- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Atmosphere
Wykonawca: | Marcin Rozynek - Atmosphere |
strona: 1 z 1
Krzysztof Kowalewicz: Kiedy umawialiśmy się na wywiad pomyliłem twoje imie. Z tego, co wiem, jeśli już dochodzi do błedu, to dziennikarze źle wymieniają twoje nazwisko.
Marcin Rozynek: Oj, bardzo czesto. Najcześciej mówią do mnie Rodzynek. Uważają, że tak nazywam sie naprawdę. Wszystko przez to, że mam dość niecodzienne nazwisko.
Przed wydaniem debiutanckiego albumu firma Sony Music Polska bardzo się o was troszczyła. Czy przez ten czas coś sie zmieniło?
Naszą pierwszą płytą nieco zaskoczyliomy firmę, która przygotowała dla nas troche inne ruchy promocyjne. Później wszystko nagle się pozmieniało. Po nagraniu debiutu sporo czasu spędziliśmy na rozmowach z firmą, na wzajemnym wyjaśnianiu sobie wielu spraw i jakoś udało sie dojść do porozumienia. Jeżeli chodzi o promocję to odbywała sie ona na średnim poziomie. Wydaje mi się, że obecnie pomoc firmy jest większa niż miało to miejsce w przypadku debiutu.
Wasze pojawienie sie na naszej muzycznej mapie było sporym wydarzeniem. Niemal natychmiast zyskaliście miano zjawiska. Przypadliście do gustu dziennikarzom, a jak było ze słuchaczami?
Z nimi było mniej wiecej tak samo, jeśli nie lepiej. Mieliśmy stały kontakt internetowy. Tą drogą otrzymywaliśmy sporo pochlebnej korespondencji. W wakacje ubiegłego roku graliśmy dużo koncertów i zdarzało sie, że spotykaliśmy tych samych ludzi przez pare dni pod rząd. Wielu z nich odnosiło sie z wielkim oddaniem do tego, co robimy.
"Ciągle nie mamy czasu, żeby cieszyć sie z sukcesu" ? powiedziałeś mi tuż po premierze debiutu.
Tak jest nadal. Zresztą myśle, że prawdziwy sukces dopiero nadejdzie. Na dużą popularność cały czas pracujemy.
Czy aby nie z powodu nagłego sukcesu z zespołu odszedł najpierw klawiszowiec, a ostatnio perkusista?
Nasz klawiszowiec (Aleksander Wnukowski ? przyp. kk) był bardzo cieżko chory. Jakieś pół roku leżał w szpitalu, otarł sie o wszystko, co najgorsze. To spowodowało zmianę w jego podejściu do życia. Nie gra już z nami, ale nadal się spotykamy. Jeżeli chodzi o perkusistę (Darek Matuszewski ? przyp. kk) to była wyłącznie jego decyzja. Chciał pracować gdzieś na stałe.
Ostatnio w jednym z wywiadów wspominał on coś o waszych kłótniach.
Nie chciałbym mówić o tym, co było. Przeszłością można łatwo manipulować. Nie było miedzy nami aż takich sporów, żeby nasze drogi musiały się rozejść.
Jesteście zespołem, który ma dość powolne tempo pracy. Najpierw ponad rok od zwycięstwa w konkursie Marlboro Rock-in ?96 trzeba było czekać na wasz debiutancki album. Tyle samo czasu trwało zanim na rynek trafiła nowa płyta "Europa naftowa".
To nie zależy od nas. Ja przynoszę na próby sporo piosenek i dość szybko je przygotowujemy. Więc nie w tym rzecz. Wiele miesiecy pomiędzy nagraniami zajeło nam omawianie z firmą kwestii kontraktowych. Nie chcieliśmy robić czegoś zbyt szybko, bez przemyślenia. To z pewnością doprowadziłoby do naszego szybkiego upadku. Przed drugą płytą rozmowy z wydawcą były jeszcze ostrzejsze. My po prostu nie chcemy robić wszystkiego na siłe, wydawać płyt w określonych terminach.
Przy pierwszym krążku praca w studio przebiegała dość szybko. Jak sam mówiłeś "postawiliście na żywiołowość". Jak było tym razem?
Teraz pozwoliliśmy sobie na pokombinowanie, porzeźbienie w kompozycjach, nagrywanie po kilka śladów. Przede wszystkim Waldek (Dąże ? przyp. kk), jeśli chodzi o gitary miksował swoje partie, długo je dopasowywał. Ja również próbowałem robić z głosem różne rzeczy.
Nowa płyta nie przynosi jakiś rewolucyjnych zmian w waszym stylu. Najwyraźniejszą różnicą jest chyba wiekszy udział elektroniki.
Zdania na ten temat są podzielone. Jedni uważają, że gramy tak samo, inni nie poznają nowych piosenek Atmosphere. Moim zdaniem prawda leży gdzieś po środku. Na tym małym kanonie, który wypracowaliśmy na debiucie, zaczęliśmy wchodzić w różne stylistyki, inne, ciekawsze, bardziej bogate brzmienia.
Na "Europie naftowej" rozwinęliście minikompozycję "Poor" z debiutu.
Już przy nagrywaniu pierwszej płyty chcieliśmy ją tak zrobić, ale w ostatniej chwili zmieniliomy koncepcję. Dlatego teraz postanowiliśmy wrócić do pierwotnego pomysłu.
A czy myśląc o tekstach na nowy krążek zakładałeś jakiś wspólny mianownik?
Chciałem podkreślić wybuchowość, napięcie na naszym kontynencie, ciśnienie, które pojawiło sie dookoła ludzi i wewnątrz nich. Obserwuję obecnie sporo niepokoju co do różnych spraw.
Twoje nowe teksty dużo bardziej dotyczą realnych ziemskich spraw niż na debiucie.
Zdecydowanie są bliżej ziemi.
Powiedz na koniec, czy nie męczy cię rola lidera?
Nie. To może tak wygląda na zewnątrz. U nas każdy ma prawo głosu i bierze udział w najważniejszych wyborach. W Atmosphere są sami entuzjaści i dlatego nie muszę podejmować jakichś autorytarnych decyzji.