- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Behemoth
Wykonawcy: | Nergal - Behemoth, Piotr Weltrowski |
strona: 7 z 7
Behemoth, Bydgoszcz 10.03.2012, fot. vSpectrum
Nergal w roli Ribbentroppa. Powiedziałeś w wywiadzie: "Czasami jest mi głupio, bo wszedłem do filmu na skróty, a dostałem jedną z głównych ról".
Nergal: W zasadzie to aktorstwem zajmuję się już od jakiegoś czasu, bo występy na scenie, pozowanie do zdjęć itd., też są tego jakąś formą. W roli Ribbentroppa zaliczyłem tylko - albo aż - dziewięć dni zdjęciowych i okazało się, że jest to bardzo trudny zawód. Nie wiem, jak poszło, ale muszę chyba wierzyć reżyserowi, który był z mojej gry zadowolony.
Dużo ćwiczyłeś w domu?
Nergal: Tak, ćwiczyłem. Nagrywałem sobie na dyktafon dialogi i rozmawiałem sam ze sobą. Albo mówiłem do siebie przed lustrem (śmiech). Dostałem różne wskazówki od kolegów aktorów i starałem się z nich korzystać. Była taka sytuacja na planie, że jeden z aktorów podczas kręcenia sceny zauważył, że źle stoję w świetle. Stoimy, gadamy jakby nigdy nic, a on wziął mnie za biodro i przesunął, żebym już tego światła nie zasłaniał. On jako doświadczony aktor widział takie rzeczy i zamiast cieszyć się z tego, że jakiś nowy robi coś źle, szybko zadziałał i pomógł. Takich gestów było na planie więcej, dzięki czemu bardzo dobrze czułem się w tym środowisku. Nie doświadczyłem żadnej złośliwości, wręcz odwrotnie: ciekawość i sympatię.
Środowisko aktorskie przyjazne Nergalowi - a co ze środowiskiem dziennikarskim? Wywiady dla kolorowej prasy bardzo się różnią od tych dla prasy muzycznej? I co z wywiadami dla "Wprost", gdzie uparcie mówią ci na "pan"?
Nergal: Jest zasadnicza różnica, na wywiady dla prasy muzycznej dziennikarze przychodzą ubrani na czarno (śmiech). Tak naprawdę to ton rozmowy w dużej mierze zależy ode mnie. Jeśli chcę sprowadzić wywiad do bardziej koleżeńskiej formy, robię to. Ale zależy to wyłącznie ode mnie.
Jak oceniacie poziom dziennikarstwa w Polsce?
Nergal: Dziennikarz to zawód jak każdy inny. Są absolutni mistrzowie, ale są i osoby, które w ogóle nie powinny się tym zajmować.
P.W.: Trudno generalizować, bo mamy do czynienia i z dziennikarzami, którzy potrafią sami dogłębnie coś zbadać i opisać, a są też i tacy, którzy tylko przepisują komunikaty PR-owe.
Jakie są wasze oczekiwania wobec promocji "Spowiedzi Heretyka", którą dzisiaj rozpoczęliście?
P.W.: To dla nas nowe wyzwanie i totalny eksperyment, więc tak naprawdę trudno powiedzieć, czego oczekujemy. Zobaczymy, jak się to wszystko będzie rozwijać.
Będą kolejne książki?
Nergal: Jak się nawrócę, to za pięć lat wydamy "Spowiedź Katolika" (śmiech).
To może tym razem popełnicie coś nie-biograficznego...
Nergal: A to się sprzedaje? Nie wiem, może jakieś soft porno, chociaż to soft jakoś kłóci się z moją zwierzęcą naturą (śmiech)... Pamiętam, że zawsze jak wysyłałem dziewczynom długie, sprośne maile, to nie narzekały (śmiech).
A potem kolejna promocja książki, podczas której przykładowy dzień wygląda tak, że...
Nergal: ...rozmawiamy z ludźmi, wieczorem najebka, rano kac, śniadanie... potem znowu gadamy z ludźmi, najebka... (śmiech).
P.W.: I znowu śniadanie. I godzinna kłótnia o to, jak należy przyrządzić jajka.