- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
Relapse Records udostępnia drugą koncertówkę Death
Wytwórnia Relapse Records - w porozumieniu ze spadkobiercami Chucka Schuldinera - wypuściła drugi koncertowy album Death z serii "Non Analog - On Stage Series". Tym razem do sieci trafił zapis z występu w Chicago w 1988 roku.
Gdy 21 stycznia 1988 roku Death wystąpił na deskach klubu "Iron Rail" w Chicago, promował wówczas materiał ze swojego pierwszego longplaya studyjnego, pt. "Scream Bloody Gore". Album ujrzał światło dzienne 25 maja 1987 roku. Choć materiał zarejestrowany został z Chrisem Reifertem na perkusji, w okresie premiery nie był on już członkiem zespołu. Drogi muzyków rozeszły się z przyczyn czysto logistycznych - Chuck Schuldiner podjął wtedy decyzję o przeprowadzce z powrotem na Florydę, tymczasem Chris Reifert wolał pozostać w San Francisco. Na miejscu lider Death skompletował nowy skład: do grupy powrócił gitarzysta Rick Rozz, prócz tego dołączyli również basista Terry Butler i perkusista Bill Andrews.
Lista utworów:
1. Regurgitated Guts
2. Torn to Pieces
3. Denial of Life
4. Left to Die
5. Zombie Ritual
6. Sacrificial
7. Mutilation
8. Open Casket
9. Land of No Return
"Scream Bloody Gore" uważany jest powszechnie za pierwszy album deathmetalowy, aczkolwiek niektórzy krytycy wskazują w tej materii na "Seven Churches" Possessed. Materiał, jaki znalazł się na "Scream Bloody Gore", nagrywany był dwukrotnie. Wpierw Chuck Schuldiner i Chris Reifert zarejestrowali go na Florydzie, jednak wytwórnia Combat Records nie była zadowolona z otrzymanej jakości. W rezultacie muzycy pojechali do studia "The Music Grinder" w Los Angeles, gdzie pod okiem Randy'ego Burnsa powstał właściwy zapis. We wkładce do albumu, obok Schuldinera i Reiferta, widnieje gitarzysta rytmiczny John Hand, choć nie brał on udziału w sesji i ostatecznie nie zagrał z kapelą ani jednego koncertu.
Uwielbiam Death. Dla mnie to jeden z największych zespołów w historii rocka. Po co wydawać takie bździny? Legendy to nie zniszczy. Pytam komu to potrzebne? (bo kasy złego wielkiej nie będzie). Jakoś mam przekonanie, ze Chuck (raczej był perfekcjonistą) nie chciałby wypuszczać czegoś takiego.
Jest bootlegowy klimat.