- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Blaze Bayley
Wykonawca: | Blaze Bayley - Blaze Bayley (wokal) |
strona: 2 z 4
Blaze Bayley, Lublin 29.03.2013, fot. Robert Rojewski
Czy pamiętasz jeszcze pierwszy koncert, jaki zagrałeś w swoim życiu?
Tak, mój debiut sceniczny z Wolfsbane odbył się w klubie robotniczym "Enots" w Lichfield. Następnego dnia zorganizowaliśmy występ w "Tamworth Arts Centre" i to był nasz właściwy chrzest bojowy.
Choć poświęcasz się głównie karierze solowej, w 2010 roku dokonałeś reaktywacji swojego starego zespołu, Wolfsbane. Dlaczego postanowiliście powrócić po tylu latach?
Nie powróciliśmy w pełnym tego słowa znaczeniu, gdyż nie działamy już tak intensywnie, jak za dawnych lat. A zrobiliśmy to tylko dlatego, że sprawia nam to radochę i lubimy swoje towarzystwo - zebraliśmy się w oryginalnym składzie, inaczej nie miałoby to sensu. Nie odczuwamy żadnej związanej z tym presji, bo nic nikomu nie musimy udowadniać.
Poprzednia część twojej przygody z Wolfsbane trwała do 1994 roku, kiedy to dołączyłeś do Iron Maiden, największej grupy z nurtu New Wave of British Heavy Metal. Czy ty sam postrzegasz się jako przedstawiciel tego podgatunku?
Nie, nie bardzo. Jestem po prostu przedstawicielem brytyjskiego heavy metalu. Cały ten ruch powstał jeszcze zanim rozpocząłem swoją karierę muzyczną. Mimo to chodziłem na koncerty takich kapel, jak Saxon, Diamond Head i Def Leppard, więc można powiedzieć, że byłem częścią sceny jako fan.
Czy to właśnie wspomniane zespoły zainspirowały cię do tego, by stanąć za mikrofonem?
Trochę tak, ale przede wszystkim zrobił to Ronnie James Dio. Przyszedłem na jego koncert w hali "Odeon" w Birmingham, kiedy promował płytę "Holy Diver". W momencie, gdy usłyszałem, jak śpiewa "Children of the Sea", poczułem że coś się zmieniło. Wiedziałem, że też chcę to robić. W tamtym okresie sporo myślałem o swoim życiu i o tym, czym chciałbym się zajmować w przyszłości. Doszedłem do wniosku, że nic nie stoi na przeszkodzie, by spróbować.
Udało ci się potem spotkać Ronniego Dio osobiście?
Tak, kilka razy. Był stuprocentowym dżentelmenem i cudownym człowiekiem. Ludzie często mówią, że lepiej jest nigdy nie poznać swoich bohaterów, lecz w przypadku Ronniego nie było mowy o rozczarowaniu.
Czego jeszcze słuchałeś w młodości?
Od dzieciństwa fascynowałem się AC/DC. Poza tym Van Halen, Iron Maiden, Motorhead... Zespoły punkowe rosły wówczas w siłę i one także miały na mnie wpływ, zwłaszcza The Sex Pistols i The Damned. Myślę, że te punkowe podejście i energia pozostały we mnie przez te wszystkie lata.