Weterani rocka, którzy od niemal czterech lat nie grali światowej trasy, są w trakcie ustalania dat występów w USA, Europie, Australii, Japonii i Ameryce Południowej.

Podczas koncertów będzie prawdopodobnie dostępny także nowy materiał, jednak nie będzie to raczej regularny album. Gitarzysta Pete Townshend, który stwierdził niedawno, że nie zagra trasy nie mając w zanadrzu nowej płyty The Who, powiedział: "Bill Curbishley (menedżer) wpadł na wspaniały pomysł, który być może pozwoli obejść parcie na płytę pełną zrzynek z Green Day i The White Stripes. Nie, to nie EPka. To naprawdę natchniony pomysł. Jego (Curbishley'a) przedstawiciele dadzą Wam znać, kiedy tylko odpicują sprawę jak Hummera z Pimp My Ride".

Komentując nowy materiał, Townshend powiedział: "Oczywiście chuj mnie obchodzi czy cokolwiek, co napiszę, jest hitem, czy puszczą to w moim ukochanym Rock Radio, czy sprzeda się w milionach. Interesuje mnie to, żeby piosenki, które piszę, pasowały Rogerowi Daltrey'emu, aby mógł kilka z nich zaśpiewać na scenie w czasie, gdy ja miotam się wokoło, wyglądając cudownie i popisując się na gitarze jak dzieciak w sklepie muzycznym. Po 45 latach tego gówna właśnie zaczęło mi się podobać".

Pete Townshend wspomniał też, że niektóre koncerty The Who może otwierać The Casbah Club, kapela, gdzie gra jego brat Simon. "Widziałem ich ostatnio w Londynie i są mocni. Fani The Who ich pokochają" powiedział. Simon Townshend jest także członkiem koncertowego składu The Who, w którym znaleźli się również Pino Palladino (bas), John "Rabbit" Bundrick (Free, Back Street Crawler - klawisze) oraz syn Ringo Starra (The Beatles) Zak Starkey (Oasis - perkusja). Będą oni wspomagać członków oryginalnego składu The Who, Rogera Daltrey'a i Pete'a Townshenda.