zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

wywiad: Cemetery Of Scream

14.08.2000  autorzy: Adam "kalisz" Kaliszewski, m00n

Wykonawca:  Marcin Piwowarczyk - Cemetery Of Scream (gitara)

Krakowskie Cemetery Of Scream to jedna z najbardziej oryginalnych grup na krajowej scenie metalowej. Niestety równie niedocenianych. Ostatnio stało się jednak coś, dzięki czemu być może wreszcie o krakowskich muzykach zrobi się głośno. Co to takiego? O tym już Marcin Piwowarczyk, gitarzysta zespołu.

strona: 1 z 1

rockmetal.pl: Poprzedni koncert Cemetery Of Scream, który widziałem, odbył się w warszawskim "Remoncie" ładnych pięć lat temu. Od tej pory jakoś o was cicho. Co jest przyczyną takiego stanu rzeczy?

Marcin: To było bardzo dawno temu. Zagraliśmy od tej pory trochę koncertów, w Sanoku, w Kielcach, czy Białymstoku. Więc nie jest tak źle, aczkolwiek mogłoby być lepiej. Teraz prawdopodobnie sytuacja koncertowa trochę się poprawi

Ale to jest kwestia braku propozycji od organizatorów, czy jakichś problemów zespołu?

Nie, to jest kwestia promocji tylko i wyłącznie.

No właśnie. wasze kolejne materiały są wydawane przez różne "dziwne" firmy, nic jeszcze nie ukazało się nakładem większej wytwórni...

Teoretycznie różne są opinie na ten temat, od niektórych ludzi słyszę, że nie ma problemów ze zdobyciem naszego materiału. Mam jednak nadzieję, że teraz, po podpisaniu kontraktu z Mystic Production wszystko będzie w najlepszym porządku, tak jak powinno być już od dawna. Z naszej strony wszystko funkcjonowało normalnie, a że były małe problemy...

Do promocji swoich materiałów jednak się przykładacie...

No, ja osobiście (śmiech). Mam nadzieję, że Michał Wardzała trochę nam teraz pomoże. Wcześniej do wszystkiego sami dochodziliśmy, nikt nam nie pomagał kompletnie, wszystko dzięki muzyce.

Jeśli o muzykę chodzi, dzisiaj zagraliście dość mocno jak na wasz styl.

Owszem, zagraliśmy cztery numery z nowego materiału, o tu mam promo dla was (wręcza kasetę - red.). Tak więc generalnie płyta będzie dalej mistyczna i dołująca, ale wyrazimy to w inny sposób, bardziej dynamicznie. Więcej rzeczy czadowych i skierowanych nieco w stronę orientu. Nasz nowy gitarzysta już w pełni brał udział w realizacji nowej płyty. Sprawdza się, jak widzieliście, całkiem nieźle.

Jednak wcześniej graliście bardziej doomowo.

Tak, ale nie można się trzymać cały czas jednej rzeczy. Uważam, że nadal jest to doom...

Z tym, że "Deeppression" było bardziej eksperymentalne, MCD "Fin de Siecle" to zupełnie inny klimat, spokojny, teraz znów chcecie grać ostrzej... Powrót do korzeni?

Są na płycie i numery spokojne, i czadowe. Płyta jest bardzo zróżnicowana i myślę, że przez to będzie się jej dobrze słuchało. Cały materiał ma taką dołującą otoczkę.

Czy cały materiał jest już gotowy?

Tak, cały. Premiera jest zaplanowana na październik. Przynajmniej w Polsce.

Na "Fin de Siecle" znalazł się cover Porcupine Tree ("Radioactive Toy" - red.) Wnioskuję, że bardzo lubicie ten zespół?

Tylko ja lubię (śmiech), nikt z zespołu go nie słucha i więcej nie słyszał. Pasował do koncepcji muzycznej i tekstowej, chyba się sprawdził.

wasza wersja jest dość spokojna.

Spokojna, choć trochę bardziej rockowa... Jak na zespół metalowy przystało.

Jakie były reakcje na ten cover?

Bardzo się spodobał. Jakby pośrednim skutkiem tych reakcji jest to, że Michał, szef Mystica, zażyczył sobie tego utworu jako bonusu na kompakcie z nowym materiałem.

O twoich zainteresowaniach muzycznych już trochę wiemy, powiedz w takim razie, czego słucha reszta zespołu?

Klimatów doom-metalowych typu My Dying Bride, The Gathering, ale też rzeczy nowoczesnych, Korna i takich tam...

Ojjj, ale nie idźcie w tym kierunku!

Nie, ja się przed tym bronię cały czas (śmiech). Nie lubię czegoś takiego.

Przed waszym występem na sali zrobiło się trochę pustawo. Czy to dlatego, że deathowa publiczność nie trawi takiej muzyki, czy może ludzie trochę o was zapomnieli?

Dzisiaj były same ostre kapele. Na początku ludzie trochę dziwnie zareagowali, ale potem zaczęli się bawić. Generalnie stylistycznie za bardzo chyba nie pasowaliśmy do zestawu, chociaż takie urozmaicenie chyba było wskazane. A że mało było o nas słychać... "Ekskluzywny" koncert (śmiech)... oczywiście żartuję. Chodzi o to, że ostatnio mało było wsparcia jakiegokolwiek. Szkoda, że nagłośnienie nie było troszkę lepsze. Nikt nie grał z klawiszami, dwa wokale to też problem dla akustyka. Ale koncert został bardzo dobrze zorganizowany i muszę podziękować Mariuszowi (Kmiołkowi - red.).

Wokale na nowym materiale też będą mocno zróżnicowane?

Oj tak, poszliśmy w stronę totalnego urozmaicenia wokali. Nadal zostaje growling, są też różne motywy na dwa, trzy, nawet cztery wokale, kobiece, ogólnie rozbudowane.

Kto jest głównym twórcą materiału na nowy album?

Różnie. Mamy w zespole sześć osób, ktoś przynosi pomysł, na którego podstawie powstaje cały utwór, kiedy indziej ktoś przynosi już gotowy zarys kawałka. Nowy gitarzysta bardzo wpłynął na rozwój naszej muzyki, ale wszyscy mają możliwości, żeby coś od siebie włożyć...

A skąd go wzięliście?

Paweł Góralczyk grał swego czasu w takim zespole, który się nazywał Helias, teraz już nie istnieje, grał trasę z Katem, z Turbo między innymi. To muzyk z dużym doświadczeniem, jego gra podniosła nasz poziom techniczny. Solówki przejął wszystkie.

Jak długo już z Wami gra?

Już dwa lata prawie. Na "Deeppression" miał już swój udział w tworzeniu muzyki. Jeszcze nie do końca, ale jednak. "Prelude To A Sentimental Journey" to już płyta z jego pełnym udziałem.

Bardzo lubicie eksperymenty z samym brzmieniem, prawda? Już na "Melancholy" znalazł się bonus, w którym perkusję przepuściliście przez różne dziwne efekty...

To była taka zabawa. Jako bonusik. Ale osobiście nie widzę w tym drogi dla naszej muzyki. Nie optowałbym raczej za takim podejściem w stronę nawet techno, jakieś kosmiczne, elektroniczne brzmienia, jestem raczej konserwatystą. Dalej bym się trzymał doomu tylko w troszkę zmienionej, nowej oprawie, tak jak to zrobiliśmy na nowej płycie.

Teksty. Czy nadal będziemy mieli do czynienia z mroczno-chłodno-dekadenckim klimatem?

Dokładnie (śmiech), aczkolwiek starsze teksty są bardziej metafizyczne, te są bardziej związane z życiem, bardziej konkretne, poruszające przyziemne sprawy, związane bezpośrednio z autopsją wokalisty i paru osób jeszcze. Nie filozoficzne, bardziej osobiste.

Czy to krakowskie pochodzenie sprawia, że wasza muzyka ma swój niepowtarzalny klimat?

Na pewno w jakiś sposób. Chociaż są krakowskie kapele typu Sceptic, które w ogóle nie grają w ten sposób. Ale na pewno to tak jest, że wisi jakieś natchnienie nad Krakowem i wpływa na co wrażliwszych mieszkańców tego miasta. Tyle przynajmniej mogę powiedzieć za siebie.

Nie brakowało u was nigdy melodyjnie grających grup, jak chociażby Atrophia Red Sun... Nie wiem, co się z nimi dzieje ostatnio...

Ćwiczą dalej (śmiech). Mają pewne problemy... Cold Passion przecież też było wydawane przez Mystic i też mają problemy ze składem, nie wiadomo czemu...

Widzisz na krakowskiej scenie jakąś nadzieję, nowy zespół, który może coś zrobić w najbliższym czasie?

Martwi mnie to, że polskie firmy przestały stawiać na polskie zespoły. Łatwiej jest kupić licencję i wydać tutaj małym nakładem sił, bez promocji, bo wiadomo, że jak kapela jest zachodnia, to ludzie inaczej na to patrzą. To jest cały problem i nie wiem kiedy to się zmieni. W tym momencie polskie wytwórnie chcą wydawać tylko zespoły o uznanej marce. Młode zespoły muszą mieć cierpliwość, grać i grać. Może ktoś zauważy je wreszcie...

Jak wspomniałeś, podpisaliście kontakt z Mystic Production. Czy w związku z tym zobaczymy was na jesiennym Mystic Festival?

Jeśli będzie, na pewno zagramy. Tak jest umowa podpisana, że gramy dużo koncertów. Na pewno będziemy tam jednym ze spokojniej grających zespołów, nietypowych, choć też chcemy zaprezentować sporą dawkę czadu... To znaczy umiarkowaną, bo nie można nudzić cały czas.

Są plany jakiejś trasy promującej nowy materiał?

Wszystko zależy od Michała. Myślę, że szykuje coś poważniejszego. Chciał Helloween ściągnąć do Polski, ale na razie się to nie udało.

A szanse na promocję materiału poza granicami kraju?

Mieliśmy podpisany kontrakt z niemiecką wytwórnią Serenades Records, jednak warunki, które oferowali nam nie odpowiadały i w tym momencie Michał zajmuje się załatwianiem kontraktu na Zachodzie z lepszymi firmami trochę. Co z tego wyjdzie, zobaczymy, myślę, że niedługo powinno już być wiadomo.

Co myślisz o Internecie? Czy to zagrożenie, czy szansa?

Wszystko jest zagrożeniem i szansą, zależy od korzystania z tego. Umiejętne korzystanie z Internetu na pewno jest pomocą. Wszystko musi być umiarkowane...

Sam korzystasz?

Korzystam w tym momencie. Ale nie w nadmiarze. Tylko w miarę potrzeb. Zespół ma swoją stronę (cemetery.of.scream.of.pl), są tam pewne błędy, bo istnieje dopiero od zeszłego tygodnia. Mamy też dwie nieoficjalne strony, są tam do nich linki. Jedna jest rosyjska, z Syberii... Przypadkiem się o tym dowiedziałem i to nas skłoniło, żeby zrobić własną.

W jakie dziwne miejsca dotarła jeszcze wasza muzyka? Dostałeś na przykład list z Wenezueli?

Jeszcze jakiś rok temu bardzo dużo listów przychodziło z Ameryki Południowej, z Brazylii, Meksyku... Z Wenezueli akurat nie pamiętam, ale z Kostaryki się zdarzały (śmiech).

A Japonia? Oni tam lubią muzykę często bardzo odległą od mainstreamu?

Japonia nie, aczkolwiek mamy zamiar zaatakować japoński rynek... Z tym, że Japończycy wolą ostrzejszą muzykę, młóckę...

Bardzo serdeczne dzięki za rozmowę. Możesz jeszcze coś dodać...

To może ja powiem to, co jest napisane na naszej ulotce: "Wszystkie dni są jak płatki śniegu, lecz tylko pośród chłodu spoczywa wieczna cisza"...

« Poprzednia
1
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

Na ile płyt CD powinna być wieża?