebie jeszcze bardziej różnić.

A kiedy to będzie?

Planujemy wrócić do Polski w kwietniu albo październiku 2010 roku.

Podczas tej trasy koncertowej promowaliście swój ostatni album - "God Is An Astronaut". Ma on o wiele mocniejsze brzmienie niż poprzednie płyty. To był od początku świadomy wybór?

Tak, chcieliśmy, aby to była bardziej rockowa produkcja, aby brzmiała ostrzej, niż "Far From Refuge" i poprzednie albumy. Nie chcieliśmy się powtarzać. Poza tym chodziło nam o to, aby piosenki z tej płyty można było łatwo przenieść na koncerty, co nam się udało.

Kolejny album będzie jeszcze mocniejszy i szybszy, czy macie jakiś inny muzyczny pomysł do zrealizowania?

Następna płyta będzie zawierała więcej emocji i będzie bardziej zróżnicowana. Nie chcemy wyprodukować wszystkich kawałków w ten sam sposób - część z nich będzie potężna i ciężka, a inne zagramy delikatniej.

Może macie jakieś inne muzyczne pomysły, które chcielibyście realizować poza grupą?

Nie, wszyscy jesteśmy bardziej niż szczęśliwi z tą muzyką, jaką aktualnie tworzymy.

Jako grupa instrumentalna, wolicie grać w klubach, czy na dużych festiwalach?

Ogólnie nie przepadamy za festiwalami, bo trudno jest na nich wykonać wszystko w taki sposób, jak byśmy chcieli. Kiedy występujemy na festiwalach, wydajemy dużo pieniędzy, aby wszystko było w porządku i w rzeczywistości tracimy finansowo na takich występach. Idealne miejsce na koncert to dla nas to sala na jakieś 600-700 osób z dobrym nagłośnieniem i akustyką, do tego fajne oświetlenie.

Jakie jest Twoje najdziwniejsze wspomnienie z trasy koncertowej?

Przy okazji koncertu w Rzymie obudziłem się na podłodze w kompletnych ciemnościach, po wypiciu butelki Bacardi w klubowej przebieralni. Dopiero po paru minutach zorientowałem się, że jestem na trasie, a nie w domu. Od tamtej pory staram się nie pić na koncertach.

O czym opowiada wasza muzyka? Skąd biorą się tytuły do waszych piosenek?

Żadna z tych piosenek nie ma jednego, bezpośredniego znaczenia. Chodzi bardziej o emocje, jakie one wzbudzają. Tytuły mają dać jedynie ogólny zarys tego, jak powinien brzmieć dany utwór, albo wytworzyć na wstępie odpowiedni nastrój.

A wizualizacje, które pokazujecie na koncertach? Chcecie coś przez nie przekazać ludziom, czy to po prostu motywy, które was inspirują?

Wizualizacje z koncertów mają przede wszystkim wspomagać emocjonalną warstwę naszej muzyki. Niektóre z nich mają swoje motywy przewodnie, ale przekazywanie konkretnego przesłania nie jest naszym głównym celem, ludzie mogą śmiało interpretować je na swój sposób. Ogólnie zamierzonym przez nas celem jest przedstawianie na koncertach dźwiękowego i wizualnego podkładu dla apokalipsy.

Niektórzy co bardziej religijni uczestnicy koncertów byli na was źli z powodu satanistycznej symboliki pod koniec wizualizacji do "Route 666". Jaka jest jej właściwa koncepcja?

Naprawdę? To świetnie, zawsze miło jest wkurzyć paru ludzi. Jeśli zniesmaczyło ich to, byliby po prostu przerażeni, gdyby zobaczyli nasze nieocenzurowane występy z wcześniejszych lat. Myślę, że motyw przewodni "Route 666" jest dość oczywisty - sprzedawanie Jezusa, aby dorobić się na ludzkich problemach, takich jak choroby czy kalectwo, to bilet w jedną stronę na statek kosmiczny prosto do piekła.

Skoro już przy tym jesteśmy. Wierzysz w astronautę? Mam na myśli całą tę koncepcję, że życie na ziemi pochodzi od kosmitów?

Za każdą taką teorią można przedstawić sensownie brzmiące argumenty. Ta jest równie dobra, jak dowolna inna, o której słyszałem.

Większość waszych fanów rekrutuje się ze środowisk słuchaczy post rocka lub rocka progresywnego. Czy czujecie, że gracie właśnie taką muzykę? Co sądzicie o takim szufladkowaniu?

Nie interesują nas takie określenia. Kiedy zaczynaliśmy, nie wiedzieliśmy zupełnie nic na temat post rocka. Wywodzimy się raczej z elektroniki, zaczynaliśmy od klimatów w stylu Chemical Brothers.

Graliście w Polsce razem z dwiema innymi grupami, Caspian i Tides From Nebula. Co o nich sądzicie, zwłaszcza o polskim zespole?

Gra z nimi to było wspaniałe przeżycie. Chłopaki z Caspian są świetni, poza tym uwielbiam ich nowy album. Tides From Nebula to wspaniała grupa koncertowa. Właśnie słucham ich płyty i mam nadzieje, że w przyszłym roku będziemy mieli okazję znowu gdzieś ze sobą zagrać.

Czy jest jakaś inna postrockowa grupa, którą naprawdę lubisz?

Nie słucham zbyt wiele takiej muzyki. Według statystyk mojego iPoda, przede wszystkim Sigur Rós.

Jaka wypowiedź w mediach na wasz temat najbardziej was zaskoczyła?

Pewien recenzent napisał kiedyś, że album "All is Violent, All is Bright" nadawałby się na ścieżkę dźwiękową dla komedii romantycznej dla nastolatków. Wyobrażasz to sobie? Scena miłosna do "When Everything Dies"?

Mimo to wasza muzyka bardzo działa na wyobraźnię. Myśleliście kiedyś nad stworzeniem muzyki dla filmu? Mieliście takie propozycje ze strony branży filmowej?

Tak, nasze piosenki są obecnie wykorzystywane w licznych niezależnych produkcjach. Byłoby miło napisać muzykę specjalnie na potrzeby filmu, ale tylko przy odpowiednim budżecie, o co najczęściej jest trudno.

Jakie są twoje ulubione filmy czy książki? Pytam, bo sam lubię słuchać waszej muzyki podczas czytania.

Nie czytam teraz zbyt często książek, ale kiedy byłem młodszy, czytałem sporo Stephena Kinga i podobnych rzeczy. Co do filmów - dużo science-fiction i horrorów. "Coś" i "Obcy" to jedne z moich ulubionych.

Bracia mają często zupełnie odmienne spojrzenie na swoje przyszłe życie. Sam mam brata i praktycznie od zawsze ze sobą walczyliśmy. Czy od samego początku chcieliście grać muzykę razem? Jakie są wasze stosunki w grupie i w życiu prywatnym?

Ja i Torsten jesteśmy bliźniakami, gramy wspólnie muzykę odkąd skończyliśmy 10 lat. Kiedy byliśmy młodsi, też często się biliśmy, ale obecnie dzielimy taką samą wizję muzyki i dobrze nam się układa. Już się nie bijemy, a nie zgadzamy się ze sobą dość rzadko.

Jeśli chodzi o tworzenie piosenek, który z was jest za co odpowiedzialny? Kto przychodzi z najlepszym pomysłem na melodię, a kto na aranżację?

Torsten zwykle przychodzi do nas z bazową melodią i aranżacją dla wszystkich piosenek. My dołączamy się z dodatkowymi melodiami i pomysłami na konstrukcję całości.

Jak długo pracujecie nad poszczególnymi piosenkami? Ufacie swoim pierwszym muzycznym pomysłom, czy wciąż zmieniacie wszystko na nowo?

To zależy, ale zwykle poświęcamy każdej piosence około miesiąca, od samego pomysłu do finalnej wersji. Dopracowujemy wszystko w studio, nigdy nie piszemy muzyki jammując, jak większość rockowych zespołów. Taki sposób pracy wynieśliśmy z czasów, gdy zajmowaliśmy się muzyką taneczną i elektroniczną. Wciąż jesteśmy grupą bazującą przede wszystkim na pracy w studio. Ale na potrzeby koncertów przerabiamy nasze kawałki tak, aby brzmiały dobrze na żywo.

Gdyby w waszej grupie był wokalista, którego byś wybrał? Możesz wskazać każdego, żywego lub martwego.

Elvis Presley, to prawdziwy Król!

Jaka była koncepcja "Remaining Light"? Ta piosenka jest bardzo odmienna od wszystkiego, co do tej pory stworzyliście jako God Is An Astronaut, może z wyjątkiem wspominanego "When Everything Dies".

To taki nasz mały eksperyment. A tytuł inspirowany był Dylanem Thomasem - chodzi o wers "Rage, rage against the dying of the light".

Powstały dwie wersje piosenek "Forever Lost" i "Remembrance". Dlaczego? Coś było nie tak z oryginałami?

Chcieliśmy je po prostu nagrać jeszcze raz z żywą perkusją. Ale wciąż lubimy brzmienie obu wersji.

Jesteście dość aktywni w internecie. Wrzucacie do sieci mnóstwo materiałów z waszych koncertów. Co sądzicie o internecie jako miejscu muzycznych poszukiwań dla młodych ludzi? I o tych, którzy ściągają stamtąd pełne albumy?

Internet zawsze był dla nas głównym sposobem na zdobywanie nowych fanów. To wspaniałe, że ludzie na całym świecie mogą mieć dostęp do naszej muzyki. Jako grupa wyrośliśmy w dość naturalny sposób, nigdy nie wspierały nas wielkie muzyczne korporacje czy coś w tym rodzaju. Jedyny problem to dorobienie się na muzyce jakichś sensownych pieniędzy, bo obecnie większość ludzi po prostu ściąga ją za darmo, a utrzymywanie się z koncertów byłoby bardzo trudne. Dlatego oprócz muzyki mamy jeszcze normalną pracę, dzięki której zarabiamy na życie. Niektórzy ludzie i media traktują nas w Polsce jako gwiazdy, co dla nas brzmi jak żart, bo nigdy nie czerpaliśmy z naszej muzyki dużych pieniędzy. Robimy to, bo kochamy to robić. Odpowiadając - myślę, że dzięki internetowi staliśmy się sławni, ale przez sieć pozostaliśmy też biedni.

Mówisz, że nie zarabiacie na swojej muzyce. Gdyby nie ona, co zmieniłoby się w twoim życiu? Jak myślisz, co byś teraz robił?

Gdybym nie grał w zespole, pewnie byłbym teraz żonaty, miał dzieci i pracował na budowie. Całkiem ciekawa perspektywa.

A jaki jest wasz status w Irlandii? Czujecie się popularni w swoim kraju?

Pół na pół. Mamy swoich lojalnych fanów i większość naszych koncertów zostaje wyprzedana, ale muzyczne media lubią udawać, że po prostu nie istniejemy. Nie otrzymujemy praktycznie żadnego wsparcia ze strony jakiejkolwiek prasy. Byłoby fajnie być rozpoznawanym w swoim kraju, ale nigdy nie będzie to naszym podstawowym celem.

Zawsze tak było? Czy myśleliście kiedyś w stylu "zagrajmy trochę popu, będziemy sławni i bogaci"? Tak, w późnych latach dziewięćdziesiątych próbowaliśmy tworzyć trochę komercyjnej muzyki tanecznej, ale zawiedliśmy zupełnie na tym polu i zostaliśmy z kupą muzycznych śmieci, które nawet nam się nie podobały. Powiedzieliśmy sobie wtedy, że nigdy więcej. Teraz tworzymy tylko taką muzykę, jaką sami lubimy, niezależnie od tego, czy ma potencjał komercyjny - to już przestało być dla nas ważne.

A propos Irlandii. Nigdy nie chcieliście włączyć do waszej muzyki trochę folku? Co sądzicie o grupach grających na przykład celtic punk albo folk metal?

Nigdy nie chcieliśmy być częścią tej tradycyjnej sceny muzycznej. Gdy byliśmy młodsi, raczej buntowaliśmy się przeciwko takiej muzyce, nie czujemy z nią tak silnego związku. Myślę, że to wspaniała sprawa, gdy zespoły chcą wprowadzać do swojej muzyki tradycyjne wpływy, ale to nie dla nas. Zawsze bardziej uciekaliśmy od naszych muzycznych korzeni, niż się z nimi identyfikowaliśmy.

Jak ty, jako Irlandczyk, postrzegasz cały ten biznes z emigracją z krajów takich jak Polska do Irlandi, i kwestię Unii Europejskiej?

Osobiście myślę, że to dobra rzecz, choć jest tutaj wielu ludzi, którym nie podoba się ta emigracja. Ale zapominają o tym, że kiedy Irlandia dołączyła do Unii Europejskiej w latach siedemdziesiątych, byliśmy zacofanym narodem rolników i dalej by tak było, gdyby nie współpraca w ramach Unii. Myślę, że inne, biedniejsze kraje Europy też powinny dołączyć do Unii, aby poprawił się standard życia ich mieszkańców. Jeśli Polak znajduje w Irlandii pracę i jest z niej zadowolony, to życzę mu powodzenia.

Jeszcze ostatnie pytanie. Jaką irlandzką grupę poleciłbyś swoim polskim fanom?

Mogę wam śmiało polecić Butterfly Explosion. Torsten jest producentem ich debiutanckiego albumu, który ma się pojawić na początku przyszłego roku.

Dziękuję za rozmowę i świetne koncerty w Polsce. Przyjeżdżajcie szybko znowu.

Dzięki.

« Poprzednia
1
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

Na ile płyt CD powinna być wieża?