- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Dark Clouds
Wykonawca: | Victor Tauszik - Dark Clouds (wokal) |
Prawdopodobnie węgierska scena metalowa jest Wam równie mało znana, jak mnie. Przy okazji pobytu na tegorocznym festiwalu Wacken Open Air poznałem wokalistę grupy Dark Clouds, który kilka tygodni potem przesłał mi najnowszy materiał swojego zespołu. Album "Global Depressing System" jest na tyle ciekawy, że postanowiłem zapoznać Was z zespołem. Zapraszam do lektury wywiadu.
strona: 1 z 1
rockmetal.pl: Cześć Victorze. Jak się domyślasz Dark Clouds nie jest znany w Polsce, a ponieważ moim zdaniem warto zapoznać się z waszą muzyką, postanowiłem przybliżyć go polskim fanom. Zacznijmy może od zapoznania naszych czytelników z historią grupy.
Victor: Zespół został założony w 1993 roku przez naszego gitarzystę i głównego kompozytora Norberta, jedynego muzyka z tamtych czasów w aktualnym składzie. Właściwie pierwsze trzy lata były tylko okresem "przygotowawczym", obejmującym przede wszystkim komponowanie i występy "na żywo", ponieważ ludzie wokół Norberta stale się zmieniali. Z tego powodu zespół zagrał w tamtym czasie tylko kilka koncertów i zarejestrował w 1996 roku pierwsze, czteroutworowe demo "Requiem For A Helpless World". Drugi gitarzysta Hugo i ja dołączyliśmy do Dark Clouds na kilka miesięcy przed wejściem do studio, tak więc wszystkie kompozycje, nad którymi Norbert rozpoczął prace z innymi muzykami, zostały dokończone i nagrane z podstawą, trzonem obecnego składu. Musieliśmy jednak czekać kolejny rok, by znaleźć stałych basistę i perkusistę, jednak regularne koncerty rozpoczęliśmy dopiero na początku 1998 roku. By przezwyciężyć problemy ze skompletowaniem składu, zarejestrowaliśmy kolejne demo "Downward Trends", jedynie w celach promocyjnych. Potem, już w komplecie, nagraliśmy te numery ponownie, dodaliśmy kilka nowych i tak właśnie powstała nasza pierwsza EPka "Horror Of It All". Ten materiał zaowocował podpisaniem kontraktu płytowego, a w 2000 roku nakładem Nephilim Records ukazał się nasz pierwszy duży album "Nadir". W tym czasie jedna z kompozycji zawartych na EP, "It's Back", pojawiła się na kompilacji "Power Hung(a)ry", która dołączona została jako bonusowy krążek do trzeciego albumu zespołu Mood (melodyjny doom metal, także z Węgier, niestety już nie istnieją). Po wydaniu płyty intensywnie koncertowaliśmy, między innymi podczas trasy na Węgrzech. Wówczas po raz pierwszy graliśmy jako headliner. Mimo iż wytwórnia zakończyła istnienie, my nie przestaliśmy wtedy koncertować, ani też pisać utworów na drugi album. Teraz wreszcie płyta ujrzała światło dzienne i wiesz co? Znowu jesteśmy w trasie.
Pierwszy album "Nadir" ukazał się w 2000 roku nakładem węgierskiej Nephilim Records, ale - jak sam wspomniałeś - wytwórnia już nie istnieje. Macie już zarejestrowany drugi krążek "Global Depressing System", więc na pewno poszukujecie nowego wydawcy. Jak wam idzie? Jakieś postępy?
Praktycznie cała kampania promocyjna dopiero się zaczęła, więc efektów nie widać jak na razie. Pamiętaj jednak o tym, że to my zainwestowaliśmy wszystkie pieniądze w ten album, a to spowalnia wszystko. Ale mamy już przynajmniej świetny odzew od węgierskich magazynów, fanzinów, audycji radiowych itp. i wygląda na to, że będziemy mieli dobrą, rzetelną dystrybucję w krajach ościennych.
Wspomnieliśmy już kilkakrotnie o nowej płycie, więc opowiedz coś o niej. Gdzie i kiedy została nagrana? Jak przebiegała praca w studio?
Wszystkie utwory zostały zarejestrowane na początku roku 2001, zaraz przed rozpadem Nephilim Records. Zdecydowaliśmy się na studio "Denever" (po polsku "nietoperz") w Szolnok na Węgrzech, ponieważ byliśmy tam wcześniej i tym razem naszym celem było wydobycie jak nawięcej korzyści ze studio. Właścicielem jest dobry muzyk metalowy, więc wie jak uzyskać możliwie najlepsze efekty. Studio ma również bardzo dobre wyposażenie, poza tym nie mieliśmy wytyczonego planu pracy, więc mogliśmy sami dyktować sobie tempo. Gdy już odnajdziesz swój rytm w studio, wynik końcowy może być znacząco lepszy, szczególnie gdy nikt cię nie pogania.
O czym opowiadają teksty zawarte na "Global Depressing System"? Przyznam, że płyta ma całkiem ciekawą okładkę, czy jest w jakiś sposób związana z tekstami?
Nasze teksty zawsze inspirowane są życiem i wiążą się z wieloma tematami. Tematyka kilku nowych utworów (na przykład "Course Of Life" lub "The Great Disappearing Act") dotyka różnych aspektów zjawiska, które nazywamy globalizacją. Niektórzy twierdzą, że jednoczy ona ludzi na całym świecie, ja jednak jestem święcie przekonany, że w tym wszystkim chodzi o pieniądze, żądni władzy maniacy kupują sobie tereny za granicą, używają tych obszarów tylko dla własnych celów, z ich mieszkańców czyniąc siłę roboczą. Ich nawet nie obchodzi, że znikną niezliczone hektary lasów, że zginie wiele gatunków zwierząt, chociaż dokładnie wiedzą co się dzieje i o tym, że mają na to wpływ. Z drugiej strony przeważnie ludzie, którzy pracują dla tych krwiopijców, są wprowadzani w błąd. Widzisz, nawet media kontrolowane są przez potężne kompanie i/albo przez ludzi interesu, a zwykły, szary człowiek zwykle kupuje to, co oni mu wciskają. Ci ludzie naprawdę wierzą, że te rzeczy są dobre, ponieważ widzą wszędzie ich reklamy, a także to, że inni też je kupują. Mówiąc krótko, oceniają rzeczy (i ludzi) przez pryzmat popularności, a nie ich realnej wartości czy użyteczności. Tak się właśnie dzieje, gdy pozwolimy, by ci wielojęzyczni kaznodzieje i dyktatorzy mody wpływali na nasze indywidualne gusta, ideały i opinie. Oczywiście nieodłącznie związana z tym jest także polityka. Okładka obrazuje różne symbole bądź narzędzia inwigilacji, nadzoru itp. Upraszczając, wszystko co robisz jest kontrolowane i analizowane gdzieś tam, gdzieś indziej, na pewno rozumiesz o co mi chodzi, o tym jest utwór "Doing Time". A to wszystko ponownie prowadzi do wniosku, że system oferuje ci tylko pozorną wolność. Praktycznie nie widzę zauważalnych różnic między pewnymi systemami politycznymi pod tym względem, ale w dzisiejszych czasach przynajmniej nie zostaniesz od razu aresztowany, deportowany czy zlikwidowany za widzenie pewnych spraw inaczej. Tak więc, odpowiadając na tę część pytania, okładka jest jak najbardziej powiązana z niektórymi naszymi tekstami. Jeśli natomiast chodzi o tytuł płyty, jest on parodią skrótu nazwy satelitarnego systemu lokalizowania obiektów GPS (Global Positioning System). Myślę, że ten właśnie tytuł odzwierciedla nasze opinie na temat nowoczesnego świata, kompletnie zdominowanego przez technikę. Oczywiście nie wszystkie nasze teksty wymagają tak szczegółowych informacji. :-) Większość z nich jest prosta do zrozumienia, jednak sprawy, którymi zostały zainspirowane, zawsze są warte dokładniejszego wyjaśnienia. Tytuł "0049301888130" zawiera kod zwykle używany przez neonazistów, więc jego zawartość tekstowa rozumie się sama przez się. Jednakże pamiętaj, że to nie ma nic wspólnego z prawicowymi ugrupowaniami politycznymi, to utwór przeciwko bezsensownej przemocy i agresji. "Another Man's Fate/ The Promise" to z pewnego punktu widzenia dalszy ciąg jednego ze starszych numerów Dark Clouds "One Man's Fate", ale dotyczy całkowicie innego umierającego człowieka. Po prostu to jego ostatnie słowa, monolog adresowany do świata. "Destiny Express" opowiada o tym, jak rozwinął się nasz kraj od momentu zmiany systemu politycznego, "Diamond-cutter" wyraża naszą niechęć do kilku węgierskich polityków, podczas gdy "Get You Through The Day" lub "Determined" dotyczą raczej spraw osobistych. Wydaje mi się, że te kompozycje proponują jakieś rozwiązania, jak radzić sobie z codziennymi trudnościami życia.
Oglądając wasze koszulki na jednym ze zdjęć można zauważyć, że przewijają się tam nazwy S.O.D., Kreator czy Cro-Mags, ale przecież te nazwy nie odzwierciedlają stylu Dark Clouds. Jakie więc są wasze inspiracje, które zespoły miały i mają na was wpływ? Dlaczego postanowiliście grać doom/ death metal kilka lat temu? Jak określiłbyś wasz obecny kierunek muzyczny? Odpowiedzi będą z pewnością pomocne dla ludzi, którzy w ogóle nie znają waszej muzyki.
Te zespoły to właśnie nasze wpływy i inspiracje, często gramy na koncertach covery S.O.D. i Kreatora. Nie jest to może takie oczywiste, kiedy po raz pierwszy słuchasz naszej muzyki. Pierwsze nagrania Dark Clouds wydane na demówkach były o wiele dłuższe i wolniejsze, o wyraźnych wpływach płyt My Dying Bride, Anathemy, Paradise Lost czy Tiamat z tamtego okresu i wydaje mi się, że główną przyczyną, że zdecydowaliśmy się grać właśnie taką odmianę metalu było, że nikt inny wtedy tak nie grał. Wszyscy dookoła siedzieli w brutalnym, szybkim death czy grindcore bądź też lekkim i melancholijnym gotyku. Zawsze próbowaliśmy tworzyć coś unikalnego, jedyna rzecz, która od tamtego czasu się zmieniła, to nasze podejście do komponowania. Później zaczęliśmy łączyć wolne, doom metalowe lub umiarkowanie szybkie tempa z prostymi metalowymi riffami, wciąż mając na uwadze typowe gitarowe melodie, dzięki czemu muzyka stała się ciężka, a zarazem bardziej przygnębiająca i depresyjna. Obecnie koncentrujemy się raczej na pisaniu prostych konstrukcyjnie i chwytliwych kawałków, które znakomicie oddziaływują na ludzi na koncertach. Myślę, że najlepszym sposobem by opisać nasz obecny styl (nazywamy to czymś w rodzaju doomcore death metal i choć jest to po części prawda, wciąż jednak nie jest to precyzyjna definicja) jest wspomnieć kilka nazw naszych ulubionych zespołów: Crowbar, Overkill, Kreator, Anthrax, S.O.D., Cro-Mags, Bolt Thrower, Obituary, Entombed, Pro-Pain, Prong, Stuck Mojo, Nevermore i My Dying Bride. Czasem stosunkowo łatwo jest odnaleźć wpływy kilku z nich słuchając naszych utworów, ale nigdy bezpośrednio. Zamiast kraść pomysły od naszych ulubieńców, my czerpiemy siłę z ich muzyki. Podobnie zresztą dzieje się z tekstami.
Mógłbyś opowiedzieć mi coś więcej o węgierskiej scenie metalowej? Jedynymi zespołami, jakie znam, są Sear Bliss i oczywiście Dark Clouds. Jaka odmiana metalu dominuje na waszej scenie? Jakie zespoły mógłbyś polecić?
Węgierska scena metalowa, podobnie zresztą jak rynek węgierski, jest bardzo mała, prawdopodobnie jesteś tego świadom. Znaleźć na niej możesz właściwie wszystko, co obecnie dzieje się na światowej scenie metalowej. Większość naprawdę popularnych tutaj zespołów gra tradycyjny heavy metal, część z nich to stare grupy, reaktywowane, gdy ich styl ponownie stał się modny. Mamy też kilka zespołów tak zwanych nu tone'owych, ale nie są one zbyt znaczące, chociaż wiele dzieciaków tutaj słucha Korna, Papa Roach, Linkin Park i wszystkich tych amerykańskich grup. Także metal progresywny i gotycki ma u nas swoich reprezentantów. Jest też silne podziemie hardcore'owe i punkowe, jednak odizolowane od sceny metalowej, co moim zdaniem jest dużym błędem. Wciąż przybywa też grup black metalowych. Wspomniany Sear Bliss jest wciąż najważniejszych węgierskim zespołem blackowym, właśnie podpisali nową kontrakt z podziemną amerykańską wytwórnią, podobnie jak jedni z moich faworytów, progmetalowy Nemesis. Wielce godnym uwagi jest także Mood (o których wspominałem wcześniej i mam nadzieje, że ich spadkobiercy będą w stanie z nimi rywalizować), oprócz nich poleciłbym Cadaveres De Tortugas (hc/metal), Aebsence (wyobraż sobie połączenie Alice In Chains i Tool z elementami węgierskiego folku), a także Moby Dick. Ten "wielki wieloryb" to legendarna węgierska power/ thrashowa grupa, która rozpadła się lata temu, lecz teraz znowu grają razem. Zagrali świetny, pierwszy po reaktywacji koncert i w tej chwili pracują nad nowym album. Wszyscy jesteśmy fanami Moby Dick, nawet nagraliśmy ich cover na płycie "Nadir" (Tams, lider zespołu, był pierwszym, który zadzwonił do mnie z gratulacjami zaraz po wysłuchaniu naszej wersji). Mamy nadzieję, że w przyszłym roku pojedziemy z nimi w trasę.
A jakie wydarzenie w historii zespołu uważasz za najważniejsze?
Hmm, zawsze najważniejszy jest ten moment, gdy przechodzisz, doświadczasz czegoś po raz pierwszy, dla muzyka będzie to pierwszy koncert, pierwsza sesja nagraniowa w studio, pierwszy album czy pierwszy kontrakt. Z naszego punktu widzenia jednym z najważniejszych wydarzeń w karierze był bez dwóch zdań kontrakt z Nephilim Records, będący nagrodą za wszystkie lata wytrwałości i ciężkiej pracy, jak również fakt, że byliśmy w stanie utrzymać zespół po rozpadzie wytwórni. Natomiast jeśli weźmiemy pod uwagę występy, to na pewno był to nasz zeszłoroczny koncert z Crowabar w Pcs (południowa część Węgier).
Jakie macie plany na najbliższą przyszłość, pomijając podpisanie kontraktu?
Chcielibyśmy wszędzie grać koncerty z nowymi utworami. Właściwie węgierska trasa już się rozpoczęła i potrwa do końca roku, może jedynie z kilktygodniową przerwą. Z początkiem 2003 roku nastąpi jej dalszy ciąg, chcemy też grać możliwie jak najwięcej się da za granicą. Daliśmy już kilka koncertów w Transylvanii, a także byłej, północnej części Węgier, należącej obecnie do Słowacji, i zdecydowanie chcemy grać więcej koncertów w naszych okolicach, natomiast trochę później chcielibyśmy spróbować szczęścia w odleglejszych państwach. Musimy też znaleźć nowego basistę, ponieważ Szilard ostatnio opuścił zespół, by skoncentrować się na innych rzeczach (będzie nas wspierał na zbliżających się koncertach do czasu znalezienia przez nas wartościowego następcy), ale mogę zagwarantować, że nie potrwa to długo.
Czas na tradycyjne pytanie. Jakie jest twoje zdanie na temat Internetu? Jakie wady i zalety zauważasz?
Myślę, że najważniejszą cechą Internetu jest możliwość szybkiej komunikacji. Sprawdzam e-maile przynajmniej dwa razy dziennie. Jednakże zgadzam się z tym, że ten sposób komunikacji jest zdecydowanie bezosobowy. Wyobraź sobie, poznajesz ludzi mieszkających za granicą, wymieniacie regularnie setki e-maili, ale nigdy nie zobaczycie swych twarzy, dopóki nie wyślecie sobie zeskanowanych zdjęć. Nie cierpię, gdy koresponduję z kimś, kogo mogę rozpoznać tylko po jego słowach na pieprzonym ekranie. Biorąc jednak pod uwagę wywiady, to prawdopodobnie najprostszy sposób, by je zaaranżować, pomijając rozmowę telefoniczną. Tak czy inaczej, wszystkie informacje, których szukasz są teraz dostępne w sieci. Problem w tym, że czasami zdobywasz zbyt dużo informacji, wtedy musisz wybierać. Jedną z największych wad sieci są prawdopdoobnie niedostateczne regulacje prawne, inaczej nie byłoby żadnych afer i skandali z powodu dostępności całych płyt do ściągnięcia za darmo. Mały przedsmak, powiedzmy cztery czy pięć utworów, jest w porządku, ale umieszczanie całego albumu w sieci jest niebezpieczne. Cytując pewne statystyki, piractwo internetowe ogranicza sprzedaż płyt o jakieś 22%, właśnie dlatego magazyny często dostają tylko "wyciszane" wersje utworów na egzemplarzach promocyjnych. Jestem współtwórcą węgierskiego magazynu internetowego Shock! (www.shockmagazin.hu), więc całą sytuacja jest mi dobrze znana.
Może na koniec jeszcze... Jak zachęciłbyś polskich fanów metalu do zapoznania się z muzyką Dark Clouds?
Jeśli jesteś zainteresowani usłyszeniem czegoś, co może jest trochę niezwykłe, ale świetne do machania głową, to muzyka Dark Clouds jest właśnie dla was. Szczególnie, gdy lubicie ciekawe, czasem filozoficzne teksty... Liczę, że zobaczymy się na jakimś koncercie w Polsce!
Dzięki Victor, też mam taką nadzieję. Powodzenia!