Już od początku kariery byli starzy i sławni? ;)

Tak, zastąpią i zostaną nowymi legendami.
Wiecie jak mówiono na Zeppelinów w latach 70? A teraz? Legendy, żywe legendy.

Tak samo będzie z nowymi zespołami.

Pewnie Greta von Fleet :)
Coraz trudniej jest wymyślić nową muzykę, która byłaby jednocześnie przystępna.
Jak jest przystępna, to znaczy, że prawie zawsze kopia dawnych pomysłów.

Lel, Ty chyba nie mówisz poważnie man. Gdyby nie stara gwardia, byłaby bryndza. Kiedy ostatnio powstał nowy znaczący gatunek rocka? Kiedy wydany został ostatnio jakiś epokowy album? No i pytanie z gatunku retorycznych. Mamy za sobą już prawie dwie dekady nowego tysiąclecia. W dawnych czasach powstawało tyle świetnym bandów i albumów, że czasami tygodnie decydowały kto się stawał wielki, a kto zapomniany. A dziś? Wskaż mi jeden wielki zespół powstały po roku 2000? Taki, który na serio może zastąpić legendy jak Iron Maiden i temu podobni. Ułatwię Ci zadanie - nie ma takiego zespołu. Jedynie zdesperowane wytwórnie próbują z słabych lub co najwyżej przeciętnych zespołów wykreować sztuczne legendy dla młodzieży dając im mega wsparcie na podstawie jakichś aktualnych trendów. Mam na myśli takie "legendy" jak Avenged Sevenfold, My Chemical Romance, Panic! At The Disco, Good Charlotte...możesz sobie dopisać kolejne zespoły. To są ci następcy wielkich według Ciebie? Takie zespoły jak Led Zeppelin swoją genialną muzyką stawały się instant legendami już w pierwszych latach kariery. Po 2000 historia rocka praktycznie stanęła jeśli chodzi o rozwój. Stare i nowe zespoły wydają czasem świetne płyty, ale najczęściej nic ponad to, nic co by zmieniło historię albo było epokowe, tak jak eksplozja punk rocka czy grunge'u. Nawet na głupiej Wikipedii, wejdź sobie w artykuł "Heavy metal timeline", tam przy każdym roku masz "Newly formed bands". Znajdź jeden wielki zespół sformowany po 2000 roku.

Mimo to zaznaczyłem "tak", mając na myśli całokształt nie tylko muzyczny.

Zdecydowanie przesadziłeś. Akurat dobrych metalowych czy rockowych zespołów które powstały bądź zaczęły wydawać swoje płyty po 2000 r. nie brakuje i sporo z nich to równie uznane marki co klasyki gatunku. Wymienię choćby: Mastodon, Gojira, Vektor (szukasz następców Schuldinera, posłuchaj tego zespołu), Cult of Luna, Deathspell Omega, Moonsorrow, Alcest, Ulcerate, Peste Noire, Panopticon, nasz Riverside, Blindead, Graveyard (miks Led Zeppelin i Deep Purple w jednym?), Shining (x2), The National, Isis, Daughters, King Gizzard and the Lizard Wizard, Ne Obliviscaris, Elder, The War on Drugs, Uncle Acid & The Deadbeats, Oranssi Pazuzu, Kvelertak, The Ruins of Beverast. Naprawdę wystarczy poszukać a znajdzie się mnóstwo dobrej i świeżej muzyki metalowej i rockowej wśród przedstawicieli młodszego pokolenia. Ja tam nie uważam że odejście dziadków sprawi, że już nie będzie wychodziła dobra muzyka.

Led Zeppelin tacy dobrzy. Połowa materiału ukradziona od czarnych blueasmanów. Good!

Dlaczego podajesz przykłady na popularnych zespołów?
Ramones - w swoich czasach to był zespół undergroundowy. Ta cała legenda przyszła dopiero później.

Z kolei The Beatles - jest to zdecydowanie najpopularniejszy zespół w historii, ale sami z siebie nic nie wymyślili. Well, brali stare, zapomniane piosenki, przerabiali je na coś bardziej chwytliwego i voila! Hicior gotowy! Pod koniec lat 60, żuczki grali to co było obecnie popularnie, czyli psychodela i inne eksperymenty. The Beatles jedyni wypromowali rocka, a nie stworzyli coś nowego.

Do czego zmierzam? A do tego, że pomimo faktu, że nowi wykonawcy (niekoniecznie ci topowi) obecnie są hejtowani, maja szansę zostać legendami jak Zeppeleni czy żuczki.

Teraz obecne albumy są uważane za łajno, ale wiesz co? Albumy Zeppelinów też na początku nie były traktowane jak arcydzieło.

W sumie to prawie racja, bo całkiem niedawno, chociaż latka szybko lecą, powstał post-rock i post-metal oraz djent.
Ale przecież to właściwie nisza, która zapełnia tylko kluby i raczej nie zapełni stadionów.
Dodać można różne efemerydy rocka/metalu/elektroniki, które tylko znawcy słuchają.

Jeszcze Meshuggah trzeba dodać jako zespół wybitny. Do tego Devina Towsenda.

Całe sceny, może nie wybitne, ale ciekawe jak death/black z Grecji, czy Australii i Nowej Zelandii.

Kto chce szukać, ten coś znajdzie.
Ale w sobie łatwo dostępnej muzyki w necie
ludziom się nie chce. Żal ściska.

Boomhauerze, bo po 2000 r. to już tylko Lady Gaga! Zakrzykniecie pewnie, że nie, bo przecież jest jeszcze Adele, ale nie zgadzam się - Adele jest przereklamowana.
A teraz włączę sobie "Multiverse" BNNT i nie będę się przejmował gadaniem o braku nowych odmian rocka w XXI w. W końcu nawet grunge był tylko mieszanką i odrodzeniem starszych gatunków.