- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Entombed A.D.
Wykonawca: | Nico Elgstrand - Entombed A.D. (gitara) |
strona: 2 z 2
Entombed A.D., Clisson 18.06.2016, fot. Krzysztof Wakor
Kto jest głównym kompozytorem tego materiału?
Każdy po trochu. Najpierw wymienialiśmy się nagraniami i wybraliśmy najmocniejsze utwory, a potem wspólnie przystąpiliśmy do ich obróbki. Materiał jest spójny, bo w bardzo krótkim czasie spotykaliśmy się na próbach wyjątkowo często. Z tą energią stosunkowo szybko udaliśmy się do studia, a że pracowaliśmy z Jacobem Hellnerem jako producentem, to nie mogło pójść źle. Jacob jest znany ze współpracy między innymi z takimi zespołami, jak Rammstein czy Clawfinger. To specjalista, praca z nim była przyjemnością.
Co zmieniło się w pracy nad nową muzyką odkąd zaczęliście grać jako Entombed A.D., bez Aleksa Hellida?
Chyba przede wszystkim to, że zdecydowanie więcej pracujemy nad materiałem kolektywnie. Na przykład ja, kiedy komponuję utwory, staram się dostosować je do stylu i umiejętności muzyków, z którymi będę je wykonywał. Znam dobre strony każdego z nich, jak również wiem, w czym sprawdzamy się najlepiej jako zespół. Staram się tworzyć nie tylko przez pryzmat tego, co mi się podoba, ale również z myślą o pozostałych muzykach. W zespole najważniejsza jest komunikacja i chęć robienia czegoś wspólnie. Jeśli każdy z nas ma jednakową ochotę do grania, korzysta na tym nasza muzyka. Jesteśmy jak załoga czołgu. Każdy ma swoje ambicje i chciałby wystrzelać na polu bitwy jak najwięcej żołnierzy, ale wszyscy jedziemy w jednej maszynie i musimy współpracować.
Entombed A.D., Warszawa 29.10.2016, fot. Ewelina Eliasz
Czy to prawda, że Lars zdecydował się rozpocząć działalność pod nazwą Entombed A.D., mimo że był przekonany, że ma prawa do nazwy Entombed - żeby uniknąć konfliktów i przepychanek w sądzie?
Tak było. Toczyło się jeszcze w tej sprawie postępowanie przed sądem (proces zakończył się w maju 2017 r. - Sąd Okręgowy w Sztokholmie wydał wyrok na korzyść Aleksa Hellida, Nicke Anderssona i Uffe Cederlunda - przyp. red.). Nie chcieliśmy czekać aż ta sprawa zostanie rozstrzygnięta, dlatego zdecydowaliśmy się na granie pod innym szyldem, żeby nie tracić czasu. Po to do cholery jest się w zespole, żeby nagrywać płyty i koncertować. Z perspektywy czasu widzę, że to była dobra decyzja. Oczywiście, że w jakiś sposób jest to kontynuacja naszej działalności jako Entombed, ale to też nowy rozdział, w którym dzieją się nowe rzeczy. Koncertujemy, nagraliśmy już dwie płyty. Gdybyśmy mieli czekać na rozstrzygnięcie kwestii prawnych, nadal gnilibyśmy w sali prób bez perspektyw. Z tego, co zauważyłem, dla naszych fanów to bez różnicy, czy występujemy pod zmienioną nazwą, bylebyśmy tylko grali na żywo i wydawali nową muzykę. Jeśli lubisz Guinnessa, to masz w dupie, czy na butelce ktoś naklei etykietkę z napisem "Guinness Plus" albo coś podobnego, dopóki w środku jest piwo, którego smaku nie da się podrobić. Szarpanie się o nazwę miałoby może sens, gdybyśmy byli gwiazdami i w grę wchodziłyby miliony. W tym przypadku uznaliśmy, że to zwyczajnie bez sensu. Ostatni album Entombed ukazał się w roku 2007, a potem przez siedem lat nie można było się doprosić, żeby powstał następny. To nie w porządku względem fanów i nie o to chodzi w graniu death metalu. Jeśli zespół ma żyć, to trzeba działać, a nie odcinać kupony.
Entombed A.D., Clisson 18.06.2016, fot. Krzysztof Wakor
Pod szyldem Entombed A.D. ukazały się już dwie płyty, podczas gdy "oryginalne" Entombed nadal milczy...
Dokładnie o tym mówię. Wiesz co... nawet chciałbym, żeby Alex coś wydał. Naprawdę. Przynajmniej udowodniłby, że jeszcze go na coś stać i byłaby to jakaś odpowiedź na nasze dokonania. Fani pewnie też by się nie obrazili, gdyby obydwa składy działały aktywnie i wydawały nowe płyty. Mieliby wtedy wybór i jakąkolwiek możliwość oceny, w którym wykonaniu wolą kontynuację dorobku Entombed. Tymczasem jedyne, co ostatnio ukazało się pod etykietką Entombed, to sygnowane tą nazwą piwo. Nie byłem członkiem tego zespołu od początku jego istnienia, ale mimo to uważam, że nie w ten sposób powinno się kontynuować karierę bądź co bądź jednego z prekursorów death metalu. Dlatego chętnie zmierzyłbym się z jakąkolwiek muzyczną konkurencją. Zwłaszcza jeśli byłaby motywacją dla obu składów do jeszcze cięższej pracy. A piwo zamiast produkować, lepiej pić po koncertach, na których gra się nowy materiał. Oczywiście w rozsądnych ilościach... (śmiech)
To zależy, co oznacza dla ciebie pojęcie "rozsądna ilość" (śmiech).
W Polsce obowiązuje całkiem inna skala... (śmiech) Gdyby według waszej miary spróbowali poimprezować mieszkańcy Ameryki Południowej, połowa popadałaby jak muchy, a reszta skończyłaby w szpitalu. Jest kolosalna różnica pomiędzy tam, jak pije się w Europie, zwłaszcza wschodniej, a na przykład w Brazylii. Nasze europejskie pojęcie dobrej imprezy znacząco odbiega od tego, co jest za taką uważane w krajach Ameryki Łacińskiej. Jakość produkowanych alkoholi też bardzo się różni, jeśli porównamy większość europejskich krajów na przykład ze Stanami. Gdyby zestawić kiepską wódkę z Polski z kiepską wódką z USA, polska wódka nadal wypada dobrze. Ale nie oszukujmy się... Europa Wschodnia i Skandynawia produkują dobre trunki, bo ich mieszkańcy są żywotnie zainteresowani ich spożyciem. Jest tylko taka różnica, że w Europie Wschodniej mówi się o tym otwarcie i nikt nie wstydzi się tego, że czasem potrzebuje się napić. U nas w Skandynawii nadal udaje się, że alkohol nie jest nikomu potrzebny do szczęścia. Lubię imprezy w Polsce, Czechach i Rosji, bo tu nie jest problemem napicie się wódki z kieliszka, nawet jeśli jest ciepła... (śmiech).
Entombed A.D., Ostrawa 15.10.2014, fot. Verghityax
Trzy rzeczy, za które lubisz Polskę, to...?
Fani muzyki metalowej, alkohol i... polskie kobiety. Oczywiście najbardziej przyciągająca jest ta wasza niesamowita słowiańska uroda, ale w polskich dziewczynach podoba mi się również to, że mają charakter. Odnoszę wrażenie, że Polki nie boją się nawet typowo męskich wyzwań. Da się z nimi porozmawiać na różne tematy, napić wódki, a kiedy trzeba, nie boją się zdjąć szpilek i pójść pograć w piłkę z facetami.