- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Detox
Wykonawcy: | Tomek - Detox (wokal), Kuba - Detox (gitara), Grzesiek - Detox (instrumenty perkusyjne), Piotrek - Detox (gitara basowa) |
Detox to jedna z dłużej istniejących rockowych grup w krakowskim regionie, choć tworzą ją muzycy w wieku bardzo młodym. Na pewno nie mogą narzekać na małą popularność w swoim rejonie. Ich koncerty zawsze przyciągają rzeszę stałych, wiernych fanów, choć rosnąca konkurencja wśród zdolnych małopolskich kapel nie pozwala na próżnowanie. Od niedawna Detox jest jednym z czołowych zespołów należących do rozwijającej się krakowskiej "Sceny Krockowej", której celem jest właśnie promocja młodych kapel i umożliwianie szerszej publiczności zapoznania się z ich twórczością. Rozmawiałem z czterema członkami zespołu, stanowiącymi jego trzon - Tomkiem (wokal), Kubą (gitara), Grześkiem (perkusja) i Piotrkiem (bas).
strona: 1 z 1
rockmetal.pl: Jesteście na krakowskim rynku muzycznym kapelą popularna, jednak wśród szerszej publiczności nie wszyscy aż tak dobrze was znają, powiedzcie może więc, jak waszym zdaniem można nazwać muzykę, którą gracie?
Kuba: Szeroko rozumiany rock. Nie mamy jeszcze aż tak sprecyzowanego stylu, jeszcze nie na tym etapie. Ciągle poszukujemy. Wszystko jednak obraca się wokół rocka.
Jakie są więc wasze głowne inspiracje muzyczne?
Grzesiek: Nie są raczej takie same u każdego. Ja na przykład obecnie słucham bardzo różnej muzyki.
Kuba: Zaczynaliśmy od polskiego rocka - na początku był Dżem, potem Perfect.
Piotrek: No i Metallica! (śmiech) Każdy chyba zaczynał od Metalliki i "Nothing Else Matters". Ty nie?
Ale co znajduje się u was na półkach w przeważającej ilości?
Tomek: Nie kupujemy płyt, bo zbieramy pieniądze na sprzęt. (śmiech)
Kuba: U mnie na przykład Nirvana, pewnie dlatego nie umiem nic wymyślić (śmiech). Ale w ogóle głównie jednak polska muzyka, bo tam rozumiem tekst - a ja lubię słuchać muzyki przede wszystkim wtedy, kiedy rozumiem tekst. Dżem i Perfect - to są te zespoły, a poza tym Santana, Gary Moore...
A jak oceniacie muzykę - styl, w którym ją tworzycie - na tle tego, co obecnie pojawia się na polskim rynku, co jest promowane w mediach?
Tomek: No właśnie obecnie na rynku muzycznym nic ciekawego się nie dzieje. Sukcesy dzisiejszych zespołów rockowych nie są takie, jak kiedyś na przykład sukces Lady Pank, teraz są to sukcesy sezonowe, które wymyślają firmy, aby szybko i jak najwięcej na nich zarobić. Rynek działa już tak, że nie ludzie tworzą muzykę, tylko pieniądze. Ale wierzymy, że się to zmieni, że... rock wróci!
Czy macie pomysł, jak zmienić ten stan rzeczy? Jaka jest wasza recepta na sukces? Wiadomo, mówiliście o Perfekcie, o Dżemie, ale na pewno ten, kto gra jak Dżem czy Perfect już się nie wybije, bo to już jednak było. Czy myślicie, że jest jeszcze coś do powiedzenia w tej właśnie muzyce?
Tomek: Jak najbardziej - wystarczy popatrzeć, ilu ludzi wciąż przychodzi na koncerty Perfectu. Takiej muzyki wciąż potrzeba, bo taka jest wciąż potrzeba ogromnej grupy słuchaczy.
Kuba: Ja myślę, że teraz jest jakiś dziwny trend, że trzeba zacząć grać coś zupełnie nowego. Kiedyś przez lata nie pojawiało się nic nowego, aż pojawił się ktoś, kto po prostu zaczął grać swoją muzykę i okazało się to czymś niespotykanym, niepowtarzalnym. A teraz prubuje się to wymusić na siłę, a tak się nie da. Jakieś dziesięć lat temu pojawiła się Nirvana i można powiedzieć, że było to coś nowego, ostatnia jak dotąd nowa rzecz na rockowym rynku. Ale Kurt Cobain na pewno nie myślał, jak tu stworzyć coś nowego - on po prostu grał swoją muzykę, tak jak umiał. I takiego właśnie trzeba teraz muzyka, nie można zakładać, że należy koniecznie spróbować zrobić coś nowego. I to jest recepta na sukces.
A jak wy rozumiecie sukces? I co takiego trzeba mieć w sobie, aby ten sukces odnieść?
Kuba: Na pewno nie o chodzi nam o taki "sezonowy" sukces. Żeby go odnieść? Cóż, potrzebna jest jakaś prawdziwa indywidualność. Jakby nie było, jesteśmy jeszcze młodym zespołem i w nas ciągle może się ona objawić. Na pewno trzeba grać, więc grać nie przestaniemy. No i na pewno musi być prawda w tej muzyce. Tak właśnie było z Dżemem - tam był Rysiek (Riedel - przyp. red.), wybitna indywidualność i bardzo prawdziwy człowiek. A co grali? Bluesa, trochę rocka, kiedy bluesa już słabo "opłacało" się grać. Ale była w tym prawda, więc odnieśli zasłużony sukces.
Tomek: Myślę, że drogą do tego, aby odnieść sukces, jest granie jak największej ilości koncertów, po całym kraju - po prostu pokazywanie się. Bardzo ważne jest tu też to, żeby zespół istniał - inne kapele ciągle się rozpadają, pograją góra parę lat, a potem już udzielają się w innym składzie. A jak ktoś gra stale i konsekwentnie, to w końcu ludzie zaczną kojarzyć i nas już coraz częściej kojarzą - "o, Detox, znam, oni grają tak i tak..." Tylko w ten sposób można zdobyć jakąś pozycję na początek.
Skoro jesteśmy przy sukcesach, o jakich waszych dotychczasowych sukcesach moglibyście powiedzieć?
Kuba: No coż... Chyba nie ma sensu wyliczać, w ilu przeglądach wygraliśmy, w ilu nie... Na pewno do sukcesów można zaliczyć pierwsze miejsce w ogólnopolskim przeglądzie kapel w Głuchołazach w 1999 roku.
Tomek: Do sukcesów zaliczyłbym również to, że swojego czasu w Józefowie docenił nas Grzegorz Markowski z Perfectu - bardzo mu się spodobało to, co gramy, zagraliśmy już z Perfectem dwa koncerty, szykuje się trzeci... Grzegorz zawsze ciepło i dużo o nas mówi, często na koncertach nas pozdrawia - to dla nas ważna rzecz.
Jak długo istniejecie?
Kuba: Nasza czwórka gra już razem pięć lat. W międzyczasie zmieniał nam się gitarzysta, od niedawna znowu gramy z nowym. Dwa lata temu doszedł klawiszowiec, ale teraz instrumentarium i skład wydaje się już stabilny. Nie mamy zamiaru się rozstawać.
Grzesiek: Planujemy pewne wzbogacenia, myśleliśmy, żeby wprowadzić do składu żeńskie chórki... W każdym razie plany są.
A jak powstaje u was muzyka? Czy jest jakiś lider, twórca głównej części materiału?
Piotrek: Zazwyczaj jest tak, że ktoś przynosi konkretny pomysł, słowa i muzykę - przeważnie jest to Kuba albo Tomek. Praktycznie oni są autorami całego materiału.
A teksty? Kto pisze teksty i czy powstają najpierw one, czy najpierw muzyka?
Tomek: teksty pisze głównie Kuba, ostatnio ja też zacząłem coś pisać.
Kuba: A z pierwszeństwem jest różnie... Przywiązujemy jednak bardzo dużą wagę do tekstów. Tekst to więcej niż połowa sukcesu - raczej każdy, kto pierwszy raz słucha utworu, słucha przede wszystkim tekstu. No, chyba że jest nawiedzonym perkusistą. (śmiech) Dlatego też piszemy wyłącznie po polsku.
Jakie utwory innych wykonawców wykonujecie na koncertach?
Kuba: Graliśmy do tej pory sporo coverów, głównie były to utwory polskich wykonawców. Obecnie zmieniamy podejście do grania coverów, staramy się grać utwory mniej znane, a w każdym razie takie, jakich raczej nie wykonują inne kapele. Poza tym staramy się opracowywać te utwory w innych aranżacjach, brzmieniach. Na przykład zrobiliśmy ostatnio "Pod Papugami" Niemena w wersji funky, przerobiliśmy też aranżację do numeru "Oni zaraz przyjdą tu" Breakoutu. Niektórych utworów jednak nie ma co profanować przerabianiem, gramy je w raczej wiernych wersjach.
Czy, jako że jesteście rock'n'rollowcami, wasz styl życia odpowiada pewnemu stereotypowi stylu życia rock'n'rollowca?
Tomek: Jeśli chodzi o jakieś rozwalanie scen i hoteli, to myślę, że te czasy już minęły, poza tym póki co nie mamy na to tyle pieniędzy (śmiech). W ogóle nie mamy na razie zamiaru nic rozwalać. Oczywiście pijemy piwo, ale staramy się skupiać na muzyce, koncerty grywamy zawsze na trzeźwo.
Czy dużo czasu poświęcacie na muzykę? Z tego, co wiem, dość sporo koncertujecie. Czy ciężko jest poświęcać tyle czasu na granie i czy macie go na coś innego?
Tomek: Ja i tak mam zamiar zostać muzykiem, nieważne, co będę grał. Nie mam zamiaru poświęcać szczególnie dużo czasu na co innego, tak że nie "marnuję" czasu na muzykę, bo nie widzę dla siebie innej drogi.
Kuba: Każdy prawdziwy muzyk zawsze będzie grał. Jeśli miałoby się okazać za jakieś 10 lat, że nam nie wyjdzie, to będziemy grać... może po weselach. Na razie nie dopuszczamy takiej myśli, mamy w końcu czas, nie czujemy jakiegoś pędu, żeby już, natychmiast odnieść sukces. Na razie dobrze nam się gra jako Detox i myślę, że nie ma specjalnych powodów do zniechęcenia.
Gracie dużo coverów. Czy nie boicie się pewnej utraty tożsamości?
Kuba: To prawda, często zarzuca się nam, że gramy za dużo coverów, może i słusznie... Jeśli się jednak gra długie koncerty po knajpach, ciężko jest tego uniknąć. Jest to jednak również pewien hołd dla tych największych, choć zdajemy sobie sprawę, że kopiując ich zawsze będzie to coś gorszego niż pierwowzór. Z drugiej jednak strony naszych własnych numerów nikt jeszcze nie porównał do twórczości kogo innego, nie zarzucają nam kopiowania czyjegoś stylu, więc z tą tożsamością nie jest chyba tak źle.
Tomek: Tym bardziej, że nasz styl ciągle się kreuje - nasze najnowsze numery brzmią już inaczej niż te starsze. Dlatego polecamy śledzić rozwój stylu Detoxu!
Będziemy śledzić z pewnością. Dzięki za rozmowę i życzę sukcesów!