- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Behemoth
Wykonawcy: | Nergal - Behemoth, Piotr Weltrowski |
strona: 5 z 7
Behemoth, Praga 23.02.2012, fot. K. Zatycki
Wspomniałeś o spotkaniu z księdzem Bonieckim. Na swoim profilu na Facebooku opublikowałeś zdjęcie z nim podpisane: "szacunek i porozumienie ponad podziałami". Czy gdyby ludzie wierzący w Polsce zachowywali się podobnie jak on, walczyłbyś z religią z taką samą zajadłością?
Nergal: Nie myślałem o tym... Tak naprawdę napisałem tak, bo wiem, że tak nie jest. Jako naród jesteśmy bardzo daleko od takiej postawy. A ja jako ten zły paradoksalnie umiem się na nią zdobyć. Zdjęcie z księdzem Bonieckim jest tego dowodem. Oczywiście oberwałem za to wczoraj gównem i z jednej, i drugiej strony. Ale nic sobie z tego nie robię.
O księdzu Bonieckim wiemy z Facebooka. Na początku miałeś swój prywatny profil, gdzie dodawałeś do znajomych wszystkich jak leci, a teraz powstał jeden oficjalny i jeden prywatny.
Nergal: Tak, ja z początku w ogóle nie wiedziałem, co to jest Facebook i do czego to służy. Jeszcze rok temu nie istniałem w sieci. Zostałem sprowokowany przez to, że coraz więcej osób pytało mnie, dlaczego nie odpisuję im na wiadomości. Doszło do tak absurdalnej sytuacji, że moich fałszywych kont było tyle, że musiałem założyć swój prawdziwy profil, żeby dementować pewne informacje. A jak już się wkręciłem, to nie mogę się wykręcić, bo bardzo to lubię. Uważam, że Facebook to fantastyczne narzędzie, nie tylko propagandowe. Jest mi bardzo potrzebny, żeby promować zespół. To najszybsza forma kontaktu, błyskawiczna i wielofunkcyjna.
W książce opowiadasz też o tym, jak wygląda życie w zespole i jak ciężką pracą jest koncertowanie. O twoim poświęceniu dla fanów chyba najlepiej świadczy fragment, w którym opisujesz występ Behemoth na "Castle Party", na krótko przed tym, jak trafiłeś do szpitala. Dlaczego w takim stanie w ogóle wyszedłeś na scenę? Zobowiązania, kontrakty czy poczucie obowiązku wobec fanów?
Nergal: Wszystko. Jak mam zawieść ludzi, jak mam nie wyjść i nie zagrać? Behemoth jest znany z tego, że nie odwołuje koncertów. Jeżeli już się to zdarza, to z przyczyn niezależnych od nas. Mamy duży szacunek dla fanów i dla pieniędzy, które wydają, żeby nas zobaczyć.
Po tym feralnym koncercie zdarza ci się przed wyjściem na scenę myśleć: "obym tylko dzisiaj dobrze się czuł"?
Nergal: Teraz już w ogóle się tym nie martwię i ponadto nie mam żadnej tremy. Mam wrażenie, że te wszystkie doświadczenia spowodowały, że to środowisko jest dla mnie jeszcze bardziej naturalne.
Ale miałeś tremę przed gościnnym występem na koncercie Fields Of The Nephilim.
Nergal: Wielką! (śmiech) To było wyjątkowe wydarzenie.
Wspominasz też o twoim spotkaniu z Adrianem "Covanem" Kowankiem. Czy jest szansa, żeby Behemoth przyłączył się do następnej edycji "Covan Wake The Fuck Up Tour", jeśli taka będzie?
Nergal: Czemu nie, jestem otwarty na tego typu przedsięwzięcia. Wiem, że taka inicjatywa jest i staram się ją wspierać, ale na ten moment trudno powiedzieć, co dalej... Sytuacja jest przykra i cholernie trudna. Niełatwo mi o tym mówić.
Piszesz jednak o szanowaniu się - sądzę, że to pojęcie można w rozsądny sposób odnieść do dbania o własne zdrowie, wygląd, intelekt, itd. - generalnie robienie tego, co dla danej osoby dobre. Za to swobodne podejście do kwestii obyczajowych niekoniecznie musi wiązać się z niską samooceną czy samodestrukcyjnością (może po prostu z zamiłowaniem do "ostrej zabawy"; zaryzykuję stwierdzenie, że w pewnym wieku to wręcz norma - i dobrze, bo człowiek który się "wyszaleje" lepiej zna później siebie), dlatego łączenie z tym szacunku do siebie uważam za typowo judeochrześcijańską naleciałość.
Idąc o krok dalej mamy potępienie masturbacji jako czynu moralnie nieuporządkowanego, albo robienia laski jako występnej praktyki anażującej ludzkie ciało w nienaturalną czynność.
Po prostu uważam, że na gruncie typowo laickiego światopoglądu seks między, że tak powiem, wyrażającymi zgodę dorosłymi nie powinien mieć nic wspólnego z moralnością.
W ogóle co my najlepszego robimy? Strzępimy klawiatury, analizując to, że jakaś kobita bawiła się oralnie organem Nergala. Proponuję na tym poprzestać, bo inni już zapewne lecą masowo do sklepów po popcorn, wietrząc przednią zabawę w czytaniu naszych wynurzeń. :)
Pozdrowienia
Teraz lepiej rozumiem Twoje stanowisko i wiem o co od początku Ci chodziło, jest w tym sporo prawdy; również patrząc przez pryzmat mojej wcześniejszej wypowiedzi.
Tudzież również pozdrawiam :)