- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
wywiad: Artrosis
Wykonawca: | Medeah - Artrosis (wokal) |
strona: 1 z 1
3Man: Witam cię tysiącem słońc! :-)
Medeah: Witam.
Dwa lata po ukazaniu się waszej debiutanckiej płyty i w rok po drugiej znowu stoicie u progu historycznego wydarzenia, jakim dla każdego zespołu jest niewątpliwie premiera kolejnego albumu. Dwa poprzednie krążki, "Ukryty wymiar" i "W imię nocy" sprawiły, że Artrosis stał się jednym z najpopularniejszych polskich zespołów sceny gotycko metalowej. Czy "Pośród kwiatów i cieni" jest w stanie podnieść tą poprzeczkę jeszcze wyżej?
Trudno jest mi odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. Mam nadzieję, że tak się stanie. Moim zdaniem płyta "Pośród kwiatów i cieni" jest płytą bardzo dobrą zarówno pod względem zawartości, jak i pod względem brzmienia. Z tego co obserwuję obecnie, nowe nie znane jeszcze utwory z "Pośród kwiatów i cieni" doskonale przyjmują się na koncertach. Publiczność reaguje na nie równie żywiołowo, jak na utwory dobrze im znane. Nie ukrywam, że jest to dla nas bardzo budujące, ponieważ pomyślnie wróży nam na przyszłość. Jak będzie, zobaczymy już niebawem. Mam nadzieję, że płyta ta spełni oczekiwania naszych starych fanów oraz sprawi, że dzięki niej zyskamy nowych.
"Pośród kwiatów i cieni" odsłania wasze kolejne, trzecie oblicze. Jaką twarz ukazał tym razem Artrosis?
Wielokrotnie w wywiadach powtarzałam, że z każdym nowym wydawnictwem chcielibyśmy, aby różniło się ono od swojego poprzednika. Nie wiem na ile zrealizowaliśmy ten cel, mam jednak nadzieję, że i tym razem nam się to udało. Nasz nowy album oscyluje pomiędzy pierwszym i drugim wydawnictwem. Na płycie "Pośród kwiatów i cieni", inaczej niż na "W imię nocy", przeważają utwory bardziej dynamiczne i muszę powiedzieć, że jest to chyba nasza najszybsza płyta. Pod tym względem jest ona zbliżona do niektórych kompozycji z "Ukrytego wymiaru". Z drugiej strony wszystkie utwory łączą się ze sobą, tworząc zamkniętą całość, co zastosowaliśmy już na "W imię nocy". Ponadto zmianie uległa cała faza techniczna związana z produkcją. Po pierwsze, została nagrana w zupełnie innym składzie. Oprócz mnie i Macieja będzie można usłyszeć nowych muzyków, którzy zasilają skład Artrosis - są to Rafał Grunt, grający na gitarze - zupełnie nowy człowiek w zespole - oraz Marcin Pendowski, którego można było już usłyszeć na "W imię nocy", grał on tam jako muzyk sesyjny. Ponadto "Pośród kwiatów i cieni" została nagrana we wrocławskim Fonoplastykonie, a jej realizatorem był Marcin Bors. Dwa poprzednie albumy zostały nagrane w poznańskim "Hellenicu" przy współpracy z Piotrem Witkowskim.
Muszę powiedzieć że jestem zadowolona z realizacji tego materiału ponieważ płyta ta brzmi zdecydowanie lepiej niż np. "W imię nocy", któremu wiele osób zarzucało złe proporcje wokalu do części instrumentalnej. Ponadto zmiana gitarzysty korzystnie odbiła się na jakości partii gitarowej.
Jeśli miałabyś wybrać najlepszą płytę Artrosis, na które wydawnictwo padłby Twój wybór?
Ta płyta jeszcze nie powstała (śmiech).
Zmianie uległ nie tylko skład zespołu. Zmieniliście również wydawcę.
Tak, ten rok jest chyba najważniejszy dla całego Artrosis. Mam nadzieję, że zmiana wydawcy, podobnie jak zmiana składu i studia nagrań, okaże się dobrym posunięciem. Płyta "Pośród kwiatów i cieni" ukazała się nakładem największej firmy, związanej z szeroko rozumianą sceną metalową - Metal Mind. Z całą pewnością otrzymamy lepszą promocję, czego nie mógł nam zapewnić nasz poprzedni wydawca.
Wasza przedostania płyta "W imię nocy" udowadnia jednak, że Artrosis może się sprzedać nawet bez promocji ;-). Jednakże nie na tym polega rola wydawcy. Na jaką promocję może liczyć wasze najmłodsze dziecko?
Płytę będzie promował utwór tytułowy "Pośród kwiatów i cieni", do którego został nakręcony video clip. Ponadto od pewnego czasu jesteśmy bardzo aktywni koncertowo, a to za sprawą naszego menagera Rafała Zakrzewskiego. Najważniejszą rzeczą dla nas w tej chwili są właśnie koncerty, a co za tym idzie żywy kontakt z publicznością.
Najpierw okładka Morbid Noizz teraz Metal Hammer. Wygląda na to, że zespół powoli ale uparcie idzie do przodu. Jaki wyznaczyłaś cel dla Artrosis?
Nie mamy z góry założonego, dalekosiężnego, jasno sformułowanego celu. Wyznaczamy sobie raczej etapy, które staramy się spokojnie po kolei realizować. Najważniejszą rzeczą dla nas jest to, żeby konsekwentnie zmierzać do przodu. Nie jest ważne, żeby co roku wydawać płytę, tak akurat wyszło, taką czuliśmy potrzebę. Ważne jest jednak to, żeby cały czas robić swoje i nie stać w miejscu. Nie chcielibyśmy stać się, tak jak niektóre zespoły, wielką gwiazdą po pierwszej i zarazem ostatniej płycie. Artrosis nie jest gwiazdą jednego sezonu. Na obecną pozycję grupy pracowaliśmy pięć lat i wydaje mi się, że zasłużyliśmy w końcu na to, aby znaleźć się w czołówce. Naszym celem jest więc konsekwencja w działaniu.
Jesteś autorką wszystkich tekstów. Na co tym razem chciałaś zwrócić uwagę?
Moje teksty są związane z muzyką. Powstają podczas słuchania utworów, jakie zrobiliśmy na próbach. Nie ma w nich jakiegoś konkretnego przesłania. Niektóre z nich to teksty miłosne, niektóre poruszają zupełnie inne tematy. Nie lubię rozmawiać o moich tekstach. Może to głupio zabrzmi, ale nie chcę narzucać ich czytelnikom, czy raczej słuchaczom, swojej interpretacji. Osobiście wydaje mi się, że nie są one jakoś specjalnie niezrozumiałe i zawiłe. Wiem, że niektórym się one podobają, a innym nie. No ale cóż, tak już jest ze wszystkim. Ja jestem z nich zadowolona.
W końcówce utworu "My" pojawia się motyw z "W imię nocy". Czy jest to rodzaj nawiązania do poprzedniej płyty?
Nie mogę się z tobą tak do końca zgodzić. Jeżeli przysłuchałbyś się jemu uważnie, doszedłbyś do wniosku, że motyw ten jest tylko bardzo zbliżony do wspomnianego przez ciebie. Był to efekt zamierzony, jednak nie interpretowałabym tego jako kontynuację "W imię nocy".
Na wersji digipack znalazła się między innymi ukryta ścieżka z utworem, który diametralnie różni się od wszystkiego, co dotychczas stworzył Artrosis, a tym bardziej od wszystkich utworów w "Pośród kwiatów i cieni". Skąd pomysł na nagranie czegoś takiego?
Mówisz tu o utworze "Djembe". Istotnie różni się on od zawartości tej płyty. Z tym utworem wiąże się pewna historia. Sam pomysł stworzenia tego utworu podsunął mi Grzegorz Kupczyk, choć sam pewnie nie zdaje sobie z tego sprawy. Zaprosił nas kiedyś do swojej audycji w radio. Trochę sobie porozmawialiśmy. Płyta "Pośród kwiatów i cieni" była wówczas dopiero tworzona. Mieliśmy około połowy materiału. W trakcie rozmowy coś wspomniałam o tym, że nie mam pomysłu na utwór, który mógłby być bonusem na naszej najnowszej płycie. Grzegorz wtedy powiedział mi, żebym może spróbowała wymyślić jakiś kawałek oparty wyłącznie na partii wokalnej. Szczerze mówiąc, za bardzo tego sobie nie wyobrażałam, jednak po jakimś czasie usiadłam do instrumentu i jakoś się udało. Później zagrałam i zaśpiewałam chłopakom. Przyszedł moment nagrania... Musiałam wyjechać ze studia do domu na dwa dni. Przez ten czas Maciek miał wgrywać partie klawiszowe. Pamiętam, że byliśmy umówieni z Arturem Dominikiem - chłopakiem, który na tej płycie i w tym utworze nagrał bongosy i djembe. Jak wróciłam okazało się, że był już nagrany akompaniament. Poprosiłam o puszczenie mi tego utworu... Początkowo zdziwiłam się, bo nie tak sobie go wyobrażałam, jednak po kilku przesłuchaniach doszłam do wniosku, że to jest super numer i tak myślę do tej chwili.
W tym roku (1999 - red.) po raz pierwszy zagraliście na największej imprezie metalowej w Polsce - Metalmania. Jakie wrażenia?
Jestem bardzo zadowolona z tego, że wystąpiliśmy na Metalmanii, ponieważ mogliśmy się pokazać się w tak doborowym towarzystwie jak Samael czy Anathema... Jedyną rzeczą, którą wspominam niezbyt miło, to awaria sprzętu. Pech chciał, że stało się to akurat w czasie występu Artrosis, tym bardziej wkurzają mnie pytania w stylu "Jak czuliście się, gdy wysiadł cały sprzęt?". Ciekawa jestem, dlaczego nie pytają o to, jak czuliśmy się, gdy ludzie śpiewali z nami nasze utwory lub gdy krzyczeli "Artrosis!". Powiem krótko. Jeżeli zostaniemy zaproszeni do udziału w kolejnej edycji tego festiwalu, na pewno się zgodzimy.
Dwa miesiące potem, jako jedna z gwiazd, wystąpiliście na największej imprezie gotyckiej - Castle Party. Jak według ciebie wygląda teraz elektorat Artrosis? Czy składa się on bardziej z ludzi słuchających metalu czy rocka, a w szczególności rocka gotyckiego?
Nie ma to dla mnie znaczenia. Na naszych koncertach obserwuję zarówno takich i takich. Dla mnie najważniejsze jest to, że ludzie doceniają to co robimy, przychodzą na nasze koncerty, kupują nasze płyty... Na Castle Party czujemy się jak ryba w wodzie. Od paru lat jesteśmy tam stałymi bywalcami. Większość fanów pamięta nas zapewne jeszcze z Grodźca, gdzie Artrosis stawiał swoje pierwsze kroki.
Pamiętasz dzień kiedy po raz pierwszy przyjechałaś na Castle Party?
Oczywiście, to było 5 lat temu w 1994 roku. Przyjechaliśmy do Grodźca sporą grupą, tułając się pociągiem, ale było warto!
Czy myślałaś wówczas, że już rok później będziesz po drugiej stronie?
Wtedy już istniał Artrosis. Pamiętam, że byłam w niebo wzięta, gdy dowiedziałam się, że taki festiwal będzie miał miejsce. Nie wyobrażałam sobie, że mogłoby mnie na nim nie być. Z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, że po części to dzięki Castle Party dorosła w nas decyzja o wyborze właśnie takiej drogi stylistycznej. Czy myślałam, że stanę po drugiej stronie? Dobrze wiesz, że tak i nie mam wcale zamiaru mówić, że było inaczej, niezbyt dobra ze mnie kokietka.
Spory na temat stylu jaki reprezentuje Artrosis są tak stare jak sam zespół. Z czym faktycznie się identyfikujecie?
Nie wiem o jakiego rodzaju identyfikację ci chodzi. Domyślam się jednak, że chyba raczej o muzyczną. Wielokrotnie już powtarzałam, że każdy z nas oscyluje w nieco innych klimatach, a nasza muzyka jest pewnego rodzaju wypadkową stylistyk, wokół których się obracamy. Każdy z nas jednak jest mocno zakorzeniony w szeroko rozumianym ciężkim, czasem nawet bardzo ciężkim, graniu. Nie chcę tu jednak generalizować, ponieważ słuchamy także nieco lżejszej muzy. Tak naprawdę w pełni identyfikujemy się z tym, co tworzymy. W innym przypadku nie podpisywalibyśmy się pod naszymi płytami.
Maciej - nadworny klawiszowiec Artrosis - regularnie udziela się w coraz to nowych projektach, zaczynając od muzyki filmowej, a kończąc na brutalnym black metalu. Na długiej liście pojawiają się całkiem znane nazwy, takie jak "Undish" czy "Profanum". Czy nie kusiło cię nigdy, aby uczestniczyć w jakimś pobocznym projekcie?
Coraz częściej o tym myślę. Nie mam jeszcze określonego kierunku działania, jednak wiem, że to nastąpi prędzej czy później. Nie chcę sobie na razie zajmować tym głowy. Poczekam aż wzbiorą we mnie chęci, a wtedy ruszę do ataku...
Od pewnego czasu fani mogą podziwiać Twój piękny tatuaż...
Tak. Od bardzo długiego czasu nosiłam się z zamiarem zrobienia sobie tatuażu. Trwało to chyba trzy lata. Myślę, że chyba nieco bałam się go zrobić wcześniej. Przez cały czas miałam nadzieję, że mi to przejdzie, jednak tak się nie stało i bardzo się cieszę, że go sobie wreszcie zrobiłam. Była ku temu odpowiednia okazja, mianowicie jak wiesz wyszłam za mąż, a on jest bardzo oryginalnym prezentem ślubnym nie sądzisz?
Artrosis od samego początku był zespołem bardzo kontrowersyjnym, budząc skrajnie różne opinie - od uwielbienia po nienawiść. Niezależnie jednak od tego z każdą płytą zyskujecie coraz więcej fanów, a liczbą sprzedanych płyt możecie się niemalże równać z metalową czołówką. Do szczęścia brakuje wam już chyba tylko Fryderyka i złotej płyty. Czyż nie byłby to piękny prezent na piąte urodziny Artrosis?
Mam bardzo mieszane uczucia za każdym razem, gdy oglądam wręczenie tych nagród. Rzadko się też zdarza, że zespoły, które według mnie powinny otrzymać Fryderyka, w rzeczywistości go otrzymują. W zasadzie jest mi obojętne, czy kiedykolwiek otrzymamy tę nagrodę, czy nie. W każdym razie wcale nie jest mi ona niezbędna do szczęścia. Co do złotej płyty - cóż, o tym decydują fani zespołu, kupując bądź nie nasze płyty.
Jakie jest więc Twoje największe marzenie?
Zawsze, gdy zostanę o to zapytana, mam nie lada kłopot. Dochodzę do makabrycznego wniosku, że tak właściwie nie mam sprecyzowanych marzeń. Jeżeli do tego dochodzi jeszcze wybranie jakiegoś konkretnego i największego ponoszę, klęskę na całej linii. Tak więc na dzień dzisiejszy nie odpowiem ci na to pytanie. Chyba muszę nauczyć się marzyć...
Jak wygląda sprawa waszych zachodnich wydawnictw. Pierwsza płyta pod nazwą "Hidden dimension" ukazała się niemalże rok temu, nakładem kultowej szwajcarskiej wytwórni Hall of Sermon Tilo Wolffa z Lacrimosy. Z tego co wiem, sprzedała się całkiem dobrze i zebrała wręcz wybitne recenzje we wszystkich większych pismach na zachodzie (Metal Hammer, Rock Hard, Orkus, Zillo). Czy ta współpraca będzie kontynuowana?
Otrzymaliśmy kolejną propozycję od tej firmy. Myślę, że jeżeli nic się nie zmieni, kolejne nasze albumy ukażą się również ich nakładem.
Muszę powiedzieć, że "Pośród kwiatów i cieni" poraża swoją energią - jest jak stutonowy rozpędzony walec, zgniatający wszystko na swojej drodze. Płyta cały czas idzie na przód. Czy zamierzacie kontynuować taki styl?
Jak już wcześniej wspomniałam, wyznaczamy sobie pewne etapy do realizacji. Jeden z nich właśnie się zakończył - mówię tu o stworzeniu i nagraniu tej płyty. Kolejnym zadaniem jakie sobie stawiamy jest to, żeby porządnie ją wypromować. Z tym związane są jak się pewnie domyślasz koncerty, wywiady itp. Dopiero później zabierzemy się do pracy nad nowym materiałem i dopiero później będę mogła odpowiedzieć na to pytanie. Nawiasem mówiąc cieszę się, że podoba ci się nasz najnowszy album.
W czym Twoim zdaniem tkwi siła Artrosis?
Wydaje mi się, że w konsekwencji w działaniu. Oprócz tego staramy się wzajemnie zrozumieć, choć nie ukrywam, że czasem bywa to bardzo trudne. Tak już jest, że gdzie spotyka się kilka osobowości o tak różnych temperamentach, jak w naszym przypadku, dochodzi niekiedy do totalnych spięć. Ja wychodzę z założenia, że różne konflikty pomagają w oczyszczaniu atmosfery i to też jest budujące - choć absolutnie nie namawiam nikogo do awantur. Tak jest wewnątrz zespołu, natomiast spróbuj któremuś z członków grupy powiedzieć coś na innego, a przy tym jesteś człowiekiem nie związanym bezpośrednio z zespołem, to zobaczysz...
Jaki będzie Artrosis Anno Domini 2000?
Nie przykładam zbyt wielkiej wagi do magicznej cyfry, jaką jawi się rok 2000. Zbyt wiele się chyba nie zmieni. Z pewnością łatwiej będzie mi odpowiedzieć na to pytanie za rok i już w czasie przeszłym. Tak więc do zobaczenia za rok.
A więc kiedy kolejna znowu w listopadzie :-)?
...
Powyższy wywiad został przeprowadzony we wrześniu 1999 roku.