Parę pełnych utworów przesłuchałem i muszę przyznać, że są całkiem całkiem:)

Posłuchałem tej nowej płyty i nie znalazłem w niej jakiejś rewelacji muzycznej dorównującej ich płytom z lat 90-ych. Przede wszystkim strasznie jednowymiarowe te kawałki albo tylko wolno i walcowato (częściej) albo tylko szybko (rzadziej) albo w tempie średnim. Jednak dawniej bardziej kombinowali i nie było to wszystko takie strasznie przewidywalne. Ma ta płyta taki fajny klimacik albumów nagrywanych w starych dobrych czasach, jednak na dłuższą metę nudzi szczególnie w tych wolniejszych utworach - aż się prosi w nich o jakieś pierdolnięcie i przyśpieszenie jak w czasach Cause of death czy The end complete, ale niestety nic takiego nie następuje.

Brzmienie jest inne, niż się spodziewałem, nie ma już tyle tego charakterystycznego dołu w gitarach, ale nie narzekam. W drugim kawałku słyszę wyraźne wpływy Motorhead, przywodzi mi to na myśl stare dobre "Slowly We Rot". Oby tylko nie poszli za bardzo w hardcore, jak na "World's Demise", które nigdy mi się szczególnie nie podobało. W każdym razie zapowiada się nieźle. Przypuszczalnie będzie to lepsza płyta, niż najnowszy album Massacre - swoją drogą wcale nie taki zły, ale nie z tej ligi, co doskonały "From Beyond".

Ja tam na World Demise nie słyszałem żadnego hard core. Trochę unowocześnili brzmienie ale to ciągle był death metal. Moim zdaniem to jedna z ich najlepszych płyt. Tych co były po niej nie rozróżniam.

W takim "Don't Care" wyraźnie słychać wpływy hc. Może nie w każdym kawałku są one tak wyraźne, ale jednak są. Nie uważam tej płyty za złą, a nawet kilka kawałków jest naprawdę mocnych (Splattered), ale to już nie ten klimat, co na trzech pierwszych albumach i już mnie tak nie bierze. Co do "Frozen In Time" i późniejszych - fakt, są dosyć podobne, ale lubię je i uważam za dobre.

obawiam się, ze kolega WujekDeath wiernie cytuje metalhammera z lat 95, 96, gdy wszyscy oceniali i recenzowali ta płyte jako hardcore.

tak naprawdę album ma niewiele wspólnego z hc. Nie słyszę w tym ani krzty Black Flag, Dead Kennedys, No Means No, DRI, Sick of it All czy Circle Jerks a nawet Minor Threat.

Owszem jest tam lekkko bujający rytm, z zabarwieniami klimatów jakby industrialnych, ale do hc to ma się nijak.

Nie cytuję, ale możliwe, że się nią zasugerowałem, bo to popularna opinia. Po prostu tak mi się kojarzy ta rytmika. Inna sprawa, że żaden ze mnie fan hc, więc mogę błądzić. Natomiast w kwestii "From Beyond" - ten album zdecydowanie zasługuje na więcej uwagi, zwłaszcza w naszym kraju, gdzie jest często pomijany. Nawet tu nie ma jego recenzji.

hc to może nie - ale jednak da się tam wyczuć promil numetalu; żeby nie było - promil, ale jednak... może po prostu złagodzili brzmienie i dlatego takie wrażenie a może się nie znam

dokładnie nu metalu i groove metalu

Panie drogi, po raz kolejny piszesz Pan komunały, bo to, że WD jest w dużym stopniu inspirowane nurtem HC jest oczywiste dla kogoś, kto trochę słuchał zarówno death metalu jak i hard core'a. Zresztą Trevor Peres nigdy nie ukrywał słabości do tego gatunku.