zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

wywiad: Behemoth

19.06.1999  autor: Łukasz Jaszak

Wykonawca:  Nergal - Behemoth

strona: 1 z 1

Wiele, powtarzam, wiele kontrowersji narosło ostatnimi czasy wokół zespołu Behemoth, a w szczególności wkoło osoby ich lidera Darskiego Adama a.k.a. Nergal. Nowa, doskonała płyta "Pandemonic Incantations" zagrana jakgdyby w nieco innym już stylui, przysporzyła Nergalowi i spółce masę zarówno wielbicieli jak i wrogów. Wywiady w oficjalnej prasie (Brum, Tylko Rock, Terrorizer...) oraz trasy koncertowe z największymi black i death metalu nie są tym, co zazdrosna konkurencja lubi najbardziej. Przede wszystkim jednak ciekawiło nas, dlaczego Nergal tak stroni od kontaktów z prasą podziemną...

Hm, to prawda, że nie przepadam za robieniem wywiadów do niskonakładowych pism, których zasięg jest bardzo ograniczony. Wiesz, jest jednak kilka pism, które pozostając w kanonach stricte undergroundowych mają pewien elitarny charakter, swego rodzaju przebojowość, którą zdecydowanie się wybijają ponad przeciętność. Dlaczego tak chętnie udzielam wywiadów dla dużych magazynów, niejednokrotnie nawet nie o profilu metalowym? Przede wszystkim dlatego, że dążę do rzeczy spektakularnych, dużych, które, zwłaszcza jeśli chodzi o Behemoth, mają odbijać się głośnym echem... Po drugie robiąc wywiad do typowo podziemnego pisma, czyta go zaledwie kilkadziesiąt osób lub czasem trochę więcej, jednak zdecydowana ich większość doskonale wie, co to jest Behemoth i zna moje zdanie na wiele tematów. Dlaczego miałbym tłumaczyć pewne rzeczy ludziom, którzy słyszeli/czytali moje słowa tak wiele razy. Sztuką jest dotrzeć do tych, którzy o black metalu nie mają żadnego pojęcia. Hm, taaaaa, wiem, teraz zapewne zapytasz mnie, co z pierwotną ideą tego gatunku, gdzie elitaryzm itp. Cóż, black metal nie jest już dzisiaj tematem tabu, a odpowiedni ludzie/media zrobiły już swoje, aby go totalnie spopularyzować, więc nie widzę sensu, aby czymkolwiek się przejmować. Poza tym dobra reklama zapewni nam większą sprzedawalność naszych albumów, co sprowadza się do czynienia pozycji zespołu większej i stabilniejszej oraz zwielokrotnia ilość fanów czarnego rocka... Oczywiście tylko wtedy, gdy nasza muzyka ich przekona... Ponadto o czym wspomniałem, ostatnie półtora roku to okres zdecydowanej absencji Behemoth na rynku... Nie udzielałem prawie żadnych wywiadów, w ogóle niewiele robiliśmy, gdyż byliśmy totalnie zaabsorbowani pracą nad trzecim albumem. 1997 to kompletnie beznadziejny rok zarówno dla mnie, jako osoby prywatnej, a także dla Behemoth. Poza tym, że w kwietniu zagraliśmy 10 koncertów w Niemczech i Niderlandach wraz z Desaster oraz Svartsyn, nie miałem zbyt wielu powodów do entuzjazmu... Dzisiaj sytuacja wygląda zupełnie inaczej, dlatego też rozmawiam dzisiaj z Tobą. Swoją drogą to jestem całkiem zadowolony z tego wywiadu, gdyż Sadistic to niezłe pismo...

Przejdźmy może do spraw znacznie bardziej w tej chwili dla nas istotnych. Mówię tu oczywiście o długo już oczekiwanym trzecim albumie Behemoth, który lada dzień ujrzy światło dzienne. Zechciej przybliżyć nam nieco jego zawartość i narobić nieco smaku tym, którzy nie mieli przyjemności słyszeć jeszcze "Pandemonic Incantations", a których niecierpliwość wystawiona została na tak bolesną próbę.

He, he, ty miałeś tę przyjemność, co? Cóż, trzeci album Behemoth jest na pewno najlepszym jaki zrobiliśmy. Tak, wiem, każdy muzyk zawsze tak mówi o swoim ostatnim dziele, jednak nic nie poradzę na to, że zupełnie szczerze tak sądzę. Ha, znając tych twardogłowych black metalowców, prawdopodobnie za największe osiągnięcia mojego zespołu uznają nasze demówki albo coś jeszcze innego, co brzmi chujowo i jest nieprofesjonalnie wydane, taki to już urok tego undergroundu... Ja jednak pozostanę przy swojej opinii. Dodam także, że jest to zdecydowanie najbardziej intensywny kawałek metalu, jaki do tej pory udało nam się stworzyć. Może przez to, że jest bardziej przemyślany, techniczny, wyda on się komuś mniej spontaniczny, "wypompowany", pozbawiony tego młodzieńczego ducha rebelii... nie wiem. Dla mnie "Pandemonic Incantations" posiada ogromną ilość experymentów, rzeczy nowych, z którymi jako zespół zetknęliśmy się po raz pierwszy. Uważam, że pomimo faktu, iż jest to materiał wybitnie black metalowy, zawiera pewne pierwiastki innych gatunków metalu, jak choćby death metalu, thrashu czy też klasycznego heavy. Jest to jednak tylko moja opinia. To, co rzuca się w uszy już w pierwszych taktach, to całkowite odcięcie się od retro thrashowych wpływów, które dominowały na poprzednim wydawnictwie. Tym razem podeszliśmy do nowych utworów zdecydowanie progresywnie i tą też ideą na pewno będziemy się kierować przy kolejnych produkcjach. Tak też znajdziesz tutaj dużo nowoczesnych rozwiązań, dość nietypowych dla utartych black metalowych schematów, jednak to właśnie one posuwają muzykę do przodu... jeśli wymienić, że jest tam nieco więcej partii syntezatora, kilka gitary akustycznej, wiele wokalnych smaczków, gitarowych solówek czy wreszcie arcyinteresującej sekcji Inferna, to nie jestem pewien, czy zabrzmi to dość przekonywująco. Nie wiem nawet, czy jest to materiał oryginalny i szczerze mówiąc nie wiele się nad tym zastanawiałem. Jednak cały czas jestem przekonany o tym, że potrafimy tak zaaranżować muzykę, aby zabrzmiała ona interesująco i świeżo...

Na miejsce jego realizacji wybrałeś olsztyńskie studio Selani, stosunkowo popularne ostatnimi czasy. Czy do podjęcia tej decyzji skłoniły cię udane efekty pracy w postaci ostatnich produkcji Vader i Christ Agony? Jak sam zresztą oceniasz warunki tego miejsca i ogólny przebieg sesji nagraniowej? Czy "Pandemonic Incantations" jest dokładnie tym, co w pełni cię satysfakcjonuje?

Tak, w pewnym sensie kierowałem się tutaj tym, jak wypadły na swoich ostatnich albumach Vader oraz Christ Agony, no i oczywiście odbierałem je bardzo pozytywnie. Chociaż tak naprawdę to dopiero cover Vader na składance "W hołdzie Kat" przekonał mnie, co do jakości tego studia... Sam zobacz, wszystkie zespoły z tej płyty brzmią znacznie gorzej niż "Oracle", mają w sobie znacznie mniej dynamiki, tymczasem Vader swym brzmieniem zdystansował dosłownie wszystkich, włączając wyśmienitą interpretację Luciferion. Warunki studia są naprawdę bardzo dobre... może przy pierwszej konfrontacji wygląd wewnętrzny tego pomieszczenia może nieco odstraszać, jednak wszystkie obawy odchodzą w momencie rozpoczętej współpracy z realizatorem, Andrzejem. Widzisz, jest to druga niesamowicie istotna sprawa. Realizator. W tym wypadku trudno wyobrazić sobie kogoś innego. Może nie jest on fanem black metalu, ale z całą pewnością wie, jak zrealizować dobry metalowy album, ponadto pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że Andrzej ma słuch niemalże absolutny, co pozwala na weryfikację wielu błędów... Pomimo wielu superlatyw, które tutaj padły z moich ust, nie jestem w 100% zadowolony z efektu końcowego... Owszem, uważam, że album jest nagrany poprawnie, ale wiem, że w przyszłości będziemy szukać nowego, nieco potężniejszego brzmienia... Z kolejnym albumem będziemy dysponować znacznie większym budżetem, więc myślę, że uzyskamy nie tylko bardzo dobre brzmienie, ale brzmienie na poziomie światowym... Do tego będę dążył.

Trójka to dość symboliczna liczba. Trzeci album również uważany jest za ten przełomowy. Czy też w związku z tym odczuwasz jakąś szczególną odpowiedzialność, czy też raczej wzmożone wymagania audiencji, które z każdym kolejnym wydawnictwem niebywale rosną?

Tak, jest to zdecydowanie bardzo ważny album, dlatego pod każdym względem chcieliśmy, aby był bardzo profesjonalny, gdyż to właśnie "Pandemonic Incantations" będzie tym, który wprowadzi nas do kolejnego etapu. Myślę, że zmieniło się bardzo wiele, zbyt wiele, aby uznać nową płytę za po prostu kolejny krążek. Zabrzmi to jak paradoks, jednak traktuję go jako drugi debiut, zupełnie nowy początek na drodze ku uwiecznianiu swej sztuki... Nie znaczy to jednak, że zupełnie odcinamy się od przeszłości, jednak traktujemy przeszłość jako pewien rozdział, który wraz z nagraniem tej płyty zostaje zamknięty... Dopiero teraz zamierzamy porządnie przypierdolić! Przeszłość nigdy nie będzie tak duża i chwalebna jak to, co nas czeka w przyszłości, w to głęboko wierzę... Pytasz o to, czy czuję jakąś presję, związaną z wymaganiami naszej publiczności. Cóż, chyba nie skłamię, jeśli powiem, że przede wszystkim chcę zaspokoić własne aspiracje. Chciałem nagrać album, będący swego rodzaju podsumowaniem naszej dotychczasowej działalności, a jednocześnie będzie bardzo dobry i na tyle zdystansuje przeszłość, że pozwoli nam na poważne podboje w przyszłości... Chcę nim ugruntować naszą pozycję na scenie krajowej i po raz kolejny udowodnić, kto tutaj rządzi... nie zapominamy oczywiście o scenie zagranicznej i powiem ci, że już teraz, tuż przed premierą miałem okazję czytać i słyszeć wiele opinii, które pozwalają mi czuć się naprawdę dumnym z faktu wydania tej płyty. Widzisz, często podkreślałem to, że niewiele mnie interesuje opinia innych... Cóż, na pewno tak jest, jednak jestem w stanie przyjąć każdą konstruktywną krytykę pod adresem swoim oraz mojej twórczości pod warunkiem, że pochodzi ona z ust ludzi kompetentnych i zarazem szczerych... Podsumowując tę wypowiedź: "Pandemonic Incantations" to nowy skład, nowe utwory, świeże pomysły i niesamowicie wielki potencjał na przyszłość. To nowe cele, nowe nadzieje, nowa wojna... Nowa broń w ręku ANTYCHRYSTA!

Wiem, że na promocję tego albumu planowana jest także pierwsza krajowa trasa koncertowa zespołu. Z poprzedniej, jak pamiętam, do skutku doszło jedynie kilka pojedyńczych koncertów. Zechciałbyś przybliżyć kiedy, gdzie i z kim bedzię można was zobaczyć?

Myślę, że nie ma sensu rozwodzić się na temat tych wszystkich szwindli, związanych z rzekomą trasą w zeszłym roku... To prawda, że zagraliśmy kilka z tych koncertów, jednak wolałbym zapomnieć o tym całym nieporozumieniu... Na dzień dzisiejszy pewne są koncerty z Limbonic Art, bodajże dwa, które mają odbyć się na przełomie marca '98 i w związku z tym wydarzeniem czuję dość duży entuzjazm, ale także wielką odpowiedzialność, leżącą na naszych barkach... Wiesz, nowy skład, ogromna przerwa od ostatnich występów, a tutaj niezwykle prestiżowa sprawa... Jednak wciąż ciężko mi zrozumieć, dlaczego to właśnie jacyś norwescy debiutanci mają być gwiazdą wieczoru? Nie wiem, poczekamy i zobaczymy, jak to wszystko się uda... Poza tym jest planowanych parę innych koncertów także w marcu, jednak nie chciałbym zapeszyć. Nie jestem po prostu do końca przekonany o kompetentności osoby, która jest za nie odpowiedzialna... Jeśli przyjdzie nam jednak zagrać tę serię koncertów, to nie będzie to na pewno nic większego, żadnej trasy... Polska jeszcze nie dorosła do poziomu organizowania profesjonalnych tras, więc skończmy ten temat.

Nie sposób pominąć także kilku ostatnich miesięcy działalności zespołu i wszystich zaistniałych w tym czasie zmian, mówię tu o diametralnej zmianie, a właściwie zmianach na linii Behemoth - Damnation. Dlaczego Les opuścił szeregi tego pierwszego, a zarówno ty jak i Inferno drugiego z wymienionych. Czy tak silne powiązania personalne uniemożliwiły sprawne funkcjonowanie obu zespołów?

W pewnym sensie na pewno tak. Myślę, że gdzieś w pierwszej dekadzie zeszłego roku powstała w głowie Lesa wizja daleko idących zmian, które miałyby przerwać okres stagnacji Damnation. Wrócił Wawrzyn oraz Arthur, którzy w pewnym momencie opuścili zespół i to oczywiście wiązało się z usunięciem Inferna. Zresztą ku mojej uciesze, gdyż jest on wyjątkowym instrumentalistą i w chwili obecnej nasz duet jest kurewsko skuteczny. Les zrezygnował z pracy w Behemoth, ażeby totalnie skupić się na pracy w swym macierzystym zespole, poza tym ma on także inne obowiazki... Do Behemoth został dokooptowany nowy członek, a jest nim Mefisto. Bardzo sympatyczna, a jednocześnie dziwna persona. Ma on niezwykle ortodoksyjne podejście do tworzonej przez nas muzyki, jak też do muzyki w ogóle i, o ile dobrze się orientuję, w orbicie jego największych zainteresowań jest death metal, ale ten z najgłębszego undergroundu... Hm, sądzę, że jest to dość ekscentryczna osobowością, wyalienowana i pogrążona w mizantropijnej rzeczywistości swego świata. Jednak jego bezgraniczne oddanie muzyce oraz zespołowi, czyni go w moich oczach bardzo wartościową osobą... Jestem przekonany, że obydwa zespoły bardzo skorzystają na tych zmianach i będą mogły wydajniej korzystać ze swojego czasu...

W ogóle sprawiasz wrażenie osoby dość kapryśnej i niezadowolonej, szczególnie jeśli chodzi o dobór współpracowników. Sam przyznasz, że przez szeregi Behemoth przewinęło się dość sporo osób, żadna z nich na stałe jednak się nie zaklimatyzowała. Czy obecny skład jest już tym optymalnym?

Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. W międzyczasie może się zmienić wiele rzeczy, które różnie wpływają na stan zespołu... Nie chcę tutaj wymieniać wszystkich czynników, które rzeczywiście wpływają na te zmiany, gdyż zabrałoby to zbyt wiele miejsca... Nie wiem, czy jestem kapryśny, wiem natomiast, że jestem wymagający. W zespole Behemoth panuje aktualnie bardzo zdyscyplinowana atmosfera, natomiast w okresie wzmożonej działalności koncertowej ta dyscyplina wzrasta... Hm, być może fakt, że wymagam zbyt wiele, powoduje u ludzi zniechęcenie, ponoć nie jestem najłatwiejszą osobą do współpracy, jednak trudno jest mi oceniać samego siebie. Znam jednak doskonale swój cel i będę do niego konsekwentnie dążył... Szczerze mówiąc, jestem zmęczony tymi ciągłymi roszadami w składzie, ponadto obecny skład wydaje mi się bardzo komfortowy, więc życzyłbym sobie, aby współpraca trwała naprawdę długo... he... (Twoje życzenie nie było dla nich rozkazem, hehe. Obecnie Behemoth to ponownie Nergal, Les i Inferno, co udowadnia, że wywiad ten jest starszy niż się spodziewałem - red.) Jednak nikt nie potrafi przewidzieć tego, co zrobię w przyszłości, tak już chyba pozostanie.

Najdłużej jednak współpracowałeś z Baalem, wielu sądziło, że bez niego ten zespół nie może istnieć?

Tak, Baal był członkiem Behemoth przez bardzo długi okres, ale fakt, że zespół istnieje bez niego i ma się dobrze wybitnie dowodzi tego, że może się obyć bez niego. Nie pamiętam dokładnie o co poszło... Myślę, że głównym powodem naszego rozstania było zmęczenie jego osobą, oczywiście było to odwzajemnione.

Zarówno najnowszy album "Pandemonic Incantations", jak i dwa ostatnie wydawnictwa zespołu, wydany został przez niemiecką Solistitium Records. Jak z perspektywy czasu oceniasz tę współpracę, jak długo jeszcze zamierzasz ją kontynuować?

Nie wiem jeszcze, czy będziemy przedłużać kontrakt z Niemcem. Prawdę mówiąc nie zrobił on wiele dla naszego drugiego albumu, poza zorganizowaniem trasy i obecnością tego krążka w ważniejszych dystrybucjach. To jednak wciąż za mało dla Behemoth... Dzisiaj sytuacja wygląda dużo lepiej. Solistitium Records chyba zrozumiało swoje błędy przeszłości i już przy promocji trzeciego krążka widzę i co najważniejsze doświadczam wielu zmian na lepsze. Wreszcie zaistniejemy na poważnie w dużych europejskich magazynach. To tyczy się zarówno reklamy w prasie jak i wywiadów... Płyta ujrzy światło dzienne za kilka dni, a ja zdążyłem udzielić kilka wywiadów do bardzo poważnych zachodnich pism, jak choćby niemiecki Deftone, Orkus, holenderski Aardschock, za kilka tygodni mam umówione rozmowy telefoniczne z angielskim Terrorizer oraz niemieckim Ablaze. W maju prawdopodobnie zagramy dwa lub trzy koncerty w Niemczech, promujące nową płytę. To będzie taka zajawka dużej trasy, którą planujemy na drugą połowę tego roku... Szykują się ponadto licencje tego albumu w Słowacji, przez Osiris Prod. oraz w Stanach... Hm, więc, jeśli te wszystkie plany zostaną solidnie przez firmę zrealizowane, zbuduje to bardzo mocny grunt dla naszej pozycji w Europie... Jak do tej pory wszystkie plany były skrzętnie wykonywane, więc jestem najlepszej myśli.

Kto w tej chwili reprezentuje interesy zespołu na Polskę?

Teoretycznie Vox Mortiis Rec. choć po ostatnich roszadach wewnętrznych tej firmy, wiele się zmieniło na lepsze... Naprawdę, bardzo niespodziewanie zajęli się solidnie promocją płyty w kraju. Album sprzedaje się znakomicie, więc mam nadzieję, że odbije się to korzystnie na dalszej współpracy i jeszcze większym wkładzie tej firmy w promocję zespołu. Już dzisiaj mogę oznajmić, że w połowie maja ruszamy na mini tour po Polsce wraz z Hate. Będziemy grali do połowy czerwca, co każdy weekend w wielu miastach w kraju, więc wyczekujcie tego...

A jak z perspektywy czasu oceniasz współpracę z Tomkiem Krajewskim?

Dobrze, to były fajne czasy, nieco beztroskie... W ogóle scena wyglądała wtedy dużo inaczej. Jednak Tomasz nie okazał się najuczciwszym wydawcą... Nie chcę prać brudów publicznie, jednak faktem jest, że wisi nam kasę za pierwszą płytę i mimo to nie kwapi się, aby skontaktować się ze mną lub z Baalem... Nie wiem, może się obraził??? Może zarobił na nas za mało cashu? Naprawdę nie wiem...

Nie popełnię chyba błędu, nazywając muzykę Behemoth stosunkowo konserwatywną? Co dziwne, twoje fascynacje muzyczne dalekie są jednak od typowych standardów gatunku? Nieprawdaż?

Wiesz, to czego słucham prywatnie nie musi mieć wpływu na muzykę, którą wykonuję... Dzisiaj jestem otwarty niemal na wszystko, co może dostarczyć mi określonych emocji i w pewnym sensie także zainspirować, jednak wcale nie musi to być słyszalne w utworach, które piszę... Rzeczy, które ostatnio niezwykle mnie fascynują to np.: Tangerine Dream, Pink Floyd, King Crimson, Faith No More, Marillion, Marilyn Manson i wiele innych, nie mających nic wspólnego z metalem. Oprócz tego uwielbiam klasyczny heavy metal, power czy thrashdeath... Nie ma dzisiaj dla moich uszu wielkich barier, których nie mógłbym przeskoczyć. Ostatni album Depeche Mode "Ultra" jest w/g mnie doskonały i pamiętam okres, kiedy słuchałem go bez przerwy przez wiele tygodni... He, he, tak, mnie też by to przeraziło, gdybyś mi to powiedział np. dwa lata temu. Oczywiście cały czas jestem wielkim fanem bezwzględnej brutalności i tak też faworyci ostatnich miesięcy to Deicide "Serpents of the light", Mayhem "Wolf's lair abyss", debiut Keep Of Kalessin, Emperor, Vader, no i oczywiście nowy Behemoth, he, he... Uważam jednak, że moja otwartość na różne gatunki muzyczne bardzo dobrze wpływa na stuff, który sam tworzę. Być może nie odczujesz w nim bezpośredniego wpływu wyżej wymienionych, mimo to uważam słuchanie tego typu rzeczy za niezwykle rozwojowe i pozytywne (No, nie żebym miał coś na przeciwko, ale jakbyś zaczął czerpać inspiracje muzyczne od Marilyn Manson to Behemoth miałby przejebane na wszystkich odpustach, hehe - red.). Hm, co do konserwatywności muzyki Behemoth, to do końca bym się z Tobą nie zgodził. Sądzę, że nowa płyta udowadnia, że jednak idziemy z duchem czasu i to jest to, co chcę czynić z moją muzyką. Nie chcę stać w miejscu i powtarzać cały czas tych samych pomysłów, nagrywać płyty z typowym brudnym black metalowym brzmieniem itp. Behemoth cały czas jest zespołem black metalowym, może nawet bardziej niż kiedykolwiek, jako że moja świadomość grania tej muzyki, silnie ewoluująca, sięgnęła naprawdę dojrzałego stadium. Dzisiaj chcę, aby wszystko co robię było bardzo profesjonalne, nie przypominające tej amatorszczyzny sprzed lat... Nie chcę być identyfikowany z tą podupadłą, zdeklasowaną, tzw. black metalową sceną. Behemoth to jednostka elitarna, stawiająca na jakość sztuki przez siebie tworzonej... Daleko wybijająca się poza ramy standardów. To moja opinia.

Nie ukrywam, że dość trudno odnieść twe dzisiejsze słowa do tego, co zwykłeś mawiać kiedyś. Dlatego też wielu twierdzi, że podążasz za modą?

Tak? W takim razie chciałbym usłyszeć definicję mody? Co to jest? W czym objawia się moje podążanie za modą? He? Jeśli ci idioci mają na myśli rozwój zespołu, to owszem jestem pierdolonym, modnym skurwysynem... He, he, dlaczego? Bo się rozwijam, w przeciwieństwie do całej tej bezpłodnej masy! Konkludując, tylko kompletny idiota może uważać nas za zespół modny... Jesteśmy jednym z najstarszych polskich zespołów black metal, istniejemy blisko siedem lat, ciężko pracowaliśmy nad swoją pozycją... być może ci imbecyle nie mogą znieść faktu, że na tym nie poprzestajemy i stale rośniemy w siłę... Ale cóż, każdy ma prawo do własnej opinii, jak też do bycia kretynem. To tyle.

Jak wogóle odnosisz się do tworzonej przez siebie muzyki? Czy uważasz ją za sztukę, swoisty wyraz buntu, czy może najzwyklejszą formę samorealizacji?

Myślę, że w dużej części wyraziłem swoje zdanie na jej temat w poprzedniej odpowiedzi. W ramach dopowiedzenia mogę dodać, że jestem niezwykle dumny z tego, do czego doszedłem z tym zespołem przez siedem lat jego działalności na scenie. Oczywiście, tak jak wspomniałem na początku, przeszłość nigdy nie będzie większa niż przyszłość, która nas czeka i to jest w głównej mierze motywacją do dalszej pracy nad sobą, do dalszego rozwoju... Oczywiście, muzyka jest dla mnie formą samorealizacji, ale czy najzwyklejszą? Powiedziałbym raczej najbardziej niezwykłą, wyjątkową, wręcz magiczną. Nie jest możliwe naprawdę szczere opisanie uczuć, które towarzyszą mi podczas komponowania, pisania tekstów, pracy w studio, czy też grania na scenie... Prawdopodobnie nie byłoby to możliwe w żadnych śmiertelnym języku. Czym jest wobec tego muzyka w moim życiu?... Niemalże wszystkim. Sensem istnienia, uzewnętrznieniem mojego ducha, samorealizacją, buntem, wojną, miłością... Myślę, że znalazłbym w tym miejscu jeszcze wiele synonimów, emocji, uczuć, które utrzymują mnie żywym i całkiem szczęśliwym człowiekiem (!?)...

Domyślam się, że w sferze twoich pragnień leży również możliwość utrzymywania się z muzyki. Jak daleki jesteś od spełnienia tego marzenia?

Zapewniam cię, że końca tego spełnienia na pewno nie widać. Nie mówię, że nie dostajemy pieniędzy np. ze sprzedaży płyt, owszem i są to często dość spore sumy, jednak wciąż małe, aby zapewnić sobie jakikolwiek byt. Myślę, że zawód muzyka, jak każdy inny o profilu artystycznym, nigdy nie zapewni człowiekowi stuprocentowej pewności... Pieniądze owszem, pojawiają się, ale niejednokrotnie jest ich brak nawet przez bardzo długi okres... Nie wierzę w realizację tego marzenia, mam do tego bardzo trzeźwe podejście. Nie jest to także głównym celem tworzenia przeze mnie muzyki, więc prawdopodobnie jeszcze długo będę się nią zajmował.

Swego czasu wspomniałeś o planach nakręcenia teledysku. Czy wydanie nowego albumu przyniesie realizację również i tego przedsięwzięcia?

Nie jestem w stanie jednoznacznie odpowiedzieć na twoje pytanie, gdyż mógłbym zapeszyć. Owszem, istnieją pewne plany i być może już przy okazji najbliższych koncertów uda nam się zmontować coś profesjonalnego, jednak będzie to najprawdopodobniej właśnie clip z koncertu... Wciąż jednak brakuje jakichkolwiek konkretów w tej sprawie.

Nie da się ukryć, że Behemoth nie stanowi jedynej istoty twojego życia. Czym zajmujesz się na codzień, całkiem prywatnie, nie jako Nergal, lecz Adam Darski?

Jest wiele rzeczy w ziemskiej egzystencji, które absorbują mnie mniej lub bardziej... Oczywiście Behemoth jest zdecydowanie najbardziej priorytetową sprawą i to właśnie zespołowi poświęcam najwięcej czasu. Nie chodzi mi tutaj nawet o komponowanie, czy też odpowiadanie na korespondencję. Istnieje ponadto cała masa innych zajęć, dzięki którym zespół może dobrze funkcjonować, jak np. wszelkie plany koncertowe i ich realizacja, szeroko pojęta promocja, związana z planami wydawniczymi, próby, ciągłe telefony, rozmowy z różnymi ludźmi... Będąc jednocześnie liderem zespołu, jestem także własnym managerem, stąd mnogość tych obowiązków. Kilkanaście godzin w tygodniu spędzam na Uniwersytecie Gdańskim, gdzie studiuję historię... Ponadto dbam o kulturę fizyczną i podchodzę do tego dość rygorystycznie... Nie muszę dodawać, że kilka godzin tygodniowo intensywnego treningu daje ogromną satysfakcję. Ostatnio, dość skromnie na razie, pisuję do jednego z metalowych pism muzycznych w kraju... Zobaczymy, co z tej współpracy wyniknie. Oczywiście, kiedy nie brakuje środka oraz ochoty, lubię się dobrze zabawić przy dobrej wódce i miłym żeńskim towarzystwie... ale, nie wydaje mi się interesującym rozwijać ten temat na łamach muzycznego magazynu... (Tak, lepiej pokazywać mi kształty Salmy Hayek w zaciszu swego mieszkania, nie wątpię, hehe - Jashackh)

Twój ideał kobiety? (patrz wyżej, hehe - Jash)

Hm,... nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Spotkałem w życiu wiele wspaniałych istot, jednak nie jestem w stanie udzielić krótkiej oraz treściwej odpowiedzi na to pytanie... Myślę, że kiedy pojawi się taka kobieta w moim życiu, będę w stanie to zrobić, ale teraz... cóż, uważam, że oprócz cech zewnętrznych, które są dla mnie równie istotne jak to, co dana kobieta myśli... jest silną osobowością. Osoby posiadające tę cechę darzę wielkim szacunkiem i sądzę, że z pewnością jedną z głównych cech kobiety idealnej, musiałaby być koniecznie właśnie tą...

Jak oceniasz krajową scenę metalową?

Raczej niewysoko... dużo zespołów, ale brakuje treści. Scena black metalowa jest tak denna i pozerska, że w sumie jej nie ma. Dość silny wydaje się uderground death metalowy... tam istnieje naprawdę dużo kurewsko dobrych metalowych aktów. Słyszałeś Yattering z Trójmiasta... oni kurwa rządzą! Hej, niech ktoś im wyda płytę... to jest fenomenalny zespół!!

Udzielałeś się także w December's Fire...

Tak, to też był fajny okres, nieco eksperymentowania z gardłem... Piotr miał bardzo ciekawe pomysły i myślę, że razem zrobiliśmy coś bardzo fajnego... szkoda, że ostatnio zaniedbał interesy December's Fire...

Cóż, to właściwie chyba wszystko, dziękuję ci za twój czas i życzę powodzenia w realizacji najśmielszych planów. Czym zaszokujesz nas na koniec?

Taaa... dzięki za nieszablonowy wywiad i okazję do wypowiedzenia się... Podsumowując ostatni okres działalności Behemoth, chciałbym silnie podkreślić, że mamy się naprawdę dobrze i ciężko pracujemy nad koncertowym setem, już w nowym składzie. Nowy album powinien być dostępny w momencie, kiedy ten wywiad jest czytany i mam głęboką nadzieję, że fani sztuki extremalnej nie zawiodą się na "Pandemonic Incantations". Wierzę ponadto, że cała masa malkontentów i próżnych głupców zostanie porażona diabelską siłą bijącą z tego krążka! Być może w najbliższej przyszłości będzie wam dane ujrzeć Behemoth na scenie, dlatego otwórzcie swe dusze na kurewsko piekielne uniesienie podczas naszych sztuk... BE THE HAMMER OF APOCALYPSE! The coscious are, but proud sons of the morning star!

Powyższy wywiad pochodzi z ósmego numeru "Sadistic hatezine".

« Poprzednia
1
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

Na ile płyt CD powinna być wieża?