A Pick of Destiny się liczy? :)

A przeniesione na ekran opery rockowych zespołów? "Tommy" mnie pozytywnie zaskoczył. "The Wall" też nie był zły.

Hmm, dziwne, że nikt do tej pory nie wymienił Hair.
Musical / film muzyczny, dla mnie bezkonkurencyjna Yellow Submarine

Jesus Christ Superstar, Grease, West Side Story, Xanadu, Tommy, The Rocky Horror Picture Show ... - klasyka!

O, tak - "The Rocky Horror Picture Show"! Oczywiście pierwszy film, a nie telewizyjny rimejk sprzed paru lat.

Hmmm, a ja bym rozróżnił musical od czegoś co nazywam filmem muzycznym. Musical to dla mnie np. West Side Story- niestrawna papka z pretensjonalnymi, śpiewanymi na siłę dialogami i tańczonymi scenami walki. Przez takie filmy nie jestem w stanie przebrnąć.
Film muzyczny to dla mnie przykładowo Deszczowa Piosenka, Amerykanin w Paryżu, Blues Brothers, czyli filmy z normalnymi dialogami, normalnie prowadzoną fabułą, a dodatkowo okraszone rewelacyjnymi piosenkami. I takie filmy uwielbiam.

Bywa, że je doceniam.
Bywa też, że mnie załamują - gdy twórcy zatrudniają gwiazdorów, zamiast kogoś, kto radzi sobie ze śpiewaniem.
Szczególnie złym musicalem jest polskie "Wszystko gra" - z piosenkami dobranymi na siłę tak, żeby złożyły się w jakąkolwiek fabułę.

jedyny godny musical to The Blues Brothers!!!