zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

wywiad: Elbis

29.09.1998  autor: tymothy

Wykonawca:  Nazgul - Elbis

strona: 1 z 1

Tymothy: Czy mógłbyś przedstawić pokrótce historię Eblis?

Nazgul: Pytanie, które już zdążyłem znienawidzieć. Eblis istnieje już 6 lat, zrodzony z mroku mojej duszy i duszy Eihorta. Powoli pisaliśmy materiał od początku. Część wyrzuciliśmy, część została. Gdy 3 lata temu dołączył do nas Smrtan, do gotowego materiału dodaliśmy syntezatory. Jako, że nie mialiśmy nigdy szczęścia do perkusistów, nie pozostało nam nic innego jak zaprogramować gary. Całość nagraliśmy we wrześniu '97 w katowickim studio CYBER. Już w trakcie nagrywania miałem sporo materiału na nowy album. Do tej pory (sierpień 98) zrobiliśmy około 15 minut z klawiszami i około 25 na dwie gitary. Teksty mam napisane już od dłuższego czasu. Gdy zaaranżujemy cały materiał, na spokojnie zajmę się wokalami.

Na folderze reklamowym "mówi" się o Eblis jako polskiej odpowiedzi na Dimmu Borgir. Czy utożsamiacie się z ich twórczością?

Jak można się domyślić, to nie my umieszczamy swoje reklamy w gazetach i na folderach, a robi to firma, która wydała album. Niestety koleś z Faithless nie rozumie, że takie porównanie nie ma dla nas żadnej racji bytu. Ani takie, ani porównania z Limbonic Art. Przecież każdy, kto posłucha tej muzyki słyszy, że gramy inaczej od Limbonic Art, a co dopiero od Dimmu Borgir. Oczywiście nie wzorujemy się ani na jednych, ani na drugich. Być może występują pewne podobieństwa, ale jest to zrozumiałe, gdyż garmy metal i używamy klawiszy. Nic poza tym. Myślę, że jeśli Limbonic Art miałby brzmienie Dimmu Borgir, to byłaby jedna, dużo lepsza kapela. Poza tym sama struktura kawałków i riffów tych dwóch zespołów jest prosta.

Ciekawym patentem było wprowadzenie gitar klasycznych, skąd ten pomysł?

Dziekuje za uznanie. To mój pomysł. Ucząc sie grać na gitarze miałem gitarę klasyczną i pozostał mi pewien sentyment. Po prostu to brzmienie wgryzło się w moją duszę, a więc także w to, co tworzę. Prawie cały nowy materiał, stary też, został skomponowany na gitarze klasycznej. Dopiero później jest to przekładane na gitary elektryczne. Część klasyków oczywiście pozostaje.

Czy nie uważasz, że automat perkusyjny powoduje, że muzyka staje się syntetyczna?

Myślę, że tak właśnie się staje, ale gdy perkusja jest dobrze zaprogramowana, w niczym to nie przeszkadza. Poza tym muzyka mogłaby być sztuczna, gdyby była skomponowana na komputerze, bez użycia talentu tworzenia. My gramy ją sami, sztuczny jest tylko rytm. Jedno z czym się zgadzam to to, że trochę nieodpowiednio dobralismy brzmienie perkusyjne. Głównie talerze nie brzmią jak powinny, a i stopy są gdzies schowane. Przyzwyczaiłem się już jednak do tego i uważam, że całej płyty słucha się zajebiscie (ja też tak uważam - przyp. autora). Poza tym wiele kapel ma "żywych" perkusistów, którzy albo nie umieją grać, albo nagrywają także przy pomocy komputera, źle dobierając brzmienia. Tak więc jeśli nie znajdziemy szybkiego i technicznego perkusisty nadal będziemy programować gary, mnie to nie przeszkadza.

"...And Our Time Announces Black" trwa około 30 minut, czy na jego czas trwania miało wpływ to, że nagrywaliście go tylko 6 dni? A może uważacie, jak Dark Funeral, że dobry blackowy album nie powinien przekraczać 35 minut?

Jest kilka czynników, które zlożyły się na to, iż nasz album trwa pół godziny. Po pierwsze, nagrywaliśmy ten materiał za własną kase i nie starczyłoby czasu, żeby nagrać więcej kawałków. Po drugie myślę, że gdyby zrobić z niego np. 50 minut, dla niektórych byłby niestrawny, przy tak "gęstym" graniu. Lepsze 30 minut zajebistego materiału niż godzina flaków z olejem i powtarzania własnych pomysłów. Gdybyśmy nagrywali ten album teraz dorzuciłbym jakiś 7 lub 8 minutowy kawałek i nikt nie narzekałby, że album jest za krótki. To, że DARK FUNERAL nagrywa płyty około 35 minut, jest spowodowane tym, że oni grają kurewsko "gęsto" i szybko. Ja nie uważam, że każdy blackowy album powinien być krótki. Jeśli zawiera zajebistą muzykę, może trwać nawet 70 minut. Co do Eblis, to nowy album ("Mrok"), będzie zawierał około 55 minut muzyki równie "gęstej" co na debiucie, przy czym zagranej oczywiście jeszcze lepiej.

Jakie są Twoje gusta muzyczne? Które z albumów blackmetalowych są dla Ciebie ponadczasowe?

Gdybym sluchał tylko black metalu byłbym idiotą, dlatego wymienię kapele i płyty, ktore są ponadczasowe dla mnie, a które niekoniecznie są black. Powiedzmy, że nie będzie to żadna kolejność, a tylko wymienienie nazw. Za ponadczasowe uważam pierwsze cztery płyty DEAD CAN DANCE. Klimat ich muzyki zawsze zabija smutkiem i zabiera w nieznane.

MY DYING BRIDE "Turn Lose The Swans" - również klimat
ANATHEMA "Pawtecost III", "The Silent Enigma"
DECORYAH "Breathing The Blue"
SADNESS "Ames De Narbre"
THERION "Ho Drakon, Ho Megas"
NIGHTFALL "Macabre Sunsets"
ROTTING CHRIST "Thy Mighty Contract"
IMMORTAL "Diabolica Fullmoon Mysticysm"
DARK THRONE "A Blaze In The Northern Sky", "Under A Funeral Moon"
ARCTURUS "Aspera Hiems Symfonia"
CHRIST AGONY cały dorobek zabija diabelstwem
ORDO EQUILIBRIO obie płyty są wspaniałe
SANCTUM "Lupus In Fabula"
DARK TRANQUILITY "Skydancer"
AT THE GATES "Slaughter Of The Soul"
MORBID ANGEL talent Peta i Trey'a zabija na wszystkich plytach
BRUTALITY "Screams Of Angvish"
TIAMAT "Clouds", "Wildhoney", "A Deeper Kind Of Slumber"
G.G.F.H. "Disease"

To tylko niektóre pozycje, które znajdują się w mojej kolekcji.

Co myślisz o polskiej scenie black?

Jak zawsze jest kilka kapel godnych uwagi i cała masa gówna. Jest LUX OCOULTA, CHRIST AGONY, VADER, BEHEMOTH, EBLIS, HATE, DAMNATION, ostatnio wypłynął PROFANUM, DEVILYN, AHRET DEV, SACRILEGIUM, TENEBRIS. O młodszych też pewnie usłyszymy kiedyś. Ogólnie nie ma zawiści. Większość kapel utrzymuje ze sobą kontakt, to pozytywne.

Niektórzy twierdzą, że black zaczyna zjadać swój własny ogon. Czy też uważasz, że black skończy (skończył) się, jak kiedyś death i pozostaną tylko zespoły o ugruntowanej renomie?

Właściwie black nie zaczyna umierać. Wyszło w pewnym momencie po prostu dużo albumów kapel, grających chujowo i szumnie twierdzących, że grają black metal. Po drugie pozery, kupując płyty tych chujowych kapel, czuli się zawiedzeni, więc chcieli słuchać czegoś innego. I tak przyszła moda na tzw. GOTHIC METAL, który jeszcze nie zdążył się na dłużej zadomowić, a już wszystkie płyty są takie same. Nienawidzę takiej muzyki. Ci, którzy słuchali black od lat, jeszcze za czasów DEATH METALU, słuchali go także jak przyszła na niego moda i będą go słuchać jeszcze przez wiele lat, niezależnie od tego, co będzie się działo. Tak było także z DEATH METALEM. Obu tych gatunków słuchałem od początku, słuchałem, gdy były popularne, slucham teraz i będe jeszcze długo sluchał. Wkurwia mnie natomiast moda na powrót do HEAVY METALU. Podstawowych kapel zawsze się słuchało, ale była tego zaledwie garstka. Teraz nagle okazuje się, że kapel heavy metalowych są całe miliony. Shit!

Czy macie zamiar wydać wasz album na zachodzie?

Z tego co wiem na zachodzie "...And Our Time Announces Black" dystrybuowany jest przez NUCLEAR BLAST. Właściwie to znajduje się tylko w ich katalogu, nic poza tym. Chciałbym, aby drugi krążek wydała jakaś uczciwa zachodnia wytwórnia, która zapewniłaby nam dobrą dystrybucję, promocję i kilka koncertów.

W utworze "Ceremony" z Twoich ust padają słowa "Satan it's me", czy utożsamiasz się z tą postacią? Czy Eblis ma charakter antychrześcijański?

Teksty to moja bardzo osobista sprawa. Kiedy je pisze, ogarnia mnie specyficzny nastrój wyobcowania, smutku... Tak więc są one próbą uchwycenia chwili ubranej w słowa. Oczywiście utożsamiam się z nimi, jako że pochodzą z mojego wnętrza. Eblis jest jaknajbardziej zespołem antychrześcijańskim, z tym że Smrtan miast Satanizmu preferuje Pogaństwo.

Jak oceniasz współprace z Faithless?

Współpraca polega na zaangażowaniu obu stron. Niestety w tym wypadku nie ma mowy o współpracy. Poza wydaniem kasety i CD, którego i tak nie można nigdzie kupić, koleś nie zrobił praktycznie nic.

Intryguje mnie ostatni utwór "Lust Dreams in Darkness", jest bardzo spokojny, czy założeniem było to, aby on wyciszył słuchacza? Kto jest właścicielką kobiecego głosu kończącego ten utwór (a zarazem album) słowami "I am back"?

Chciałem, aby album kończył się jakimś outrem, wyciszającym nastrój. Jako, że intro i outro przypadało w udziale Smrtanowi, jest to jego kawałek. Ja nauczyłem się go grać praktycznie przed samym nagraniem, na murku przed studiem. Smrtan chciał, żeby ten kawałek kończył się słowami "I am back", wypowiedzianymi przez jakąś kobietę. Teraz wiem, że był to chujowy pomysł. Właścicielką tego głosu jest moja znajoma.

Czy macie jakieś plany koncertowe?

Nie mamy nic sprecyzowanego. Jeśli ktoś zaprosi nas na organizowany koncert to chętnie zagramy.

Wywiad został przeprowadzony drogą listową.

« Poprzednia
1
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

- Elbis

Na ile płyt CD powinna być wieża?