- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
Satyricon pokazuje okładkę "Live At The Opera"
Muzycy Satyricon zaprezentowali okładkę swojego nadchodzącego albumu koncertowego, pt. "Live At The Opera". Wydawnictwo ujrzy światło dzienne w kilku edycjach w kwietniu 2015 roku.
Materiał, który znajdzie się na "Live At The Opera", zarejestrowany został w formie audiowizualnej 8 września 2013 roku. Tamtego wieczoru Satyricon zagrał w "Den Norske Opera & Ballett" w Oslo przy akompaniamencie Norwegian National Opera Chorus, w skład którego wchodzi pięćdziesiąt pięć osób.
Satyr komentuje: "Im większy format występu, tym bardziej Satyricon wyróżnia się jako zespół. A w Norwegii nie ma wspanialszej sceny, niż główna sala naszego domu opery".
Przypominamy, że 21 kwietnia 2015 roku Satyricon zagra swój jedyny polski koncert w ramach trasy po Europie. Formacja wystąpi na deskach warszawskiej "Progresja Music Zone".
21.04.2015 - Warszawa, "Progresja Music Zone"
Bilety: 79 zł (pula dostępna tylko na pwevents.pl), 89 zł (przedsprzedaż) i 99 zł (w dniu koncertu)
A ja tymczasem mam na to totalnie wyjebane. Stare płyty Satyra leżą na półce i w każdej chwili mogę sobie wrócić do młodzieńczych, buntowniczych lat. Teraz natomiast, z olbrzymią wręcz przyjemnością słucham sobie, jak ci "tru" blackmetalowcy pluskają się w oparach popkultury z chórkiem w tle. Sam "Phoenix" z tej płyty, z gościnnym udziałem genialnego Siverta Hoyema, jest wystarczającym powodem, by sobie kupić tę płytę. Takie jest moje zdanie przynajmniej, ale jeśli ktoś ma inne... to oczywiście ma do tego prawo :)
Ja tam już dość dawno się pogodziłem z tym, że perełki w stylu nemesis divina czy RE już nie wrócą.
Nie wiem, może mi się to podoba właśnie dlatego, a może przez to, że gdzieś tam mniej lub bardziej świadomie zawsze lubiłem muzykę chóralną :D
Teatralność zawsze mniej lub bardziej się objawiała w black metalu, tu jest jej po prostu więcej. Nie wiem jak się obroni reszta numerów, ale moim zdaniem ten tutaj zdecydowanie więcej zyskał niż stracił.
Moim zdaniem ten numer nieźle brzmi z chórem bez orkiestry, bo nie jest to takie cukierkowe jak orkiestra a'la dymne borki, a raczej nawet trochę ascetyczne, powiedziałbym. Chór nie dominuje nad resztą, perkusja siecze, gitary i tną jak trzeba, wokalu też się za bardzo nie ma co czepić. To się trzyma kupy, o ile nie patrzy się na to jak na "tru blek metal", czym oczywiście nie jest.