- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
Morbid Angel jednak bez Davida Vincenta
Wbrew swoim wcześniejszym zapewnieniom, że nadal pozostaje członkiem Morbid Angel, wokalista i basista David Vincent oświadczył, że zakończył współpracę z zespołem. Obowiązki frontmana przejmie Steve Tucker.
Morbid Angel, Katowice 23.11.2014, fot. Verghityax
David Vincent komentuje: "Porozmawialiśmy sobie z Trey'em i obaj zgodziliśmy się co do tego, że są między nami różnice, uniemożliwiające nam dalszą współpracę.
Trey i ja dokonaliśmy naprawdę niesamowitych rzeczy w ciągu ostatnich trzydziestu lat i życzę mu wszystkiego najlepszego w przyszłych przedsięwzięciach. Z szacunku do naszego dziedzictwa zwracam się do fanów z prośbą, aby nie stawali po żadnej ze stron, podobnie jak ja tego nie robię".
Wcześniej swoją decyzję o odejściu z Morbid Angel ogłosili perkusista Tim Yeung i gitarzysta Destructhor. Trey Azagthoth oświadczył, że do składu wróci Steve Tucker, dawny wokalista kapeli.
David Vincent dołączył do Morbid Angel w 1986 roku i wraz z pozostałymi muzykami zarejestrował najważniejsze albumy w historii formacji: "Altars of Madness", "Blessed Are the Sick", "Covenant" i "Domination".
Dla mnie ratunkiem dla tej kapeli mógłby być powrót Rutana, ale to raczej nierealne. Mieszanka kompozycyjnych pomysłów Treya i Erica na "Domination" niszczyła, a taki "Hatework" zjada na śniadanie całą ostatnią płytę Morbidów. Ale może to i dobrze, niech Eric zapierdziela dalej z Hate Eternal, miałem dla niego ogromny szacunek, jak odszedł z będących u szczytu MA, żeby robić coś w pełni swojego, i nadal ten szacunek mam. Szacunek dla samych Morbidów pozostał już bardziej za stare dokonania. Poczekamy (ciekawe, ile tym razem lat), usłyszymy.
Rzekłbym, że growlowo i charyzmatycznie wokal Tuckera jest bardziej brudny i chory niż aktualny wokal Vincenta, co nie zmienia faktu, ze Vincenta wokal jest bardzo specyficzny i albumy z nim to legenda i klasyka death metalu.