- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
Drugi gitarzysta Dreams Of Damnation
Dreams Of Damnation, thrashowcy z Los Angeles, ogłosił, ze dołączył do nich rytmiczny gitarzysta Steve Gaines (Abattoir, Pagan War Machine). Nowy, pięcioosobowy skład zadebiutował 1 marca podczas koncertu charytatywnego "Metal dla chorych na raka".
Steve Gaines podzielił się swoimi myślami na temat swojego dołączenia do Dreams Of Damnation: "Jestem zaszczycony i przejęty tym, że jestem częścią tego zespołu. Spędzałem koło nich tyle czasu, że nauczyłem się grać na gitarze ich kawałki, i jak durny siedziałem z nimi na próbach, i od tego się zaczęło. Od czasu ich pierwszego koncertu w 2000 roku, miałem szczęście, że mogłem oglądać jak z niesamowicie mocnego trio stają się światowej klasy zespołem z udziałem wokalistki Loany. Prawdopodobnie byłem ich największym fanem i głównym członkiem ekipy technicznej, pewnie kontynuowałbym to gdyby nie zaproponowali mi, żebym do nich dołączył - jako gitarzysta! Mogę dać Dreams Of Damnation 100% swojej uwagi i dalej szanować moich zobowiązań w Abbatoir i Pagan War Machine. Charlie, Mayhem, Loana i Jimmy są wspaniałymi ludźmi, dobrymi przyjaciółmi i są tym rodzajem ludzi, z którymi i za których idzie się walczyć. Kocham etykę ich pracy, i przede wszystkim, ich nieustraszoność. Nie mogę się doczekać, co będzie dalej...".
Natomiast założyciel i gitarzysta zespołu Jim Durkin (eks Dark Angel) powiedział: "Steve Gains jest utalentowanym muzykiem i jednym z najciężej pracujących ludzi, jakich znam. Posiadanie go w zespole jest niezwykle wartościowe. Gdy byliśmy trzyosobowym zespołem grającym w małych klubach, Steve zawsze był jednym z facetów, którzy stali w pierwszym rzędzie i pomagał nam uporać się ze sprzętem więcej razy niż mógłbym zliczyć. Rozważaliśmy wzięcie drugiego gitarzysty od początku istnienia zespołu, ale nikt nam nie pasował. To jedna z tych sytuacji, w których wybór był taki oczywisty... Był cały czas pod naszym nosem [śmiech]! Łatwo pracuje się z pokrewną duszą, i jeśli kiedyś miałbym muzycznego brata, to byłby nim Steve. Dreams of Damnation ewoluował dokładnie tak jak chciałem. Gdy nasi fani zobaczą nas na żywo, zrozumieją co mam na myśli".