zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

wywiad: Chainsword

2.06.2021  autor: Grzegorz Pindor

Wykonawca:  Tomek Walczak - Chainsword (instrumenty perkusyjne)

strona: 1 z 1

Chainsword, materiały zespołu
Chainsword, materiały zespołu

rockmetal.pl: Kilka lat temu jeden z popularnych zagranicznych muzyków, na co dzień grający techniczny death metal, powiedział mi, że aby grać tę muzykę, wcale nie trzeba być jej fanem, ba, nie trzeba jej nawet słuchać. Stwierdził nawet, że dzisiejszy death metal to tak naprawdę puzzle - trzeba tylko wiedzieć, jak je dopasować. Grasz w kilku zespołach dość skrajnych muzycznie, stąd pytanie, zgadasz się z tą dość śmiałą tezą?

Tomek Walczak, Chainsword: Próbowałem grać muzykę, która mi się nie podobała, były to próby krótkie i daremne. Miałem okazję pojechać w trasę po Europie z dość znanym polskim zespołem metalowym i mimo że miałem dużo czasu, żeby się przygotować, to nie dałem rady - muzyka mnie zupełnie nie interesowała i nie byłem w stanie się skupić na tyle długo, żeby nauczyć się numerów. Po prostu nie nadaję się na sidemana.

Nie wykluczam, że istnieje taki zawodnik, który gra dosłownie każdy gatunek muzyki na swoim instrumencie i ogarnia jednocześnie "choreografię" do tego niezbędną - w tym wypadku machanie głową i robienie groźnych min, ale też np. jazzowe zblazowanie. Ja tak na pewno nie umiem, więc układanie puzzli to nie zajęcie dla mnie (śmiech).

Idąc tym tokiem rozumowania, jak ważna jest dla ciebie zgodność własnych upodobań z tym, co robicie jako grupa? Nie bez powodu wspomniałem o grze w kilku zespołach - to, co prezentują Tankograd i Chainsword, to dwa zupełnie różne światy.

Dwa światy, ale połączone wojenną tematyką. Jeden jest bardziej przyziemny i realistyczny, drugi fantastyczny i bohaterski, tak się uzupełniają. Te dwa zespoły założyłem, więc mogłem zdecydować, jaki będzie ich profil. Gram też w projektach, w których ta decyzja należała do kogoś innego, i tam bardziej muszę się dopasować do czyjegoś pomysłu - na pewno jest to rozwijające. Przy czym jestem w stanie przyznać, że moje upodobania do tych "nie moich" projektów przesiąkają i założę się, że gdybym zaczął grać z jakiegoś dziwacznego powodu np. reggae, to byłoby to najcięższe reggae świata.

Tematyka wojenna w metalu nie jest niczym nowym. Hałas, jaki ostatnio nagrałeś z kolegami pod szyldem Chainsword, budzi dość oczywiste skojarzenia z zespołem, który na tym zjadł zęby. Na tle innych grup, grających oldschoolowy death metal, możecie pochwalić się raczej nietypową wręcz inspiracją, bo o naśladowców Bolt Thrower (co dziwne) bardzo trudno. Powiem tutaj coś kontrowersyjnego, ale wydaje mi się, że młodzi muzycy chyba nie chcą szargać legendy swoją twórczością (śmiech). Wam udało się tego uniknąć i dalej nieść zapaloną przez tę formację pochodnię. Co było największym wyzwaniem w takim graniu? Nie kusiło was, aby jednak grać... szybciej?

Niektórych kusiło, wtedy rozlegało się donośne "BONK", kiedy dostawali po głowie plastikowym piłomieczem. Pilnujemy się nawzajem, żeby nie było zbyt dalekich wypadów od przyjętego przez nas założenia. Inaczej mogłoby się wkraść zamieszanie. Wiadomo, że nie słuchamy tylko i wyłącznie Bolt Throwera, a niektórzy z nas nawet umieją szybciej. Uważam jednak, że żeby grać szybki i techniczny death metal, należy podchodzić wręcz religijnie do ćwiczenia, a że jesteśmy już starzy i mamy pracę tudzież rodziny, to nie bardzo mamy na to czas. Średnie tempa to death metal człowieka pracującego.

A nie wynika to raczej z cierpliwości i długiego oczekiwania na efekt? W końcu figurki i mierzone w milimetrach batalie w sklepach z grami planszowymi swoje zajmują, a jeszcze bardziej hartują (śmiech). Ten Warhammer też jest nieprzypadkowy. Czyja to pasja?

Ja miałem swoją armię w okolicach podstawówki, teraz przymierzam się do jej rewitalizacji, dwóch kolegów jest modelarzami. A Warhammer to nie tylko figurki, ale też książki, filmy i przede wszystkim gry komputerowe. Właśnie przy tych ostatnich spędziłem stanowczo za dużo czasu. Akurat cierpliwość nie jest naszą dobrą stroną, numery Chainsworda powstają raczej szybko i tu tempo narzucam ja, ciągle powtarzając "to nie jest konserwacja obrazów, nie musi być idealnie". Na ogół dążymy do tego, żeby wychodząc z próby mieć gotowy i nagrany szkic numeru, i na następnej go dopracowywać. Wydaje mi się, że szybciej nabiera się doświadczenia słuchając tego, co już się zrobiło i zamknęło, a nie dłubiąc w jednym utworze w nieskończoność.

O inspiracji, a nawet cytowaniu fragmentów "Dawn of War", nawet specjalnie nie trzeba nikogo przekonywać. Sami zresztą na swoich profilach podkreślacie, jak ważny to element waszego metalowego uniwersum. Warhammer dał pretekst do ubrania deathmetalowej młócki w ciekawe, kojarzące się z podbojami ramy? Fantasy do tej pory było zarezerwowane głównie dla heavy metalu, może trochę niesłusznie.

U nas raczej nie spotkasz "mighty power of dragon steel unicorn". Raczej. Myślę, że gdybyśmy nie byli fanami Warhammera, gdyby Bolt Thrower nie był o Warhammerze, to gralibyśmy i tak podobnie, a teksty byłyby o czymś innym. Odpowiada nam ten "over the top" klimat, te wielkie roboty, statki-katedry, starożytni kosmici bez dusz zaklęci w metalowe skorupy... Teksty same się piszą.

Po drugiej stronie globu podobne brzmienia zaklęli w lodowych jaskiniach muzycy z Frozen Soul. Premiery waszych płyt niemal zbiegły się w czasie i niejako przypadkiem odkryto, że Bolt Thrower nie tylko fajny zespołem był, ale też pozostawił po sobie spuściznę, z którą trzeba coś zrobić. Kiedy rozmawialiśmy przed wywiadem stwierdziłeś, że może czas na wzrost zainteresowania tym zespołem. Nie chcę pisać o modzie, bo to ostatnie, czego potrzebuje death metal, ale brakowało śmierć metalu mającego taki groove.

Ależ piszmy o modzie. Na stoner była i jest moda, i dzięki temu na koncertach nie ma 5 osób tylko jest ich 150. Utworzyła się scena, zespoły się nawzajem wspierają, nie ma na co narzekać. Super, że możemy się odezwać do kapeli z drugiego końca globu, jak np. Worldeaters albo Realms of Chaos (zgadnijmy, skąd wzięli te nazwy) i wspólnie się jarać "Those Once Loyal", promować się nawzajem, a z kolegami z Niemiec knuć wspólne, postpandemiczne koncerty. Z Frozen Soul trochę ciężej, bo już są znacznie dalej, ale mam nadzieję, że chociaż usłyszeli naszą płytę.

Moda na stoner była w Polsce przez pewien czas dość zauważalna, ale ostali się najlepsi i to tacy, o których w superlatywach piszą głównie zagraniczne media. W tym kawałku tortu od niedawna (przed pandemią) też masz swój udział. Nosi cię. A mówiłeś, że nie masz czasu po pracy...

Dobra, może trochę skłamałem, reszta ma pracę, ja gram w "Diablo 2" i co jakiś czas naprawię jakąś gitarę! Ale tak, nosi mnie, nie pamiętam, kiedy ostatnio miałem mniej niż trzy zespoły. Ma to swoje dobre i złe strony, ale gdybym miał mieć tylko jeden skład, to byłby on jakimś absurdalnym crossoverem, doomem z elementami kalifornijskiego punka, lepiej nie ryzykować...

Chainsword, materiały zespołu
Chainsword, materiały zespołu

Pandemia nie ostudziła aktywności? Chociaż, z drugiej strony, z Chainsword udało się wam zagrać koncert. Na takie wydarzenia online, z pełną produkcją, odważyło się dotąd małe grono polskich zespołów, a potencjał dla takich koncertów jest przecież spory.

Weedpecker nie przerwał prób w ogóle, bo szykowaliśmy się do nagrania płyty, a musieliśmy przejść przez siedem wersji każdego numeru zanim je nagraliśmy. Chainsword i Tankograd miały około miesiąca przerwy ze względów rodzinno-zdrowotnych, a potem większość z nas złapała Covid i też byliśmy wyjęci na dwa tygodnie każdy. Uważam, że wielu muzyków traktuje pandemię jako świetną wymówkę, żeby z czystym sumieniem nic nie robić. Koncerty online mają tę wadę, że są mało opłacalne - nie sprzeda się merchu, a organizacja wydarzenia jest droższa niż normalnego koncertu, bo poza klubem i realizacją trzeba opłacić też kogoś, kto zrobi streaming. Interesowaliśmy się tym trochę przed premierą, ale jako że wtedy nikt nie słyszał o Chainswordzie, to szanse na to, że taki koncert by się nam chociaż zwrócił, były żadne. Poszczęściło się nam, mam kolegę w lokalnym domu kultury, którego ekipa chciała ugościć coś innego niż kabarety i przyjemną muzykę "taką do posłuchania". Teraz knujemy własne streamy z sali, ale akurat ci, co się na tym choć trochę u nas znają, mają najwięcej pracy...

Braliście udział w streamach jako słuchacze? Niektórzy z dużych graczy nawet zrobili sobie trasy w poszczególnych miastach na świecie ze streamem w dany dzień, o określonej godzinie. Wydaje mi się, że można do tego podejść zdroworozsądkowo, jak Obituary, albo na całego jak Behemoth. Na tle wielu płatnych wydarzeń, które widziałem, tylko ten był prawdziwym widowiskiem.

Co by nie mówić o Nergalu, to on świetnie wie, jak zrobić show. Koncerty Behemotha to od dawna jest świetne widowisko wizualne, przez co taki stream ma znacznie więcej sensu. No i Behemoth ma fundusze, większość zespołów obecnie ledwo wiąże koniec z końcem. Inną kapelą, której stream by wyszedł pierwszorzędnie, jest Rammstein, ale oni w ogóle mało co grają. Nie wiem, czy zainteresowanie naszymi streamami będzie jakieś przytłaczające, mało u nas wybucha i ogniem zieje na scenie.

W dodatku nikt nie krzyczy "For the Emperor" - a przecież może! Debiut zbiera bardzo dobre recenzje i choć to naprawdę świeży temat, wychodzi na to, że pracujecie nad jego następcą?

Tak, mamy gotowe dwa numery, cztery rozgrzebane, tym razem Herr Hornad też doszedł do głosu, więc na drugiej płycie pojawią się trochę inne patenty. Nadal jednak rdzeniem będzie death metal w średnim tempie. Chociaż ostatnio pracujemy nad czymś, co niepokojąco przypomina "Blood Fire Death" Bathory... Gdzie jest mój plastikowy piłomiecz?

« Poprzednia
1
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Chainsword
jarema37 (wyślij pw), 2021-06-10 17:14:54 | odpowiedz | zgłoś
Tak fajnie to buja, ze mozna im wybaczyć kalki BT. Mnie w każdym razie kupili
re: Chainsword
Verghityax (wyślij pw), 2021-06-06 18:17:45 | odpowiedz | zgłoś
Najlepszy Bolt Thrower worship.

Materiały dotyczące zespołu

Na ile płyt CD powinna być wieża?