- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Decapitated
Wykonawca: | Wacław "Vogg" Kiełtyka - Decapitated (gitara) |
strona: 2 z 2
Decapitated, Katowice 9.08.2015, fot. Verghityax
Wspomniałeś o trasach koncertowych, których sporo zagraliście w ostatnim czasie. Były koncerty z Lamb of God, z Meshuggah, z Children of Bodom, zarówno w Europie jak i USA. Którą trasę wspominasz najlepiej?
Wszystkie. Każda z nich była niesamowitą lekcją. Codziennie grasz sztukę dla kilku tysięcy ludzi, masz okazję podglądać doświadczone kapele, doświadczonych muzyków. Uczysz się od nich praktycznie wszystkiego. I potem wracasz bogatszy o ten bagaż doświadczeń. Zajebista sprawa. Występując przed taką publiką dajesz swojemu zespołowi maksymalną promocję, bo na dwóch koncertach masz tyle osób, co na dziesięciu własnych. To dobra inwestycja. Pod względem muzycznym szczególnie miło wspominam trasę z Meshuggah, ponieważ dla mnie to jeden z najlepszych obecnie zespołów w metalu. Lamb of God też super kolesie. Spotkaliśmy się z bardzo fajnym przyjęciem z ich strony.
Patrząc z perspektywy czasu, który utwór z "Blood Mantra" był dla was największym wyzwaniem w studiu?
Był taki jeden numer, przedostatni na płycie i zarazem najdłuższy - "Blindness". Wydaje się, że to w kółko ten sam riff, że utwór jest wolny i prosty, a kiedy weszliśmy do studia, okazało się, że naprawdę ciężko ten riff zarejestrować. Później jeszcze doszły wokale i to był pierwszy raz, kiedy Rasta zaśpiewał na płycie, a nie tylko krzyczał i growlował. Trzeba było zrobić linie melodyczne, które by się fajnie wpasowały. Nigdy wcześniej nie napisałem takiego kawałka. To było nie lada wyzwanie, najbardziej wymagający numer.
Czy w trakcie pisania materiału powstały jakieś kompozycje, które ostatecznie nie trafiły na "Blood Mantra"?
Zostało nam parę riffów, ale żadnych kompletnych utworów, które by czekały na wydanie.
Decapitated, Pszów 29.04.2016, fot. Verghityax
We wkładce do płyty zauważyłem, że w utworze "Instinct" gościnnie zaśpiewał Wojciech Kiełtyka. To ktoś z rodziny czy zbieżność nazwisk?
To mój starszy brat. Wszystko zaczęło się od przysługi, którą nam wyświadczył. Wojtek bardzo dobrze mówi po angielsku i nagrał nam do studia takiego pilota, na którym czyta wszystkie teksty z płyty. Wiesz, żebyśmy mieli zabezpieczenie na wypadek wątpliwości, co do wymowy danego słowa. Puściliśmy tego pilota i nagle do nas dotarło, że świetnie pasuje do muzy. Postanowiliśmy tak to zostawić i dlatego słychać ślady Wojtka w "Instinct".
Wojtek gra w jakimś zespole?
Nie, on nigdy w niczym nie grał. Zaliczył krótką przygodę z muzyką i na tym się skończyło.
A jak to wyglądało w twoim przypadku? Jak zaczęła się twoja przygoda z muzyką? Co sprawiło, że chwyciłeś za gitarę?
Właśnie za sprawą Wojtka. Rodzice zapisali go na lekcje gitary akustycznej. Śmigał z tą gitarką, wracał do domu i ćwiczył dalej. Bardzo mi się to spodobało, więc poprosiłem go, żeby pokazał mi parę chwytów. Później sam zacząłem ogarniać temat. Zdobywałem kolejne kasety magnetofonowe i próbowałem do nich grać. Na początku na jednej strunie, potem na dwóch, potem na trzech... To był okres wczesnej podstawówki.
Decapitated było twoim pierwszym zespołem?
Wcześniej pojawiło się kilka niezbyt poważnych osiedlowych projektów. Z jednym z nich, o nazwie Denaturat, nagraliśmy nawet demówkę, pt. "Rzeźnia". Głównie udzielałem się jednak w garażowych cover bandach.
Ostatnie pytanie, niełatwe i pewnie mało przyjemne. Czy trzymasz rękę na pulsie w sprawie Covana? Orientujesz się, jak wygląda obecnie jego sytuacja?
Orientuję się i nie za wesoło to wszystko wygląda. Cały czas zdany jest na opiekunów, lekarzy i rodziców. Nie może się samodzielnie poruszać, nie mówi. Słyszałem, że korzysta z komory hiperbarycznej i nastąpiła jakaś poprawa, lecz dzieje się to zbyt wolno. Ta sytuacja trwa już o wiele za długo. Ciężko mi się na temat wypowiadać, bo nie mam wiedzy medycznej, ale stan Covana nadal nie jest dobry.
Dzięki wielkie za rozmowę.
Dzięki.
Należy się cieszyć, że się band jakoś pozbierał po tej traumie.
Prawda też jest taka, że to nowe wcielenie Decapitated ma już nową, inną publiczność. Przynajmniej w Polsce to widać na koncertach.
Od poczatku grali na zajebistym poziomie choć wiele osob miało ból dupy , że mlodzi , że wydają płyty i miażdzą na koncertach
szkoda tego wypadku ale się pozbierali i zajebiscie