zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

wywiad: Delight

6.04.2002  autor: m00n

Wykonawca:  Sebastian Wójtowicz - Delight (gitara)

Delight to krakowska formacja, która ma na swoim koncie dwa albumy: debiutancki "Last Tempation" oraz "The Fading Tale". Ostatni ukazał się jeszcze w zeszłym roku, więc przy okazji popytałem także o inne sprawy, wiążące się z historią zespołu. Na pytania odpowiadał gitarzysta Sebastian Wójtowicz.

strona: 1 z 1

rockmetal: Witam. Co nowego w zespole?

Sebastian Wójtowicz: W zespole, jeśli chodzi o jakieś drastyczne zmiany, to nic specjalnego się nie zmieniło. Skład pozostaje bez zmian, humory dopisują, a cały Delight jest jak zwykle na pełnych obrotach.

Jakiś czas temu ukazał się wasz drugi album zatytułowany "The Fading Tale". Czy dostrzegacie jakieś różnice między nową płytą a debiutem? W czym lepszy jest ten nowy materiał?

Różnice między pierwszym, a drugim materiałem są duże, przynajmniej dla nas samych. Nasza pierwsza płyta była czymś w rodzaju przejścia między podziemną sceną metalową, a oficjalnym wydawnictwem na polskim rynku muzycznym. Materiał ten był nagrywany bardzo długo, dlatego też każdy poszczególny utwór jest tak różny od poprzedniego. Moim zdaniem jest to jednak bardzo pozytywne zjawisko, które pozwala każdemu odbiorcy znaleźć coś dla swoich uszu. "The Fading Tale" zostało zarejestrowane w pewnego rodzaju nieprzerwanym ciągu czasowym, który pozwolił nam na dosyć dużą spójność utworów znajdujących się na tym krążku. Różnica między "Last Temptation" a "The Fading Tale" jest bardzo duża, możecie mi wierzyć. A to, który album jest lepszy, to nie mi osądzać...

Czy "The Fading Tale" zawiera jakiś koncept czy jest to po prostu garść luźnych piosenek?

Na pewno nie możemy tego materiału nazwać "garścią luźnych piosenek", ale nie pisaliśmy go też z myślą o połączeniu utworów w jakąś konkretną opowieść czy ciąg zdarzeń zależnych od poszczególnych utworów. Jedyną rzeczą, łączącą utwory na "The Fading Tale", jest brzmienie zespołu, nad którym zawsze pracujemy najdłużej chcąc uzyskać jak najlepszy efekt.

O ile się nie mylę, wasze demo "...And Remember" oraz debiutancki album nagrywane były w domowym zaciszu jednego z muzyków zespołu. Dlaczego tak się wtedy stało? Czy wytwórnia nie była w stanie zapłacić za wynajęcie studio dla was? Czy podobnie było z nagrywaniem nowej płyty?

Jeśli chodzi o nasze pierwsze demo, to nie cały materiał został zarejestrowany w domowym zaciszu, ponieważ partie wokalne Pauliny zostały nagrane w krakowskim studio Radio "Plus". Natomiast debiutancki album został nagrany w całości przez Jarka Barana w Skawinie. Ze względu na to, że jesteśmy muzykami, którzy na co dzień pracują lub się uczą, mamy pewne ograniczenia czasowe z tym związane, a więc studio Jarka pozwala nam na w pełni swobodne nagrywanie utworów, kiedy tylko mamy na to ochotę i czas. Był to od początku nasz wybór i wytwórnia nie ma z tym nic wspólnego. Nie chciałbym tutaj przesądzać sprawy, ale najprawdopodobniej wszystkie płyty Delight będą rejestrowane w ten właśnie sposób.

Na płycie znalazł się teledysk do jednego z utworów. Nie ukrywam, że moim zdaniem raczej mało ambitny. Czy ukazał się on kiedykolwiek w jakiejś telewizji? Jeśli nie, to jaki sens miało nagrywanie tego teledysku?

Faktycznie, na płycie znajduje się teledysk do utworu "Carving The Way", który można zobaczyć w telewizji VIVA Polska. Mieliśmy z tym nagraniem wiele problemów, jak na przykład kilkakrotny nieudany wyjazd do Warszawy, gdzie teledysk był kręcony. Takie wydarzenia, jak to o którym wspomniałem, i kilka innych niefortunnych przypadków, sprawiły, iż przeznaczony budżet na ten cel zmniejszał się diametralnie i dlatego teledysk został trochę okrojony. Pomimo tego cieszymy się, że nagraliśmy cokolwiek i ktokolwiek może to zobaczyć. Nagrywanie teledysku ma sens, ponieważ każdy, kto kupuje płytę, może go sobie obejrzeć. Myślę, że jest to taki mały bonus.

Jakie są według was najmocniejsze punkty Delight, waszej muzyki? Do jakiego stylu zaklasyfikowalibyścię swoją muzykę?

Naszym najmocniejszym punktem jest chyba to, że nie robimy muzyki myśląc o pieniądzach, sławie, luksusowych samochodach itp. Chyba nikt w Polsce nie robi muzyki metalowej z tego powodu. Jesteśmy grupą przyjaciół, która bardzo dobrze się rozumie i spotkała się pewnego dnia, aby razem pchać wózek z napisem Delight. Jeżeli chodzi o styl, to myślę, że każdy powinien zaklasyfikować go według własnego gustu, a tak w ogóle, to po co to robić? Czy nie lepiej słuchać muzyki po prostu dlatego, że się podoba, a nie ze względu na styl?

W listopadzie wzięliście udział w trasie koncertowej u boku Moonlight. Jakie wrażenia? To chyba wasza pierwsza trasa?

Tak, była to nasza pierwsza trasa i dlatego bardzo jesteśmy zadowoleni, że mogliśmy wystąpić z takim zespołem jak Moonlight, ponieważ bardzo dużo się od nich nauczyliśmy i poznaliśmy w pełni życie w rozjazdach. Mogliśmy się przekonać na własnej skórze, że trasa koncertowa to nie majówka ani wakacje, tylko ciężka praca i dużo wyrzeczeń. Pomimo wszystko wspominamy to bardzo ciepło i składamy ukłon w podzięce wszystkim fanom naszej muzyki, którzy nas tak gorąco przyjmowali w swoich miastach.

W kilku miastach trasy miały grać lokalne supporty (Naamah w Warszawie, Sacrum w Rzeszowie), jednak dziwnym trafem w ostatniej chwili ich występy zostały odwołane. Wiem, że nie z winy tych zespołów. Co było powodem zaistniałej sytuacji?

To prawda, że zespół Naamah nie wystąpił z nami na warszawskim koncercie, złożyło się na to kilka czynników organizacyjnych. Po pierwsze, nikt nie raczył poinformować naszego zespołu o takiej sytuacji, dowiedzieliśmy się o tym godzinę przed koncertem. Po drugie, nawet jeżeli zespół by zagrał, automatycznie skracałby czas naszego występu, a po trzecie, po zejściu Naamah ze sceny ustawienie naszego brzmienia zajęłoby kilka dobrych minut, co w efekcie pozbawiłoby nas komfortowego (zwłaszcza dla naszego akustyka) rozpoczęcia koncertu. Jeżeli chodzi o zespół Sacrum, to też rozmawialiśmy z wokalistą, naszym dobrym znajomym i przyjacielem, że nie da się sprawnie zorganizować takiego występu i zrozumiał to, bo jest poważnym człowiekiem. Niestety, jak już mówiłem wcześniej, trasa koncertowa wymaga wielu wyrzeczeń i utrzymanie dobrej organizacji na każdym koncercie jest priorytetowe. Dlatego woleliśmy trzymać się codziennego schematu i nie wprowadzać żadnych zmian w występach. Co innego pojedyncze występy, zawsze gramy z różnymi zespołami i nie ma problemów, wtedy trzeba być przygotowanym na wszystko.

Cofnijmy się kawałek w czasie. Podpisując kontrakt z Metal Mind wasz zespół nazywał się Sator. Czy zmiana spowodowana była tylko i wyłącznie istnieniem kapeli nazywającej się tak samo, czy może ingerowała wytwórnia proponując bardziej chwytliwą nazwę?

Zmiana nazwy zespołu spowodowana była tylko i wyłącznie faktem, iż zespół Sator już istnieje i gra muzykę całkiem inną od naszej. Nie ma tutaj żadnych podtekstów komercyjno-reklamowych, nie chcieliśmy być po prostu kojarzeni z kimkolwiek innym.

Na "The Fading Tale" znalazła się przeróbka utworu George'a Michaela "Careless Whispers". Skąd pomysł, by zrobić własną wersję tej kompozycji? Ktoś z zespołu jest jego wielbicielem? Czy może sentyment?

Długo zastanawialiśmy się, jaki utwór wybrać na cover, a rozpiętość zespołów, między którymi szukaliśmy, była bardzo duża. Doszliśmy do wniosku, że jedyną możliwością przerobienia czegoś tak, aby to brzmiało jak Delight, jest przeróbka utworu niemetalowego. Wybraliśmy ten utwór dlatego, że jest bardzo dobrym kawałkiem do wzięcia na warsztat, a poza tym wszyscy go znają i każdy chociaż raz słyszał go w radiu czy widział teledysk w telewizji, a właśnie taki powinien być cover.

Skoro jesteśmy przy coverach, doczytałem się gdzieś, że w marcu zeszłego roku nagraliście inny obcy utwór. Był to kawałek Type O Negative "My Girlfriend's Girlfriend" i miał znaleźć się na jakimś "Tribute to...". Ukazał się gdzieś?

Owszem, takie zdarzenie miało miejsce, lecz niestety nie mamy pojęcia, co stało się z tym utworem i czy w ogóle znalazł się na jakiejkolwiek produkcji.

Czym macie jakiś wyznaczony cel jako zespół, do czego dążycie?

Nie mamy jakoś ściśle sprecyzowanych celów w muzyce. Jesteśmy na pewno przekonani o tym, że chcemy to robić tak długo, jak będziemy mogli i najlepiej jak potrafimy. Krótko mówiąc, chcielibyśmy sprawiać, aby ludzie odczuwali taką samą frajdę ze słuchania naszej muzyki, jaką my mamy z jej wykonywania.

Uważasz, że jest zapotrzebowanie na waszą muzykę?

Nie wiem, co rozumiesz pod pojęciem słowa "zapotrzebowanie"? Kiedy ja mam zapotrzebowanie na jakąś muzykę, przeważnie działam pod wpływem chwili, a więc sięgam na półkę z płytami i zaspokajam swoje żądze muzyczne. Myślę, że tak samo jest z naszą muzyką, jeśli ktoś ma w danym momencie zapotrzebowanie na Delight, to sięga po płytkę i sobie ją odpala. Ale jeżeli masz na myśli "zapotrzebowanie" jako ilość potencjalnych odbiorców i sprzedanych egzemplarzy płyt na rynku, to wybacz, ale takie rozmowy kojarzą mi się bardziej z "produkcją pasz na rynku rolnym" niż z muzyką.

Trochę czasu już minęło od wydania "The Fading Tale". Czy pracujecie już nad nowymi kompozycjami?

Obecnie pracujemy nad materiałem na trzeci krążek. Nie chciałbym zdradzać zbyt wielu szczegółów, ponieważ chcielibyśmy, żeby płyta była po trosze zaskoczeniem. Mogę powiedzieć, że jesteśmy w trakcie układania muzyki do (o ile się nie mylę) szóstej pozycji na płytę.

Na koniec pytanie standardowe. Jaki masz stosunek do internetu?

Internet to bardzo praktyczna sprawa. Można szybko przesyłać różnego rodzaju informacje lub samemu po nie sięgać. Gdyby nie internet, pewnie nie byłoby tego wywiadu. Szkoda tylko, że w dalszym ciągu w Polsce mamy drogie stałe łącza. Bardzo mnie to irytuje, bo łączenie się z internetem odbywa się zawsze z zegarkiem w ręku...

Dziękuję za wywiad.

« Poprzednia
1
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

Na ile płyt CD powinna być wieża?