hm. jeżeli chodzi o covery w hołdzie jednemu zespołowi, to ja mam wciąż w pamięci- Nativity in Black z 1994 roku
ja nie mówię, że wszystkie te covery BS były arcydziełami, ale niektóre były całkiem niezłe, swego czasu ta kaseta była przeze mnie dosyć często słuchana
btw. wstyd(?) się przyznać ale '2' to ja praktycznie nie znam a pewnie są tam jakieś dobre kawałki także.. czy nie ma? ;)

Twórczość Celtic Frost zacząłem poznawać od "Procreation (of the Wicked)"... w wykonaniu właśnie Sepultury. Tak mi się podobało, że potem miałem problem, żeby się przyzwyczaić do oryginału. "Bela Lugosi's Dead" - tu już naprawdę mocno się zawiodłem oryginałem. Nie tego się po nim spodziewałem. Podoba mi się też ich koncertowe wykonanie "Symptom of the Universe", które zaczynają riffami ze "Sweet Leaf" i "Zero the Hero".

Imitować innych można z nudów albo dla treningu, albo dla wygranej w programie telewizyjnym.

Najlepsze covery robił Type o Negative. Nie do przebicia

Zgadzam się, ''Black Sabbath'' po prostu wymiata, wspaniały cover!

Chyba nawet Geezer Butler powiedział, że to najlepszy cover Sabbath jaki słyszał.

Powód dla którego TON nagrali wybitne interpretacje kawałków Black Sabbath jest bardzo prosty. Peter był wielkim fanem Sabbath, więc włożył w covery tyle serca, ile tylko zdołał. A jednocześnie, ze względu na ogromny szacunek, nie odważył się na okaleczenie kompozycji swoim specyficznym poczuciem humoru, co zrobił na przykład z "Summer Breeze". Po necie krąży wersja zatytułowana "Summer Girl" w której Peter śpiewa m.in. o zarzyganym Kennym leżącym na chodniku. Seals And Crofts mieli do zespołu pretensje o tę wersję.
Na sprofanowanie Beatlesów Peter też się nie odważył.

Dokładnie. Mój ulubiony to chyba Santana Medley, ale pozostałe tutaj wymienione też mają to coś.
A co do pytania - zdecydowanie nie (muszą). Ja np. bardzo lubię covery robione przez Paradise Lost - zawsze słychać, co coverują (a wybierali naprawdę fajne numery, nie zawsze oczywiste w kontekście twórczości samego PL), ale zawsze też mają w sobie klimat samych Paradajsów i większość z nich powychodziła naprawdę fajnie.

Jedne z najlepszych coverów jakie słyszałem w życiu : Slayer "Dissident aggressor, Cradle Of Filth "Hell awaits", Napalm Death "Nazi punks fuck off" (ale tylko wersja z EPki z roku 1993), Acid Drinkers "Ring of fire", Anthrax "Antisocial". Każdy z nich nie jest jedynie kopią, a utworem przerobionym na styl zespołu właśnie.

No akurat Dissident Aggressor brzmi prawie identycznie jak oryginał, tyle że o dziwo wersja Judasów jest ostrzejsza.