- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
Cradle of Filth symfonicznie
Brytyjskie wampiry z Cradle of Filth 5 grudnia 2010 r. ponownie wejdą do studia. Tym razem ekipa Daniego Filtha zarejestruje materiał symfoniczny.
Krążek będzie nosił tytuł "Midnight In The Labyrinth". Znajdą się na nim kompozycje z czterech pierwszych wydawnictw "Kredek" - wydanej w 1996 roku EPki "Vempire Or Dark Faerytales In Phallustein", pochodzącego z 1994 roku albumu "The Principle Of Evil Made Flesh" oraz płyt "Dusk... And Her Embrace" z 1996 roku i "Cruelty And The Beast" z roku 1998.
"Filmowa jakość najwyższej próby, z chórami, smyczkami i narracją. Wszystkie utwory zostaną opracowane na orkiestrę, niczym ze ścieżek dźwiękowych do horrorów" - zapewnia lider Dani Filth.
Ostatni album Cradle of Filth, "Darkly, Darkly, Venus Aversa", ukazał się 1 listopada 2010 r.
rozwinęli się? co jest lepszego (również technicznie) w muzyce (i muzykach) kredek dzisiaj niż kiedyś?
perkusja? nie bardzo, ciężko przebić barkera.
może bas? jakoś graves miał o wiele ciekawsze partie niż (z całym szacunkiem) Dave. idźmy dalej.
wokal? wtedy głos daniego naprawdę się wyróżniał i był niesamowity, teraz jest zwyczajnie przeciętny, jeśli nie beznadziejny. zupełnie nie trawię jego niskich tonów, wg mnie nowe albumy (muzycznie całkiem fajne), są właśnie przez to całkowicie zrujnowane. ten gość powinien sobie uzmysłowić, że zwyczajnie nie potrafi growlować. tyle, że gardło już pewnie nie to i już nie da rady tak jak kiedyś.
gitara? no dobra, paul, jest niezłym gitarzystą (i doczekał się sygnowanego prs'a, dzięki czemu urósł w moich oczach, hehe), ale i tak jakoś mam wrażenie, że stuart grał z większym polotem.
muzyka jako całość? zrobiła się bardziej cukierkowa i zjadalna, stało się to kosztem klimatu, którego już nie ma. i mimo że, jak już wspomniałem, podoba mi się, to jednak ciężko tu mówić o rozwoju, jak dla mnie bardziej pasuje regres. nie słyszałem jeszcze venus aversa, chociaż godspeed dał jakiś cień nadziei. gdyby nie ten nieszczęsny wokal, byłoby naprawdę dobrze.
a na temat, czyli odnośnie symfonicznej płyty, czekam na nią z niecierpliwością, bo może być niezła. i co tu dużo mówić, bardzo mi się podoba pomysł z czterema pierwszymi albumami.
A jak tam najnowsza płyta C.O.F. ? bo jakos recenzji ni ma.