- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
Nowy projekt Page'a Hamiltona
Gitarzysta i wokalista Page Hamilton (Gandhi, eks Helmet) stworzył wraz z członkami zespołu Roba Zombie - Johnnym Tempestą (bębny) i Blasko (czyli Robem Nicholsonem) - nowy, jeszcze nie nazwany, projekt. Przebywająca w Los Angeles grupa nie przeszkodzi jednak Hamiltonowi działać w Ghandi. Zespół ten zagrał kilka klubowych koncertów jesienią zeszłego roku, wziął również udział w corocznym CMJ Music Marathon w Nowym Jorku. Mimo iż występy na żywo i demo tej grupy zostały przyjęte bardzo pozytywnie, to nadal nie może ona znaleźć wydawcy dla swojej debiutanckiej płyty. "Wszyscy są bardzo niechętni, jeśli chodzi o podpisanie kontraktu z kimś kto ma 40 lat" - stwierdził Hamilton w wywiadzie dla Billboardu. "Mówią: 'Jesteście najlepsi. Bardzo Was szanujemy, ale jak mamy to sprzedać?'. A byle jaka kapela, która w dodatku gra riff wymyślony przeze mnie dziesięć lat temu, ma podpisany kontrakt" - dodał. Hamilton zastanawiał się nad podpisaniem umowy z jakąś niezależną wytwórnią, ale nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji w jaki sposób wyda swoją nową produkcję. "Nadal o tym dyskutuję z różnymi ludźmi. Sprowadza się to jednak do tego, że przypominam sobie dyskusję jaką odbyłem 10-12 lat temu z Ianem MacKayem z Fugazi. 'Możesz podpisać kontrakt z małą wytwórnią. Będziesz traktowany jak gówno i Ci nie zapłacą. Możesz też podpisać kontrakt z duża wytwórnią. Będziesz traktowany jak gówno, ale Ci zapłacą'. Niestety nie ma gwarancji, że polubisz ludzi, z którymi zamierzasz zawrzeć umowę".
Jak na ironię, powrót Hamiltona na scenę muzyczną został przyćmiony przez rozgłos, jaki zyskała sprawa jego współpracy z Limp Bizkit. VJ Iann Robinson z MTV stwierdził, że Hamilton, godząc się na współpracę z królami rap metalu, po prostu się sprzedał. Na te zarzuty muzyk odpowiedział następująco: "Jeśli ten facet chce płacić moje rachunki, to ja mogę mu je wysłać. Chciałbym siedzieć cały dzień i pisać muzykę rockową. Wystarczająco ciężko pracuję, aby nie musieć nikogo za nic przepraszać. Znam chłopaków z Limp Bizkit, gdyż właśnie ta kapela odbywała trasę z Kornem i Helmet cztery, czy pięć lat temu" - wyjaśnił gitarzysta. "Znajomość z nimi nie stanowi dla mnie żadnego problemu. Nie zwracam uwagi na doniesienia prasy o tym, co Fred zrobił, czy powiedział. On zawsze był dla mnie miły. W sierpniu zadzwonił do mnie manager Limp Bizkit z propozycją współpracy, a ja powiedziałem: 'Jasne, zgadzam się'". Ze względu na własny projekt, Hamilton nie zgodził się jednak zastąpić gitarzysty Wesa Borlanda. Wiadomo, iż nagrał dla Limp Bizkit jeden numer i pewne elementy innego. Nie wiadomo jednak, czy będziemy mogli podziwiać efekty jego pracy na płycie zespołu, która ma się ukazać 31 kwietnia. "Chłopaki będą wybierać spośród 31 numerów" - powiedział Hamilton. "Nie mam pojęcia, które znajdą się na nowym albumie, a które nie". Mimo iż debiut Ghandi jest dla Hamiltona sprawą priorytetową, muzyk przyznał, że jest jeszcze kilka numerów Helmet, które mogłyby ujrzeć światło dzienne. "Jest sporo materiału, ale nie jest on odpowiednio poukładany" - powiedział. "Mam wiele bootlegów, które chciałbym przejrzeć, wyłuskać z nich najodpowiedniejszy materiał, a potem go wydać".