Płyta płytą, jest bardzo dobra. Każdego numeru słucha się z przyjemnością. Ale to co Araya wyprawia wokalem to normalnie jak za młodzieniaszka. Szok. Jedyny mankament jak dla mnie to to, że jest trochę za krótka. Czuję lekki niedosyt, ale nie w sensie negatywnym, tylko pozytywnym. Chce się więcej po prostu. Mam niedobór Slayera we krwi:P

Slayer był, Slayer jest i Slayer kurwa będzie! To jest płyta na miarę ich możliwości. Czy wy wiecie, co oni robią tą płytą? Oni otwierają oczy niedowiarkom! Patrzcie - mówia - to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo i nikt nie ma prawa się przyczepić!

Swietnie sie slucha tej plyty.

"wszelkie podobieństwa do innych clipów są przypadkowe"

Klip niezły, ale może kilka słów o płycie.
Jest dobrze. Dupy nie urywa, po prostu trzyma poziom. Brzmienie, zwłaszcza gitar, potężne. Perkusja trochę jakby zachowawcza (w porównaniu co Paul robił na Divine czy GHUA), ale to nie zarzut. Kerry, jako (poza 1 kawałkiem) jedyny kompozytor nie dał plamy. Jest kilka świetnych rifów, dobre solówki (co ciekawe od razu da się usłyszeć którą gra KK a którą GH, totalnie różne style). No i Tom - słychać, że dał z siebie wszystko. Może dlatego, że to jest ostatnia płyta Slayer (choć pewnie będzie jeszcze 1, bo KK ma 6 kawałków które nie weszły na płytę), a może w hołdzie Jeffowi ? Tak czy inaczej, wokalnie jest bardzo dobrze. A kawałek Jeffa ? Dobry. Chwytliwy riff, refren - typowy kawałek JH.
Jasne, że ludzie będą narzekać. A że DL nie ma. A że nic nowego. A że to już nie Slayer. Jak dla mnie - a słucham ich od 25 lat - zawodu nie ma.
4/5