zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

wywiad: Cree

13.12.2004  autor: Rafał "Negrin" Lisowski

Wykonawcy:  Sebastian Riedel - Cree (wokal, gitara), Lucjan Gryszka - Cree (gitara basowa)

Cree w świadomości dużej części fanów polskiego bluesa i rocka wciąż funkcjonuje jako "zespół młodego Riedla", choć w rzeczywistości jest to grupa ze znacznym już doświadczeniem, dekadą działalności na karku oraz swym własnym pomysłem na muzykę. Pomysłem na jej promocje miał być natomiast niedawny udział Sebastiana Riedla w telewizyjnym reality show "Bar". Właśnie o "Barze", o wydanej właśnie przekrojowej płycie pt. "Parę lat", o tym, czy smutne jest dobre, oraz o metodach na przedłużenie tych "paru lat" szycia bluesa do siedemdziesiątki rozmawiałem z członkami zespołu w pewnej warszawskiej kawiarni.

strona: 1 z 1

rockmetal.pl: Moje pierwsze pytanie będzie może nieco przewrotne: czy lubisz udzielać wywiadów?

Sebastian Riedel: Powiem ci, że raczej tak.

Tak? Bo widzisz, przygotowując się do tej rozmowy czytałem taki ciekawy wywiad, którego udzieliłeś w sumie niedawno, w sierpniu, w Tychach. I ty w nim mówisz, że te media to cię właściwie krępują, że nawet taki oto dyktafon cię krępuje... No i co, zmieniło się?

Sebastian: No, teraz się rozkręcam.

A w wywiadach wiele pytań na pewno się powtarza. Ale jedno z nich muszę właśnie teraz zadać: czy udział w programie typu reality show to twoim zdaniem dobra promocja dla zespołu?

Sebastian: Myślę, że w ogóle jest promocja - przynajmniej tyle dobrze.

Na takiej zasadzie, że nieważne jak, byleby mówili?

Sebastian: To ty to powiedziałeś.

Ja właśnie pytam, jak to jest.

Sebastian: Popatrzyłem na stronę i na wypowiedzi, i generalnie jest pozytywnie.

A nie obawiałeś się, że wypróbowani fani czy to zespołu, czy to w ogóle takiej muzyki, pomyślą sobie: "Kurde, co on robi? Gdzie on polazł!"? Nie pomyślałeś o tym?

Sebastian: Pomyślałem o tym, ale mnie to w ogóle nie interesuje.

To dlaczego właściwie poszedłeś?

Sebastian: Poszedłem - mówię to jeszcze raz, w obecności zespołu - żeby nakręcić i zachęcić młodzież do słuchania normalnej polskiej rockowej muzyki.

I co? I myślisz, że to - jak to się brzydko mówi - właściwy target? Czy myślisz, że traficie do tych ludzi, którzy to oglądają?

Sebastian: Myślę, że jeśli na siedem milionów ludzi takiej muzyki - już nie mówię nawet, że mojej - posłucha jakiś mały procent, ze dwa procent, trzy procent, to dla mnie będzie bardzo dużo.

I tylko to? A choćby ciekawość nie?

Sebastian: Ciekawość jak najbardziej. Jestem ciekawy świata. Mogłem się znaleźć w takim miejscu, jestem w takim miejscu, zamknięty z obcymi ludźmi - i badam ludzkie umysły. To jest też interesujące doświadczenie i przeżycie.

Pozostajemy przy tematyce medialnej. Czy wiesz, jak się zaczyna praktycznie każda notka prasowa o zespole?

Sebastian: "Zespół powstał..." i tak dalej.

Nie, nie. Właściwie każda notka ma gdzieś w pierwszym zdaniu słowa: "Zespół syna Ryśka Riedla z Dżemu"- w niektórych, co krótszych, nie ma nawet twojego imienia. Nie wkurza cię to czasem?

Sebastian: Nie. Bo to nie jest dla mnie żaden wstyd.

Nie, oczywiście, że nie wstyd. Ale nie myślisz, że to jest taki pierwszy chwyt reklamowy? Na dobrą sprawę, to powiedzmy sobie szczere, również ten "Bar"...

Sebastian: Powiem ci, że teraz spokojnie może tak być, bo właśnie minęło dziesięć lat, odkąd powiedział mi ojciec, że na dziesięć lat do piwnicy. Więc spokojnie mogę wyjść na świat i nie wstydzić się tego, co robię.

Lucjan Gryszka: A słuchałeś płyty?

Oczywiście.

Lucjan: No i jak Bastek gra na gitarze? Jak wokal ci się podoba?

Podoba mi się. Ale o to właśnie chciałem zapytać - o opinie. Opinie o tej płycie i o dotychczasowej działalności zespołu. Czy wiecie, na jakie dwie części dzieli się, powiedzmy, dziewięćdziesiąt procent opinii słuchaczy o zespole Cree? Otóż dzielą się mniej więcej tak, że albo: "O, cały czas jedzie" - albo "jadą", bo tu chodzi nawet nie tylko o wokal, ale też ogólnie o pomysły - "na Dżemie, co to w ogóle ma być?", albo: "No super, w Cree żyje ten styl, ten stary Dżem".

Lucjan: Polska ma takie tendencje, że trzeba nadal z szabelkami na te czołgi. Ludzie lubią walczyć. Notorycznie będą psioczyć i narzekać.

A warto walczyć? O co można walczyć muzyką?

Lucjan: Walczymy o swoją muzykę, o swoje rzeczy. To było niezmienne i będzie niezmienne. Cała reszta to jest interpretacja przeróżnych ludzi. Ale z drugiej strony, jak się spojrzy na stronę Cree, to tam jest sporo pozytywnych uwag. A reszta nadal walczy.

Tak. Ale w tej chwili bardziej interesują mnie nawet te pozytywne niż te negatywne...

Lucjan: Nie, nie, słuchać trzeba wszystkich głosów - i tych, i tych.

To które są ważniejsze?

Lucjan: Wszystkie. Oczywiście, że wszystkie.

A zdarzają się opinie negatywne, które naprawdę warto sobie wziąć do serca i pomyśleć, że może coś faktycznie warto z tym i tym zrobić?

Lucjan: Negatywne to są z reguły właśnie jakieś porównania do ojca, przede wszystkim tego typu rzeczy. Ludzie nie zauważają, że zespół i Bastek naprawdę się rozwija, że nie stoi w miejscu i że naprawdę coś się dzieje. Jeśli ktoś takich rzeczy nie słyszy, no to...

Pomówmy w takim razie o płycie. No, powstawała "parę lat"... Na ile ona jest w ogóle premierowa?

Sebastian: Na tyle, że to jest właśnie "Parę lat" - opowieść o naszych latach. Płyta kompilacyjna, która składa się w zasadzie z trzech płyt. Wydaje mi się, że wybrałem spokojne numery, żeby ktoś miał czas posłuchać. Bo teraz ludzie strasznie są zagonieni pracą, telefonami i całym tym bajzlem.

Lucjan: No i bonus, jeden utwór.

Sebastian: Tak, jest bonus, który dotychczas był niepublikowany. Mnie się wydaje, że jest dobrze.

Często gdy wydaje się płytę kompilacyjną z kilku małych płyt, umieszcza się je po kolei. A tu utwory są przemieszane - czy po to, by wyszła z tego jedna spójna płyta?

Sebastian: Tak, żeby to była jakaś całość, żeby jeden numer do drugiego nawiązywał, żeby się łączyły.

Mówiąc, że w większości wybrałeś spokojne utwory, właściwie uprzedziłeś moje pytanie. Bo ja zastanawiałem się nad tym, że w zdecydowanej większości płyta jest właśnie bardzo spokojna. Ja bym nawet powiedział, że w sumie taka smutna... Nie uważacie?

Lucjan: To jest twoje indywidualne zdanie, bo wielu ludzi właśnie cieszy się z tego powodu, że nie to nie jest kolejny czad. Poza tym przecież najpiękniejsze utwory to ballady rockowe. "Schody do nieba", "Angie"...

Nie, nie, przecież ja nie mówię "smutna" w takim sensie, że to jest smutne, że taka płyta wyszła! Mnie chodzi o klimat płyty, o ten smutek. Bluesowy smutek jest fajny, ale ja właśnie o niego pytam.

Sebastian: Wiesz, to jest akurat twoja interpretacja.

Jasne. A jak wy się na to zapatrujecie?

Lucjan: Można przeróżnie to interpretować. Można powiedzieć, że takie czasy. Że jak włączysz dziennik, to nic tylko po nim włączyć jakąś balladę, nie? Żeby się wszystko rozeszło po kościach. Dużo ludzi to właśnie w ten sposób odbiera i cieszy się z tego, że to nie jest kolejne czadowe granie, mocne, takie: "ooo, nienawidzę, nienawidzę". Nie czujesz pozytywizmu w tym?

No tak, owszem. Ale jest taka... melancholia - może to jest lepsze słowo niż "smutek". Lepsze?

Lucjan: Lepsze.

Płyta obejmuje materiał z pięciu lat, a ostatnie kawałki z tego albumu powstały dwa lata temu, w 2002 roku. A co potem, przez te dwa lata?

Sebastian: Przez te dwa lata przygotowujemy nowy materiał, który jest już praktycznie skończony, trzeba tylko wejść do studia i go nagrać. Bo jeszcze jedną ważną rzeczą jest to, że nagrywamy tylko pełne sety, nie robimy żadnych dokładek, nakładek, nie nagrywamy osobno. My nagrywamy żywą muzykę, bez żadnych dogrywek, ściemniań, bez żadnych poprawek komputerowych.

Lucjan: W międzyczasie zmienił się jeszcze skład. Nastąpiły zmiany personalne: zmarł Jurek Kawalec, basista, którego ja zastąpiłem, zmienił się jeszcze perkusista, klawiszowiec... I w nowym składzie, w nowym zestawie już jesteśmy skupieni nad nowym materiałem.

Czyli w waszych sesjach nagraniowych stawiacie na rejestrację wykonań na żywo?

Sebastian: Tak, takie sesje trwają przeważnie dwa, trzy dni.

I bez żadnego czyszczenia, tego typu rzeczy?

Sebastian: No, wiadomo, że to się potem zgrywa, trochę rzeczy trzeba zrobić. Ale od tego są już realizatorzy.

Zatem skoro macie już praktycznie gotowy materiał na nowy album, to czy ta płyta wyszła jako kompilacja z jakimś konkretnym zamysłem?

Lucjan: To jest właśnie te "Parę lat" - to, co się wydarzyło. Teraz jest nowy skład, nowa sytuacja, i dlatego powstaje nowe. Ale ta płyta zamyka pewien rozdział.

Czyli chodziło o to, by podsumować i przygotować grunt pod coś nowego, tak?

Sebastian: Dokładnie. Nową drogę.

I kiedy ma wyjść płyta?

Sebastian: Na wiosnę.

Czyli dość niedługo, już za parę miesięcy. Czy przedtem planujecie - poza tym programem telewizyjnym - jakąś tradycyjną promocję bieżącego materiału?

Sebastian: Tradycyjnej promocji właściwie nie potrzeba, bo to utwory z poprzednich płyt. Ale chcemy zakończyć ten rok trasą koncertową i może zagramy Sylwester, który zostanie zarejestrowany, i będzie z tego płyta live z całego tego roku. No bo na live też już pora, więc myślę, że coś z tego będzie.

Właśnie. Zespól istnieje już dziesięć lat. To dużo czy mało?

Sebastian: Mało, oczywiście, że mało. Co to jest dziesięć lat?

Lucjan: John Lee Hooker był popularny, jak miał siedemdziesiąt parę lat, tak że to jest bardzo mało. (śmiech)

Czyli planujecie grać do siedemdziesięciu paru?

Lucjan: Jak zaczną klonować podroby, to jest szansa. (śmiech)

Sebastian: Trzeba będzie przetoczyć krew w Szwajcarii, takie sprawy...

Pytam dlatego, że co prawda wielu muzyków zaczyna w młodym wieku, ale zwykle przewalają się przez jeden zespół, drugi, dziesiąty...

Sebastian: I kończą...

I kończą. Albo wreszcie trafiają za którymś razem na kapelę, w której zostają na dłużej i w wieku, powiedzmy, twoim lub podobnym od paru lat tam grają. A ty jednak od początku...

Sebastian: Tak, trzeba mieć ciągłość. Tym bardziej, że - trzeba to sobie powiedzieć szczerze - w '94 roku graliśmy w garażu i uczyliśmy się grać. Człowiek zresztą przecież całe życie się uczy. Jest to dla mnie jakimś tam sukcesem, że się troszeczkę rozwinęliśmy i możemy grać, nagrywać. To jest najważniejsze.

Czy w tej dziesięcioletniej działalności można by wyróżnić jakieś etapy, oczywiście poza zmianami składu? Mówicie, że właśnie teraz, wraz z wydaniem płyty, zamykacie jakiś etap - ale czy były również inne?

Sebastian: Oczywiście. Były takie etapy, że zagrałem w tym kraju wszystkie największe i najważniejsze festiwale rockowo-bluesowe, no i generalnie potem... czasem nie ma już gdzie grać. Że na przykład gdzieś tam już nie możemy, bo graliśmy w zeszłym roku. To się wszystko tak zmienia, że trzeba wyjść dalej, poza Polskę.

I może trzeba "gdzieś stąd wyjechać"? (nawiązanie do tekstu jednej z piosenek - red.) Wciąż chcesz gdzieś stąd wyjechać?

Sebastian: Cały czas chcę wyjechać. Żeby nazbierać nowych pozytywnych wibracji, wrócić i coś zmienić.

Ale wrócić?

Sebastian: Oczywiście, że wrócić.

Skoro na płytę "Parę lat", jak mówicie, zebraliście w większości materiał spokojny, czy należy się spodziewać, że płyta, która powstaje, też będzie w tym duchu, czy też będzie to coś całkiem innego?

Sebastian: Na pewno będzie to coś innego, ale nie możemy do końca zdradzić, co.

Tajemnica?

Sebastian: To musi zostać tajemnicą, bo przecież musisz kupić płytę i posłuchać.

Więc to ma być niespodzianka?

Sebastian: Tak.

Duża?

Sebastian: Duża. Bardzo duża niespodzianka. Rzecz nietuzinkowa. W kwestii zasadniczej.

Brzmi interesująco. Ale możecie zapewnić, że waszych starych fanów to nie odrzuci? Nic w stylu: teraz gramy, nie wiem, new romantic?

Lucjan: (śmiech) Większość z naszych fanów jest na tyle rozsądna, że jeśli są prawdziwi i uczciwi, to zostają z zespołem na stałe. To nie są tacy fani, że jak coś zawieje, to idą do kogoś innego, do kogoś innego, do kogoś innego. Kiedy się rozmawia z ludźmi po koncertach, czuje się, że to są naprawdę tacy fani z prawdziwego zdarzenia. To nie są ludzie, którzy pojawili się przypadkowo. Cieszą się, że jest Bastek, że jest Cree.

Czyli prawdziwi fani to są tacy, którzy się przyzwyczaili, "zrośli się" z zespołem...

Lucjan: To jest jak z żoną - nie zawsze jest pięknie, nie?

Chodzi mi o to, że jeśli zespół będzie miał własne nowe pomysły, to prawdziwy fan to przyjmie.

Lucjan: Oczywiście, oni wręcz na to czekają. Przecież nie chodzi o to, że sztanca, sztanca i sztanca.

Więc fani Cree to nie są tacy bluesrockowi ortodoksi?

Sebastian: Nie, na pewno nie.

Przejdźmy zatem do innego wątku. Wasz obecny album w formie mp3 można kupić w Internecie.

Sebastian: Tak, na soho.pl.

Czy myślicie, że to jest dobry sposób na nowe czasy, nowy rynek?

Sebastian: Wiesz, teraz są takie czasy, że dużo ludzi siedzi przy komputerach, elektronika też poszła do przodu...

Lucjan: Coraz więcej ludzi tak robi: Perfect, różne inne zespoły też się przymierzają. To jest w ogóle nieuniknione w przyszłości.

No tak, ale teraz dostępny jest tylko jeden wasz materiał, więc on jest taki, jaki jest. Ale w przyszłości wyjdą pewnie kolejne... Słyszałem kiedyś taką opinię, że sprzedawanie muzyki w ten sposób zamyka etap związany z istnieniem albumów jako takich. Każdy złoży sobie taką płytę, jaką będzie chciał. Co wy o tym sądzicie?

Sebastian: Ja myślę, że to źle... Powinni robić tak, żeby nie wszystkie utwory sprzedawać w Internecie. Tylko częściowo - tak mi się wydaje. Żeby się zapoznać z materiałem, zobaczyć, czy się podoba, iść do sklepu i kupić.

Czyli jednak jako próbka, a nie jako zwykły produkt?

Sebastian: Widzisz, ta płyta to jest zbiór z wszystkich płyt. Każdy numer jest z danej płyty, dlatego to akurat dobrze, że ona jest dostępna w ten sposób. Można sobie ściągnąć czy kupić te numery, ale jeśli chcesz całość, to musisz iść do sklepu.

Całość, czyli wszystkie poprzednie płyty, tak?

Sebastian: Dokładnie.

My, jako serwis internetowy, często poruszamy w wywiadach ten wątek: co właściwie sądzicie o Internecie jako o zjawisku, o medium i jakimś tam motorze cywilizacyjnym?

Lucjan: Internet to jest w tej chwili jedyny wolny świat. Jeszcze. Ale już się dobierają do niego.

Czyli myślisz, że już niedługo?

Lucjan: Myślę, że firmy widzą, że tutaj za dużo pieniędzy umyka, przecieka, dlatego w końcu to dopadną. Tak jak kiedyś muzykę rockową. Ona była wolna, w latach pięćdziesiątych, sześćdziesiątych. W końcu się zorientowali, dopadli, no i patrz, co się dzieje.

I nie da się już tego zmienić?

Lucjan: No jak to, zmieniło się: na mp3. (śmiech) Globalizacja i całe to oszołomstwo doprowadziło właśnie do tego. To wszystko jest chore i dla mnie nie do końca zrozumiałe.

Ale na waszej płycie - i to może jest właśnie to pozytywne - jest ten klimat pragnienia wolności, prawda?

Lucjan: Oczywiście. Nawet na pewno.

Czyli musi być jakaś wiara w to, że choćby w jakimś ograniczonym stopniu się da.

Lucjan: Wiesz, można ze sobą mailować, można przez Internet robić dużo fajnych rzeczy. Ale jeśli chodzi o takie przejawy czystego złodziejstwa - wcześniej czy później to dopadną.

Na koniec zadam wam jeszcze takie głupie pytanie, które zazwyczaj zadaje się w tym momencie: czy jest coś, co chcielibyście jeszcze powiedzieć naszym czytelnikom? Coś o co ja nie zapytałem?

Lucjan: Pozdrowienia od zespołu.

Sebastian: Żyjcie w zgodzie z ptakami.

« Poprzednia
1
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

- Cree

Na ile płyt CD powinna być wieża?