zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 21 listopada 2024

wywiad: Angel Dust

3.04.2002  autor: Do diabła

Wykonawca:  Frank Banx - Angel Dust (gitara basowa)

Weterani z Angel Dust swoją nową płytą przypominają światu, że heavy metal to nie tylko męskie piski i galopujące rytmy, a słowo heavy wciąż ma swoje znaczenie. I choć ich muzyka ma swoje słabsze i mocniejsze punkty, niewątpliwie jest godna odnotowania. O nowym albumie, metalu starym i nowym, i innych, równie ciekawych rzeczach, miałem okazję porozmawiać z basistą zespołu, Frankiem Banxem.

strona: 1 z 1

rockmetal.pl: Upłynął już jakiś czas od wydania waszego nowego albumu, więc pewnie nabrałeś już do niego pewnego dystansu. Jesteś zadowolony, czy może uważasz, że pewne rzeczy można było zrobić lepiej?

Frank Banx: Cóż, zawsze mam wrażenie, że coś można było zrobić lepiej, ale teraz, po tym całym czasie, który upłynął od nagrywania, jestem bardzo zadowolony z tego krążka. Powiedzmy, że prawie w 90%.

Jest pewna kwestia, która dość wyraźnie daje się zauważyć podczas słuchania "Of Human Bondage" - generalnie utwory są ostre i ciężkie, ale pojawiają się momenty bardzo lekkie, o prostych melodiach... różnica między, dajmy na to, "The Human Bondage" i "Freedom Awaits" jest naprawdę ogromna.

Tak, jeśli chodzi o "Freedom Awaits", muszę się z tobą zgodzić, bo to jedyny utwór z tej płyty, którego właściwie nie lubię. Ale cóż, każdy członek zespołu jest zaangażowany w pisanie piosenek i kiedy ktoś przynosi prawie gotowy utwór, dyskutujemy o tym trochę, ale zazwyczaj reszta zespołu zgadza się na umieszczenie go na płycie. "Freedom Awaits" jest moim zdaniem najsłabszym punktem tego albumu.

Ale nawet pomimo tych lżejszych partii, płyta jest naprawdę ciężka jak na tak zwany zespół power metalowy, jak określa was wytwórnia. Nie podążacie za panującymi obecnie w takiej muzyce trendami?

Zawsze staramy się nie zwracać uwagi na trendy. Po prostu gramy naszą muzykę i staramy się być możliwie jak najoryginalniejsi.

Macie też bardzo agresywnie śpiewającego wokalistę. Czytałem w pewnym wywiadzie sprzed paru lat, że dziesięcioletnia przerwa w działalności zespołu była częściowo spowodowana niemożnością znalezienia odpowiedniego śpiewaka.

Tak, to prawda. Tutaj, w Niemczech, każdy chce śpiewać jak Udo Dirkschneider albo Michael Kiske. Ja osobiście nie lubię maniery ani jednego, ani drugiego, więc było bardzo trudno znaleźć kogoś, kto sprostałby wymaganiom.

A jakie były pozostałe powody?

Ówczesny skład. Po prostu nie pasowaliśmy do siebie. Było wśród nas coraz więcej kłótni, więc postanowiliśmy rozwiązać zespół.

Ciekaw jestem twojej opinii o współczesnym metalu. Gdy zaczynaliście grać w latach osiemdziesiątych, wszystko wyglądało nieco inaczej.

Osobiście w większości nie lubię nowych zespołów metalowych. Za wiele tu kopiowania, wolę po prostu posłuchać oryginałów - Iron Maiden, czy Black Sabbath. Jest za to kilka nowych zespołów, które całkiem mi się podobają, na przykład Nickelback - uważam, że są cool, podoba mi się taka muzyka. Natomiast najciekawszymi zespołami lat dziewięćdziesiątych są dla mnie Nevermore i Pantera.

A obecnie popularne zespoły z kręgu power, jak Hammerfall, czy Rhapsody?

Dla ludzi, którzy nie mieli okazji dorastać w latach osiemdziesiątych jest to niewątpliwie coś wyjątkowego; sukces tych zespołów z resztą mówi wszystko - jest bardzo wielu ludzi, którzy słuchają takiej muzyki i czerpią z tego wiele radości - uważam, że jest to całkowicie w porządku. Natomiast sam osobiście nie kupiłbym ich nagrań, bo mam już to wszystko w mojej kolekcji płyt, w wykonaniu zespołów z lat osiemdziesiątych. Wolę słuchać tych oryginalnych wykonań.

Jedziecie w kwietniu na trasę z Rhapsody. Podoba ci się muzyka tej grupy? Różni się nieco od tych grup starej szkoły ze względu na orkiestrowe zagrywki...

Znam tylko jeden, czy dwa utwory Rhapsody i niezbyt podoba mi się ich muzyka. Ale to nie ma żadnego wpływu na tę trasę. Nie my decydujemy o tym, z kim jedziemy w trasę, z resztą nie zależy to od tego, czy podoba nam się muzyka drugiego zespołu. W tym przypadku chodzi o to, żeby trafić do jak największej grupy nowych ludzi, którzy jeszcze nie znają naszej muzyki i myślę, że supportowanie Rhapsody doskonale się do tego nadaje.

Pogadaliśmy o nowych zespołach, a ciekawi mnie jeszcze, co sądzisz o tych starych, które wciąż są aktywne - Judas Priest, Iron Maiden, Helloween...

Cóż, nigdy nie byłem fanem Helloween, więc nie śledzę ich poczynań, ale na przykład byłem zawsze wielkim fanem Iron Maiden. I może cały czas brzmią bardzo podobnie, ale wciąż lubię posłuchać sobie ich płyt, czy pójść na ich koncert. To bardzo dobry zespół i słuchanie ich muzyki cały czas sprawia mi wiele radości.

Powróćmy do waszego nowego wydawnictwa. Powiedz coś o tytule i tekstach: o czym traktują? Czy jest w nich jakiś przewodni motyw?

Nie, tym razem nie ma żadnego głównego motywu. Zrobiliśmy tak na "Enlighten The Darkness", ale postanowiliśmy tego nie powtarzać - tym razem każdy miał jakieś swoje pomysły, nie było żadnej przewodniej myśli, więc teksty poruszają wiele różnych tematów. Pomysł tytułu pochodzi od mojego brata - po prostu zaproponował taki tytuł, uznaliśmy, że brzmi dobrze i tak zostało.

Płytę zdobi dość ciekawa okładka. Reprezentuje coś specjalnego, jest jakoś powiązana z tekstami?

Przede wszystkim ta fotografia po prostu bardzo nam się podoba. Zrobił ją ten sam fotograf, który jest odpowiedzialny za okładkę naszej poprzedniej płyty. Dostaliśmy od niego katalog z setkami obrazów aniołów do wyboru. Ten konkretny bardzo dobrze pasuje do klimatu płyty, który jest nieco mroczniejszy niż na naszych poprzednich wydawnictwach. No i przy okazji to świetny wzór na koszulki (śmiech).

Jest na tej płycie jeden, czy nawet dwa momenty, które dają do myślenia: w "Unite" daje się słyszeć growling. Co sądzisz o takich ekstremalnych technikach wokalnych?

Och, Dirk ma bardzo elastyczny wokal, mógłby równie dobrze śpiewać death metal, jak i popowe piosenki. Lubi bawić się swoim głosem, a my powiedzieliśmy po prostu: "Dirk, cokolwiek masz robić, po prostu to rób" - nie lubimy z nim dyskutować, bo rozmawianie z nim o czymś, co na płycie trwa kilka sekund, zajmuje całe godziny. Po prostu pozwalamy mu na wszystko, na co przyjdzie mu ochota, jeśli chce krzyczeć, niech krzyczy, jeśli chce growlować, niech growluje. W ostatecznym rozrachunku zawsze jestem zadowolony z efektów, jakie przynoszą jego pomysły.

Rozważacie używanie takich wokali na większą skalę? Co jeśli Dirk przyjdzie kiedyś i powie: "Słuchajcie, mam świetny nowy kawałek, połowę będę śpiewał, a drugą połowę będę growlował"?

No cóż, to może się zdarzyć. Nigdy nic nie wiadomo (śmiech).

Teraz pytanie, które pewnie wszyscy zadają: czemu zdecydowaliście się na nagranie coveru Seala?

Tak, każdy o to pyta (śmiech). Chcieliśmy zamieścić na tej płycie jakiś cover, ale nie chcieliśmy, żeby to był utwór metalowego zespołu. To nudne, poza tym zazwyczaj oryginał i tak brzmi lepiej. Postanowiliśmy więc zaaranżować na metalowo jakąś popową piosenkę - to dla nas, jako muzyków, dużo bardziej interesujące, myślę, że jest też ciekawsze dla słuchacza.

Prawdę mówiąc na początku wcale nie wiedziałem, że to utwór Seala i nawet mi to przez myśl nie przeszło.

Ta piosenka, zdaje się, nie jest bardzo popularna. Dirk mówił, że każdy zna ten utwór, ale wszyscy mówią, że nigdy wcześniej nie słyszeli tego kawałka...

Zatem: nigdy wcześniej nie słyszałem tego kawałka (śmiech).

(śmiech) W oryginale ten utwór to stuprocentowy pop, więc było to dla nas niewątpliwie duże wyzwanie. Z początku byłem przeciwny temu wyborowi, ale Dirk to człowiek bardzo stanowczy w swoich decyzjach.

Wasza muzyka zrobiła się całkiem progresywna. Zamierzacie to kontynuować, odkrywać nowe rejony?

Ciężko powiedzieć. Nie napisaliśmy jeszcze nic na następną płytę, ale zazwyczaj piszemy utwory impulsywnie, nie zastanawiamy się nad nimi. Jeśli brzmią dobrze, zachowujemy je, jeśli źle - odrzucamy. Nie zastanawiamy się nad kategoriami, nad tym czy są progresywne, czy nie.

Standardowe pytanie naszego serwisu: co sądzisz o internecie?

Używam internetu do wysyłania poczty i pobierania informacji, lubię poczytać nowe wieści ze świata. Ale wszystko ma swoją dobrą i złą stronę. Oczywiście nie lubię takich rzeczy jak Napster, który zarabia pieniądze na naszej pracy, a my nie dostajemy z tego nawet jednego euro. To dla nas, jako muzyków, straszne gówno. Ale z drugiej strony dzięki internetowi możemy znacznie lepiej promować naszą muzykę.

« Poprzednia
1
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

Na ile płyt CD powinna być wieża?