ja nic (dzisiaj) nie znam, nic nie kojarzę... chyba że Babymetal hehe ew Alcest/'Kodama' ale to raczej Francja-elegancja;)
niemniej kiedyś w audycji 'rzeźnia' w Antyradiu niejaki Anselmo puścił jakiś fajny 'metal' z Japonii, który od razu bardzo mi się spodobał.. pamiętam to,tylko.. w życiu nie przypomnę sobie nazwy tego bandu, teraz :/

Dobrze nie znam, ale japoński rock i metal zainteresował mnie od pierwszego razu, gdy go usłyszałem. Miałem wrażenie, że u nich wpływy europejskiej i amerykańskiej muzyki pomieszały się z ich muzyką w taki sposób, że efekt brzmi nietypowo dla nas.
Różnych japońskich artystów widziałem na żywo, w tym Metal Safari, i prawie zawsze robili na mnie pozytywne wrażenie. Często zdawali się mieć bardzo pozytywne nastawienie do otoczenia. Ostatnio spodobała mi się Maria Jiku: noise'owy performance, ona jako domina sado-maso, a natychmiast po występie zmieniła się w skromną, uśmiechniętą dziewczynę.

Tak, Loudness

Trochę tego słyszałem, chyba najbardziej podoba mi się Ningen Isu. Widziałem też na żywo Coffins, niby nic odkrywczego, ale mają tego ducha harakiri ;)

Maximum the Hormone daje radę.

Na Spirit of Metal piszą, że ten Metal Safari jest ciągle aktywny ale mniejsza z tym. Okazuje się, że w tym Kraju Kwitnącej Wiśni działa kilkaset metalowych zespołów. Moi ulubieni Japończycy to Crystal Lake i chyba ich najlepsza płyta Helix.

Polecam (nie istniejący już) zespół Metal Safari. Taka Pantera z Tokio