- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Frontside
Wykonawca: | Mariusz "Demon" Dzwonek - Frontside (gitara) |
Sosnowiecki Frontside jest właśnie w trakcie trasy po naszym pięknym kraju w towarzystwie Behemoth i Pandemonium. W październiku zeszłego roku zespół wydał swoją nową płytę zatytułowaną "Zmierzch Bogów - Pierwszy Krok Do Mentalnej Rewolucji", o której kilka miesięcy temu miałem okazję porozmawiać z gitarzystą grupy, Demonem. Poniżej zapis naszej pogawędki, mimo upływu czasu, chyba wciąż dość aktualnej.
strona: 1 z 1
rockmetal.pl: Cześć Demon! Zacznijmy może od zmian we Frontside. Waszym nowym gardłowym został Auman, członek Totem, który zajął miejsce Astka. Powiedz mi, jakie są przyczyny waszego rozstania się z tym ostatnim? Chciałbym też się dowiedzieć, jak doszło do ściągnięcia Aumana w wasze szeregi?
Demon: Wydaje mi się, że z jednej strony Astka przestało bawić muzykowanie. Myślę też, że wiązał z Frontside bezpośrednią przyszłość i planował utrzymywanie się z muzyki. Niestety nie jest to taka prosta sprawa utrzymać się w tym kraju z grania. Przynajmniej w naszym wypadku. W pewnym momencie Astek odłożył wszystkie swoje sprawy na bok, chciał poświęcić się graniu. Nie stało się tak, jak to sobie obmyślił, więc żeby zapewnić sobie jakąś przyszłość, wyjechał z kraju do pracy do Anglii. W tej chwili prawie zupełnie nie mamy z nim kontaktu. Nie mamy do niego żalu za tę decyzję, choć miało miejsce w dramatycznym dla zespołu momencie - mieliśmy wtedy prawie "zabukowaną" trasę europejską. Niestety Astek stwierdził, że nie jest w stanie dalej współpracować z nami, z powodów o których mówiłem wcześniej, i musieliśmy odwołać wszystkie pertraktacje. Nie ukrywam, że obecnie jesteśmy zadowoleni, gdyż udało nam się pozyskać Aumana, który ma szeroki wachlarz umiejętności wokalnych i potrafi to wykorzystać. Jest po prostu zawodowym wokalistą. Generalnie nie rozdrapujemy starych ran i patrzymy w przyszłość raczej z pozytywnym nastawieniem.
A dlaczego wybraliście właśnie jego? Jak do tego doszło?
Auman był pierwszym wokalistą, jakiego w ogóle przetestowaliśmy. Gdy przyjechał na próbę, po utworze czy dwóch wiedzieliśmy, że to jest właśnie ten człowiek. Nie mieliśmy ochoty ani chęci sprawdzania kogokolwiek innnego, ponieważ okazało się, że dysponuje fantastycznymi walorami wokalnymi - potrafi zarówno zaryczeć agresywnie, jak również posiada bardzo ciężki growl, i, co jest bardzo istotne, potrafi czysto śpiewać - "stroi", "łapie" wszystko praktycznie w locie. Także nie było mowy o tym, byśmy kogoś jeszcze sprawdzali.
Od dłuższego czasu macie nowego gitarzystę...
Tak, jest nim Daron, zastąpił Simona.
A jaki jest jego wkład w nowy materiał? Chyba dość istotny?
Przede wszystkim jego wkład to fantastyczne, w miarę oryginalne i melodyjne sola, które zaprezentował na nowym albumie, a także wszystkie ozdobniki, wszystkie zagrywki. My jesteśmy z niego bardzo zadowoleni. Poza tym Daron nie wziął się nie wiadomo skąd, był z zespołem od jakiegoś czasu - jechał z nami na trasę z Behemoth jako techniczny, więc jest to ktoś, kto już zżył się z zespołem trochę wcześniej.
Przejdźmy do najnowszego albumu. Na czym ma polega rzeczona w tytule waszej płyty mentalna rewolucja czy może po prostu rewolucja? Czym jest dla was owy tytułowy zmierzch bogów?
Strasznie nie lubię odpowiadać na to pytanie (śmiech).
Domyślam się (śmiech).
...a to z tego względu, że wolę najpierw usłyszeć czyjąś interpretację, nie chcę nikomu narzuć własnej myśli. Ale jeśli pytasz, to odpowiem. Żyjemy w takich, a nie innych czasach, w których wiara, jeśli w ogóle istnieje, to zajmuje bardzo marginalne miejsce w życiu człowieka. Nasze życie w tej chwili bardziej wygląda jak wegetacja, nasza egzystencja nie opiera się zupełnie na wierze. Jeśli ktoś mówi, że wierzy, to z pewnością nie przestrzega wszystkich zasad wiary i dogmatów. Pierwszy krok do mentalnej rewolucji jest niczym innym ja tylko zwrotem, który komentuje tę sytuację - jesteśmy w takich, a nie innych czasach, w takich a nie innych okolicznościach, i należy z tym żyć, należy się do tego przyzwyczaić.
O ile się nie mylę, wcześniej teksty pisał wasz były wokalista Astek, o którym mówiliśmy wcześniej. Tematyka tekstów nowego albumu jest powiedzmy podobna do dotychczasowej, kto więc odpowiedzialny jest teraz za słowa?
Niestety, ale spłynęło to na moje barki, zająłem się częścią liryczną zespołu Frontside. Tematyka nowego albumu nie jest tak bardzo odmienna od naszych poprzednich produkcji z tego względu, że po prostu chcieliśmy zachować podobny charakter tekstów.
A uważasz swoje teksty za kontrowersyjne, mogące spowodować jakieś problemy w takim katolickim kraju jak Polska?
Wiesz, nie sądzę, żeby moje teksty były kontrowersyjne. To są zwykłe komentarze, metafory czy sformułowania, które niekoniecznie muszą być odbierane jako kontrowersyjne. Już bardziej kontrowersyjna jest chyba sama okładka naszej nowej płyty, natomiast nie sądzę, żebyśmy z powodu tekstów mieli jakieś problemy. (śmiech) To nie są teksty, które propagują zło, wychwalają Szatana czy cokolwiek takiego. Tam są pewne sformułowania, w których przewija się i Bóg i Szatan, ale nie są one użyte w takim kontekście, by odbierać w taki sposób, że popieramy zło czy dobro. Najzwyczajniej w świecie używamy takich środków, by przedstawić nasze treści.
Uprzedziłeś moje pytanie o okładkę. Przyznam, że szata graficzna nowej płyty to całkiem niezła robota. Krew, dające do myślenia symbole, sugestywne zdjęcia. Skąd pomysł na taką szatę?
Za wszelką cenę chcieliśmy mieć bardzo oczywistą i bardzo brutalną okładkę. Na pewno nie chcieliśmy mieć nic w stylu pomysłów, które niejednokrotnie widnieją na okładkach płyt zespołów metalowych czy hardcore'owych. Nie chcieliśmy mieć żadnego Szatana, żadnego diabła czy żadnego boga. Na okładce płyty znajduje się człowiek, który, w naszym mniemaniu - taki był zamysł i od tego zaczęliśmy ją robić - popełnił zbrodnię. To człowiek, który ma różaniec z Jezusem Chrystusem na szyi, więc jest to ktoś, kto był chowany w chrześcijańskich okolicznościach, był ochrzczony, a jednak zagubił się troszeczkę w tej rzeczywistości i popełnił zbrodnię.
Słuchając płyty nie sposób nie zauważyć, że zmieniliście sposób komponowania. Zgodzisz się ze mną?
Tak, zgodzę się.
Jak więc byś porównał komponowanie numerów na "Zmierzch Bogów", z tym na wcześniejsze albumy?
Pierwszą rzeczą, która mi się nasuwa, to na pewno przerwa, bo zupełnie nic nie robiliśmy przez prawie dwa lata. Nie skomponowaliśmy w tamtym czasie żadnego numeru - graliśmy koncerty, jak wspominałem mieliśmy problemy personalne, a potem nawet straciliśmy miejscem na próby. Jaka jest różnica? Wiesz, słucham dużo różnej muzyki i sądzę, że to słychać w naszych utworach. Bardzo popchnęliśmy nasze numery, jeśli chodzi o stronę aranżacyjną. To nie są utwory, które mają bardzo typowy kształt, czyli początek, zwrotka, refren, zwrotka, refren, jakaś solówka, koniec. Chcieliśmy tego uniknąć i myślę, że materiał jest na tyle barwny, że mogliśmy w nim pokazać nasz potencjał kompozytorski. Zasadniczą zmianą jest też to, że materiał układaliśmy z myślą o wokaliście, który potrafi śpiewać i ryczeć. I to są te najważniejsze rzeczy, które mieliśmy na uwadze, gdy robiliśmy nowe utwory.
Tym razem, w porównaniu do "I Odpuść Nam Nasze Winy...", zrezygnowaliście zupełnie z udziału gości? Dlaczego?
Głównie z tego powodu, że nie było na to czasu. Straciliśmy miejsce na próby, do ostatniego momentu ważyły się losy, kiedy wejdziemy do studia, kiedy zaczniemy nagrywać. A z drugiej strony chcieliśmy sobie udowodnić, że w trakcie takiego poważnego rozłamu jesteśmy w stanie zrobić zupełnie nową płytę, która pokaże, że stać nas na wiele.
Przygotowaliście teledysk do jednego z nowych utworów. Mógłbyś coś o nim opowiedzieć?
Klip od połowy grudnia powinien być emitowany w telewizji. Cała praca nad nim zajęła nam dwa dni. Pierwszego dnia kręciliśmy zespół w akcji, drugiego były "dokrętki" fabularne z piękną panią. Tyle na razie mogę powiedzieć.
Jeśli się nie mylę, planujecie chyba jeszcze jeden klip do nowej płyty?
Jeden na pewno jeszcze zrobimy. Natomiast nie mogę jeszcze w tej chwili powiedzieć który, bo to jest kwestia sporna. (śmiech)
Macie kontrakt z zachodnim wydawcą, mowa o szwedzkiej Regain Records. Jak doszło do jego podpisania? Wydatna pomoc ze strony Mystic Productions?
Oczywiście. Gdyby nie Mystic na pewno nie doszłoby do podpisania tego kontraktu. W momencie gdy podpisaliśmy papiery z Mystic na kraj, oni zobowiązali się spróbować nam znaleźć kogoś na Zachodzie. Rozesłali materiał do kilku wytwórni, nadeszły dwie pozytywne odpowiedzi. Rozmowy zaczęliśmy z Regain Records, bo oni oferowali najfajniejsze warunki. Jesteśmy zadowoleni z tego kontraktu, bo jak się okazało, wytwórnia prężnie się rozwija, i ma coraz większe nazwy w swoim katalogu. Jesteśmy dobrej myśli. Przy okazji premiery tamtej płyty, która co prawda miała dwa lata opóźnienia, ale nie mamy czego żałować, była ona reklamowana razem z nowa płytą Danzig - każdy chcąc nie chcąc rzucił okiem również na naszą okładkę. Docierają do nas pierwsze recenzje, udzielamy sporo wywiadów - póki co na Zachodzie nie są może zachwyceni, bo to niewłaściwe określenie, ale album się podoba. Tak więc jesteśmy dobrej myśli.
Poprzednia płyta w wersji anglojęzycznej ukazała się na Zachodzie całkiem niedawno, a wy już wydaliście nowy materiał. Czy zawsze będzie taki poślizg między wydaniami polskimi i anglojęzycznymi?
Nie mieliśmy wpływu na ten poślizg, bo długo negocjowaliśmy warunki z Regain Records. Potem przyszedł moment określenia daty premiery, zarówno my jak i oni chcieliśmy, żeby zbiegła się ona z premierą płyty jakiegoś dużego zespołu z tej stajni... No i czekaliśmy, bo Danzig spóźniał się ze swoim materiałem. Sądziliśmy, że w okolicach stycznia, lutego ta płyta będzie dostępna, ale premiera miała dopiero miejsce w sierpniu tego roku. Nie mamy czego żałować, choć faktycznie opóźnienie jest spore w stosunku do premier krajowych. Sądzę, że przy tej lub następnej płycie postaramy się to wyrównać. Przynajmniej dążymy do tego. (śmiech)
A powiedz mi, jak to jest z wersjami angielskimi, przygotowujecie je w czasie tej samej sesji nagraniowej, czy też w zupełnie innym terminie?
Akurat teraz tego nie zrobiliśmy, bo brakło nam czasu, i pewnie będziemy nagrywać wersję angielską za jakiś miesiąc. Tym bardziej, że mamy sporo czasu, bo nie wiemy, kiedy będzie premiera tej nowej płyty na Zachodzie. A poprzednio zrobiliśmy wszystko za jednym zamachem. Tak więc w momencie, gdy kończyliśmy polską wersję, mieliśmy też gotową wersję angielską. I w takiej formie płyta była rozsyłana do wytwórni na Zachodzie.
Zgodzisz się, że głośniej zrobiło się o was dopiero wraz z podpisaniem kontraktu z Mystic Productions i premierą "I Odpuść Nam Nasze Winy..."?
Oczywiście. Gdyby nie Mystic i prężny management, to pewnie dalej byśmy tkwili w podziemiu. Dużo dla nas robią, myślę, że nikt w kraju nie traktowałby nas w ten sposób tak jak oni. Dostaliśmy duży kredyt zaufania i sądzę, że obie strony są zadowolone. My na pewno, myślę, że oni, jeśli nie teraz, to kiedyś będą. (śmiech)
Macie na swoim koncie nagrodę Fryderyka. Ma ona dla ciebie jakieś większe znaczenie?
Dla mnie nie ma to osobistego znaczenia. Na pewno jest to bardzo fajne, bardzo miłe wyróżnienie. Mojej mamie sąsiadki składały gratulacje, to raz (śmiech), dwa, że bardzo fajnie ona wygląda na półce w domu. Przede wszystkim jednak ta nagroda przydała się, ponieważ był to bardzo ważny punkt kampanii promocyjnej naszej płyty na Zachodzie. Tam się to docenia, tam zupełnie inaczej podchodzą do takich wyróżnień - Fryderyk to u nich takie Grammy Awards, sama nazwa już do czegoś zobowiązuje. Tam każdy podchodzi do tego z respektem. Gdy docierają do nas recenzje, to wszędzie ten fakt, że zespół Fronstide został w kraju wyróżniony taką a nie inną nagrodą, jest wspominany.
Jedna sprawa nurtuje mnie od czasu, gdy usłyszałem "...Nasze Jest Królestwo, Potęga I Chwała Na Wieki...". Chodzi mi o wasz stosunek do religii itp. spraw...
Może powiem tak: wierzymy zarówno w istnienie Boga jak i Szatana, jedno drugiego nie wyklucza. Nie stawiamy się po żadnej ze stron, raczej sympatyzujemy z Szatanem, dlatego że w pewien sposób jesteśmy jakąś opozycją, czy to w życiu czy na rynku muzycznym, a jak wiadomo Szatan był pierwszym buntownikiem. To raz, a dwa, nie postrzegamy go jako zjawiska, które jest odpowiedzialne za całe zło na świecie, raczej sądzimy, że zło mieszka w nas, ludziach. Na pewno nie wyznajemy Szatana, o to możesz być spokojny. (śmiech)
(śmiech) A czujesz się bardziej metalowcem czy hardcore'owcem?
Od strony muzycznej to na pewno metalowcem, bo wiadomo, że muzyka metalowa ma więcej do przekazania niż hardcore'owa. Często jednak niezupełnie pokrywa się to, jeśli chodzi o teksty - jakość tekstów hardcore'owych, przekaz który ze sobą niosą, ma znacznie większe, że tak powiem, znaczenie niż w muzyce metalowej. Mentalnie jestem hardcore'owcem, ale powiem tak: dusza moja należy do hardcore'a, a serce do metalu. (śmiech)
Ostatnie pytanie dotyczy twojej opinii o Internecie.
Sądzę, że wielu ludziom ułatwia on sprawę. Przede wszystkim chodzi o dostęp do muzyki, możemy przeczytać wywiady z zespołami, możemy przeczytać mnóstwo recenzji. Kiedyś tego nie było, byliśmy tylko zdani na prasę, radio bądź telewizję. Myślę, że to pomaga. Internet jednak nie powinien nam zdominować życia. Nie powinniśmy ufać we wszystko o czym czytamy w Internecie, nie powinniśmy wierzyć we wszystko, co jest w nim przedstawiane. Przecież nie jesteśmy w stanie sprawdzić plotek czy doniesień. Nie raz byliśmy świadkami jakichś bzdur, które ktoś napisał o nas, niejednokrotnie są to historie wyssane z palca. Powiem na swoim przykładzie: codziennie korzystam z Internetu i myślę, że na chwilę obecną nie potrafiłbym bez tego się obejść. To jest kij, który ma dwa końce. (śmiech)
Czas na ostatnie słowo do naszych czytelników.
Pozdrawiam wszystkich czytelników rockmetal.pl. Zapraszam do zapoznania się z naszą nową produkcją. Nie wyciągajcie pochopnie wniosków - to mówię do osób, którzy czytają w nagłówkach, że Frontside to hardcore, bo że hardcore to jedno, a że muzyka jest taka czy inna, to jest zupełnie inna sprawa. Po prostu zachęcam do zapoznania się z naszą twórczością. I zapraszam oczywiście na koncerty. Trzymajcie się!
Dzięki i do zobaczenia!